Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość proszę niech wszystko bd :(

Mój tatuś ma nowotwór :(

Polecane posty

Gość proszę niech wszystko bd :(

boże muszę się gdzieś wygadać... :( wczoraj mój tata zle się poczuł zabrali go do szpitala.. dostał udaru i paraliżu prawej strony nic ni ekontaktował co się do niego mówi :( w szpitalu cały czas wyłam potem całą noc nie spałam :( w badaniu wyszło że ma 6 cm guza i gdzieś styłu 3mm boże ja nie wytrzymam jak on umrze :( jest z nim bardzo zle tak powiedział dzisiaj lekarz :( maja podejrzenia nowotworowe do tego ma cukrzycę bardzo duże problemy z sercem :( boże daj mu jeszcze siłę i zdrowie :( chciała bym z nim tam być ale mam roczną córeczkę ale i ją zaczynam zaniedbywać bo nie mam siły się uśmiechać i zrobić poczciwe jedzenie tylko daję jej mleko i obiad zjadła normalny bo miałam zamrożony. boże dlaczego to musi spotykać mojego tate :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
i jeszcze nie wiedzą co jest z płucami... może też rak :( boże ja nie wytrzymam nie mam nawet juzsiły płakać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli jestes wierzaca to sie modl...to naprawde pomaga. Postaraj sie tez skupic na dziecku bo ona napewno czuje ze cos jest nie tak.A co do taty...zycie bywa mega niesparwiedliwe, okrutne, boli...mamy zal do całego swiata jesli spotka nas krzywda czy naszych bliskich i zadajemysobie pytania: dlaczego?? Niestety nie da sie na nie odpowiedziec, widocznie twój tata musi przejsc kolejny z wielu egzaminów w życiu, musi wygrac z chorobą jakkolwiek zle nie bedzie. Nie ma sie co czarowac i oszukiwac- ciezko przyjac takie wiesci do siebie...ale jedyne co mozesz zrobic to dbac o córeczke (napewno nie chciałby aby i ona chodziła smutna czy niezauwazana) i dawac tacie siłe, wsparcie i wzajemnie sie wspierajcie wszyscy w rodzinie. Badz spokojna bo chorzy tez wyczuwaja nasze nastroje wbrew pozorom i cieko ich oszukac... I mysl ze bedzie wszytsko dobrze. Jest medycyna, sa lekarze, sa leki a WIARA NAPRAWDE CZYNI CUDA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana, moja córeczka nie miała roku gdy mój tato trafił na intensywną terapię :( spędził tam 3 miesiące, było źle, bardzo, a ja byłam z nim bardzo zżyta bardzo trudno było mi zajmować się małą, bo ciągle myślałam co u niego, czekałam na telefon od mamy z najnowszymi wieściami i w miarę możliwości byłam przy nim w szpitalu ale wiesz, choć było trudno i gdzieś tam częściej łzy się cisnęły do oczy, dla córci starałam się być silna i uśmiechnięta i choć początkowo różnie mi to szło, każdego dnia mówiłam sobie, że muszę, bo ta mała istotka nie jest niczemu winna, nie wie co się dzieje i nie zasługuje na to bym nie była przy niej całą sobą życzę Ci takiej siły wewnętrznej i dużo zdrowia dla taty!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Współczuję ci bardzo mocno
i nic nie jest w stanie pocieszyć . Módl się za niego codziennie. Córeczkę postaraj się zostawić z kimś, chociaż co drugi dzień na 3 godzinki i odwiedzaj tatę bo to teraz ważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość histeryzujesz....
takie jest zycie :O Niby dlaczego nie mialo to trafic na twojego ojca? Wez sie w garsc dziewucho bo takimi histeriami nie pomozesz nikomu, jeszcze szkodzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak w Was konsekwencji
a....rozumiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja mama...
też ma nowotwór ale trzustki z przerzutami do wątroby. Rozumiem Cię . Też mi jest ciężko. Mam córkę 5 mc:) wielka radość dla moich rodziców, pierwsza wnuczka. Kiedy wyszła diagnoza to było dla mojej rodziny przerażające.Guz ponad 10 cm. Na wątrobie mniejszy. W tej chwili jest po pierwszej chemii. Słaba, zniszczona przez chorobę. Ponoć już i tak nie ma odwrotu ale trzeba walczyć i wierzyć, bo wiara może czynić cuda.W ogóle dużo by można było o tym opowiadać ale szkoda słów:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Współczuję Ci bardzo, bardzo, bo wiem, jak to jest, naprawdę wiem. Mój Tato dowiedział się o nowotworze jelita 5 lat temu. Po leczeniu (operacja, chemia, radioterapia) przez rok był spokój, niestety 3 lata temu okazało się, że jest przerzut w płucu. Tata podjął walkę, znowu operacja, chemia... Po jakimś czasie niestety pojawiły się kolejne zmiany w płucach... Tata jednak walczył, z wielką wolą życia i humorem znosząc wszystkie złe wiadomości i ciężkie leczenie. Około dwa tygodnie po tym, gdy urodziłam synka - wyczekanego wnuka moich Rodziców - Tata dowiedział się, że ma przerzut w mózgu. Było to w grudniu 2010. Myślałam, że to koniec, ale i tym razem Tato nie poddał się, przeszedł znowu operację i naświetlanie... Ale od tamtej pory już się potoczyła lawina - później był kolejny przerzut w mózgu (również usunięty), dalszy rozrost zmian w płucach, później zmiana w wątrobie. Obecnie Tato umiera :( Ma kolejne zmiany w mózgu, w płucach, wątrobie i kręgosłupie :( Jak o tym myślę, chce mi się wyć. Medycyna naprawdę wiele dla niego zrobiła - od pierwszej diagnozy przerzutu do mózgu żyje już półtora roku - ale teraz już nie może mu nic zaoferować. Wszelkie możliwe kombinacje chemii zostały wypróbowane, nie ma jak operować czegokolwiek, bo ogólny stan jest zbyt ciężki. Tata niby jakoś jeszcze funkcjonuje, ale z pełnego energii, bardzo inteligentnego, elokwentnego człowieka powoli zmienia się w niedołężnego, z trudem wydobywającego słowa z pamięci, nie potrafiącego nauczyć się najprostszych czynności. Mój syn ma 20 miesięcy, jest bardzo absorbujący, kocha też dziadka. A dziadek lada chwila przestanie go poznawać. Serce mi pęka jak na to wszystko patrzę, dodatkowo bardzo żal mi mamy, która jest w tym na co dzień i już zaczyna się sypać :( Bardzo przykro patrzeć jak rodzice cierpią :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Naprawdę wierzysz, że osobie w terminalnej fazie rozsianej choroby nowotworowej może pomóc witamina? :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, życzę Twojemu Tacie dużo siły do walki z chorobą, wspieraj Go i otaczaj miłością...żyj dla Taty, żyj dla dziecka...bądź silna, dasz radę... jak czytam takie tematy, to przypominają mi się wakacje sprzed dwóch lat...urodziłam wtedy cudowną córeczkę ale dwa dni wcześniej pożegnałam cudownego człowieka, mojego kochanego Tatę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
jest mi strasznie smutno zle :( nie mam ochoty się śmiać :( jak się zaśmieję to zaraz myślę o tacie że on tam w szpitalu... a ja się śmieję :( nie mam cierpliwości do córki :( mogę się do nie nie odzywać :( nie chce mi się po prostu :( mój tata nie może wziąć chemii nawet nie mogą zrobić mu odpowiednich badań bo ma wstawiony gefibliratot (czy jakoś tak) wgl jestteż bardzo zle z sercem ten defiblirator jest dla niego ostatnią nadzieją i było bardzo dobrze do piątku... jak nie dostał udaru i wykryli te guzy :( boże :( chce mi się wyć :( po udarze można powiedzieć że nie ma ani śladu tylko jeszcze jest mały problem żeby z nim się dogadać ale te guzy jak pytam lekarzy o dalej jakie leczenie to wzruszają ramionami :( dopiero jutro ma mieć dalsze badania podejrzewają też że ma przerzut do płuc :( bo strasznie kaszle ale też się na płuca leczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
w sobotę mama siedziała z nim cały dzień wczoraj ja od 13 byłam z nim dzisiaj niestety nie byłam bo się przeziębiłam :( mam straszny katar i czasami kicham i bałam się żeby go jeszcze nie zarazić :( ale on na pewno na nas czeka :( ale jutro muszę już pojechać z samego rana i z nim zostanę do nocy tylko boję się że go zarazę :( dzwoniła do lekarza to móił że nic złego się nie dzieje że jest tak jak było nie jest gorzej :( mój tatuś :( najgorsze jest to że mieszkamy na wsi jak wysżłam z córką na spacer to każdy po kolei się pytał jak tata a ja miałam ochotę na nich wszystkich nawrzeszczeć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imie imie imie
wiesz moja mama rok temu dowiedziala sie ze ma guza, teraz jest po operacji na razie jest ok. trzymaj sie. nadzieji zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Rozumiem jak Ci ciężko. Dziś mam też kryzys. Z moim Tatą jest z dnia na dzień gorzej, coraz bardziej dają o sobie znać przerzuty do mózgu :-( Tata się zmienia, ma kłopoty z mówieniem, nie panuje nad emocjami, staje się jakby inną osobą. Naprawdę pęka serce, gdy się na to patrzy. Ale trzeba żyć dalej. Zazwyczaj jakoś mi to wychodzi, nawet dosyć często się śmieję, ale... Przychodzi taki kryzysowy dzień jak dziś i tylko bym leżała pod kocem i płakała :-( Nie mam ochoty nic w domu robić, bo po co? Nie mam cierpliwości do synka, który nic z tego - biedny - nie rozumie. Nie chce mi się nigdzie chodzić, z nikim rozmawiać... Ale wiesz, jednak zwyczajne życie jest najlepszym lekarstwem na nasz smutek. Mnie pomaga sprzątanie, jak już mi się uda zmobilizować. A dziś mąż mnie wyciągnął na wycieczkę rowerową i też mi naprawdę pomogło. Trzymaj się mocno. Ślę dużo ciepłych myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
gryczka z moim tatusiem też jest gorzej :( wczoraj miał USG płuc okazało się że jednego płuca wgl nie ma i te guzy w glowie to przeżuty :( najgorsze jest to że te guzy od piątku urosły!!! :( ciągle mama przy nim jest ja bym chciała ale nie ma gto zostać z córką :( na dłużej niż na 2 godziny dzisiaj znowu ni epojadę :( w niedzielę było już lepiej ale wczoraj było gorzej... wgl ni epyta się o córkę o nic co w domu no i nic się ni epyta tlko jak się go zapytam to coś odpowie alebo tylko "noo noo dobra dobrz ejest" ale widzę też że te wizyty nasze go męczą i najbardziej to że trzeba go myć bo wtedy prawie płacze i powtarza "oj booże" jest to dl aniego krępujące :( pupe myje mu mama bo nie chcę mu jeszcze więcej sprawiać przykrości i skrępowania :( ja też wgl ni emam cierpliwości do órki nie mam ochoty nigdzie iść z nikim rozmawiać :( jeszcze dziaij zostałam sama z cóka w domu ja zwariuje :( myślałam żemy zadzwonić po koleżankę ale wolę zostać chyba sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Bardzo mi przykro, naprawdę. Wiem jaki to ból, jaki żal, jaki strach... Musimy zacisnąć zęby i jakoś to przeżyć, nie ma innego wyjścia, po prostu nie ma... Ja też czasem myślę, żeby z kimś pogadać, ale tak naprawdę jedyną osobą, której od czasu do czasu mam ochotę się wygadać, jest mój mąż. A tak to wolę być sama... Czy Twój Tatuś dostaje jakieś leki na zmniejszenie obrzęku mózgu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
wiem musimy to jakoś przeżyć ale nie wyobrażam sobie jak mam przeżyć jak on nie daj boże umrze :( dostaje kroplówki i jest troszkę lepiej ale jest raz dobrze raz zle mama jest u niego w szpitalu i dąla mi go do telefonu to nie bardzo co mówił dałam słuchawkę córce i kazałam mówić to się śmiała ale powiedział że nie bardzo go pocieszyła bo nie chciała z nim rozmawiać a jak bym tak wzięła ją samym wieczorem do szpitala ? koło 20 stej ? bo wczesniej to straszny gorąc a musimy jechać 30 km samochodem czy to zly pomysł ? bo się strasznie rozżali ? bardzo ją kocha... moja córka ma rok i kilka dni widziałam w szpitalu że była w niedzielę taka dziewczynka no może starsza za 4 miesiące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
ja się mogę wygadać tylko tutaj i mężowi też głównie w nocy bo płaczę :( ale nie chce nikogo z rodziny obciążać bo i im jest ciężko :( a ile twój tata ma lat ? bo mój 58

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Mój identycznie - skończone 58 lat. Wiesz... Przez cały czas Taty choroby - a minęło już kilka lat - nauczyłam się nie pocieszać sama siebie i innych w podobnej sytuacji, że będzie dobrze. Raczej nastawiam się, że nie będzie. Można do końca wierzyć w cud, w końcu nadzieja umiera ostatnia, ale nie oszukujmy się - z takiego zaawansowanego nowotworu się nie wychodzi. Jeśli zostanie podjęte odpowiednie leczenie, to oczywiście można przedłużyć życie i poprawić jego jakość - od wykrycia pierwszego przerzutu do mózgu u mojego Taty minęło już półtora roku (!). Jednak guz był zoperowany i dodatkowo była radioterapia. Nie wiem, czy tego typu leczenie w Waszym wypadku wchodzi w grę. Wszystko zależy od ilości guzów, ich wielkości, umiejscowienia i ogólnego stanu Taty. Lekarz powinien Wam wszystko wyjaśnić. Jeśli chodzi o odwiedziny w szpitalu z małym dzieckiem... Uważam, że ani Tacie, ani małej nic się od tego nie stanie, ale jeśli masz wątpliwości - zapytaj lekarza. Jeśli chodzi o to, jak emocjonalnie wpłynie to na Tatę, to już musisz sama zdecydować, może po rozmowie z Mamą - Wy go znacie najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalinka córeczka tatusia
po prostu go przytul i bądź tyle na pewno mozesz dla niego zrobić odejdzie szczesliwszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
dziękuję wszystkim za pocieszenia :( ale z moim tatusiem jest co raz to gorzej :( lekarz powiedział że może nawet nie dożyje do następnej soboty :( jest zle bardzo zle :( moja mama ciągle przy nim siedzi pomaga mu... ale wczoraj nawet juz nie pił :( tylko lezy i ciągle śpi jest tak bardzo osłabiony... :( ale też ma zapalenie płuc no i w płucach główny powód :( raka :( chodził do pulmologa mial badania ale nam nic nie mówił :( być może ona wiedział o tym raku ? :( ale nie chciał nas martwić ? bo jak go wujek zawiózł do lekarza i potem go pytał jak tam to powiedział że hujowo że jest zle" ale dlaczego ciotka dopiero teraz nam to powiedziała ? może jak byśmy zareagowali to byłoby dobrze :( on 3 lata temu zaczął pluć krwią zaczęłam czytać w sieci ... i wyczytałam że to może być rak nawet na wiosnę czytałam jak był u lekarza ale stwierdziłam gdzie tam rak to nie możliwe i olałam bo powiedział jak wócił od lekarza że ma w nich wodę i dała leki i będzie dobrze może jak głupia bym się bardziej tym zainteresowała wsadziłabym go do lekarza to było by dobrze :( a ja to olałam :( bo stwierdziłam że rak to nie u niego.. boże :( nawet nie mam siły płakać :( cały czas myślę że będzi edobrze na niedizleę wóci do domu tak jak było zawsze jak był w szpitalu a on nawet teraz nie wóci do domu :( boże jak ja go kocham jak ja mam daćsobie z tym radę jak on umrze ? jezu dlaczego on musi tak cierpieć alekarz powiedział że jest tak schorowany że mógłby obdzielić kilku pacjentów :( wyje jak pomyślę sobie że moja córka nie będzie go pamiętała... boże !! :( mój kochany tatuś i nie daje mi spokoju jedna sytuacja w poniedziąłek wzięlam z siotrą cioteczną córkę pod szpital i chciałam ja wziąć do tatusia ale spała więc posżłam sama... potem chciałąm już po nią pójść ale wahałam się czy na pewno jest to dobry pomysł bo w koncu jest to szpital a ona ma rok i tydzień wieć poszłam do lekarza zapytaćsię co o tym sądzi żeby wziąć córkę do tatusia powiedział że mi ze mi zabrania odradza itd bo to jest małe dziecko ale na koćnu dodał że to moje dziecko i to jest moja sprawa i zrobię co ze chcę ale on mi odradza bo to jest szpital i nie miejsce dla tak małego dziecka i po co mam potem mieć problem z córką jak coś złpie.. no i posłuchałam... nie wzięłam córki do tatusia ale jak posżłam do tatusia i siepyta łam czy chce ja zoabaczyć to powiedział "no to jest szpital ale chciałbym zobaczyć " ale powiedziałm mu że śpi... boże i teraz sięzastanawiam czy jej jutro nie wziąć :( ale boję się też że córka coś złapie :( no a z tatusiem jest zle... więc nie wiem czy on wgl może nawet ją pozna... nie wiem jeszcze dzisiaj będzie inny lekarz to zadzwonię i zapytam ale tamtego lekarza co mi odradzal każdy chwali bo mówi prosto z mostu że jest zle albo dobrze a nie owija w bawełnę więc już sama nie wiem... a wy co radzicie :( ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaadddaaaaaaaaaaaaadad
trzymaj sie autorko........................ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adrianos
wykorzystaj te chwile ktore wam zostaly , córką sie jeszcze nacieszysz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość msnska
autorko trzymaj sie,Twojemu Tacie zycze zdrowia,modl sie zeby wszystko bylo dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
chciałabym z nim być cały czas ale nie mam z kim zostawić córki... i sama nie dawałabym rady pomóc mu wstać zmienićpampersa... więc lepiej żeby mama z nim była aja pojadę na 2-4 godziny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę niech wszystko bd :(
modlę się codziennie i co z tego ? tak samo zawsze codziennie modliłam się o jego zdrowie żeby było dobrze żeby bardzo długo żył żeby był zdrowy... i co dało to moje modlenie ? teraz umiera... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dolce nie vita
zabierz córkę do dziadka, jak możesz jej do niego nie zaprowadzić! On może umrzeć w każdej chwili i nawet wnuczki nie zobaczy bo Ty się boisz ze dzieciak katarek złapie:O On jest w tej chwili najważniejszy i nie gadaj ze nie masz z kim córki zostawić bo w tak dramatycznej sytuacji być stanęła na rzęsach zęby być przy umierającym Tatusiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfhuonbfd
mój tata zmarł na raka 7 lat temu, miał 49 lat, ja 20 . Współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×