Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ta zła....

pokłóciłam się z partnerem. Czy rzeczywiście przesadzam?

Polecane posty

Gość ta zła....

Hej, Piszę tutaj bo już sama nie wiem co myśleć na ten temat, Mam mętlik w głowie jest mi tak źle i przykro. Nie wiem jak postępować.:( Powiem w skrócie jaką mam sytuację. Prowzę przeczytajcie, mimo że to troche długie..zalezy mi żeby poznać czyjąś opinie, bo już sama nie wiem, czy to ze mną coś jest nie tak:(? Jestem od niedawna z partnerem z 6 letnim dzieckiem z jego poprzedniego małżeństwa. Dopiero zaczynamy razem mieszkać, wiadomo, początki są trudne, ważne jest żeby złapać dobry rytm, klontakt z dzieckiem..Nie jest mi łatwo. Mój partner jest dla swojego dziecka wszystkim, bo to on go wychowywał praktycznie od początku, dziecko w syt. zagrożenia widziało ,że może liczyć jedynie na niego. Teraz do tego dochodzę ja..Szczerze powiem, że przeraża mnie jego Sym. Jest b. żywym, inteligentnym dzieckiem. Nie jest w stanie długo w miejscu usiedzieć, potrzebuje "utemperowania". Troche bym go porównała do dziecka z ADHD. Dla mnie sytuacja gdzie mieszkamy razem też jest nowa...staram się wypracować jakiś rytm dnia..wcześniej było ustalane (obydwoje się zgodziliśmy, tak tak, tak będzie), że po przedszkolu nie będzie całego popołudnia oglądania telewizji, zawsze trochę nauki, pisania czy kolorowania, Na wieczór czytamy dziecku bajki na zmianę...dziecko je jedynie w salonie i w kuchni a nie w pokoju swoim przy telewizorze. takie tam podstawowe rzeczy. A jak na razie jest tak..Moj partner woli sięzając gotowaniem, sprzątaniem, więc wychodzi na to, że to ja ciągle "zmuszam" dziecko do wyłączenia telewizora, popisania, czy pokolorowania czegoś, do jedzenia w kuchni, w momencie gdy nie ma mnie popołudni czy wieczorem, Moj partner ma gdzieś co ustaliliśmy, dziecko ogląda telewizję, jak chce, to je przed telewizorem, nie musi nic poza tym robic, bajki też nie przeczyta, bo coś tam w telewizji.. Potem się zastanawiam jak ja wychodze w oczach tego dziecka. Nie dość że wchodzę w ich życie, to jeszcze "terroryzuje" dziecko, bo w momencie jak ja czegoś od dziecka wymagam, on się śmieje i przy nim nmówi, jaka to ze mnie terrorystka. Wg mnie taką niekonsekwencją, on sprawia, że ja tracę wiarygodnośc przy dziecku..On pokazuje synowi, że on jest super fajny, bo jak mnie nie ma to jest cool. oglądanie telewizji, jedzenie przy telewizorze, zero obowiązków a to ja ta zła która wprowadzam jakieś dziwne ograniczenia, nakazy, itp (a które przecież niby razem zgodzilismy się stosować). Jaką ja mam potem mieć wiarygodnośc w oczach tego dziecka? Dlatego wczoraj powiedziałam to partnerowi, poklocilismy się o to. w ogole mam wrazenie, że On nie rozumie o co chodzi. Ja mówię, że powinien być konsekwentny i jesli czegoś wymagamy, to oboje, a nie że ja pilnuje, i jestem tym strozem co stoi i wymaga, a on na to ,ok dobrze, od jutra będzie jak Ty chcesz...Przeciesz mi nie chodzi o to, że ma być jak ja chce. Ja mogę olaxc to wszystko, nie wymagać niczego, niech cale popoludnie dzievcko ogląda telewizje i nie ma żadfnych obowiązkow, i wtedy obydwoje sie do tego stosujemy i nie ma zgrzytow, ze jeden mowi tak a drugi inaczej.. Nie wiem, czy to ja przesadzam ? Za duzo chcę wymagać? sama nie wiem co o tym myslec..:((( Bede wdzieczna za jakies porady..albo wyrażenie swojego zdania..wiem, że to długie i takie mało składne..aloe naprawde mam mętlik w głowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamaJa2
Masz rację, to Twój partner olewa sprawę. Przy dziecku chce być tym dobrym policjantem. Koniecznie musicie ustalić wspólny front wychowywania dziecka, wypracować jakiś system, który wszystkim będzie pasował. A może metodą super niani usiądziecie we trójkę i razem ustalicie zasady (np. godzina oglądania TV, 30 min kolorowania itd), może harmonogram dnia, zapiszecie go na kartce (17:30-18 kolorowanie, 18-19 ogladanie TV) itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hula wiatr 1
uwazam ze masz racje. i wcale sie nie dziwie ze sie zloscisz na partnera. skoro dziecko jest jak piszesz inteligentne powinniscie usiasc w trojke i porozmawiac o zasadach ustalic co wolno a czego nie. nawet grafik zrobcie tygodniowy ze np. o 8snadanie w kuchni o 15 do 16 oglafanie tv pozniej zabawa rozumiesz. i niech malych z wami grafik zrobi niech np przy ustalonej godzinie namaluje telewizor wiesz rozumiesz? mysle ze z czasem wejdzie to w krew wszystkim. ale musicie byc konsekwentni i przestrzegac zasad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
dziekuje za odpowiedzi. Przyznaje, że sytuacja mnie przeraża. Ja jestem dużo młodsza od partnera (równica ponad 10 lat), ja mam 28 lat, nigdy wcześniej za bardzo nie mialam doczynienia z dziecmi. Mam pelno wątpliwosci. nie wiem, może za dużo chcę wymagać od szesciolatka..wiem, że dla Niego i dla mojego partnera ta sytjacja też jest nowa..dlatego wółaśnie chcialam mieć jakieś "rmy", coś czego możemy się trzymać..tylko że jeśli tych "ram" trzymamy się tylko dlatego, że ja jestem i stoję i wymagam, a gdy mnie nie ma ,to jest totalna olewka, to tylko jawychodze niekorzystnie i źle w oczach chłopca. Mam nadzieje ze z czasem jakoś się dotrzemy i będzie lepiej..Na razie chyba mamy kryzys:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha
zwalił po prostu wychowanie swojego dziecka na ciebie - jak będzie coś nie tak - to powie, że to twoja wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha
nie przerasta cię ten układ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
W tym momencie przerasta..ale jak sie na to decydowałam wiedziałam, że nie będzie łatwo. Jego Syn nie należy do "prostych" i grzecznych dzieci, od wielu ludzi słyszałam, że będę miała "przeboje"z nim. On jest takim zywym srebrem, nie usiedzi chwili na miejscu, cały czas musi gonić, coś robić, jest trochę roztrzepany, wiele rzeczy "leci mu z rąk" wszystko chce robić szybko i jest niecierpliwy..dlatego wlasnie uważam, że obydwoje powinniśmy mieć jeden i ten sam front i opinie co do Niego i jego wychowania..bo jak tak dalej pójdzie, to w dziecku będzie rosło przekonanie, że nie dość, że wkroczyłam w ich życie, zabierając mu "Tatę" w jakimś sensie, to jeszcze cały czas to JA czegoś chcę, to JA wymagam, to JA oczekuję.. Nie mogę powiedzieć, że mój partner nie wychowuje go i całe wychowanie zwalił na mnie. On tez potrafi wymagać..ma takie "fazy" bycia surowym ojcem.. problem jest w tym, że w momencie gdy coś ustaliliśmy, głownie kwestia telewizji, nauki, czy jedzenia w pokoju, to ja cały czas jestem tą, która tego wymaga..On oczywiscie nie pozwoli mu jesc gdy jestem, ale już jak mnie nie ma to czemu nie..Jak siadam z Nim do nauki czy czegokolwiek, jest ok, popiera..ale w momencie jak mnie nie ma, on tego nie zrobi..daje miu "wolne" I dziecko bedzie roslo w przeswiadczeniu, że to ja jestem jakaś hetera, która czegoś ciągle chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mio-mio
Jesteś bardzo mądrą osobą i Twój partner wraz ze swoim dzieckiem mają szczęście, że na Ciebie trafili. Pocieszę Cie na początek, że tak właśnie często wygląda sytuacja w "normalnych" rodzinach, że ktoś musi być tym "złym gliną". Porozmawiaj ze swoim partnerem, powiedz mu (bez pretensji, on przecież też się dopiero uczy) jak Ty sie czujesz kiedy cała zła rola na Ciebie przypada. Ustalcie konkretne pory, kiedy dziecko ma oglądać TV, kiedy samo sobą zająć, kiedy jeść słodycze itp. i zapiszcie to na kartce w taki sposób, aby dla dziecka to było również czytelne, jest już na tyle duży, aby też zrozumieć jasno postawione zasady. Przyda się tutaj specjalnie zrobiona tablica i gwiazdki przy każdym zadaniu wykonanym, a w soboty za komplet gwiazdek jakieś wspólne wyjście, rozrywka. Dziecko zacznie samo pilnować, aby mieć komplet. Najważniejsza jest konsekwencja, a tutaj widzę, że musisz "wychować sobie" dwóch chłopaków :) Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziałaś mu na spokojnie to co tutaj? Dla mnie nie przesadzasz, ale jeśli on mimo wszystko nie zobaczy problemu...cóż, i Ty przestań wtedy stosować zasady. Dzieciak będzie się rozbestwiał, to może być uciążliwe, ale ojciec zobaczy jakie ziółko wyrosło:P Bo po jakimś czasie zorientuje się, że jego metoda nie jest dobra. A Ty może poszukaj jakiś programów komputerowych dla dzieci do nauki itp, szukaj niestandardowych rozwiązań które zaciekawią dziecko. Teraz są całe książki dotyczące zabaw z dzieckiem jak nie masz inspiracji, zależy co małego interesuje. Baw się z nim jak masz czas. Jak wyczujesz co dzieciak lubi, jakie ma zainteresowania łatwiej Ci będzie z nim współpracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
mio-mio - dziękuję za miłe słowa i rady. Macie rację, ważna jest rozmowa, wspólne ustalenie zasad. Ja niestety tez nie jestem ideałem i bez winy..Trudno jest mi bez emocji i pretensji rozmawwiać. JEstem bardzo uczuciową i emocjonalnie reagującą osobą. Bardzo łatwo wpadam w płacz..a ponieważ ostatnio sytuacja mam wrazenie ca łkowicie wymyka mi się spod kontroli, to wczoraj ,jak uslyszaam, ze kolejny raz jak mnie nie bylo, działo się wszystko, tylko nie to, co razem ustaliliśmy, to zaczęłam płakać i mówić co mnie boli..bo jak tak dalej pójdzie, to dziecko całkowicie się zrazi do mnie czując, że To Tata jest dobry, bo nie wymaga, przy nim może robić to, czego nie może przy mnie, Czuję się przerażona,sama potrzebuję czasu, żeby sobie to wszystko poukładać Partner chyba się na mnie obraził, że go zaatakowałam i dzisiaj się do mnie nie odzywa.. Pewnie w Jego oczach to rzeczywiście ze mnie terrorystka. On jest dobrym ojcem, bardzo dba o Syna, ale wg mnie brakuje mu konsekwencji.. Dziecko jest b. miłe, kulturalne, mądre, bo On z Nim b. dużo rozmawia, ale np często jak zrobi coś źle, to krzyczy na niego, mówi "co Tty wyprawiasz"...koniec. Nie mówi dziecku wyraznie, CO WYPRAWIA, czy co wyprawia zle, dlaczego tak nie powinien, często tak krzyczy z byle powodu, co sprawia, że dziecko po któryms razie "co Ty wyprawiasz" może już nie reagowac, bo ile możba to pytanie słyszeć.. W złości zada mu jakąs kare, której pozniej nie jest w stanie wyegzekwowac, bo mówi np że zero kupowania slodyczyc czy czegokolwiek przez tydzien, po czym następnego dnia już o tym nie pamięta.. Wg mnie własnie brakuje mu ustalonych konrketnie zasad i trzymania się tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
Krwawa Wilczyca - dziękuję za odpowiedź. własnie musdzę sie postarać na spokojnie z Nim porozmawiać, bez płaczu ( co dla mnie jest b trudne, ja b. latwo wybucham placzem z byle powodu, czy to zlego, czy dobrego. Bardzo emocjonalnie podhcodzę do wszystkiego..ale rzeczywiście inaczej t wszystko się rozsypie:( Ja się staram, szukam w necie różnych artykułów nt wychowywania dzieci, rzeczy którymi mogę Go zainteresowac, z nim zrobić, ale na tym etapie trochę mnei to przeraża. Wg mojego partnera, skoro on zajmuje się gotowaniem, sprzxątaniem ( bo rzeczywiscie to robi, jest b dobry) to ja powinnam mu baki czytac, wymagać od niego czegos więcej niz oglądania telewizji (czyli uczyc sie z nim, kolorować, pisać, czyli ogolem robic to, co zwykle dzieci niezbyt chętnie robią. Tak samo on, gdyby mogl to caly prawie czas oglądałby bajki, więc takie odrywanie go od telewizji nie jest dla niego zbyt przyjemne i oczywiscie kojarzy mu się ze mną, ech..przepraszam, że się tutaj tak rozpisałam..po prostu sama staram się pozbierać myśli i jakoś to wszystko poukładać w głowie. dziękuję wszystkim za rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha
a co z mamą dziecka? jakie oni mają z nią relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
Matka dziecka w ogóle się Nim nie interesuje. Nie zalezy jej nawet na widzeniach z nim. moj partner nie chce z Nią żadnego kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dck
po co brac sobie partnera z takim obciazeniem? nie ma bezdzietnych na rynku? szczyt marzen - uzerac sie z cudzym bachorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój facet trochę chce iść na łatwiznę, pewnie też jest zmęczony nieco. Po prostu pogadajcie, przygotuj sobie listę z punktami które chciałabyś poruszyć w rozmowie (to ułatwia nieco). Serio bardzo mądra z Ciebie babka i dacie radę:) Bo naprawdę, niejedna matka nie stara się tak jak Ty i z czasem to naprawdę zaowocuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha
ostrzegam, że to nigdy nie zaowocuje - krew w piach - i tak na koniec od gówniarza usłyszysz, że masz mu nie rozkazywać, bo nie jesteś jego matką, a od tatusia, że nie dość się starałaś i wszystko twoja wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mio-mio
Wiesz...nikt z rodziców nie lubi słyszeć, że robi coś żle...nawet jeżeli wie, że robi. Mówisz, że jesteś wrażliwa, więc wykorzystaj swoją wrażliwość, aby postawić się w roli faceta, który być może nie zauważa swoich błędów bo "wyrastał w nich" razem z synem. Ty je widzisz, bo weszłaś na świeżo, a z dystansu łatwiej to zobaczyć. Musisz się wykazać wyrozumiałością i konsekwencją i wobec dużego i młodego. Uświadom partnerowi, że to musi być "team work" bo inaczej daleko nie zajdziecie. Najlepiej rozmawiaj z nim na zasadzie kanapki, czyli jak mówisz o tym co Ci się nie podoba, to zaraz potem mów co Ci się podoba, np: Nie podoba mi się Kochanie ze, pozwalasz mu oglądać telewizję, kiedy ustaliliśmy, że o tej godzinie jest czas na czytanie, ale cieszę się, że o ustalonej wspólnie porze poszliście na spacer, jedak....itd... Ciężko podejść ze spokojem do wielu sytuacji, wiem, ale jak chcesz aby coś z tego wyszło działaj zadaniowo. A i jeszcze chwal, chwal, chwal! Jak coś dobrze zrobią :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piekna mowa kwiatów [serce]
mio mio rewelacja 12;14... zasada kanapki:D nobel z psychologii rodiznnej dla ciebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
Krwawa Wilczyca oraz inni - jeszcze raz bardzo dziękuję za porady i wsparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mio-mio
wredniucha...przy jej podejściu, a ma naprawdę bardzo dojrzałe, raczej tego nie usłyszy :) dziecko ją doceni, tak jak docenia się wymagającego nauczyciela- dopiero po latach, bo sie wtedy już rozumie, że ten nauczyciel, który był luzakiem miał nas po prostu w dupie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha
mam nadzieję - chociaż bardzo w to wątpię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dck
jesli inne wartosci to niebranie sobie na kark cudzego garba, to ja wyznaje te inne. nie rozumiem bezsensnwnego poswiecania sie w imie niewiadomo czego. partner bez obciazen jest lepszy od partnera z obciazeniami, czy sie to komus podoba czy nie. matka teresa sie znalazla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnieska
"nie rozumiem bezsensnwnego poswiecania sie w imie niewiadomo czego" to nie jest bezzsensowne - sensem tego wszystkiego jest dla autorki zatrzymanie przy sobie faceta, znoszenie wszystkich upokorzeń od małego gnojka byleby tylko został i nie musiała o sobie myśleć "jestem sama, nikt mnie nie chciał"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
echh... trudno mi powiedzieć jak będzie za parę lat. Szczerze się boję że nigdy on nie będzie mnie traktował jak prawdziwą Mamę. i rzeczywiście boje się, że w pwnym momencie usłysdzę, że mam nie rozkazywać, bopo prawdziwą matką jego nie jestem. Kolejną rzeczą, która mnie trochę martwi, jest fakt, że on mówi do mnie po imieniu..normalne, poznaliśmy się miał 5 lat, mówił mi cały czas po imieniu, nie mogę też oczekiwac od niego że nagle zacznie mówić mi mamo.. Nie wiem, czy takie dziecko nie jest już za duże, żeby ewentualnie zmienić to mówienie mi na ty na "mamo".. zastanawiam się, jak to będzie, jak pojawi się nast. dziecko, naze, które na pewno będzie mówić do mnie mamo, do Mojego Partnera Tato.. Może wtedy jego syn, przy młodszym rodzeństwie, nauczyłby się mówić do mnie Mamo.. to się tak wszystko wydaje proste, ale jest tych niepewności i drobnych i większych problemów dużo.. Co do mojej decyzji bycia z Nimi, powiedzmy tak - wiadomo, wiedziałam na co się decyduję, choć na pewno nie do końca, bo teraz wszystko wychodzi i wyjdzie "w praniu" Ale mój partner jest naprawdę b. dobrym i wartościowym człowiekiem, bardzo mnie ujął swoją życzliwością, charakterem, poczuciem humoru..wiem, że Jemu tez nie jest łatwo..i nie uważam, że miałabym go przekreslać, tylko dlatego ze ma dziecko, którym też się zajmuje i stara jak potrafi, co też o nim jakoś świadczy.. Jego syn nie jest zły, to naprawdę lkochane dziecko, ale trzeba wiedziec jak go utemperować i pokierować nim, żeby było dobrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnieska
tak sobie tłumacz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cOOle panamera
Robert Kubica jadał przed telewizorem, Adam Małysz też 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony1410
czy te pomysły z pierwszego postu były Twoje czy jego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta zła....
Ja niczego sobie nie tłumaczę - tak po prostu jest. Nie wiem, może Ty jesteś na etapie szukania kogokolwiek, byleby tylko nie być samą, stąd Twoja złośliwośc i jad. Nigdy nie byłabym z nikim tylko dlatego zeby móc mówić o sobie że nie jestem sama. Bo idąc takim mysleniem, mogłabym pójśc na łatwiznęv i znaleźć sobie kogoś ssamotnego, bez dziecka. Zresztą i znalazłoby się porę innych osob, z którymi mogłabym układać sobie życie, gdybym tylko chciała i pewnie jeezcze paru by się pojawiło. Dlatego współczuje, jeśli piszesz to z autopsji. Kończę z Tobą dyskusję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×