Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Erss

Dlaczego?

Polecane posty

Gość Erss

Witajcie , Na samym początku przepraszam ,że w ogóle to piszę tutaj , ale tak na prawdę nie mam komu się wygadać . A opinia obiektywnej osoby czyli wasza jest lepsza niż znajomych . Więc tak : Poznałam fantastycznego w moim mniemaniu faceta pisaliśmy , dzwoniliśmy do siebie codziennie - ideał z zasadami [ tak się przedstawiał] spotkaliśmy się . Spędziliśmy razem fantastyczny weekend - nie było żadnego zbliżenia zaznaczam od razu . I nagle bajka się skończyła . Od poniedziałku kontakt jest minimalny . Krótkie połączenie telefoniczne, zero odpowiedzi na sms . Nie chcę go tłumaczyć niczym - ale zastanawia mnie co się stało . Garbata nie jestem , głupia też nie . Niestety moja potrzeba miłości i braku samotności hamuje instynkt samozachowawczy . Zachowuje się jak mała dziewczynka ufam bezsensu i zawsze się przejeżdżam . Mam tak zwane fatum mojej matki biologicznej . Podejrzewam , że przez brak wzorca kochających się rodziców źle dobieram partnerów . Za szybko ufam i się angażuje . Gubi mnie takie myślenie , ale też pozwala mi chociaż na chwile być szczęśliwą- a teraz siedze i zalewam się łzami . Tak wiem nie powinnam płakać , niestety boli mnie to , że każdy mnie odrzuca i porzuca jak gdyby nigdy nic . Nie wiem czy ktoś to przeczyta czy nie , ale każda wasza odpowiedz na mój apel wiele będzie dla mnie znaczyć . Pozdrawiam skazanych na samotność .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no, dlatego :)
Wiem, jak idiotycznie to zabrzmi, ale najpierw musisz pokochać siebie. Nie jest to pusty slogan. A ja nie jestem w szczęśliwym związku. Wręcz przeciwnie, wszystko mi się wali, nic nie jest tak, jak powinno, a byłam taka szczęśliwa. Ja tkwię w związku, który boję się zakończyć. Nie umiem, boję się, że nie odnajdę się w świecie jako singielka, gdyż bardzo dawno już nią nie byłam. Ale myśl, którą ostatnio w sobie pielęgnuję, myśl, że jeśli on nie da mi szczęścia, to będę poszukam go gdzie indziej, w pewien sposób podnosi mnie na duchu. A był to związek, który miał być do końca życia. Pomyśl o ludziach, którzy biorą ślub. Myślisz, że w dniu ślubu zakładają, że kiedyś się rozwiodą? Wtedy nie byłoby tego ślubu, prawda? A mimo to są śluby. Rozwody też. Ja też cholernie boję się samotności, ale związek powinien dawać szczęście, a nie być przyczyną płaczu i zmartwień. Życie jest za krótkie, żeby je marnować. Nie należy jednak żałować czasu spędzonego z "niewłaściwą" osobą. Każdy związek czegoś nas uczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Erss
Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×