Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość unikaj

Wasze zdanie - dotyczy wychowania

Polecane posty

Gość unikaj

Mówiono mi zawsze, że dziecku trzeba zakazywać i wysyłać jasne komunikaty, że trzeba być asertywnym i stanowczym, że taka rozlazła mama tylko krzywdę dziecku zrobi. Ja jestem łagodną mamą - mojej córci wiele wolno,często jej ulegam - mimo to jest grzecznym i poukładanym dzieckiem (ma 2 latka) - owszem, zdarza jej się marudzenie i zrzędzenie, płacz bez powodu ale zwykle udaje mi się ją okiełznać. Nieraz słyszałam, że jestem za dobra i zbyt pobłażliwa... Moja przyjaciółka często odwiedza mnie ze swoją bratanicą (niecałe 3 latka). Mała jest uciążliwa - krzyczy, piszczy, bije ciotkę, gryzie, pyskuje. Robi mi potworny bałagan w domu. Wszystko wyrywa z rąk mojej córeczce - od zabawek poczynając, na jedzeniu kończąc. Jest taka jakaś... pazerna, łapczywa i przepadzista. Zachowuje się tak jakby niektóre rzeczy pierwszy raz w życiu na oczy widziała. Popycha moją córkę, próbuje nawet bić... Na czym polega paradoks? Otóż moja jest jedynaczką i wychowuje się wśród dorosłych, którzy, wiadomo, ustępują w wielu kwestiach - mimo to jak powiem żeby komuś coś dała to da. Ta druga ma młodszą siostrzyczkę a mimo to dzielenie się jest jej obce... Jeszcze większy paradoks? Bratanica przyjaciółki ma bardzo wymagającą mamę - wiele jej zakazuje i nakazuje, jest nieugięta i często mówi podniesionym, pewnym głosem do dziecka. Niby dobrze ją wychowuje - nie daje słodyczy - jedynie raz na jakiś czas, mała pija tylko wodę z cytryną i miodem, nie wolno jej gapić się w TV ile chce, musi niby za sobą zbierać zabawki (szkoda, że u mnie tego nie robi), jak ma iść spać to nie ma zlituj się, nie dostaje zbyt wielu zabawek - interaktywnych w ogóle (!), jest kochana ale nie rozpieszczana itd itd... Powiedzcie, czy to naprawdę dobry sposób wychowywania dziecka? Bo ja mam wrażenie, że ta dziewczynka może i w domu chodzi jak w ruskim zegarku (naprawdę tak jest), za to jak nie ma rodziców to zachowuje się jak mały tarpan... Sama nie wie co by ze sobą zrobiła i co by zjadła... Przecież nie wychowujemy dziecka tylko dla siebie! Ona naprawdę jest niefajnym dzieckiem - takim, którego można nie polubić i które drażni. Nie potrafi się zachować w kwestiach, które już dawno powinna mieć opanowane. O co chodzi? Ostatnio się nad tym sporo zastanawiałam... Wiem, że nie tylko wychowanie ale i charakter czy geny mają wiele do czynienia. Jakimi jesteście mamami? Pobłażliwymi czy surowymi? Wiem, że to najlepiej wypośrodkować ale te nakazy i zakazy ciągłe przypominają mi tresurę psa. I chyba odbierają dziecku wolność bycia sobą i wyrażania prawdziwych emocji. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e pewnie ze przesadzasz
glupia jestes i tyle skoro dziecko jest trzymane krootko, tzn ze ma taki chatakter upierdliwsie y i tyle. Moze taki okres ale przejdzie a ty sie kreujesz na super mamuske a prawda jest taka, ze tgrafilo Ci sie spokojne, ugodowe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamy Ci pomnik wystawić
? ...jaka to jesteś wspaniała matka i Twoja córka jest najlepsza na świecie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ala ma kotkaaaaaaaaaaaa
Gdybym była pobłażliwa to syn wszedłby mi na głowę . Jest trudnym dzieckiem i bardzo upartym. Coś w stylu dziecka które opisujesz. Wiem, że ludzie lubią krytykować matki z perspektywy kilku godzin ja na to leję bo jak komuś trafiło się grzeczne dziecko to pewnych rzeczy nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unikaj
Pomnik możecie postawić - nie mam nic przeciwko. Nie powiedziałam, że moja córka jest najlepsza na świecie albo, że ja jestem dobrą matką. Napisałam tylko, że mimo, że właśnie kiepska ze mnie matka, bo mało wymagająca i zupełnie nieasertywna to moja córka jest DOŚĆ GRZECZNA - aniołkiem bowiem nie jest i znam o niebo grzeczniejsze od niej i lepiej wychowane dzieciaki. Chodzi mi tylko o to, że ta mała, która nie ma zbyt wielu zabawek, nie jada słodyczy i mało co jej wolno - jest wszystkiego spragniona tak, że aż staje się nieznośna. A, moim zdaniem, to wina rodziców, którzy za bardzo ją ograniczają. Chciałam poznać Wasze zdanie na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unikaj
ala ma kotkaaaaaaaaaaaa - wiem, że są charakterne dzieci i do jednych można po dobroci a w stosunku do innych to po prostu nie działa. Jednak chodzi mi o to czy Waszym zdaniem takie krótkie trzymanie dziecka nie daje wręcz przeciwnego efektu? Przecież dziecko musi się wyszaleć i czasem musi się sparzyć żeby wiedziało, że coś jest gorące. Musi jakoś poznać świat i na własnej skórze trochę przekonać się co dobre a co złe - a nie tylko wierzyć rodzicom na słowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeeeeeeeeeeeeeee
obrzydliwy bachor. Nienawidze takich pazernych i zachłannych bachorów co to w domu nic nie maja i jak im cukierka dajesz to zeżyrają z papierkiem i Twoją ręką. ja jestem zeby dawać dziecku duzo miłości, zrozumienia i swobody. Sama byłam tak chowana i wyrosłam na dobrego człowieka i nie zeszłam na złą drogę a nawet nie popatrzyłam w jej kierunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ursssulka
Ty masz dziecko z natury ugodowe,tamto ma charakterek. A skoro w chacie jest trzymana krotko,to tam,gdzie wojskowego dylu nie ma -wychodzi z niej diabel. Huknij na nia raz albo drugi i bedzie apokoj. Ja raczej unikam zbytniej surowosci i wielu zakazow ,ale moja corka jest bardzo wytrwala,jak sobie cos wbije do glowy i wtedy trzeba bardziej zdecydowanie. zagrywek typu popychanie,bicie,wyrywanie czegos z reki nie toleruje i tu zawsze jest zdecydowana reakcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam bo lubię
Skoro na wszystko jej pozwalasz to nie ma sie co dziwić, że jest grzeczna. Bo niby dlaczego ma się z Toba kłócić jeżeli wszystko co chce to ma? Nie na tym wychowanie polega moja droga, bo jak będzie miala 15 lat i będzie robila i miałla co chciała to nie powiem Ci kogo Ty wychowasz.... Dziecko musi znać zasady, wiedzieć co wolno a czego nie. Tamto dziecko kuzynki się buntuje, bo nie może wszystkiego i to jest naturalnym odruchem, zaś Twoja nie musi się buntować z wiadomych przyczyn. a kiedys się okaże, że zabraknie Ci piieniędzy na cukierki dla niej i zobaczysz jaką awanturę Ci rozpeta bo nie będzie mogla zrozumieć jak można czegoś nie mieć... Biedne dziecko to Twoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PUDELSSSSS
o to to czyta bo lubi ma racje, zgadzam sie w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie co to za wychowanie
jak wszystko wolno? owszem teraz może jest fajnie i masz spokój, ale nie chcę myśleć jakie będzie takie dziecko za kilkanaście lat... pewnie takie jak ci uczniowie co zakładali kubeł na śmieci nauczycielowi na głowę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsdcvvdfffffffffffffffffffff
no wlasnie skoro dziecku wsio wolno to dlaczego ma sie z rodzicami klocic i zloscic? jak wolno to wolno i idzie w samopas. tamtemu jak minie okres buntu to bedzie ulozonym dzieckiem,a twoje rozpieszczone do granic mozliwosci i jak czegos nie dasz to ci pokaze sreodkowy palec. zero pojecia o wychowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skoro córka kręci się
Tamta ma rodzeństwo a rodzeństwo uczy tego by to co można , zachowac dla siebie . Dzieci które mają siostrę lub brata dośc wczesnie przeżywają sytuacje kiedy jedno drugiemu coś zabierze, nie podzeli się , uderzy itp więc taki maluch uczy się egoizmu bo tylko wtedy może mieć coś tylko i wyłącznie dla siebie i nieprawdą jest że dziecko niejedynak chętniej się dzieli. Chętnie będzie dzielić się własnie jedynak gdyż wie że jemu i tak niczego nie zabraknie a jednorazowe podzielenie się jest bardziej symboliczne bo i tak na codzień nie musi tego robić. Twoja córka nie jest wystawiona na tyle konfrontacji na ile tamta na codzień , twoja jest jedna więc masz więcej cierpliwości by ją układać i więcej czasu możesz poświęcić tylko jej , natomiast tamta zapewne na codzień odczuwa zazdrość, niedosyt i uczucie że musi rywalizować o "swoje" - nie ma co porównywać jednej dziewczynki do drugiej , mogłabyś to zrobić gdyby obie miały podobne sytuacje życiowe .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekając na rozsądek
mojej kuzynki dziecko też ma w miarę luźne wychowanie, ale że jest to grzeczna dziewczynka to wszystko fajnie - z natury nie jest agresywna, ale jednak cały świat dorosłych kręci się wokół niej, do tego działa i funkcjonuje na zasadach dorosłego swiata. Gdy weszła w świat dzieci, taki już na serio czyli szkoła itd, to musiała się zetrzeć z innymi rówieśnikami - czyli żarty słowne dzieci, odzywki, które często sprawiały jej przykrość, bo ze strony rodziców zawsze spotykała się z poważnymi odpowiedziami i pytaniami, a nie "na jaja", jak to między sobą robią dzieci...... potem na wszelakich koloniach nowość - rywalizacja, do której też nie była przyzwyczajona. Opiekunki grup, które nie mogły poświęcic tylko jej czasu i nie mogły pozwolić sobie na godziny rozmów z nią (a ona świetnie rozmawia z dorosłymi) i to też ją doprowadzało do łez..... tak więc uważam że to racja, że ma wiele wspólnego z takich zachowaniem bycie jedynakiem albo nie. Jedynacy rosną w spokojnych warunkach, gdzie mają 100% uwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unikaj
czytam bo lubię - nie przesadzaj, dobrze? To nie jest tak, że pozwalam dziecku na wszystko. Jakby tak miało być to bym już dawno była bez pieniędzy. To nie jest tak, że wchodzimy do sklepu, ona coś chce i ma. Owszem, jeśli chce loda, coś do picia albo w ogóle do jedzenia to zawsze kupię (no, chyba, że wiem, że to świństwo albo ma w domu). Zabawek nie kupuję na jej widzi-misie. Jak chce coś wymusić i lamentuje to wychodzę do innego pomieszczenia albo przestaję na nią zwracać uwagę - jak przejdzie i sama do mnie podchodzi to ją przytulę. Bratowa przyjaciółki w takich sytuacjach bierze dziecko "za fraki" i stawia do kąta. Jak córka próbuje się ze mną kłócić to z nią spokojnie rozmawiam, tłumaczę łagodnym głosem a nie stanowczo mówię "NIE". W ogóle do niej mówię i okazuję dużo miłości. Ale ta miłość nie objawia się spełnianiem każdej zachcianki. Wszystko ma swoje granice. Staram się nauczyć córki empatii i szacunku do innych ludzi oraz zwierząt a bratanica przyjaciółki jest strasznie samolubna i taka... "chciwa". Moja córka jakoś nie próbuje nikomu nic wyrywać z rąk, popychać ze złości czy sypać piachem a tamta tak, a przecież jest za to surowo karcona. Uważam, że ta dziewczynka jest wyjątkowo niedobra... przy obcych, bo w domu to aniołek. A wychowywanie dziecka nie polega na "robieniu go łatwym i wygodnym dla siebie". Przychodzi do nas na ogród córka sąsiadów - w podobnym wieku. Ona pochodzi z biednej rodziny, mama jest samotna, nie pracuje i woli dyskoteki zamiast dziecka. Dziewczynką zajmują się niby dziadkowie ale też niby, bo w zasadzie to małą wychowuje "ulica" - mimo, że ta się nikt nie przejmuje i nikt jej niczego specjalnie nie uczy, jest grzeczna i potrafi się dzielić. Bardzo zgodnie się z moją córką bawią. Nikt nikomu nic nie zabiera ani nie próbuje bić. Po prostu uważam, że lepiej dziecku tłumaczyć i pozwalać na więcej - oczywiście w granicach zdrowego rozsądku niż tak zakazywać wszystkiego. Nie widzę przeszkód by nie kupić dziecku np. pod choinkę interaktywnej zabawki, choć jednej czy dwóch jak tak bardzo tego chce. A bratowa przyjaciółki nie kupi, bo to strata kasy i bezsensowne zabawki. Może i tak ale za to jak jej córka wpada do nas to robi sajgon i zachowuje się jakby nigdy w życiu nic nie miała ani nie widziała. Przez to nie potrafi się nawet bawić z moją córeczką - od wszystkiego ją odpycha, zasłania ciałem każdą zabawkę a jak moja weźmie inną to natychmiast jej wyrywa. Tak samo z jedzeniem. Byłyśmy nad woda - wzięłam dzieciom serki - każda dostała swój. Moja córka jadła wolno, potem zostawiła 1/3 i chciała iść z tatą do wody. Wiedziałam, że skończy ten serek więc schowałam do lodówki i odeszłam. Moja przyjaciółka poszła na stronę zapalić a jej bratanica wyciągnęła serek i zeżarła. Innym razem dostały mleczne kanapki - szybko pochłonęła swoja a potem zaczęła wyrywać mojej córce aż wszystko pokruszyła i rozciapała i tylko masa płaczu była. To obrzydliwe zachowanie nawet jak na małe dziecko. Jak to niby tak dobrze wychowywana i ukierunkowywana może się tak zachowywać? uważam, że przez to, że jej nic nie wolno i nic się nie daje, bo niby "dziecko nie musi mieć", ona jest taka spragniona wszystkiego i to czyni z niej takiego pazernego samoluba i egoistę. Az boję się co z niej wyrośnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unikaj
zgadzam sie, że jedynka przebywa głównie wśród dorosłych, którzy go stawiają na piedestale. Ja staram się z córką jak najwięcej chodzić między inne dzieci i np. na placu zabaw kiedy biega a ja mówię żeby tego nie robiła, bo sie przewróci to po prostu czkam na rozwój wypadków (oczywiście jesli wiem, że nie ma jakiegoś dużego zagrożenia jak np. ulica czy betonowe podłoze). jak wywinie orła i płacze to podchodzę i mówię, że mama ostrzegała i że nie wolno tu biegac skoro mamusia mówi, że to niebezpieczne. Bratowa przyjaciółki widziałam jak w podobnej sytuacji raz ostrzegła córkę a potem ruszyła, szarpnęła ją i kazała przez dłuższy czas siedziec na ławce, nie pozwoliła iść sie bawić. Ta chlipała ale siedziała a jak mama rzuciła jej spojrzenie to nawet chlipać przestawała. Jak moja córka ostatnio w sklepie awanturowała sie o wózek dla lalek to przeprosiłam ekspedientkę, wzięłam ją na ręce, wyniosłam ze sklepu i spokojnie wytłumaczyłam, że jeśli będzie grzeczna to myslę, że św. mikołaj taki wózek jej da. Bratowa mojej przyjaciółki kiedyś byłą z nami i jeszcze jedną dzieciatą znajomą na spacerze - z tamta znajoma kupiłysmy dzieciom lody a jej córka nie dostała jako jedyna, bo niby wczoraj miała dzień słodkości. to jest obrzydliwe i moim zdaniem czyni z dziecka głupie a nie dobrze wychowane i nauczone dyscypliny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmandaryna
Daj spokój, fajnie wychowujesz córkę. Granice są, zasady są, a że nie tresujesz jej, to zaowocuje tylko tym, ze będzie spokojną, zrównoważoną, pewną siebie osobą, a nie pazernym, rozhisteryzowanym potworem. Zasady muszą być, a co za tym idzie - i zakazy, ale na Boga - nie o każdą jedna duperelę. Dziecko, które cały dzień słszy tylko nie, nie,NIE, NIEEEEEEEEEEE ; jest sfrustrowane. Nie widzę jakichś wiekszych korzyści z tego plynących. Po prostu - wszystko z rozsądkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam bo lubię
Autorko zmieniasz zdanie, raz piszesz tak potem inaczej. Pisałaś, że masz wszystko co chce. Więc to samo za siebie mówi. Nie porównuj tych sytuacji, a najlepiej zrób sobie drugie dziecko i wtedy zobaczysz zazdrość oraz rywalizację wśród dzieci. A cz dzieci są dobrze wychowane to sie okaże, jak pójdą do szkoły. B o jedynacy zazwyczaj maja największe problemy z adaptacją- wiem co mówię. Każdy wychowuje na swój sposób, ważne, żeby w granicach norm, a pisanie, jaka to się jest fajną mamą wydaje mi się niesmaczne. Bo teraz jest ok, ale za kilkanaście lat poczujesz co to życie. Tamte dzieci będą nauczone samodzielności, walki o swoje, a Twoje nauczone, że wszystko jest gotowe być może sobie nie poradzi. Tak czy inaczej pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unikaj
w którym miejscu zmieniłam zdanie? I po wtóre piszę, że ja nie jestem wspaniałą matka, nie mam pojęcia jak wychowywać dziecko, to moje pierwsze. Do tego jestem dość łagodną osobą z natury i nie potrafię być stanowcza. Mówienie dziecku nie przychodzi mi z trudem ale zawsze córce tłumaczę dlaczego i staram się ją czymś zająć albo udobruchać a wiem, że powinnam być stanowcza i nieugięta a mała powinna mieć jasny komunikat. czytam bo lubię, jeśli nie masz zdania na temat to nie zaśmiecaj wątku. Jeśli masz zły humor to czep się tramwaju a nie mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ijabuba
Autorko, nie porównuj dziewczynek , bo sa zupelnie rózne ! Jedna jest jedynaczka, druga ma młodsze rodzeństwo, jedna jest młodsz , druga starsza, jedna chyba nie przechodziła jeszcze buntu dwulatka, druga jest na innym etapie emocjonalnym.. Bratanica kolezanki ma jak piszesz 3 latka i ma młodsze rodzenstwo.. pewnie w domu słyszy , ze jest starsza, madzejsza powinna zrozumiec, ustąpic,byc cicho bo dzidzia spi, mam nie ma czasu bo dzidzia itp.. I dziwisz sie , że sie tak zachowuje jak wyjdzie z domu ? Naprawde ? Twoja córka nie doswiadczyła jeszcze rywalizacji, w codziennym zyciu :) i jest inna :) Jak cie denerwuje jej zachowanie to jej nie zapraszaj, ale nie porownuj , bo dzieci zyja w dwóch róznych swiatach :) i ty masz zdrowe podejscie i mama tej małej łobuziary dobrze ja wychowuje! Dziewczynki maja inne temperamenty, inny etap rozwoju i zupełnie inne warunki w których zyją,. I dlatego sa inne :) Wiesz mam dwóch jedynaków :P Córke i syna z 15 letnia róznica wieku.. Moja psiapsiólka ma za to dwie córki rok po roku i jak róznia sie nasze dzieci to jest kosmos :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że takie wychowywanie tylko zakazowe jest złe. Taki przykład mam niedaleko siebie. Mam koleżankę taką z 10 lat starszą, ma 3 dzieci, mąż za granicą od 15 lat a ona musi być mamą i tatą w jednym...jest surowa dość do tego religijna. Dzieci w wieku od 7 do 14 lat. Od maleńkości dyscyplina, obowiązki, czytanie książek i biblii wieczorami, w soboty obowiążkowe sprzątanie całego domu..każdy ma swoje rewiry i musi sprzątać a ona siedzi... dziecko w wieku 7 lat musi na glanc np wyszorować łazienkę (płtyki, kibel, podłoga wszytsko na cacy), do tego koszenie trawy, sprzątanie podwórka, rąbanie drewna itp...ostatnio mały wsadził palce w kosiarkę bo coś tam się zacieło i nie pomyślał, żeby wyłączyć... w domu jest wszystkiego pełno tj cukierków, owoców ciast ale nie wiem czy oni to mogą jeść bo jak przychodzą do nas to widzę jak podkradają słodycze lub owoce ze stołu i chowają do kieszeni... w post i adewnt nie mogą oglądać tv ani grać na kompie...jak dzieci coś narobią w szkole to wtedy się dzieje... już dyrektorka nie raz jej zwracała uwagę, że to nie tak powinno być i że w karach potrzebna rozwaga... nawet dzielnicowy nic nie wskurał bo kazała mu się nie wtrącać dp wychowania ;] dzieci jak wychodzą z domu to są jak te psy wypuszczone z klatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unikaj
wiem, że dzieci są różne. I wiem, że nie można ich określać jako złe lub dobre. Lubię tą dziewuszkę choć mnie trochę denerwuje jej zachowanie. Po prostu zaczęłam się zastanawiać jak to jest z tym wychowaniem. Wiem, że nie ma złotego środka ani idealnego sposobu, że na dziecko nie tylko wychowanie ma wpływ ale i jego charakter, dziedziczone geny, sytuacja rodzinna i wiele innych. Tutaj jednak mam wrażenie, że mama jest zbyt surowa, że może gdyby pofolgowała to dziewczynka byłaby inna. Olka_kontrolka - no właśnie. Też mam wrażenie, że takie wychowywanie dziecka nie jest dobre, bo tylko rodzi w nim bunt. Może z czasem zaakceptuje swoja sytuację a może ten bunt będzie tylko bezsensownie narastał. A to, że mama siedzi a dzieci pucują mieszkanie to żenada - obowiązki jak najbardziej ale to już jest przegięcie. Niech sprzątają swoje pokoje i co trzeci weekend niech każde zmywa po obiedzie ale żeby kosić trawę czy szorować łazienkę w takim wieku to już chore. Wiadomo, że każdy dla swojego dziecka chce jak najlepiej ale nie zawsze nam wychodzi, bo często albo popełniamy błędy albo po prostu nie mamy na pewne rzeczy wpływu. Mi nie chodzi żeby pokazać jaka moja córka jest fajna a tamta nie - tak nie jest, moja też potrafi różki pokazać. Tylko jak są we dwie to mam wrażenie, że moja córka jest jak anioł a tamta jak tarpan. Jakie będą to się okaże kiedy dorosną ale póki co to dopatruję się wielu niedociagnięć wychowawczych u bratowej przyjaciółki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnolium
Ja mam już praktycznie dorosłych synów. I zawsze wychowywałam ich na zasadzie,żeby dziecko znało swoje miejsce i wiedziało co mu wolno. Zwłaszcza po śmierci ich ojca. Nie było to łatwe,bo okiełznać 3 nastolatków to było wyzwanie. Tym bardziej,że przez około 6miesięcy zajmowała się nimi babcia,która chciała im wynagrodzić,że taty zabrakło a mama w szpitalu... Ale zebrałam się w sobie i nie żałuję,bo wyrośli na dobrych ludzi. Najstarszy syn prowadzi swoją działalność,skończył studia ze świetnym wynikiem,jest miłym i uczynnym chłopcem, ożenił się i za miesiąc urodzi mu się dziecko,mieszkają ze mną. Średni syn chce być pilotem. Zdecydował się na szkołę z internatem i skończył ją ze świetnym wynikiem. Teraz jest w szkole oficerskiej. Najmłodszy syn ma 17 lat i w tym roku "wyfrunął" mi z domu. Dostał stypendium i propozycję pozostania i skończenia liceum w Anglii-wyjechał na wymianę w st wyczniu. W Anglii skończy liceum i tam wybiera się na studia. wszyscy są ciepłymi i uczynnymi młodymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnolium
A i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz-jak się wychowuje stanowczo dzieci to należy im okazywać bardzo dużo miłości. Dużo częściej czynami okazywać że się kocha,należy chwalić za każde dobre zachowanie i za każdą mądrą decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×