Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agfrrrejha

Wizja macierzyństwa a rzeczywistość?????

Polecane posty

Gość agfrrrejha

Przeglądam sobie od czasu do czasu forum, czytam artykuły na temat macierzyństwa....i jak nic wyłania się ponura wizja: jeśli urodzisz dziecko to -mąż.partner przestaje się tobą interesować/szanować/sypiać z tobą etc. -tracisz bezpowrotnie wolność na najbliższe kilkanaście lat -jeśli nawet nie pracujesz to praca w domu i opieka nad dzieckiem sprawia, że jesteś styrana wieczorem -nie można nawet wyjść do łazienki a już o wyjściach towarzyskich nie ma mowy i generalnie wszystko w takim tonie. Teraz moje pytanie, czy to serio tak jest? czy to może jakaś wyolbrzymiona wizja tragedii?? Pytam dlatego, że moja znajoma (mieszkam poza Polską może to coś zmienia) niedawno urodziła dziecko. Byliśmy ją odwiedzić w domu, a ona właśnie wracała od znajomych z dzieckiem, które miało wtedy tydzień. Tu nasłuchałam się jak to pierwsze tygodnie są trudne, zmęczenie porodem etc. a ta dziewczyna miała ciężki poród, ale już po tygodniu zadowolona wychodziła z dzieckiem. Jak dziecko będzie miało miesiąc matka robi imprezę urodzinową, z dzieckiem zostaje babcia bo to impra nie w domu. Ta para jest zadowolona, fakt,że dziecko mają dość spokojne, żadnych gigantycznych rewolucji i fioła na punkcie dziecka. Żyją normalnie, dbają o dziecko, żeby nie było,że jacyś wyrodni rodzice. Dlatego się zastanawiam jak to działa???Do tej pory macierzyństwo kojarzyło mi się z miną cierpiętnika i poświęcającą się dla ludzkości kobietą....a tu się okazuje, że z dzieckiem można też normalnie funkcjonować. Może na kafe są jakieś same ekstremalne przypadki????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dla mnie bzdura. Pierwsze tygodnie tj ok miesiąca są trudne. Trzeba się przestawić na trochę inny tryb życia ale to jest do przeżycia. Później to kwestia dobrej organizacji. jeździmy z małą do rodziny, byliśmy na krótkich wczasach, w każdy weekend praktycznie poza domem. Koniecznie trzeba pamiętać o ciuszkach, pieluszkach na zmianę itp ale to człowiek się szybko uczy:-) Z mężem jak najbardziej jest normalnie, chyba kocha mnie jeszcze bardziej. Był przy narodzinach małej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dseee
Każda para i każde dziecko są inne. Nie wszyscy muszą odczuć wszystko co napisałaś na własnej skórze. Nie wszyscy postrzegają uroki macierzyństwa w ten sam sposób - dla mnie uroki macierzyństwa to bycie blisko dziecka, reagowanie na jego potrzeby, tulenie, noszenie (!) a nie zostawianie dziecka babci i imprezowanie. Dla innych urok macierzyństwa polega na tym, że dziecko jest u babci a ja się bawię. Można i tak - przeciez dziecku krzywda się nie dzieje, jest zaopiekowane. Ale do mnie ta wizja, która twoim zdaniem jest "normalna" do mnie nie przemawia. Poza tym zwróć uwagę, że na kafe pisza matki, które mają problem i potrzebują jakiejś porady - a to nie zdarza się każdej matce codziennie. Trudno, żebym codziennie zakładała topik, ze jest super, że jest ok, ze dziecko spokojne, że wesołe. Zresztą na kafe nie podobają się takie tematy :) Wyjątkiem za wątki dziewczyn, które rodziły w podobnym czasie i one ciągną się miesiącami. Ale tam nikt nowy raczej nie zagląda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej się dana matka znajduje. Jeśli matką zostaje kobieta z odpowiedzialnym, kochającym partnerem, nie ma problemów finansowych, na dodatek może liczyć na pomoc mamy/ teściowej/ cioci, to nie ma większych problemów. Jeśli natomiast mąż/ partner jest nieodpowiedzialny i nie interesuje się rodziną, nie wypełnia obowiązków względem dziecka, do tego niech jeszcze dojdą kłopoty finansowe i wtrącająca się teściowa i dramat gotowy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agfrrrejha
No kwestia normalności to jest bardzo dyskusyjna. Ta para nie imprezuje wiecznie, chodzi mi raczej o to, że nie robią wielkiej tragedii z tego powodu,że raz wyjdą razem,a dzieckiem zajmie się babcia. Podejrzewam,że dla wielu matek-Polek to naganne zachowanie, które powinno skutkować odebraniem praw rodzicielskich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macierzyństwo to nie koniec świata, ale życie się zmienia i nie ma co udawać, ze tak nie jest. Jesli chodzi o meza, to mój jest kochany, ani nie przestał mnie szanowac, ani nie chodzi na boki itd... Jako maz i ojciec jest na medal. Jesli chodzi o imprezy czy wyjazdy... no u mnie niestety pod tym wzgledem sporo sie zmienilo, bo nie bawilo mnie wychodzenie z malenstwem, bo albo imprezuje i mam wolna glowe, albo zajmuje sie dzieckiem. Dlatego gdy jechalismy np. na wesele, 6-miesiecznego syna zostawilismy pod opieka dziadkow. Pierwszy raz wyjechalismy z nim, gdy miał 2 lata... Duzo zalezy od samego dziecka - jak spi w nocy, jesli masz non stop pobudki, to organizm bardzo szybko zaczyna sie buntowac, masz coraz mniej werwy i ochoty na cokolwiek i marzysz tylko, aby walnąc sie do wyra i SPAĆ!!! A gdy ten nieśpioch jest jeszcze trudny i absorbujacy w dzień - to już przerąbane.... A takim niemowleciem był własnie nasz pierworodny :-O Poza tym tygodniowe dziecko... ono głównie śpi, wiec z takim na imprezke mozna pojsc.... ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dseee
a pieprzysz głupoty. Wiele matek chciałoby miec taką możliwość, żeby zostawić z kims dziecko, tylko, że miesiąc po porodzie to pewnie najchętniej by się wyspały a nie szły na imprezę. Dla mnie nie jest to zachowanie naganne, raczej dziwne, ja bardzo tęsknię za swoją córką i nie zostawiłabym jej jak miała miesiąc w imie zabawy :/ jakiej Ty właściwie odpowiedzi oczekujesz? Co mamy Ci powiedzieć? że jest lekko? że jest trudno? jest i tak i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgbhnjmk,l.,mnbv
Ile kobiet, par, dzieci tyle opinii. U każdego jest inaczej. Ja jestem zmęczona macierzyństwem, ale z dnia na dzień jest coraz lżej. Mogłabym książke napisać o moim dziecku, które wstaje o 7 a spać idzie o 22-23. Koleżanek nie mam bo mieszkam tu od niedawna, wyjść nie ma gdzie (wieś), małe pole do popisu w kwestii towarzyskiej. Pocieszam się tym, że wreszcie robię prawo jazdy i będę mogła- jak mąż w pracy jechać z dzieckiem do miasta, na zakupy, do parku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to może...
taki jest obraz na kafe, bo piszą tu mamy wtedy kiedy mają jakiś problem, albo zwyczajnie kryzys. Nawet jak 99% reszty życia jest wspaniała, ale przecież nie będą pisały codziennie jak im dobrze tylko piszą wtedy jak coś je gnębi, jak chcą się wyżalić. Dlatego tak to wygląda. Macierzyństwo to ciężka praca, nie oszukujmy się - ale nagroda jest po wręcz nieadekwatna do tego skromnego wysiłku. Są mamy które mają większe problemy, jak ta mama bliźniaków ale widać że to już jest poważniejsza kwestia, i nie jest to jakaś reguła ale wyjątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dseee
to jest właśnie odpowiedź na Twoje pytanie: "Macierzyństwo to nie koniec świata, ale życie się zmienia i nie ma co udawać, ze tak nie jest." Trolosa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co myślałaś że nic się nie zmienia? Hehehe to się można zdziwić. Wszystko się zmienia, niekoniecznie na gorsze. Priorytety się zmieniają o 180 stopni. Trzeba wszystko planować "pod dziecko". Każdy wyjazd, wyjście nawet po chleb do sklepu. Ale to da się spokojnie zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agfrrrejha
To tylko taka moja refleksja na temat sprzedawania różnych wizji. Bo skoro jest akcja żeby odcukierkować macierzyństwo i pokazać,że to to mega trudny czas dla kobiety etc. to fajnie byłoby zrobić akcje oddemonizowania tegoż :-) Przecież ileś kobiet czyta takie fora, zastanawia się nad decyzją o zajściu w ciąże, bo to nie jest hop siup, zwłaszcza jak się nie ma kontaktu z dziećmi. Przecież dobrze jest wiedzieć na co się decydujesz? A wizja tragi-macierzyństwa przeraża i przecież nikt normalny sam na siebie takiego losu by nie sprowadził. Fakt, można powiedzieć, że nawet jak będzie trudno to ci dziecko i jego miłość to wszystko wynagrodzi. Ale trudno bezdzietnym myśleć z miłością o dziecku, którego nie ma....zwłaszcza jak ci wszyscy powtarzają,że nawet jak nie lubisz dzieci to swoje pokochasz... Nie wiem, dla mnie do tej pory macierzyństwo kojarzyło się z jakąś totalną pułapką i zidioceniem...ale może faktycznie za dużo czytam na tym forum i topiki o zauroczeniu dzieci przelały czarę goryczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dseee
autorka najwyrazniej myślała, że można żyć jak dotąd - imprezować, wychodzić, podrzucać dziecko babci itd. Albo - żyć z miną cierpiętnika... Takie 2 modele macierzyństwa. Autorko - zapewniam Cię, że każda matka będzie miała minę cierpiętnika jak przez tydzień będzie spała po 2 godziny bo dziecko ząbkuje :) Nawet ta "normalna" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dseee
"Przecież dobrze jest wiedzieć na co się decydujesz? " Kochana - chocnyś przeczytała całą Bibliotekę UW to nigdy, nigdy nie będziesz wiedziała na co się decydujesz dopóki nie urodzisz. Taka prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księzycowy staw
przesadzasz... przede wszytskim podałas dwie rózne, skrajnie wizje macierzyństwa. w naszym małżeństwie poprawiło się po urodzinach dzieci, staliśmy sie sobie jeszcze bardziej bliscy, bardziej sie kochamy, lepiej rozumiemy a dzieci dodają mi skrzydeł. Ąle życie zmieniło się o 180 st, dla nas na plus :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to może...
jeśli ktoś zastanawia się nad rodzicielstwem i czytanie o trudach rodzicielstwa go zraża i odkłada tą decycję to dobrze bo widać nie jest na to gotowy. Autorko zapewniam cię że jak ktoś pragnie dziecka to kocha je zanim jeszcze się ono pojawi. To pragnienie jest tak silne że nawet perspektywa bezsennych nocy, końca imprez czy uwiązania, nie jest w stanie ugasić go. Więc nie wiem nadal o co ci chodzi. Dobrze że mamy piszą o trudach, bo przynajmniej wiadomo czego się spodziewać. Mi położna powiedziała na wizycie jak pożaliłam się że chodzę na rzęsach: "a kto wam obiecywał że będziecie się wysypiać" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co przesadzać z tym "odcukierkowaniem" macierzyństwa, bo nie jest ono ani mega-traumatycznym czasem, ani tylko pasmem uniesień i wrzucanie macierzyństwa do jednego z dwóch worków jest niewłaściwe. Są wzloty i upadki, jest satysfakcja i dni wielkiego zmęczenia, gdy dziecko ma kolki i wrzeszczy 20 godzin na dobę. Ale wszystko jest do przeżycia, czas zasuwa i to szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buuuuuuuuuuuuuub
Mam 6-tyg dziecko. Jestem na macierzyńskim. Byliśmy z mężem i dzieckiem na dwóch kilkudniowych wyjazdach. Kilka razy byli u nas wieczorem znajomi. Do knajp wieczorem na razie z dzieckiem nie wychodzimy (ale w ciągu dnia tak) - dla spokoju dziecka - ustalamy z mężem kto idzie na które spotkanie i tyle. Jak ja wychodzę, zostawiam butlę ze ściągniętym pokarmem. Jak dziecko będzie starsze, zaczniemy je zabierać też wieczorem - pewnie jak będzie miało pół roku. Na razie unikamy spotkań ze znajomymi z dziećmi w wieku przedszkolnym (z powodu chorób) - ale i to się lada dzień zmieni. Opieka nad dzieckiem to na pewno absorbujące/czasochłonne zajęcie - karmienie, zmienianie pieluch, spacer, tulenie, rozmawianie, zabawianie zajmuje w sumie wiele godzin. Jest super satysfakcjonujące, bo taki maluch zmienia się z dnia na dzień. Ja oprócz zajmowania się dzieckiem w ciągu dnia zdążam zwykle - umyć się, ubrać, uczesać - pilnuję, żeby nie wyglądać jak ciapciak w dresie i kitce, przeczytać coś albo pogadać przez telefon w czasie spaceru, pogrzebać w necie jak dziecko wisi na cycku, obejrzeć z mężem wieczorem film - jeżeli zaczniemy w czasie najdłuższego wieczornego znu dziecka, to zwykle się udaje ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie,ze wszystko
zaklazy od sytuacji rodziców, od ich charaktoerów, mozeliwosci. Piszą np dziewczyny, ze nie będa matkami, bo chca podrozowac - kuriozum. Jak ktos chce - i tak podrozuje, z dziecmi czy bez ( sama jestem tego przykladem). Kobiety boja sie macierzyństwa, jakby bez dziecka doiotąd 2 razy do roku zdobywały Mont Everest i amazońska dzunglę. Dziecko szybko rosnie. Wiadomo,ze na poczatku dobrze sie nim intensywnie zając , Ale kazde dzialanie,w jakiejkolwiek dzi=dzinie , jesli ma byc zakonczone ukcesem, pochlania anergię - takze macierzyństwo. Im wiecej wsafdzimy - energii, intelektu - tym lepsze efekty. I to dotyczy pozostalych punktow - wszystko zalezy od czlowieka, sytuacji, organizacji. a nie od tego, czy sie ma dzieci , czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie,ze wszystko
(przepraszam za literówki)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zalezy tez jakie sie mialo wizje macierzynstwa ;-) Ja mialam wizje, ze wiele rzeczy przy dziecku bede robic razem z mezem, a potem sie to w rzeczywistosni nie sprawdzilo. Wiekszosc musialam robic sama, za to on spelnial sie w roli ojca na inne sposoby i w ten sposob sie uzupelnialismy zamiast robic wszystko razem. Wydawalo mi sie tez, ze moja corka bedzie "mniejsza wersja mnie samej". Ze bedzie lubic chodzic po lesie, jezdzic na rowerze i na nartach, tak jak ja bardzo lubilam w jej wieku (i nadal lubie). A tu klapa. Moje dziecko wcale nie ma na to ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja wizja macierzyństwa byla właśnie taka jak opisałaś to autorko. Koniec "wolności", nieprzespane noce bo kolki zęby itp., wszystko podporządkowane dziecku. Z resztą koleżanka potwierdzała, ze właśnie tak będzie. Zero wakacji na razie, bo dziecko małe i szkoda ciągnąc gdzieś dalej, bo kasa która szła na wakacje pójdzie na dziecko, koniec spania z meżem w jednym łózku bo maluch śpi z nią, poza tym sta razy w nocy się budzi i facet musi się wyspać. Tymczasem rzeczywistość okazała się inna, zupełnie inna. Mały nie miał kolek, spał pięknie w nocy we własnym łózeczku z jedną pobudką na karmienie, od kiedy skończył 12 tygodni przesypia całe noce. Moje życie nie jest bezwzględnie podporządkowane malcowi. Prawie wszyscy powtarzali, że zacznie się później kłopot jak żeby będą szły - nie zaczęło się. Na wakacjach byliśmy 2 razy, bo dziecku (przynajmniej mojemu) wszytsko jedno czy śpi w domu w łóżeczku czy łóżeczko jest w domu w górach czy nad morzem. Fakt na dziecko idzie trochę kasy, ale akurat dostaliśmy oboje podwyżki w pracy (bez nich też nie byłoby tragedii). Zawsze mogę wyjść wieczorem, bo mąż chętnie zostaje z dzieckiem. I nadal śpimy w jednym łóżku z mężem bo dziecko jest w swoim i nie brakuje nam ani bliskości ani doznań łóżkowych. Jasne że czasem młody ma gorszy dzień i marudzi ale nie jest to jakiś horror. Także autorko to życie zweryfikuje jakie będzie Twoje macierzyństwo. A ja życzę ci spokojnego malca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×