Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość #załamana#.

jestem nikim dla męża:(

Polecane posty

Wcale nie jestem godna podziwu. Postanowiłam odejśc od męża, mam kochanka i teraz kombinuję, jak rozegrać wszystko tak, by siać jak najmniejsze zniszczenie:) Ale działam, powolutku, ale do przodu. Nikt za mnie życia nie przeżyje, a moje małżeństwo się wypaliło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ente
jakbym o swoim ojcu slyszala.. i mamie jak sie szykujesz i mowi ze on tez wychodzi to powiedz "ok, to dzieciaki podrzuce do anki" i bierzesz dzieci i idziecie na plac zabaw. nie wiesz jak to się stało? ja chyba wiem. pewnie po prostu raz postanowilas ze milo spedzicie dzien i nalalas mu tej zupy. za jakis czas znowu. potem coraz czesciej chcialas zrobic mu przyjemnosc. az w koncu tak zostalo. widze sama po sobie, tylko w pore sie zorientowalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
a czy uważasz że podawanie posiłków jest naszym obowiązkiem? Np obiad zawsze nakładam na talerze i jemy wspólnie , ale np śniadanie czy kolację robię tylko dzieciom...myślisz że wczoraj gdy wrócił z pracy po 2 zmianie, faktycznie powinnam była przygotować mu ten posiłek? może nawet i bym zrobiła..gdy mnie wyzwał powiedziałam mu że powinien wcześniej poprosić...że służącej się jeszcze nie dorobił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
Lady...a już jesteś po rozwodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
ente...najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że On wszystkim opowiada jaka to ja zła nie jestem....że On ciągle musi sprzątać, gotować, że w ogóle gdyby nie On..to bym nie była w stanie funkcjonować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz obowiązku mu usługiwać. Ma ręce, sam niech sobie radzi. Mój mąż ciągle myśli, że nasz związek da się uratować. To straszne, bo on mnie bardzo kocha, ale ma taki charakter, że ja nie daję rady. On nikogo do szczęścia nie potrzebuje, tylko żeby w domu była żona i dziecko. Jest gburowaty, opryskliwy, robi się miły tylko wtedy, gdy ma ochotę na seks. Nie chcę być z nim i nie będę się poświęcać tylko ze względu na dziecko. Jest fantastycznym ojcem, ale beznadziejnym mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
a wasze dziecko ile ma lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżennifer
jezu,tak jak bym czytala o swoim zyciu,tez robil takie numery z dziecmi zebym nie wychodzila albo spiewka :wykap dzieci ,nakarm i dopiero mozesz isc,powiem ci z roku na rok bedzie ci gorzej z odejsciem,u nas tez kilka razy wywalalam go z domu a pozniej jak u ciebie wycwanil sie i mowil ze on tez tu mieszka.....17 lat wytzrymalami co?? jak jawnie zaczal mnie zdradzac to zostawilam to wszystko ,dom nie splacony itd i to ja wyszlam w pizdziec,bylam wrakiem czlowieka ,spragniona ludzi i zaplontalam sie w nowy zwiazek,facet starszy wyksztalcony wydawal sie idealny a tu niespodzianka ,jak wyszlam z dolka i cichej zachukanej kobiety zmienilam sie w usmiechnieta baka to chyba to zaczelo mu nie podobac i zaczal mnie meczyc psychicznie,tak delikatnie zaczal;poprawiac moja mowe,ubior,makijaz ,jak mialam dobt humor i cos tam powiedzialam to on albo sie obrazal albo odbijal pileczke,powiem ze psychicznie dobil mnie bardziej niz moj ex z tamtym chociaz byly klotnie a ztym ciche nie do wytrzymania dni....obecnie jestem sama (z dziecmi) i chyba jaz tak zostanie :) trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehe ostatni mój mąż do mnie
mówię, gdzie jest ta kolacja- ja odpowiadam spokojnie nie mówiłeś że chcesz kolacje, coś tam się wydarł i tekstem ile razu ja mam ci przypominać kurwa o twoich obowiązkach, masz dwie ręce to sobie zrób ( od czterech tygodni siedzi w domu- urlop a kurwa kolacji nie chce mu się robić wystarczy że obiad zrobię) tym bardziej że też pracuję a królewicz jaśnie pan leży w łóżku cały dzień ale mój mąż uważa że moja praca to nie praca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżennifer
cholera sorry za ta pisownie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
Dżennifer... cholera, współczuje. A powiedz jak sobie radzisz? gdzie mieszkasz? jak finansowo dajesz radę....bo min tego też się obawiam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ente
zalamana pomysll, ile zarabiasz, ile potrzebujesz na zycie. zastanow sie czy Ci wystarczy, i dziada za drzwi. ile lat maja Twoje dzieci? nie rob sobie nadziei ze on sie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
17:03 Dokładnie! mój tak samo uważa że moja praca jest bez znaczenia bo nie pracuję tak jak On na 3 zmiany i że przynoszę śmieszne grosze do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahahac
Teraz zameldowanie nic nie znaczy, skoro dom jest Twój, to możesz gnoja wywalić i niech Ci nie pieprzy głupot, bo Ty tu jesteś Panem i Władcą. Kretynów nie brakuje na tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
ente...no właśnie nie za wiele zarabiam...nie wiem czy w takiej sytuacji mogłabym się starać o jakiś dodatek z MOPSu...alimentów za dużych nie wyciągnę bo On ma dużą ratę kredytu. Dzieciaki małe 7 i 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
Lady...dziękuje za rozmowę, Ty także trzymaj się ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
ahahac...ale podobnież nie mogę go wywalić na bruk...muszę się dokładnie w tej kwestii zorientować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oaoaoakkk
nigdy nie zrozumiem kobiet, ktore sa w chujowym związku, BO dzieci. Własnie dzieci od razu wyczują ze coś jest nie tak! one widzą, słyszą i czują wiecej niż dorośli myślą. Każda kłótnia, każdy płacz mamy, każda smutna mina, podniesiony głos - one przy tym cierpią! Nie lepiej zostawić dziada (niech bedzie dobrym tata na weekend), i znaleźć kogoś kto bedzie lepszy? przy kim kobieta bedzie się ciągle uśmiechać? wtedy i dzieci będa szczesliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
oaoaoakkk...tak...wszystko się zgadza. Też uważam że szczęśliwe dzieci może wychować jedynie szczęśliwa i spełniona mama. Ok. Ale czy faktycznie będzie na jej twarzy malował się uśmiech gdy będzie przeliczać każdy grosik 100x zanim go wyda ? finansowo będzie bardzo krucho, bo to w zasadzie Jego pensja stanowiła poczucie bezpieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
a może cykor ze mnie...jestem pełna podziwu dla tych kobiet, które potrafiły wziąć życie w swoje ręce, i mimo wszelkich przeciwności losu postawić na swoim...to są dla mnie bohaterki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżennifer
nie ma co wspolczuc ale dzieki ,powiem ci ze pieniadze to nie wszystko i wole jesc chleb z maslem niz ktos dla jaj ma mi robic pranie muzgu a uwierz tez juz bylam na prochach uspokajajacych,u mnie jeszcze jest choroba nieuleczalna ,jak sobie radze?? musze przyznac je jestem szczesliwa rozwodka,teraz doceniam uroki zycia,zlota jesien ,spiew ptakow itd,jestem 4 lata po rozwoadzie ....finansowo roznie bywa,mam prace ale placa taka sobie poza tym placi miesieczne alimenty,wynajmuje mieszkanie (zal domu ale coz czasem trzeba cos stracic zeby cos zyskac)oczywiscie poczatki byly trudne bo jednak nie da sie wymazac 17 lat bycia razem,byla tesknota ,placz itd ale to minelo ,teraz doceniam uroki zycia a przedewszystkim spokuj co w moim przypadku jest zalecane przez lekarzy,,,,,jestem szczesliwa kobieta i tobie tego zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko dasz rady
Powoli wszystko ulozy sie, nawet jak on ma kredyt, to na alimenty moga mu wziac wiecej kasy. Dzieci oboje na ten swiat wydaliscie i on ma obowiazek je utrzymywac! wystaw mu walizki za drzwi i wymien zamki - ma kase to sobie poradzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
"Są chwile gdy samotnie spadam w dół, to są dni kiedy nie mam sił, świat pęka w pół, i nikt nie wie kim jestem.. " ..takie dni odbierają mi sens wszystkiego... nie wiem co zrobię, od czego zacząć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość #załamana#.
Dżennifer..gdy Ciebie czytam, to wstępuje we mnie nadzieja....nadzieja że może jeszcze nie wszystko stracone...jestem młoda (30lat)..może faktycznie czas się obudzić i zadbać o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżennifer
pewnie,nigdy nie jest za pozno ,ja bylam w stanie ze sie po prostu poddalam tylko jak patrzylam na reklame smutnych zwierzat ze schroniska to widzialam siebie ,bylam w okropnej depresji ,gorycz sie przelala jak zapisalam syna na pilke(wspominalam mu o tym wczesniej bo dzieciak ma dryg) a ze pracuje popoludniami a on pracowal rano wiec powiedzialam ze bedzie musial przez jakis czas go wozic na treningi doslownie 10 min jazdy 2 x w tyg a weekendy ja sie tym zajme a on lezac przed telewizorem z pilotem i ze znienawidzona puszka piwa powiedzial : "zapisalas to twoj problem"tak sie wscieklam ze nasze dziecko to moj problem ze wtedy zaczelam myslec powaznie o odejsciu,zaczelam zbierac pieniadze,oszczedzalam na jedzeniu ,piciu,wszystkim co moglam zajelo mi to dwa lata ,w zycie wszedl komputer ,internet ,nasza klasa itd i doszlo procz picia oferty matrymonialne ,najpierw sie ukrywal a pozniej jak dopadla mnie choroba to robil to juz jawnie wiedzac ze i tak nie odejde ze wzgledu na ubezpieczenie i w ogole zycie,jawnie zaczal nie wracac na noc a nawet jak wrocil to potrafil byc tak bezczelny ze wracal z talerzem jedzenia od kochanek i rano przygrzewal sobie i jadl przed nami odganialac dzieci od stolu.....pewnej slonecznej jesieni mialam juz oplacony deposit i pierwszy miesiac mieszkania i tylko czekalam az wyjdzie a ze iwdzialam ze od niej nie wroci przynajmniej dwa dni to mialam czas i samochod dostawczy juz czekal,pojechal do kochanki ja wykonalam tel do znajomego i pod jego nieobecnosc zabralam meble i wszystko co mi sie wydawalo ze nalezy do mnie i dzieci,wrocil do pustego domu i chyba do kona zycia tego nie zapomni,zglosil nawet na policje ze go okradlam ale go wysmiali .....sorry ze sie tak rozpisalam,ale to byla najlepsza decyzja w moim zyciu u ciebie jest inaczej bo to ty nalezysz do domu jak jest zle to uwierz lepiej nie bedzie.....oto kawalek z mojego zycia a z milosci i zeby utrzymac rodzina zgadzalam sie na takie rzeczy ze myslac o tym nawet mi wstyd......po prostu jedno slowo zawazylo ze doszlam do wniosku ze to malzenstwo nie ma sensu ze ja to ch*uj ale jak nasze dzieci to moj problem to przekreslilo wszystko......trzymaj sie i jak u ciebie nie jest jeszcze tak zle to czekaj az dzieci troche podrosna ale na boku juz bym sie pomalu przygotowywala,wiem jak taka decyzja jest trudna do podjecia ale jak on juz teraz cie nie szanuje to nie bedzie lepiej a dzieci widzac to tak samo z czasem beda cie mialy za nic.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jennifer,podziwiam Ciebie,jestes naprawde wspaniala i silna kobieta,ocalilas dla siebie i dzieci to co bardzo wazne,spokoj i poczucie bezpieczenstwa,i choc moze finansowo nie jest najlepiej to jednak radzisz sobie doskonale.Rozwod to zawsze trauma,ale nieraz nie ma innego sposobu zeby nie stracic resztek godnosci i szacunku dla samej siebie.Zycze Ci oby juz teraz bylo Ci tylko z gorki a los obdarowal Cie tylko tym co najlepszego ma do zaoferowania.Ja tez sie wyprowadzilam po rozwodzie,dlatego cos wiem na ten temat,ale o podzial majatku walcze.Nie chce nic ponadto co mi sie nalezy .I wiem ze teraz przynajmniej spokojnie moge wracac do domu i nikt mi nie bedzie ublizal.To nic ,ze wynajetego,bo wiem ze bedzie lepiej.A do zalamanej,rozwaz wszystko bardzo dokladnie ,wszystkie za i przeciw,i dopiero jak naprawde bedziesz czegos pewna ,podejmij decyzje,ale juz wtedy jej sie rygorystycznie trzymaj i nie zbaczaj z raz obranej drogi.Powodzenia zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno a propos tematu,ja bardzo zaluje ze o wiele wczesniej sie nie rozwiodlam,ze tak jak Dzennifer,godzilam sie na pewne rzeczy,i tez uwazam ze to byla dobra decyzja,tylko dlaczego tak pozno z nia zwlekalam.Nie wiem ,przyspozylo mi to tylko niepotrzebnego stresu i wpadlam w depresje z ktorej na szczescie powoli wychodze.Ale to jest indywidualna decyzja kazdego z nas,i podejmuje sie ja wtedy gdy wiadomo ze z tym czlowiekiem juz zycia nie bedzie,gdy jest sie calkowicie tego pewnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżennifer
sydonia zgadzam sie z toba,ja tez zaluje ze podielam ta decyzja tak pozno ale jak to sie mowi lepeij pozno niz wcale ,slowo daja ze u mnie to zdanie przekrelilo wszystko ,starszego syna zmarnowalismy bo zapisalismy na sport za pozno bo oczywiscie na dzieci zawsze brakowalo ale mlodszy naprawde rwal sie do pilki i dobry w tym byl dlatego tak bardzo mi zalezalo a tu taki oddzwe ,zebym to ja do kolezanek na kawke latala i nie mogla zajac sie dzieciakiem to rozumie ale ja do pracy zeby jemu ulzyc i pomoc tez w rachunkach a tu "zapisalas to twoj problem" bo on po pracy od piwska i komputera nie odchodzil...... zalamana.....nim ja podielam ta decyzja to wszystko mialam juz zaplanowane ,z kartka w reku podliczone i zarobki i wydatki nie powiem ze jest mi lekko i za bardzo nie licze na lepsze jutro ,ciesze sie jednak dniem dzisiejszym i dorobki i pogon za pieniadzem przestaly byc juz dla mnie wazne,sydomia dziekuje za mile zyczenia,wzajemnie i tobie autorko rowniez,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak ciezko okreslic
Nie wiem sama dlaczego zdecydowałam się tutaj pisać...po prostu już wysiadam chyba juz jestes u kresu wytrzymania i dlatego tu napisalas,w kazdym toksycznym zwiazku dochodzi do momentu tak jak ktos wyzej napisal albo kobieta godzi sie na swoj los,albo walczy o sibie,albo popelnia samobujstwo ,albo wpada w nalogi ,ty jestes w momencie walki ale widzac beznadziejnosc p[olozenia pewnie wejdziesz w moment poddania sie.......przykre ,jak facet terroryzuje to jeszcze pol biedy ale jak dzieci do tego dolacza (bo tak sie stanie wczesniej czy pozniej) straca dla ciebie tolalny szacunek widzac jak ojciec ciebie traktuje ,to juz bedzie problem.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×