Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ecie pecie co powiecieee

Jupi jupi :) urodziłam! :)

Polecane posty

gratuluje :) czyli te skurcze wtedy to porodowe były :) jak patrzyłam na nie w sobote to mi sie mój poród przypomniał :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haha;) znam to- ta niezwykła radość że już po i wszystko dobrze.... 9 m-cy czekania, strachu, stresu i ogromna ulga;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla każdej poród to pewnie masakra, więc ja nie byłam lepsza Tak jak tu pisałam, dostałam tych skurczy. Przed 19 w sobotę byliśmy już w szpitalu, podłączyli pod ktg, bóle mocne, położna patrzy na zapis i mówi-ale ja tu skurczy nie widzę. Myślę cholera to co to niby jest?? Ale wysłala mnie na oddział do ginekolog na badania, ta zbadała i w przeciwieństwie do położnej stwierdziła początek akcji. Rozwarcie na 1 palec, zrobili badanie wód, czyste, męża odesłali do domu, mnie położyli na oddział przedporodowy i kazali czekać. Nie zdążyłam się w sumie rozpakować, bóle się nasilały, nie mogłam siedzieć, leżeć,chodzić, stać, tak bolało...Po godzinie wzięli na kolejne badanie, położna mówi: ooo ładnie, już rozwarcie na 4 cm. Powiedzieli, by iść na pół godziny pod prysznic. Poszłam - ulga niesamowita! Siedziałam godzinę, prawie siłą wyciągali mnie stamtąd na kolejne badanie. Położna- o proszę, jak prysznic przyspieszył. Już na 6-7 cm. Pozwolili dzwonić po męża - bo mieliśmy poród rodzinny. Nim przyjechał rozwarcie było już na 8 cm. I się zatrzymało. Przebili więc wody, co miało przyspieszyć (bo główka jak pływa w wodach to nie chce tak ładnie schodzić w dół). I tu się dopiero zaczęło. Z bólu tarzałam się po podłodze - dosłownie. Nie wiedziałam czego się chwytać,na co patrzeć, kogo zabić. Klęczałam przed łóżkiem, łaziłam na czworaka, mąż wycierał mnie mokrą pieluchą. Błagałam by mnie pocięli, zrobili cesarke i puścili do domu. Dali gaz. Uff jaka ulga!!! Do czasu, aż się skończył :/ I od nowa jazda. Nie byłam w stanie wejść na fotel, co się wygramoliłam,z bólu usiedzieć nie mogłam, złaziłam, mąż i i jedna położna siłą mnie trzymali, by druga mogła zbadać. Kazali przeć. Parłam. Ból - inny, ale nadal masakryczny. I tak pół godziny. Postraszyli oksytocyną. I nagle - "pięknie pani Beato! Widzę włoski!" I w tej chwili jakby cały ból uleciał. Parłam ile sił, do chwili, gdy poczułam okropne pieczenie. Zapytałam co to, powiedziała, że pękam, że przy następnym parciu musi naciąć. Nacięcia nie czułam ani odrobinki. Kolejne parcie z pomocą drugiej położnej, która od góry lekko masowała i uciskała brzuch i o 2.30 w niedzielę synek był już z nami Brzydki i brudny Położyli mi go na piersi, razem z mężem popłakaliśmy się jak głupi, a synek co? Nasrał na mamusię. Walnął pierwszą kupkę Zabrali go do mycia. Przyszła lekarka i zabrała się za szycie nacięcia. I jak Boga kocham - ból był gorszy niż sam poród. Niby dała znieczulenia, ale czułam każde wkłucie igły, każdy jej ruch ręką, ból niesamowity. Mąż mówi, że przy szyciu jego rękę ściskałam mocniej niż przy skurczach... Masakra. Po szyciu, po umyciu, mówią proszę siadać na wózek, ja nogi z fotela i j** - straciłam przytomność. Krwi za dużo traciłam, spadło ciśnienie, jakiś drgawek dostałam, podłączyli jakieś dwie kroplówki, z którymi przeleżałam na porodówce kolejne dwie godziny. Przewieźli mnie na normalną salę, przynieśli synka a ja co? Kolejne j** - kolejna utrata świadomości, kolejne kroplówki. Obudziłam się rano, rześka i wypoczęta (nie wliczając zmasakrowanego krocza), w oczekiwaniu na synka - przynieśli! Pięknego, czyściutkiego, taką malutką moją kruszynkę, która teraz słodko mruczy w pokoju obok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do do autorki............ jak nie potrafisz cieszyć się czyimś szczęściem to Twój problem ale daruj sobie idiotyczne chamskie komentarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafafalk
ja przeczytalam i gatuluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie rodzilas?
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też przeczytałam :) podziwiam! i mam nadzieję, że też będę niedługo taka dzielna jak Ty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratuluję! Przepraszam, ale uśmiałam się w głos czytając o kupce. :) Ajj wszystkiego najlepszego! Niech rośnie zdrowy, a Tobie niech się wszystko ładnie zagoi! xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafafalk
dziewczyna pisze to co czula, a nie jakieś piękne wizje porodu ,bo tak wypada i trzeba.Sama rodzilam ,to wiem jaki to bol niedoopisania.to jest niesprawiedliwe,bo faceci jak nie rodzą ,to chociaż powinni odczować bole porodowe.wiedzilby jeden z drugim jak to jest.teraz i tak lepiej ,bo mogą uczestniczyć w porodzie i patrzeć jaka to wzniosla chwila,ale kiedyś to przy flaszce z kumplami czekał co się urodzi ,a pożniej kobieta wrocila z dzieckiem do domu i tyle.Noi najlepiej ,żeby nie byla porozciągana w wiadomym miejsc,miala dalej jędrne piersi i plaski brzuch,byla chętna do seksu ,zadbana i wypoczęta.Ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnio
No proszę doczekałaś się. :) Gratulacje. Dla mnie drugi poród nie był masakrą. Pierwszy dał mi popalić ale drugi był zupełnie inny -bardziej świadomy i z innym podejściem do sprawy. Ogromna różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też przeczytałam:) też czekam na synusia mam nadzieje że ich tam nie pozabijam z moim charakterkiem ;D dlatego mąż nie chce porodu rodzinnego cytuję " ja nie ide bo bedziesz na mnie krzyczała..." ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diablique123
rety - nie wiem czy kiedyś spotkałam się z tak realistycznym opisem porodu.... az mi ciarki przesżły i jestem przeszczęśliwa że miałam cc :) gratulacje, musiałaś byc bardzo dzielna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za durna baba!
Gdyby ból był nie do opisania, to żadna kobieta nie miałaby więcej niż jednego dziecka! Panikary i tyle. Najlepiej poopisywać szczegółowo, jak i gdzie je porozrywało i jak niemiłosiernie bolało, żeby pierworódki się bały i spać po nocach nie mogły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co za durna baba! Wiesz, ja jestem pierworódką. Rodzę w styczniu. Jakoś opis autorki mnie nie przeraził wogóle. Wręcz przeciwnie. Czekam na ten moment z jeszcze większą niecierpliwością. Każdy wie, że poród boli, ale jest to do przeżycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Keerah podpisuję się pod tym co napisałaś w 100% ja rodzić mogę zacząć w każdej chwili, i czekam i czekam kiedy to w końcu nastąpi! A opis autorki tylko uświadamia mnie w przekonaniu, że nie ma czego się bać, że poród jest do przeżycia :) A że boli, to każdy wie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nużeniec Ludzki
Kiedy czytałem o tej kupie syna to normalnie łzy mi w oczach stanęły, a gardło scisnął niepowstrzymany szloch...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzę w październiku
i też czekam na to z niecierpliwością- a takie opisy nie obrzydzają i nie straszą. Szczera, dobra, fajna relacja. Gratuluję synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelefellel
gratulacje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iullul
Dziecko się zesrało na nią :O Okropność. I to nacięcie, jaka szkoda że będziesz mieć bliznę/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama byłam pierworódką, sama się bałam i nie wiem jaki miałbym cel opisywać o tylko po to, by straszyć inne. A jeśli chodzi o opis porodu to sama będą jeszcze przed porodem wolałam czytać te straszne i wiedzieć co mnie może czekać, niż łudzić się, że będzie lajcikowo i później brutalnie zderzyć się z rzeczywistością. I tak jak koleżanka wyżej napisała - ból w trakcie samego jego trwania jest niemiłosierny, człowiek chce umrzeć, ale przeżyłam? Przeżyłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iullul
A no i współczucie, widziałam zdjecia tej porodówki w Zgorzelcu - nie sądziłam że są jeszcze miejsca w Polsce, w których rodzi sie w tak podłych warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziura w sciance
peklas bo parlas z calej sily i pewnie na lezaco :o przykro mi, taka jest polska sluzba zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratuluje maby zdrowo sie chowala :) Ja to ostatnio mam takie jakies smety z duupy wyssane za przeproszeniem, a przejmuje sie tym ze córce wloski rozjasnialy,od upalow i slonca ,a tak ja uwielbiakam w ciemnych :o Sorry ze o tym tutaj pisze, ale jak bedziesz miala rozne dzwine stany,mysli i rozterki na temat dziecka typowo pierdołooowe to wiec ze nie ty jedyna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×