Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mmmmmmsds

Byliscie ofiarami w szkole?

Polecane posty

Gość Pseudonim:
gaskabalbinkaaa. wlasnie, madre slowa. I dlaczego nauczyciele wogole nie reaguja. Znam sytuacje, gdzie chlopak zadzgal nozem jednego z oprawcow w technikum. Administracja szkoly robila wszystko aby sprawa nie wyszla na jaw. Chlopak wyladowal z dlugoletnim wyrokiem, a ten oprawca na cmenarzu. Moim zdaniem, dorosli powinni ostro I stanowczo reagowac na tego typu sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czwartkowa
Ja też nie chciałabym nikomu życzyć źle, ale wewnątrz mam inne uczucia, może nie powinno się tego poprostu wypowiadać na głos. Odrazu po ukończeniu podstawówki odcięłam się od wszystkich, naszczęście nie miałam w nowej klasie nikogo z podstawówki, więc było łatwiej i odżyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xhmvn m
aktywny babsztyl- u mnie w podstawówce było podobnie.. Potrafili mi dokuczać dlatego- że mój tato zmarł. A zmarł tuż przed moim pójściem do szkoły. W szkole jak miałam coś czarnego- np. parasolkę- potrafili mi mówic, ze to "żałoba po ojcu" i pytać gdzie twój tato.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam ofiarą w szkole.... To było w gimnazjum. Dzisiaj jestem pewną siebie osobą ale nie zapomniałam o tym jak koleżanki mnie gnębiły- to pozostaje na całe życie. Śmiały się że jestem brzydka, śmiały się z moich ciuchów- bo fakt faktem nie byłam z bogatej rodziny i rodziców nie było stać na kupowanie ładnych i modnych rzeczy, ale moim zdaniem wygląd i ubiór nie powiniem przeważać czy sie kogoś lubi czy nie ale niestety tak było. Pisały mi po krześle że jestem ładną dziewczyną ale w snach- koszmarach. Na jednej lekcji wrzuciły mi zrzutą guumę do żucia we włosy i w domu z płaczem musiałam obciąc sklejone włosy i raz w samoobronie uderzyłam jedną.... Miałam przechlapane... Ile razy chowałam sie przed nimi w łazience na przerwie..... Miałm 15 lat.... to było 11 lat temu a pamiętam wszystkie przykrości jakby to było wczoraj.... Niestety problem złego traktowania narasta w szkołach ale nauczyciele są głusi i udają że nic nie widzą... Teraz po 11 latach moge powiedzieć- ze jedna jest w domu samotnej matki bo mąz ją wyrzucił a druga ożeniła sie z przymusu bo wpadła, ale co z nią dalej to nie wiem...I NA SZCZESCIE NIE MUSZE ICH NIGDZIE SPOTYKAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xhmvn m
ogólnie czasy podstawówi były dla mnie trudne- byłam gnębiona bo miałam stare ciuchy i byłam chuda. Jesli czasami spotkam kogoś z tamtych czasów to cieszą mnie ich zawistne spojrzenia- bo syt się zmieniła. Ale nienawiść pozostała, wstręt i poczucie niesmaku- Nauczyciele nie reagowali, inni siedzieli cicho...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pseudonim:
a co do pytania, nie nie bylem gnebiony dlatego, ze stawialem sie I wyznaczalem granice na ile moga sobie pozwolic. Ponad to, bronilem tych slabszych w miare mozliwosci. A ci ktorzy niszcza slabszych, sa silni tylko w grupie, lecza w ten sposob swoje kompleksy I tym samym dowartosciowuja sie kosztem innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też bardzo dokuczali,
ze mną to by chyba żadna żona nie wytrzymała, m.in. dlatego też nie zamierzam zakładać rodziny mnie generalnie to najbardziej wkurzyli nie ci, co mi dokuczali, ale pewna pani psycholog i dyrektorka pewnej szkoły, za to co zrobiły, to by chyba można ich było do sądu podać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej sie ukrywam
Cześć i czołem. Temat gnębienia jest mi dość znany, gdyż byłem w obu przypadkach tzn i gnębiony i sam powiedzmy gnębiłem. fakt, że działo się to w gimnazjum nie powinien nikogo zdziwić banda nastolatków uważających się za seniorów. Gnębienie mnie trwało tak krótko, że w zasadzie pamiętam tylko śpiewanie z paczki zapałek i bodaj jakieś takiego typu głupoty. Potem, że tak powiem sytuacja diametralnie się zmieniła. Los chciał\, że złapałem kontakt z dawnymi znajomymi dosłownie z piaskownicy. W 4 już byliśmy praktycznie nie do ruszenia przez reszte patałachów i problem się rozwiązał. Co do samego gnębienia była jedna menda, ale to naprawdę jak można być bezmózgiem do tego stopnia aby samemu prowokować zakapiorów. (tak wtedy byliśmy w top ten na czarnych listach w wielu kategoriach.) Chłopaszek w zasadzie gdyby nikogo nie prowokował miałby normalne spokojne życie w szkole, ale kiedy kilka razy w ciągu dnia najpierw zaczepiał czy pluł na ludzi jak baba a potem się chował pod spódnicami dziewcząt no to proszę was. Należało się mendzie. Dalej to głównie kocenie jako takie to była już czysta zabawa. Paczki zapałek mierzenie holu itp. Tak naprawdę wszyscy których "kociliśmy" sami mieli z tego ubaw nikt nikogo do ncizego siłowo nie zmuszał ot taka tradycja. Kilku potem nawet sami namawiali kolegów, że to świetna okazja aby w ogóle kogoś poznać i pośmiać się wspólnie. W szkole średniej wszelkie tego typu praktyki już nie miały miejsca, bo nikt na to nie miał czasu ani ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest taki estonski film
"Nasz klasa" o chlopaku. nad którym się znęcają i który mści się na oprawcach. na yt jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dreczone
Przyłączam się do tematu. Też byłam ofiarą w podstawówce, gimnazjum i liceum. Najgorzej było w podstawówce. Moi rodzice byli raczej kasiaści, a towarzystwo z mojej klasy z podst. bardzo zawistne. Mścili się na mnie za to, że miałam tylko i wyłącznie pieniądze. Nie miałam przyjaciół, koleżanek, wszyscy się ze mnie śmiali, rodzice nie interesowali się moimi sprawami, nie zwracali uwagi na to że coś jest nie tak. Ojciec pijak, więc dodatkowy powód do dokuczania. Byłam bardzo nieśmiała i małomówna, a oni mnie dręczyli, śmiali się ze mnie, nikt nie chciał ze mną ćwiczyć na wf, nie miałam z kim siedzieć na wycieczkach w autokarze, z kim się trzymać, wyrzucali mnie z drużyny. Wyśmiewali się z moich okularów- mówili na nie "binokle". Gdy coś przeskrobali, zwalali na mnie winę... Byłam miła i nikomu nie naprzykrzałam a i tak byłam wyrzutkiem. Codziennie przez te X lat chciało mi się płakać po powrocie do domu, miałam swój inny świat. W gimnazjum skład klasy miałam w 1/2 taki sam jak w gimnazjum. Już tak nie dokuczali, ale śmiali się ze mnie ze wszystkiego- z chłopaka, z moich marzeń, na przerwach też siedziałam sama... Choć nawet nienajgorzej na tle tych 12 lat nauki wspominam gimnazjum, ponieważ wtedy jeszcze miałam chłopaka, i jako tako śmiałam się, miałam nadzieję, że w LO będzie lepiej. Niestety, w LO było bardzo źle. Już nie byłam wyśmiewana, a totalnie olewana. Nikt nie zapraszał mnie na imprezy, w szkole siedziałąm sama, nikt się do mnie nie odzywał a gdy ja zagadywałam, to mnie zlewali i nawet nie odpowiadali na moje pytania. Moja klasa była cholernie dobra we wszystkich przedmiotów i czułam tak mega presję + brak znajomych sprawił, że nie szło mi w nauce jak innym. Nikt mi nie złożył życzeń na 18-stke, nawet chłopak mnie zlał i tak mnie porzucił, nikt mnie nigdy na żadną 18-stke nie zaprosił. Później już tylko matura, matura, wykorzystywali mnie bo miałam prawko i chcieli ze mnie robić taxi. KURWA JAK SOBIE O TYM POMYŚLE TO RZYGAĆ MI SIĘ CHCE. Ale fakt faktem, stawałam się z roku na rok co raz piękniejsza. Ale i zgaszona emocjonalnie. Nie mam szczęścia w miłości, nie umiem kochać, ale mam jedną przyjaciółkę taką dobrą, i dwie koleżanki. I jestem na dobrych studiach, które gwarantują mi dobrą pracę. A te krowy z podstawówki gniją na zmywaku i pocieszają się, że mają "znajomych" do picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz to w wielu szkołach
średnich jest gorzej niż gimnazjach :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dreczone
Dodam jeszcze, że "znajomi" z podstawówki dopuścili nawet się do kradzieży. Ukradli mi telefon komórkowy. Po interwencji rodziców i wych, oddali mi. Mieli z tego bardzo dobrą rozrywkę. Na porządku dziennym było obgadywanie, odtrącanie mnie. A w liceum też były takie dziewuchy "pięknuchy" które śmiały się ze mnie. Cokolwiek bym nie powiedziała na lekcji, to zaraz z tyłu śmiech. Litości... A takie to były najbardziej lubiane, wychwalane. Obiecuję sobie, że jeśli moje dziecko choć raz będzie płakało przez dzieciaki w szkole, przysięgam, nie zostawię tego bez echa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też bardzo dokuczali,
dobrze, że w szkole nikt nie znał moich rodziców (ojciec alkoholik z pokolenia na pokolenie, matka nadopiekuńcza), bo wtedy by mi pewnie jeszcze bardziej dokuczali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej sie ukrywam
to podejście mi się podoba, ale nie tędy droga. Jeśli coś dla swojego dziecka będzieesz mogła zrobić to chyba nauczyć je jak sobie radzić w społeczeństwie. Jak się adaptopwać w nowych srodowiskach. Zrobisz burę jednego dnia a dzien dwa czy trzy później jak myślisz co się stanie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dreczone
Chodzi mi o to, że spróuję wychować moje dziecko na osobę która nie załamuje się byle czym i chcę, aby znało swoją wartość. W przeciwieństwie do moich rodziców nie zignoruję tej sprawy, spróbuje pogadać z dzieckiem, sprawić aby nie czuło, że jest gorsze od rówieśników. Moi rodzice nie dość, że wciąż wymagali od mnie za dużo, to uświadamiali mi że jestem gorsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ciekawe
Jesli ktos kogos atakuje, dreczy, gnebi itp. powinien liczyc sie z tym, ze dostanie ''klapsa'' I odwet jest w takich wypadkach w pelni usprawiedliwiony-uzasadniony. Kazdego oprawce mozna pograzyc I sprawic, ze wlozy sobie sznur na szyje. I to nawet zgodnie z litera prawa, lub omijajac-naginajac owe prawo. Wielu seryjnych, przechodzilo w dziecinstwie podobny koszmar co Wy. I z ofiar stali sie mysliwymi, miast siedziec przed kompem. Z gadania niewiele wynika, ale z dzialania juz tak(z madrego dzialania)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej sie ukrywam
ja to myslę, że problem zaczyna się już w domu. Gdy zamiast mieć jakiekolwiek życie społeczne to przesiaduję się w 4 ścianach i narzeka na otaczający świat. Jesio raz powtórzę nie może być tak, że wszystko złe a my cacy. Mądry podój dobre sobie niektórzy mają problem znaleźć sobie kogolwiek na żywo do rozmowy i internet stał się swego rodzaju ucieczką od rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to źle myślisz
"ja to myslę, że problem zaczyna się już w domu. Gdy zamiast mieć jakiekolwiek życie społeczne to przesiaduję się w 4 ścianach i narzeka na otaczający świat." U mnie problem zaczął się w szkole i wtedy zamknęłaś w czterech ścianach. Kiedyś nie każdy miał komputer, a tym bardziej internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej sie ukrywam
patrzymy na obecny problem. zresztą tu nie chodzi bardziej o to co się robi, ale że spędza się czas samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widziałam ten film "nasza klasa" - bardzo dobry.... właśnie o tym do czego doprowadza dręczenie i prześladowanie. Ja też nie miałam 18-stki. Nie miałam przyjaciól ani w gimnazjum ani w liceum. Dopiero na studiach znalazłam dobrą znajomą z która mam kontakt do dziś i do dzis odwiedzamy sie::)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qoqoqoqqoqoq88
Mnie też terroryzowali bo byłam brzydka i byłam spokojnym dzieckiem bez koleżanek. Teraz jestem ładną kobietą(wyładniałam z wiekiem) z dobrym zawodem. Każdemu koledze czy koleżance z dawnej klasy pokazuje wielkiego faka jak do mnie przyjdą :) nie wiecie co to za uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomarańczowa Wariatka
Tez nie mialam 18... I tak mogłabym na nią zaprosić może 1-2 osoby, więc nie było po co wyprawiać. Na 18 nie byłam też zapraszana. Mnie irytuje to, ze nauczyciele NIC z tym nie robia. U mnie to wyglądało tak, że kazdy olewał to, iż ja i moja kolezanka jesteśmy gnębione, że rzucają w nas kredą, albo papierowymi kulkami, wołają na nas "pasztety", okej, moze nie byłam piękna- ale czy to, że ktoś zmaga się z trądzikiem jest powodem by go obrażać? rzucać takimi epitetami?... Jedyne co miała do powiedzenia o tym nauczycielka to: Dlaczego pani/pana córka nie zintegruje sie z klasą? A JAK JA SIE MIAŁAM Z KLASĄ ZINTEGROWAĆ DO CHOLERY?! Może mnie ktoś oświeci? To nie ja ich wyzywałam, nie ja im ubliżałam. Nie ja zaczełam wojne. Dużo czasu musiało minąć i wiele łez musiałam wylać, aby podnieść moją samoocenę. Bezspornie, mój facet bardzo mi pomógł. Gdyby nie on, nie wiem, czy wyrosłabym na takiego łabędzia, jakim jestem teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pawel112
Ze mna było podobnie, od połowy podstawówki do jej końca, szurali mi krzesłami na lekcji, wbijali stołami, bo jak wiadomo w klasie ławki nie sa w kole tylko za sobą. Załosnie musiałem wygladać. Jeśli mozna tak to nazwać, wiekszosc etapów mam za sobą, gniew, nawet syndrom sztokholmski czy jak tam to sie zwie. Nie uogolniajmy, ze oni nie dadza sobie rady, zobaczcie na straznikow z obozów, dożywaja 90tki i jeszcze procesowac sie potrafia. Źli ludzie poradza sobie, do dziś odnosze wrażenie, że przedwcześnie umieraja głównie dobrzy ludzie...co do waszych osiagniec, to dobrze, ale nalezałoby zadac sobie pytanie ilu ofiarom sie udalo, a ilu juz gdzies skoczylo pod pociag? Mi na ten przyklad nie udalo sie, nie mam wyksztalcenia, przyjaciol. Dzis tamte zdarzenia nie robia takiego wrazenia, myśle, że prawie calkowicie wybaczyłem...dla siebie..ale zbyt późno wziałem sie za siebie. Ciekawe co czuje ofiara, której nie udało sie i pracuje sprzątając, bedąc dalej pogardzana jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomarańczowa Wariatka
Mysle ze to okropne uczucie... Całe życie ludzie tobą gardzą... Nie wyobrażam sobie tego. Ja tak jak pisze, miałam szczęście że w wyniku zbiegu okoliczności poznałam mojego obecnego chłopaka i on mówi mi dużo miłych rzeczy, jest dla mnie oparciem teraz i dzieki temu uwierzyłam, że jestem fajną dziewczyną i kimś ważnym. Może to głupie, podnosic samoocene dzieki facetowi, ale naprawde, tylko to mnie jakoś podnioslo na duchu, to, że ktoś widzi we mnie fajną dziewczynę, a nie okropnego paszteta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okulary + -
ja wypracowałam sobie system obronny do tego stopnia że wszyscy się mnie bali miałam dwie dobre koleżanki a reszta mi zwisała jak któregoś dnia zwyklinałam na całe gardło chłopaka , od wszelkich skurwysynów i że go zapierdole choć nie przeklinam zwykle to położył uszy po sobie , zaniemówił i od tej pory miałam spokój w liceum była klika panienek miastowych ( ja z małej mieściny) próbowały nas z tej prowincji ustawiać, ale się nie udało im także radzę się zebrać w sobie i bronić się , mi doradziła mama : znajdz piętę achillesową w każdej osobie co ci dokucza i dokop , poskutkowało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomarańczowa Wariatka
Tylko każdy jest inny i nie każdy ma siłe by zebrać sie w sobie i walczyć. Zwłaszcza, że ciężko walczyć z całą klasą, bo 3/4 sie znęca a pozostała część kładzie lache na to, że taka sytuacja jest w klasie. Co im powiesz? Odczepcie się? Mam was w dupie? Pierdole was? Oni sie tylko zasmieją, że cie zdenerwowali i będą dalej rzucać epitetami. Ja na moich w gim nigdy nie znalazlam dobrej metody. Tzn, była jedna dobra, jak moja matka poszla ze sprawą do dyrekcji I akurat dyrektorki nie było- była wice. A wice to była typowa kosa. Od razu, tego samego dnia zwolala rodziców wszystkich tych dziewuch ktore sie nade mną znęcały do szkoły, więc wezwała rodziców połowy klasy, wszystkich rodziców przesłuchała w gabinecie, potem przesłuchiwała te dziewuchy pojedynczo. Jejuniu jakie one zaryczane wychodziły z gabinetu. Bo wicedyrektorka je nastraszyła wszystkim! sądem, policją, kuratorem... Poważnie. I dopiero wtedy się troche utemperowały- nie całkiem, ale już jak sie im coś odpysknelo, to było widać że sie kretynki boją i zaraz potulniały. Tak samo chłopaki. Nadal traktowali mnie jak wyrzutka, nie bylo zadnych imprez razem, ani nic, jak ktos mnie na mikolajki z nich wylosował to przesrane, i ciezko przezywał, ale ogolnie- troche sie utemperowali. Wiadomo, ze milej atmosfery to sie nie dało osiagnąc i jakiejs integracji, bo to bydło było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdNKJS
Moim zdaniem, za takie sytuacje odpowiedzialni są rodzice. Jeżeli dziecko nie ma poczucia własnej wartości, to w szkole staje się ofiarą i to już jest równia pochyła. Moje poczucie wartości podkopywał starszy brat w domu, byłam przez to nieśmiała i niepwena siebie, tylko jakoś udawało mi się to maskować. Niewiele brakowało, żeby dołączyć do grona kozłów. Rodzice natomiast zawsze mnie wspierali, dopingowali i chwalili, tylko przez brata nie wierzyłam im do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też bardzo dokuczali,
" ja to myslę, że problem zaczyna się już w domu. Gdy zamiast mieć jakiekolwiek życie społeczne to przesiaduję się w 4 ścianach i narzeka na otaczający świat" u mnie problem zaczął się, jak jeszcze do zerówki nie chodziłem, może w wieku 5 lat, może wcześniej, może od urodzenia, nieznana jest przyczyna i nieznany jest rodzaj zaburzeń, jaki u mnie występuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentaI cut
to po prostu gówniany charakter. wrażliwość, nieśmiałość, małomówność, ale i słaby, nietypowy wygląd - ten mix daje kozła ofiarnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety nauczyciele udają że problemu nie ma. Mi jak napisali na krześle że jestem ładną laską w snach- koszmarach.... i nauczycielka sama to zauważyła... to jeszcze ta pi.....da kazała tym dziewczyną na głos to przeczytać, po czym nie zareagowała w jakikolwiek sposób wracając do zajęć a ja popłakałam się widząc uśmiechy wszystkich w klasie.... 2 lata temu tą nauczycielke spotkałam, przyszła do mnie do pracy... nie miała szans na ugodowe załatwienie sprawy:):) Jest satysfakcja..... tylko powiedzcie od czego są nauczyciele? odpękać lekcje i do domu, wziąść pensje i pasuje... a na problemy nie ma reakcji... Gdyby nauczycielka skarciłaby te dziewczyny lub wezwała dyrektora za niszczenie krzesła szkolnego cokolwiek... ale nic nie zrobiła.... nic nie zrobią aby uczniowi pomóc a chcą podwyżki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×