Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość załamanaaa8

złamane serce

Polecane posty

Gość załamany001
ja byłem z nią pół roku i mam zmarnowane życie lepiej jak bym wogóle z nią niebył , ona tak wogóle to mnie niechciała ale jej przyjaciółka powiedziała weż spróbuj i jak byliśmy razem to mówiła dobrze że tak wyszło bo jest cudownie kupowałem jej prezenty i wogóle a postąpiła jak suka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamany001
czemu na linku jest usuń wypowiedz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
załamany czasu nie cofniesz:( wczoraj osiągnęłam dno. wypiłam kilka lampek wina i poszłam w okolice jego domu. na całe szczęście nie było go tam. sama nie wiem co bym powiedziała, gdybym go spotkała. Tylko te wszystkie miejsca znów otworzyły rany :( mam to na własne życzenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniazzielonego
...ja wczoraj chyba zakonczyłam związek.jest mi przykro i na razie bardzo smutno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
chyba? dlaczego jest CI przykro, skoro TY zakonczylas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
halo, halo? Co tam u Was? MIałam dziś piękny sen o nas :( ...niestey trzeba było się obudzić. teraz nie moge przestac o nim myslec. o jego dotyku, spojrzeniu, zapachu, głosie. tak bardzo tesknie. Zobaczymy się w czwartek, wspólna znajoma robi urodzinową kolację :( boję się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniazzielonego
jednak sie dogadalismy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
widziałam go dziś w drodze do pracy :( zupełnie się nie spodziewałam. nie widział mnie, szybko się odwróciłam i poszłam w przeciwnym kierunku. Wyglądał bardzo dobrze. Był niezwykle elegancki. serce podskoczyło mi do gardła, a kiedy odeszłam na bezpieczną odległość usiadłam na ławce i zalałam się łzami. Zupełnie sobie z tym nie radzę. Nie mam nawet z kim o tym porozmawiać :( Ból jest ogromny, a rany wciąż świeże. Oddałabym wiele, żeby cofnąć czas. Wciąż szukam winy w sobie, choć to nie jest ważne. Wiem, że niemal każdy scenariusz z naszym udziałem mógłby się kończyć rozstaniem. Mimo to dałabym wiele, żeby znów znaleźć się w jego ramionach. Żeby usłyszeć jak spędził dzień... Umieram bez niego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ugly true
autorko, przytulam Cie wirtualnie tak mocno, mocno wiem przez co przechodzisz, ale uwierz mi, ze za jakis czas to minie, uczucia na szczescie gasna, nie pielegnuj ich skoro wiesz, ze nie rozkwitna przezywalam kiedys dokladnie to co opisujesz, serce w gardle na jego widok, pot, ucieczka, zeby mnie nie zauwazyl, a potem płacz... to minie, daj sobie czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
bardzo Ci dziękuję za pocieszenie :* budzi się we mnie wiele sprzecznych i negatywnych uczuć. gdzies podświadomie jestem bardzo mściwa :( nie powiem tego na głos, ale chciałabym się jakoś odegrać. mimo to cieszy mnie to, że uwalniając się ode mnie stał się szczęśliwy. jeśli faktycznie aż tak go blokowałam, to nie miało sensu :( gdzies w środku chciałabym usłyszeć, że żałuje swojej decyzji. a najbardziej to chciałabym go z powrotem! :( martwię się, bo mamy wspólnych znajomych i spotkania raz na jakiś czas będą nieuniknione. teraz staraliśmy się raczej lawirować (jak jedno zadeklarowało, że będzie, to drugie odmawiało). w czwartek będziemy oboje. on pewnie z nową dziewczyną. muszę się pilnować, żeby nie odwalić cyrków. masz rację - muszę przestać pielęgnować to uczucie tęsknoty za nim. zdarzają mi się dni, kiedy jestem tak zajęta, że nie mam nawet chwili, żeby o nim pomyśleć. jak sobie to uświadamiam, to czuję lekkość i szczęście. bardzo cierpię, ale któż nigdy nie cierpiał z miłości... tylko, że boję się, że już nigdy nie zaufam :( bo on zostawił mnie właśnie w chwili, kiedy zaufałam.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
porozmawiałam z bliską mi osobą. otrzymałam ogromne wsparcie. Ona nawet nie przypuszczała, że przeżywam tak duży smutek. Wszystko ponoć świetnie maskowałam. Nikt nie wiedział, że rozstanie tyle mnie kosztuje (dlatego zawsze byliśmy zapraszani oboje). W środku jestem wrakiem człowieka... Na zewnątrz ponoć trzymam się całkiem nieźle. ON też ponoć myślał, że rozstanie jest mi całkowicie obojętne. Wręcz przyznał się komuś, że chyba przeżywa bardziej ode mnie. Nie wiem jak w ogóle może cierpieć, skoro zakończył to na własną prośbę... :( Ciekawe, czy jeszcze pojawiam się czasem w jego myślach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ugly truee
na pewno przezywa, ale jakos na swoj sposob, moze tego nie okazywac na zewnatrz, faceci tacy są, ale nie skupiaj sie na tym co on mysli, co czuje, gdzie jest, czy jest szczesliwy z tą nowa, to droga do nikad, tylko sie zameczysz, bo co Ci da taka wiedza? tylko wiekszcze cierpienie... przezywalam dokladnie to co Ty, ale postaralam sie zorganizowac 1 rzecz- wspolne imprezy otoz poprosila swojego bylego, zeby na imprezy naszych wspolnych znajomych nie przyprowadzal swojej nowej dziewczyny, bo to moje towarzystwo i ja mam sie w nim dobrze czuc, a ona moze go poznac ze swoimi znajomymi nie myslalas o czyms takim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaaa8
myślałam o tym, ale nie potrafię. to nasi wspólni znajomi. skoro go zapraszają, to chcą, żeby i on dobrze się bawił. poza tym on bez niej mógłby w ogole nie przyjść :( sama nie wiem. z kilku wyjazdów zrezygnował ze względu na mnie. chyba wolałabym nie przyjść. jeszcze się zastanowię, choć cała drżę przed jutrem. przepłakałam ze stresu cała noc. nie zmrużyłam oka nawet na parę minut. nie mogłam sobie znaleźć miejsca. psychoza :( zdałam sobie sprawę, że brakuje mi go jako człowieka. niekoniecznie jako faceta/przyszłego męża, czy nawet kochanka. brakuje mi tej energii jaką wnosił w moją codzienność. brakuje mi tego, że kiedy mam problem z samochodem, to nie mogę do niego zadzwonić (a na moim samochodzie znał się jak nikt). Że kiedy mam pytanie na które on (z racji wykonywanego zawodu) znałby bezbłędną odpowiedź, to nie mogę zapytać, bo zostanie to odebrane opacznie. tego brakuje mi najbardziej. jest tyle sytuacji, w których mam ochotę złapać za telefon i mu powiedzieć: "pamiętasz jak o tym rozmawialiśmy? właśnie okazało się, że jednak miałam rację". Zrobiłabym wiele, żeby uzdrowić nasze relacje. Szanuję to, że on nie chce mnie jako dziewczyny, nie zmuszę go do miłości... nie zmienię się też na tyle, żeby wpisać się w jego kanony i wymagania. Jednak tak bardzo tęsknię. Widywanie go tylko w przelocie otwiera bardzo głębokie rany. Spojrzenia które wymieniamy są jak sól, która te rany wypala. Czuję się, jakby umarł. Bo dla mnie umarł :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×