Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieogrniambabeczka27

Babki, co byście sobie pomyslały dowiadując się

Polecane posty

Gość nieogrniambabeczka27

po 4 latach bycia w związku, że Wasza przyszła (niedoszła) teściowa komunikuje Waszemu partnerowi, że może w JEJ domu (który miał być dla JEJ dzieci - 2 synów) mieszkać wyłącznie do ślubu. Jak byście się poczuły, będąc normalną dziewczyną, poukładaną, starającą się zawsze zrobić wszystko jak najlepiej, służącą dobrą radą, pomagająca w domu w czasie, gdy w nim przebywam, wykształconą, pracującą, ładną itp... Załamałam się wczoraj ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisz po polsku!!!!
kto moze tam mieszkac do slubu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
To że ty masz o sobie takie dobre zdanie widocznie nie znaczy, że przyszła teściowa ma takie samo. Wynika z tego, że ona nie wyobraża sobie mieszkania z Tobą po ślubie. Szykujcie więc sobie swoje własne gniazdko ale nie pod jej dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
a czym się załamałaś? że nie będziesz mieszkać z teściową???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja średnie On wyższe
Bardzo dobrze Ci powiedziała. Tak być powinno.. Ale co tam- mozna żyć na utrzymaniu teśćiów, mieć wszystko podstawione pod "ryj"... Myślisz, że wytrzymałabyś z teśćiową? NIGDY ;) Żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
To jednak prawda, że z większości ludzi tutaj bije nienawiść i zło. Czy ja powiedziałam, ze licze na drapane, że sama nie potrafię niczego osiągnąć? Tu nie chodzi o wymiar materialny, ale mentalny tej sytuacji. Plan był taki - sam naganiany przez Nią, że po ślubie mieszkamy rok, dwa na miejscu (mają duży dom) starając się o swoje gniazdko w tym czasie. Ona marzyła o wnukach, o drugiej kobiecie w domu, jawnie o tym mówiąc. Zawsze zapewniała, że dom jest duży i wszyscy się pomieścimy jak długo będzie trzeba. Ja z kolei od rodziców dostanę równowartość lub działkę, obydwoje pracujemy (ja zarabiam nawet więcej niż mój Narzeczony) i taka była wizja przyszłości. Niedawno dosżlo do remontu pokoju, w którym Narzeczony mieszka, i poprosił mnie o pomoc w doborze kolorystyki, firan itp - z chęcią pomogłam, zwłaszcza, że miał to być tez mój pokój kiedyś. Kupiłam mu kwiatki w prezencie, pomagałam sprzątać itp. A Ona odczytała to jako zamach na wystrój jej domu, stwierdziła, że jesteśmy różnymi osobami i, że w przyszłości będą same konflikty. Ale kiedy opowiadałam jej o tych kolorach, o firankach ukazując jakąś swoją wizję i czekając na aprobatę, stwierdziła: "róbcie co chcecie, ja się do waszych spraw nie mieszam). Wczoraj natomiast napisała list do Narzeczonego, że ona tego nie widzi - zamiast kurwa ze mną normalnie pogadać. Spierdoliła wszelkie relacje, jakie w tym domu miały miejsce między nami, spowodowała, że po tych słowach nie wyobrażam sobie tam przyjechać i nasz związek wisi przez to na włosku, bo życie w kłótni z najbliższa rodziną mnie po prostu przerasta. Zawsze traktowałyśmy się z szacunkiem, dobrocią, nigdy nie było żadnych problemów. Nie wiem co Jej odbiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Menopauza?
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli to prawda co napisałaś
hahaah list napisała?:D tchórzliwa franca:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
... dlatego tego nie ogarniam. To jest kobieta mega pobożna, rozmodlona, rodzina jest dla niej niby najważniejsza, a własnego syna tak potraktowała z tak głupiego powodu. Nie mówiąc już o mnie - jak ja się teraz mam czuć? Jak ja mm się im pokazać na oczy? Jak można własnemu dziecku odmówić mieszkania? A wskazując, że ma się to stać po ślubie jasno pokazała, że to ja jestem tego przyczyną, Bogu ducha winną... Jest mi tak cholernie przykro, że to się w głowie nie mieści. Za tydzień mam urodziny, a wszystko się zjebało ;( Ta Kobieta po prostu w życiu nie odda władzy w SWOIM domu, w życiu i nikomu, a te dobre śpiewki które głosi w przypływach miłości, to wielki pic na wodę fotomontaż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
.."życiu nie odda władzy w SWOIM domu, " acha, to chodzi Ci o władzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
to bylo ironicznie powiedziane w strone tych, którzy w tym domu będą mieszkać na stae - czyli młodszy syn i jego rodzina. Po tej prozaicznej s6ytuacji jasno to widac. Ja zawsze byłam zdania, że jesli rodzina to tylko na swoim, bez mieszania pokoleniami i do tego dążyłam. Mój Narzeczony z kolei miał inne wizje, aż do wczoraj... samo mu się wybilo z głowy mieszkanie z rodzicami... Podkreslam, tu nie chodzi o materialny, ale mentalny aspekt calego tego zajscia. Ja juz sobie nie wyobrazam normalnych relacji w tej rodzinie po czyms takim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze co na to Twój facet? Po drugue może ona sie po prostu przestraszyła, ze jak jeszcze przed ślubem bez uzgodnienia z nią robiecie remonty, to co będzie po?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
E, no wiesz, dla mnie to jest powód by pogadać, w każdym razie by twój facet pogadał. A jak ty już teraz sobie nie wyobrażasz, to tez niezła jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
O remoncie było głośno i ona go pochwalała, do momentu w którym się okazało, że kolor firanek jej się nie podoba - ale nie powiedziała mi tego, tylko niby dała nam wolną rękę. Narzeczony cóż, jest w takim samym szoku jak ja i po pierwsze to za wszystko mnie przeprosił. Z pewnością z nia porozmawia, kiedy emocje ochłoną. Zrozumcie, 4 lata bez problemów, całuski, cukiereczki ciasteczka, wspaniełe relacje, miody dookoła, i nagle ni z gruszki ni z piertruszki taki list. Ja po prostu nie ogarniam tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Kiedy przyjechaliśmy w niedzielę do niego wieczorem, uciekla do swojej sypialni nawet się nie witając, a na drugi dzien list leżal na Jego łożku. Czy to jest normalne zachowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Pewnie sobie kobieta po tamtym wydarzeniu [ remont pokoju] uswiadomiła jaką jesteś naprawdę osobą i stąd jej zachowanie. Jak masz zamiar mieszkać w JEJ domu, kultura osobista i takt nakazuje Ci przystosować się do Jej warunków i szanować Jej zdanie. Przedstawiłaś swoją wersję wydarzeń, ciekawe jakby to wyglądało z Jej strony :) Coś tam musiało zajść jeszcze innego, ludzie ot tak sobie nie zmieniają się z dnia na dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Sory, ale każdy kto mnie zna jest w szoku słysząc tę historie, a najbardziej mój Narzeczony. Rozmawialysmy wspolnie o kolorach, o kwiatkach, o firankach i wymienialysmy jakies swoje mysli, na co ona stwierdziła: róbcie sobie jak wam bedzie pasowac, wy tam przesiadujecie. Ani slowa nie wspomniala, ze wolalaby inczej - co ja tu niekulturalnego zrobilam? Nie znam jej na tyle, aby czytac w myslach i wiedziec, czy krem jej sie podoba czy woli pomarancz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Wynika stad, ze ani ten pokoj nie jest jej syna, ani zadna rzecz, na ktora on nie wylozyl pieniedzy. Wynika stad takze, ze jego ewentualna przyszla zona moze sobie co najwyzej modlic sie o szybka wyprowadzke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Więc zrób tak jak piszesz: módl się o jak najszybszą wyprowadzkę. Chyba jesteś zbyt konfliktową osobą aby mieszkać z teściową pod jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Rzeczywiście, jestem strasznie konfliktowa osoba, tylko jakoś znikim aż do wczoraj nie żyję w kłotni, ze swoimi rodzicami i braćmi się jakoś dogaduję, nie mam wrogów. Do tej pory zawsze mnie dobrze traktowali a ja ich - zawsze jak tam byłam, ugotowałam coś dobrego, posprzątałam, robiłam kawki, wysłuchiwalam różnych bolączek. Kiedy mielismy z Narzeczonym "ciche dni" zawsze dostawal ochrzan, zeby o mnie dbal, zeby mnie pilnowal, ze takich kobiet juz nie ma... I co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Ale co Ci da to, że się będziesz wyżalać obcym ludziom na kafe? Nie lepiej i logicznie byłoby abyś sama albo razem z narzeczonym poszli do teściowej i wyjaśnili sobie tę sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Bo wygadaie się pomaga... Poki co, Ona nie rozmawia z nikim w domu, ja mieszkam daleko i rpzyjezdzalam tam tylko w weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja asdfghjkl
Moze wczesniej myslala ze fajnie bedzie z druga kobieta w domu ale ten remont uswiadomil jej ze nie chce byc pod jednym dachem z inna kpbieta. Wolalabys klotnie i niedomowienia pozniej. Pozatym przesadzasz i gratuluje glupoty w rozpowiadaniu tego znajomym, faktycznie kochasz narzyczonego obrazajac jego matke w ten sposob i wielka ta twoja milosc skoro twoj zwiazek wisi na wlosku przez ta sytuacje.. Dorosnij i idz z nia pogadaj zeby oczyscic atmosfere i szykujcie sobie inne lokum po slubie bo sama juz wiesz ze sie tam nie dogadacie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Jakoś trudno mi w to uwierzyć żeby takie duperele jak kolor zasłonek popsuły takie idealne relacje jakie były przed tym całym zdarzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Mnie tez w to trudno uwierzyc, dlatego zastanawiam sie o co chodzi. Czy to jakies chwilowe zalamanie, czy ta menopauza, czy zazdrosc o syna, czy strach o to, ze rpzestanie byc pania tego domu. Ja sie na sile nie pcham tam, gdzie mnie nie chca - a teraz wlasnie ta sie czuje. Znajomym niestety musialam powiedziec, bo przez to wszystko odwolalam impreze urodzinowa, a powiedzialam, ze jest maly problem w rodzinie miedzy mna, Narzeczonym a mama - i juz bez szczegolow wszyscy byli zaskoczen, bo wiedzieli jak fajna do tej pory byla tu atmosfera. Zlego zlowa nikomu nie powiedzialam ani o Niej, ani o Narzeczonym - co on ma do tego wszystkiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Kolor firan ma byc jednolity w calym domu, zeby pasowal do elewacji i byl spojny, jsli powiesimy inne, ona je zdejmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
... to jedno ze zdan w liscie. Jakby kurwa mac nie mozna bylo w normalnej rozmowie tego zalatwic, tylko do takich sposobow sie uciekac. Nie rozumiem tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogrniambabeczka27
Nie patrzylam na te firanki w ten sposob, faktycznie lepiej wygladaja wszedzie te same, a mysmy juz sie wylamali z kolorem rolet - i to juz pewnie jest duzy problem. ja sobie z tego nie zdawalam sprawy w ogole, dlaczego ona mi tego spokojnie nie powiedziala, tylko dzieja sie takie przykre rzeczy ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Tesciowa chyba zaczęła się Ciebie bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×