Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyszły rozwodnik

Rozwód i co dalej ?

Polecane posty

Gość przyszły rozwodnik

Budzę się rano o 6,00 zaspany, ledwo mogę oczy otworzyć. Włączam czajnik, parzę kawę i człapię do łazienki dokonać tego czego nie lubię. Myję zęby, golę się, prysznic. Wracam do kuchni i piję kawę. Powoli zaczynam czuć krążenie krwi. Wsiadam do swojego gruchota i jadę robić znowu to co mnie wykańcza. 8,00 praca. Praca. Harówka. Ględzenie o gównie bicie piany. Nasiadówki i robienie wody z mózgu. Osiągnięcie efektywności..... ble, ble, ... Konsumpcja .... ble, ble,........ Podaż i popyt,...... ble, ble,..... Pracownicy szkoleni. Pełny magiel i prasowanie. Zamiast ludzi rząd kukieł bezmózgowych. Wszyscy robią według schematu. Efektywność, rywalizacja, osiągnięcia.... ble, ble,........ Godz. 17,00 przerwa na coś co się lunchem teraz nazywa. Firma cateringowa dostarcza wg zamówienia i ilości. Dalej spotkania z kontrahentami w jakiejś knajpie. Oczywiście rachunki do rozliczenia w księgowości. Do domu docieram 0 21, 22, czasem nawet i 23. Skonany zwalam buty z nóg, skok pod prysznic. W pokoju żona czule nawija mi jaki jestem skurwiel, bo ona sama cały dzień w domu. No po drodze niby w pracy.. "Ty mnie wcale nie słuchasz, Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz." Ble, ble, ble........... Wczoraj zakomunikowała mi, że złożyła papiery rozwodowe. Bo ona dłużej już tak nie może wytrzymać. O Boże. Nareszcie będzie parę dni spokoju. Ale nieprawda. To nie żaden straszak. Pokazała mi pozew z pieczątką na dziennik podawczy. Chyba ją pogięło. Ja zapierdalam cały dzień po 16 godzin, nawet nie mam kiedy odsapnąć. W soboty i niedziele szefostwo wymyśliło dniami samodoskonalenia więc też nie mogę siedzieć w domu. Kasa z tego jest i owszem, ale kosztem czego ? Teraz ja jestem be, a ona pokrzywdzona. Na początku miałem utrzymać dom, żonę i ew, dzieci. Dom utrzymuję, żonę też, 2 samochody, mój i jej. Mój stoi w garażu bo jeżdżę służbowym więc ona rozbija się moim, bo jej ciągle się coś psuje. Teraz rozpad pożycia ma być z mojej winy. I gdzie tu jest sprawiedliwość ? Ona zasuwa sobie do kosmetyczek i fryzjerów, spotyka się z przyjaciółkami i jakimiś fagasami.A ja nie mam kiedy podrapać się w dupę. I to ja jestem teraz najgorszym skurwielem pod słońcem. Ja mam obowiązek przyznać się do rozpadu małżeństwa. Ale jaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci nie macie?
A dlaczego żona nie pracowała?Jakbym tak miała siedzieć w domu nie mając dzieci, bo przy nich to jest co robić, chyba bym zwariowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba też się rozwiodę...
daj jej ten rozwód, ale pod jednym warunkiem-bez orzekania o winie i pracuj dalej a ona niech siedzi w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja żona to s.... trzeba by brzydko napisać. Zapatrzona w siebie, tępa egoistka. Trzeba ją było do pracy wywalić skoro jej tak ciężko i biedactwo narzeka na swój ciężki los u twego boku. Jakby miała więcej zajęć to by się nie nudziła i czas bez ciebie szybciej by jej upływał. Daj jej ten rozwód, niech się cieszy wolnością. Ale w żadnym wypadku nie bierz na siebie winy. Ciekawa jestem kto teraz będzie pracował na jej kosmetyczki i inne takie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dweffkla
jesli mieliscie slub koscielny- to wedlug KK- dozywotni celibat- pindol na uwięzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi_rabelek
skąd ja to znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszpirowska26622
trzeba bylo zagonic ja do pracy a nie zapierdalac samemu od rana do nocy. Ja tam sie jej nie dziwie. Po co jej maz, ktorego nie ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszły rozwodnik
No niby pracowała w jakiejś tam fundacji. Dostawała symbolicznie 1200 na rękę.Dzieci..... Hm na dzieci to trzeba być troskę wypoczętym a mnie zabrakło czasem nawet na szybki numerek pod prysznicem. Zresztą jak wstawałem to ona jeszcze spała. Jak wracałem to jej idiotyzmy chodziły po głowie a nie sex. Pieprzyła cały czas o swoich koleżankach i ich facetach. Tylko ani te koleżanki, ani ich faceci nie mieli kaski na cokolwiek. A ona księżniczki sponsorowała te ich spotkania. Rozwodu z mojej winy nie dostanie. Może się cmoknąć we własną dupę. Nie ze mną takie numerki. Mam prawnika w firmie. Jego przyjaciel jest specem od spraw rozwodowych.Więc chyba pani małżonka zostanie z kasą na waciki. Mieszkanie jest firmowe, Mojej firmy. Firma za nie płaci. Więc moja "ukochana" będzie musiała się wyprowadzić. Chyba ona sama nie przemyślała tematu do końca i nie wie jakie czekają ją konsekwencje. A ja nie należę do tych palcem robionych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfajed
kochasz ja jeszcze??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszły rozwodnik
Dzisiaj jestem na nią wściekły. Więc na analizę sobie nie pozwolę. Ale sam fakt podjęcia przez nią takiego kroku nie sprzyja raczej określaniem mojego uczucia do niej jako miłość. Kiedyś, kiedy miałem więcej wolnego czasu było inaczej. Czy lepiej, nie wiem. Wtedy nie przeszkadzał mi jej stosunek do świata. Ocenianiem przez nią ludzi. Szufladkowanie ich na lepszych tych z kasą i gorszych bez kasy. Dziś po takim podejściu widzę, że jej się podobają tylko ci co mają kasę i tylko się bawią. Ale ja nie mogę sobie na takie coś pozwolić. Może nie wszyscy rozumieją, że nie zrobisz, nie zarobisz. Bez kasy nic się nie ma poza wegetacją. Więc może jej potrzeba takiej nauczki. Ale myślę, że znajdzie wyjście z tej smutnej dla niej sytuacji. Na razie marzy jej się podział majątku. Mojego. Mamy intercyzę. Zresztą mam kilka kont. A to które zna jest na bieżące opłaty. Więc dla sądu i tak nie ma znaczenia. O podziale kasy nie ma mowy. Czy jeszcze ją kocham ? Zastanawiam się czy w ogóle ją kochałem. Czy całe nasze małżeństwo Nie zostało nakręcone przez nią. Zaręczyny, ślub. To wszystko ona sama nakręcała i realizowała. Spełniła tylko swoje marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jiuii
Masz świetny sposób pisania, autorze. Zostaw swojego maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdadadad
żona sama nakręciła zaręczyny i małżeństwo? ciekawe gdzie był wtedy Twój mózg autorze ... mówisz że spełniałeś jej zachcianki a gdzie były Twoje potrzeby? Nie mozńa tak w związku partnerskim spełniać zachcianek jednej osobie, o swoje potrzeby też trzeba zadbać... musi być równowaga w miłości. A druga sprawa jest taka że nie współuczestniczysz w życiu rodzinnym razem ze swoją żoną bo jak mówisz idziesz do pracy na 8 rano a wracasz o 22 giej!!! chłopie! ona daje Ci pozew rozwodowy bo Ciebie nie ma w domu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdadadad
moim zdaniem poszliście na łatwiznę... chcecie wziąć rozwód z niemal błahego powodu... nie jestem nawiedzoną fanatyczka ale po jakielicho przysięgaliście przed ołtarzem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polo pincess
Wiesz co autorze, za żadne skarby świata nie chciałabym takiego małżeństwa. Oprócz pieniędzy liczą się w zyciu jeszcze inne wartości. Wspólne spedzanie czasu, wspólne gotowani-jedzenie, rozmowa w cztery oczy, nawet wspólne nic nierobienie to dla Ciebie abstrakcja? Czy myslisz, że takie zycie to sielanka dla osoby, która ze wszystkim zostaje sama , bo druga strona pracuje od rana do nocy. Dla Ciebie zyciem jest praca, dla niej dom - czy uzgadnialiście i zgodziliście się obydwoje na taką wersję życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W groszki.
Historia bardzo podobna do mojej, z tą różnicą, że u mnie zakonczona happy endem. Mój mąż (choc wtedy jeszcze nie narzeczony) miał ten sam system wartości w życiu co Ty. Uważał, że jak będzie harował od rana do nocy to będziemy bogaci, szczęśliwi. Nic bardziej mylnego. Ja nie chciałam miec góry pieniędzy i wydawac ich na swoje przyjemności, chciała mieć męża przy sobie, by pracował w granicach rozsądku i byśmy wspólnie spędzali czas. Poszliśmy na kompromis, ponieważ mnie nie pasowala jego praca po 12-14h, a jemu to, że jedziłam na szkolenia. On zrezygnował z części pracy , a ja ze szkoleń, by nie rozpadł się nasz związek. Może warto porozmawiać szczerze, bo po tym co napisałeś wnioskuję, że dla Twojej żony to nie jest wymarzone życie - wiecznie sama, ale ma pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W groszki.
Cholera, a ja już sie rozkręcałam ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eldo rado
sponsorem byłeś/jesteś - nie mężem.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eldo rado
Regres- zepsułaś zabawę :P To twoje prowo, sekutnico?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mi się nie udało...
Mi sie nie udało, pracowalismy oboje od rana do nocy. I zgadzam sie to nie jest rozwiązanie, trzeba mieć czas dla drugiej połowy. Chociaż te weekendy,,,, z przykrością stwierdzam, że też zapomiałam o rozmowie, a gdy zaczęłam rozmawiać okazało sie , że nie ma o czym. Teraz zrezygnowałam z części obowiazków, nastepny związek nie będzie cierpiał przez moje podejście do pracy. A dodam; rozwód z orzeczeniem o wienie spowoduje , że bedzisz musiał jej płacić alimenty. Pozdrawiam, mam nadzieję że znajdziesz rozwiązanie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
placenie alimentow to nie taka prosta sprawa, musialaby byc chora albo cos... a tak zdrowa kobieta, bez dzieci, zero obowiazkow, musialaby sie mocno nagimnastykowac, zeby dostawac kase

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mi się nie udało...
Z własnego doświadczenia wiem, że jak udowodni brak zatrudnienia, w dodatku z dobrym prawnikiem, będzie musiał jej zabezpieczyć byt. Ale sie nie upieram, mój prawnik mnie przestrzegał w trakcie sprawy rozwodowej. Chodzi tu raczej o wątek rozstania a w tej kwestii myslę, że prawda leży po środku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakby pracowala, nie byloby takich cyrkow, bo mialaby zajecie, ale autor faktycznie pracuje za duzo - 16h... ja pracuje 2 dni po 12h i mam 2 dni wolne z reguly i mam dosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszły rozwodnik
Czy było jakieś uczucie między nami? Czy poszedłem na łatwiznę ? To wszystko jest uproszczone przez was. Pomiędzy nami była jakaś więź. Było dobrze, ciepło. Było nawet super w łóżku. Ale co to jest miłość, jakieś na kształt podobne uczucie ? Może to tylko ludzka wyobraźnia i teksty książkowych romansideł. Ludzie czasem gubią wątek życia. Czy coś między nami było poza kasą ? Pewnie tak, skoro okazało się, że kasa to za mało. A może chodziło tylko o wykazanie uwielbienia. Czyli tak zwane czczenie bałwana. Nie wiem o co jej naprawdę chodzi z tym rozwodem. Może czas pokaże. Wiem jedno. Gdy ktoś chce odejść to chyba wcześniej przeprowadza rozmowę, bo dostrzegł jakąś lukę w układzie. Tu nie było żadnych wstępnych ruchów. Jedno chirurgiczne cięcie i po krzyku. A co do kasy ? Ona jest zatrudniona na etacie. Alimentów więc płacić nie będę. Dzieci nie mamy. Ona jest osobą w pełni sprawną, więc nie wymaga żadnej specjalnej opieki. No cóż a jeśli chodzi o mnie... Coś sprawiło, że straciłem do kogoś zaufanie. Czegoś może i nie dostrzegłem. Ale w trybie nakręconego robota trudno dostrzec jakąś drzazgę w tych trybikach. Może i byłem, jestem zbyt mało inteligentny. Ale jeszcze rozumiem słowa które się do mnie mówi. Tu nie było żadnych słów. Były tylko czyny takie jak wniesienie o rozwód. A podanie powodu jako rozpad z mojej winy ...... Może moją winą było poślubienie jej i danie dostatku w życiu. Jako panienka oblizywała tylko wystawy marząc o czymś tam. Ale szkło było nieprzepuszczalne, a na zbicie szyby brak jej było odwagi. Teraz zdobyła się na odważny krok. Ale czy zrobiła to z rozmysłem, czy chęć sprowokowania mnie do jakiegoś tam działania.. Jeżeli była to prowokacja, to ja takiej nie uznaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damianooo
jak bedzie rozwod z orzeczeniem o jego winie, a laska bedzie miala pogorszenie sytuacji zyciowej, to raczej moga byc alimenty na nia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I po co to wszystko? Po co ta kasa? Po co wychuchane mieszkanie, piękne samochody? To wszystko jest nic nie warte. Spójrzcie jaka jest tego cena- brak czasu, życie jak w młynie, ciągłe zmęczenie, rozpad małżeństwa. Doprawdy wolałabym nie mieć nic materialnego, za to ukochaną osobę z która spędzam czas, z którą mogę iść na spacer, pośmiać się, która wie co tak naprawdę w życiu ważne. Ja się tej kobiecie nie dziwię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damianooo
wtedy pisalabys, ze masz niezaradnego meza, nieudacznika ktory malo zarabia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mi sie nie udało...
Rozumiem Cię,,,,nawet nie wiesz jak bardzo. Praca, praca jako wyznacznik dostatniego życia, jako cos co ma zapewnić super życie z super istotą u boku. Ale tak nie jest, kobieta jest bardziej emocjonalna. Odpowiedz mi na pytanie; czy często okazywałeś jej uczucia? czy mówiłeś jej miłe rzeczy, wyznawałeś te uczucia? czy mówiłeś mówiłeś czym jest dla Ciebie praca? Ona oczekiwała czuć sie najważniejsza. Nie odbieraj mnie negatywnie, niestety mój związek rozpadł się, jak sądzę z tego samego powodu. Tylko fakt, u mnie była próba-rozmowa, ale ona nic nie wniosła. Dalej praca. Niestety to ja byłam tą pracoholiczką. Nie słuchałam, inaczej wydawało mi się że słucham , ale niestety nie słuchałam. Teraz wiem gdzie popełniłam błąd. Nigdy więcej sobie na to nie pozwolę..... Wszystko można rozwiązać, każdy problem. Tylko nie rób tego w tych negatywnych emocjach. Daj sobie chwilę na przemyslenia. Ty ją sobie daj, a nie innym. Każda sytuacja jest inna, Twoja zapewne też. Pomyśl o pozytywnych stronach związku, postaraj się obiektywnie spojrzeć na siebie. Czy Ty ją słuchałeś? Może wołała o pomoc? Mam nadzieję, że będziesz potrzebował mniej czasu na zrozumienie swojej kobiety. Pozdrawiam. przepraszam za chaos słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ktoś , kiedyś powiedział , że życie jest sprawiedliwością wyściełane? Teraz odwróć sytuację i wyobraź sobie jakie byłyby Twoje odczucia ? Jedno jest pewne , zostaniesz z niesmakiem i pewnie alimenty Ci zafundują "względem" małżonki , nie powiem , że to sprawiedliwe, ale krążenie Ci poprawi :) Mój sowizdrzał , od lat pracuje "na wygnaniu" , stale jestem skazana na samotność , ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy , żeby Go zostawić, coś za coś....jeśli kasa..to samotność, jeśli być razem...to płacząc po nocach z tęsknoty , ale trwać ! Kiedyś się to skończy, hehe wiara czyni cuda :)) Tobie współczuję i pozdrawiam ;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×