Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

orzechowysen

czy to juz koniec?

Polecane posty

Trzy lata temu po postanowieniu, że już nie szukam żadnego faceta i koniec ze związkami na jakiś czas, poznałam faceta (przekorne bywa życie). Po 5 dniach nie widzieliśmy za sobą świata. Smsy rano i wieczorem, po pracy spedzaliśmy ze soba kilka godzin. Spotykaliśmy się o 19, widzywaliśmy się do północy albo i czasem nawet dłużej. Śmiałam się, że zyję i oddycham miłością :) Po niecałych 2 tygodniach czułam, że to TEN. Ten właściwy, jedyny. Pozwolił mi w to uwierzyć. Po 3 tygodniach jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość - poinformował, że ma kilkuletnią córkę. Opowiedział mi o swojej byłej, o tym, jak go zdradzała, jak był z nią tylko dla dobra dziecka, ale któregos dnia nie miał już sił. Przyjęłam to na siebie i poprosiłam o spotkanie z nią. Bo wiedziałam, ze to mała zweryfikuje nasz związek, to tak naprawdę od niej będzie zależało bardzo wiele, jeśli nie wszystko. Poznałam ją po kilku dniach. Polubiłam ją. Nawiązałam z nią wydaje mi się fajny kontakt. Może sząłu nie było, ale jej obecność w naszym związku mi nie przeszkadzała. Spędzaliśmy czas w trójkę. Ale rozumiałam, że oni jako ojciec i córka potrzebowali pobyć też razem, więc pozwalałam im na chwile kiedy mogli być tylko razem. Gdzieś nieśmiało, ale jednak czasami wspominaliśmy coś o przyszłosci. Fakt, było to zdawkowe, ale jednak było. Po 8 miesiącach zamieszkaliśmy razem. Początki były cudowne. Fantastyznie było zasypiać razem, tulac się do niego, miałam fraje budząc się przed nim, patrząc jak śpi. Z czasem dopadła nas proza życia. Kłotnie o pierdoły, o to, ze nie pomaga przy obiedzie, ze trzaska drzwiami, że chodzi na boso. Mimo to trwaliśmy razem. Z czasem jednak pojawiły się złe symptomy, które poczatkowo starałam się odpychać. A tu nagle zmienił zdanie co do mieszkania.Stwierdził, że teraz, jesli będzie go stać, to kupi je sobie sam, a tu nagle kiedy zaczła zarabiac wiecej znowu znalazł kolejny powód, żeby nie miec dziecka... Pojawiało się co raz więcej spięć, po jednym z nich, wydaje mi się typowym dla związku nie odzywał się do mnie przez miesiąc. Nie wiedziałam co się dzieje, jak reagowac. W końcu cisza w domu zniknęłm. Przeprowadziliśmy rozmowę i wydawało mi się, ze już będzie okej. Potem sytuacja pojawiła się raz, drugi, trzeci. Za każdym razem prawie ja wyciągałam pierwsza ręke. Po to, by po 2 tygodniach znowu najwazniejszy był telewizor.Kiedy zaczęłam reagować powodowało to awanturę. Że się o wszystko czepiam, że tylko ciągle źle o nim mówię. A mi po prostu brakowało rozmowy, brakowało ciepła, zrozumienia. Kilka tygodni temu zaczłał sypiać na kanapie w drugim pokoju. Ot tak nagle, bo mu na materacu nagle przestało być wygodniej. Bo mi nie chce przeszkadzać jak ogląda do późna tv. Seks? Dwa, moze trzy razy w miesiącu, i tylko wtedy kiedy ja to "sprowokowałam". Ale któregoś dnia coś we mnie pękło. Kiedy po raz kolejny "dobierałam się" do niego on najperfidniej jak tylko mógł patrzył w telewizor. Przez kilka dni wieczorami płakałam do poduszki. Aż w końcu zebrałam się na rozmowę (a miałam z tym wielki problem - bałam się znowu tygodni ciszy w domu). Wiedziałam, że będzie to najprawdopodobniej decydująca rozmowa. I oczywiscie był krzyk, że znowu mi coś nie pasuje, że ciągle widze tylko jego złe zachowanie a na swoje nie spojrzę a na moje stwierdzenie, że wszyscy w około zakadają rodziny, kupują sobie wspólnie mieszkania usłyszałam, że mam sobie znaleźć kogoś takiego, kto będzie chciał ze mna życie ułożyć. Przy okazji wypomina mi, ze wróciłąm nad ranem z imprezy, która polegała na tym, że poszłam z kolezanka na miasto uczcić moje urodziny. Bo nie mogłam tego zrobic w domu, bo akurat wypadał, jego weekend z dzieckim u nas, a nie chciałam go prosić, żeby to przekładał. A sam chyba zapomniał o tym jak wracał parokrotnie nad ranem. Od 3 dni w domu panuje ta cisza, której tak bardzo chciałam uniknąc. Zauważyłam wczoraj, że przeglądał w internecie oferty wynajmu mieszkań. Boli to, że tyle z siebie dałam, zatolerowałam jego bagaż doświadczeń, pogodziłam się z nim, zaufałam mu, wiązałam z nim przyszłość, byłam gotowa zrobić dla niego bardzo wiele. A czuję się zraniona, oszukana. Nie zdradziłam go jak jego była, chciałam mu to wszystko zrekompensować, żeby uwierzył, ze kobiety moga być dobre. A czuje, ze dostałam po nosie. Boję się co będzie dalej. Boję się tej chwili kiedy podejdzie i powie mi, że się wyprowadza. Mam 30 lat i czuję, że stoję nad przepaścią. Zawsze myślaam, że w tym wieku będe już czyjąś żoną i mamą przynajmniej jednego szkraba. Nie wiem co mam robic. Z jednej strony czuję, ze to koniec, że powinnam dac sobie spokój, bo powinnam wyciągnać wnioski, że próbowaliśmy a efektu nie było. Z drugiej jednak wiem, że gdyby wszedł teraz do pokoju, powiedział , że jest mu przykro i mnie za wszystko przeprasza, byłabym najszczęsliwsza osobą na świecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A nie dalo ci do myslenia
dlaczego zona go zdradzila,widocznie bylo to samo tv i zapomnial o jej istnieniu :) radze zostawic gada bo po przeczytaniu dlugiej wypowiedzi to mozesz sobie ulozyc zycie z kims kto nie ma przeszlosci i nie bedziesz muiala byc ''lepsza'' niz eks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //)\\zzz....
Czy to miłosc? raczej nie! Lepiej odejdz od niego kiedy masz lat 30 ,nie czekaj aż on porzuci ciebie kiedy będziesz miała lat 40 to dopiero bys załowała . Z tego pieca to chleba nie będzie nie marnuj życia,pozostaw ten związek za sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
""""Kłotnie o pierdoły, o to, ze nie pomaga przy obiedzie, ze trzaska drzwiami, że chodzi na boso."""" jak ty na co dzien czepiałas sie o takie bzdety to sie nie dziwie ze facet ma cie dosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zinnka
"......Boję się tej chwili kiedy podejdzie i powie mi, że się wyprowadza. ...." A czego bedziesz zalowac, kiedy on sie wyprowadzi? lekcewazenia, braku pomocy, awantur????? Przeczytaj jeszcze raz to, co napisalas. Tam nie ma niczego, na czym mozna oprzec zwiazek. Mam wrazenie, ze ty panicznie boisz sie zostac sama. I chcesz byc z byle kim, niz z nikim. I to jest straszliwie zalosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgj9000
fascynacja z jego strony minela, nie kocha cie, i prawda jest taka ze kiedys ci powie ze odchodzi a z tego co piszesz bedzie to niebawem. miej honor kobieto i ty postaw go przed faktem, porozmawiaj z nim i powiedz ze chcesz odejsc bo nie widzisz w tym zwiazku przyszlosci- daj mu do myslenia, przestan ty myslec. niekiedy tak jest ze facet czuje jakby kubel zimnej wody na niego sie wylal i chce naprawi zwiazek, ale jezeli bedzie mu to obojetne to odejdz z honorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×