Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NaTaLa*

Czy jest sens ciągnąć ten związek?

Polecane posty

Gość NaTaLa*

Ostatnio jest między nami coraz gorzej, wydaje mi się, że mnie oszukuje, że nie jest do końca uczciwy względem mnie... Niby mam na to jakieś dowody, ale tak właściwie nie są to jakieś niezbite fakty, równie dobrze mogą być to dziwne zbiegi okoliczności, wypadki losowe, jak twierdzi. Ciągle jakieś niedomówienia i nieścisłości... Już raz stracił moje zaufanie, miało się to więcej nie powtórzyć, może jestem przez to zbyt podejrzliwa i jak tylko coś mi się nie zgadza albo wydaje dziwne, a on nie umie tego wytłumaczyć, to wydaje mi się, że coś kręci. Ciężko porzucić mi prawie dwa lata bycia razem, zaręczyny, już niebawem miało być wspólne mieszkanie. Na początku było nam cudownie i ciągle wierzę w to, że jeszcze cudownie może być, że może warto poczekać. Płakać mi się chce na myśl, że już nigdy się do niego nie przytulę, że już go nie będzie w moim życiu. Chciałabym dać mu szansę, ale boję się, że czekając, tylko po raz kolejny się rozczaruję, tym razem w najważniejszej sprawie, i on wie, jak ważna to dla mnie sprawa. Boję się, że gdybym teraz z nim zerwała, to potem cały czas zastanawiałabym się, jakby to było, czy dotrzymałby słowa, czy nie. Ale przeraża mnie też to, że dając mu szansę i czas, to jednak okaże się, że nie dotrzyma słowa i skrzywdzi mnie tym samym tak, jak jeszcze nikt mnie nie skrzywdził. Ostatnio strasznie się pokłóciliśmy, niby się pogodziliśmy, ale to nas bardzo od siebie oddaliło, czuję się teraz taka samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NaTaLa*
Czy jestem zbyt naiwna, przyjmując to, co mówi, nawet jeśli coś się czasem nie zgadza? Czy może wręcz odwrotnie - zbyt podejrzliwa, tak bardzo wszystko analizując?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EZOTEFAŁ
Miałem to samo ze swoją partnerką. Zbierz się w sobie i odpuść na jakiś czas i obserwuj jego zaufanie. Nie dzwoń nie pisz , kontrolowanie zlewaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NaTaLa*
EZOTEFAŁ, i co, pomogło? Mnie jest ciężko obserwować jego zachowanie, przez sytuację losową przebywamy teraz w różnych miastach, bardzo od siebie oddalonych. To czasowa sytuacja, ale tak naprawdę przez to wszystko się zepsuło, a na razie niestety nie ma możliwości, by się to zmieniło. Przez tę kłótnię prawie nie mamy kontaktu, nie wiem, co się u niego dzieje, jakieś nieścisłości i niedomówienia potęgują moją podejrzliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EZOTEFAŁ
Ja uciąłem kontakt na półtora tygodnia ,moja narzeczona w tym czasie nie odezwała się ani razu.Kilka dni później się rozstaliśmy. Ostatnio jeden kolega dobrze napisał ... wychłodzenie emocji to początek końca ... twoje uczucia się nie zmieniły, tobie zależy dlatego przechodzisz to w taki sposób a nie inny i nie możesz przestać o tym myśleć , chciałabyś to naprawić ale w pojedynkę nic nie zdziałasz.Związek jest sztuką kompromisu ,jeżeli ma cię olewać lub jego duma po kłótni nie pozwala mu się odezwać do Ciebie to zastanów się czy chcesz tkwić w takim związku.Jeżeli czujesz że jest coś nie tak , nie odzywaj się. Przechodzisz podobną sytuację jak i ja przechodziłem ,uważam że jesteś porządną i dobrą kobietą i trafisz na odpowiedniego faceta w swoim życiu. :) Aha i nie zakładaj że wszystko się ułoży , lepiej zostać miło zaskoczonym niż gorzko rozczarowanym. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwagrowska
Ale jakie masz konkretne podejrzenia? Coś cię niepokoi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Związek powinien dawać radość a Ty się męczysz.czasem dobrze jest jak napisał mój przedmówca lekko usunąć się w kąt i zobaczyć czy partner o nas zawalczy.Sama tak zrobiłam na 2 m-ce.Wrócił w podskokach,odmieniony,zakochany na nowo bo bał się,że mnie straci i nie może być pewny tego,że będzie miał wszystko podane pod nos.To uratowało mój związek bo wtedy czułam,że to jest początek końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NaTaLa*
EZOTEFAŁ, dzięki. Wiem, że masz rację, w głębi duszy sama czasem myślę podobnie, ale... no właśnie. Nie umiem od niego odejść, cały czas myślę, że kiedy znowu będziemy blisko siebie, to znowu będzie cudownie. Ze gdyby nie ta odległość i cała sytuacja, to nic by się nie popsuło. I że to kwestia kilku miesięcy. Boję się, że będę żałować, jeśli nie poczekam. Ale z drugiej strony obawiam się też tego, że się rozczaruję, jeśli jednak zdecyduję się czekać. Kiedyś rozmawialiśmy o tym, tak czysto hipotetycznie, czy walczyłby o mnie, gdybym zdecydowała się od niego odejść (bo nigdy o żadną kobietę nie walczył). Mówił, że tak. A teraz zasłania się brakiem czasu, tym, że jest wykończony fizycznie pracą, psychicznie problemami, a ja go nie wspieram i niczego nie ułatwiam. Że tylko żądam i wymagam, że to zachłanne i samolubne. Wiem, że czasami jest ze mną ciężko, że i bez tego nie jest mu łatwo, ale mnie też ta sytuacja wykańcza. kwagrowska, myślę, że nie jest ze mną do końca szczery. Że coś przede mną ukrywa. Że chce dobrze, ale jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, a jeśli mi nie powie, to nie będę mogła mu doradzić, ewentualnie zainterweniować. Już tak było. Sam podjął kilka nieodpowiedzialnych decyzji, stawiając mnie przed faktem dokonanym. I między innymi tym spowodowana jest teraz ta odległość. Już nigdy miało nie być takiej sytuacji. A ja właśnie się obawiam, że znowu coś przede mną ukrywa. Nie wiem, czy mam ku temu powody, ostatnio kilka rzeczy mi się ze sobą nie zgadzało, ale może jestem zbyt podejrzliwa, za bardzo wszystko analizuję? Ale to jeszcze nic. Nie jestem pewna, jakie on ma zamiary względem mnie. Niby jesteśmy ze sobą prawie dwa lata, po zaręczynach, za kilka miesięcy mam tak stałe ze sobą zamieszkać. Mówi, że chce ze mną być. Czy gdyby nie chciał, ciągnąłby ze mną związek, który obecnie jest na odległość, i w którym na dodatek ostatnio nie najlepiej się układa? Po co? Gdyby nie miał wobec mnie szczerych zamiarów (tzn. takich, o jakich mówi), to po co tkwiłby w takim związku, zamiast mnie zostawić? A jednak mam wrażenie, że coś jest nie tak, że coś przede mną ukrywa, że nie jest do końca szczery, jeśli chodzi o zamiary względem mnie. Może nie powinnam tak myśleć, bo to, co się ostatnio dzieje, choć jest naprawdę dziwne (i takie jakby podejrzane), mogło wydarzyć się naprawdę, ale dla mnie było powodem do poddania w wątpliwości prawdziwości jego intencji względem mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NaTaLa*
Teqi, wiem, że związek powinien dawać radość. Ale ja cały czas myślę, że kiedy znowu będziemy blisko, to znowu będzie dobrze, że wystarczy przeczekać. Wiem, że mogłabym usunąć się w kąt, i zobaczyć, czy o mnie zawalczy. Ale on chyba nie jest typem faceta, który walczy o kobietę. Dla niego słowo "nie" to "nie", skoro dziewczyna nie chce, to on nie będzie jej zmuszał, żeby z nim była, nawet jeśli on kocha, bo dla niego związek na siłę nie ma sensu. Rozmawialiśmy o tym dawno, dawno temu, w kontekście jego byłej narzeczonej. I dlatego boję się, że jeśli ja się teraz usunę w kąt, to on sobie odpuści, nie dlatego, że mu nie zależy, ale dlatego, że taki już jest. I zawsze był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EZOTEFAŁ
Co to znaczy walczyć o kobietę :) ? moja już była narzeczona kiedyś to samo mi powiedziała jak odchodziła ode mnie.Chodziłem prosiłem kajałem się , a kiedy usłyszałem ostatecznie NIE to sobie uzmysłowiłem że to faktycznie koniec i tyle.Ona po czasie stwierdziła że o nią nie walczyłem - uśmiałem się :D Sądzę że totalnie się od niego uzależniłaś tak jak ja od swojej kobiety , wszystko robiliśmy dosłownie razem ,a kiedy ona zmieniła pracę zaczęła zabawę na dobre z nowymi znajomymi to ja siedziałem jak ta pipa i nie wiedziałem co ze sobą zrobić i miałem takie same obawy jak Ty. Nie umiesz od niego odejść bo go kochasz to jest normalne i Ty będziesz starać się do końca bo sądzisz że sobie bez niego nie poradzisz ,a w rzeczywistości jest zupełnie inaczej tylko potrzeba czasu i ludzi którzy pomogą Ci przetrwać te pierwsze złe momenty. Do miłości nie da się kogoś zmusić , Ty przez chwile będziesz może szczęśliwa ale Twój partner będzie dawał Ci tylko namiastkę miłości która i tak przyjmiesz z wielką radością.On przy Tobie będzie ale tylko fizycznie ,nie będzie z jego strony wielkich emocji.Wcześniej czy później taki układ padnie z hukiem i będzie jeszcze więcej bólu. Pogadaj z nim szczerze.Powiedz co czujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NaTaLa*
Walczyć o kobietę to właśnie nie dać jej odejść za wszelką cenę, prosić, starać się itp. Dokładnie tak, jak to opisałeś. Rozmawialiśmy już o tym wielokrotnie, opisywałam mu, jak zachowywał się wcześniej, a jak zachowuje się teraz. I co słyszałam w odpowiedzi? Że jest teraz daleko i nie może mi poświęcić tyle czasu, ile bym chciała, bo odległość robi swoje; że jest zmęczony pracą, bo dla własnej przyjemności to nie jest w tym mieście; że ma problemy finansowe, i ciągle coś. Podawałam proste przykłady, które sprawiłyby, że byłoby mi lepiej, to działało tylko na chwilę. No i jak zwykle kończyło się na tym, że ja mam dużo czasu i o nim rozmyślam, a on pracuje i nie może poświęcić mi uwagi, jakiej oczekuję, i że muszę to zrozumieć. Postanowiłam pierwsza się już do niego nie odzywać. Będzie ciężko, ale zobaczę, jak mu rzeczywiście zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NaTaLa*
Czekałam cierpliwie, choć czasami tak bardzo ciągnęło, żeby coś do niego napisać, kilka razy już nawet telefon miałam w ręce, ale jakoś się powstrzymałam, no i... pierwszy się dziś odezwał. Chce to naprawić. I powiedział, że kontakt ze mną jest dla niego ważny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×