Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wyalienowanaB

Męczę się w towarzystwie innych ludzi...:/

Polecane posty

Gość gość
znam ten ból :P a już najgorzej jak sie przyp*****laja, chca odemnie czegos jprdl najchetniej bym poderznela im gardla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZA_
Poczytajcie o Zespole Aspergera. U mnie niedawno to zdiagnozowano. A objawy identyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mogę gadac z każdym i o wszystkim,i naprawdę po jakims czasie wszystko jest nudne,szczegolnie ze ludzie to nie myśliciele,dlatego ograniczam kontakty do 2 wyjątkowych umysłów ,baby mnie nudzą faceci też,telefon wyciszony ,już wystarczająco się nagadałam wysluchalam poradziłam pocieszyłam rzygam tym juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej to ja od męża i dziecka. To że ludzie mnie nudzą to fakt bo jak ktoś do mnie dzwoni to lubię nie odebrać bo mi sie zwyczajnie nie chce z kimś gadać, ale to i tak z tego wszystkiego jest najmniejszy problem, bo najgorsze dla mnie to tak jak napisałam stan otępienia po spotkaniach towarzyskich, z którym naprawdę nie potrafię sobie poradzić, jestem wtedy na drugi dzień tak bardzo bez sił że potrafię kompletnie rzucić na dwa, trzy dni wszelkie załatwienia takie codzienne, wszelkie roboty w domu, za którymi i tak nie przepadam ale jak nigdzie nie muszę wychodzić to te roboty jeszcze jakoś się kręcą natomiast jak muszę jechać do kogoś się spotkać, tak właśnie muszę, bo to te osoby dzwonią i cisną o spotkanie to wtedy wszystko zostaje sparaliżowane wraz ze mną na dwa, trzy dni jak napisałam, nie robię wtedy kompletnie nic, bo nie mam na nie siły ale w jakiś taki chorobliwy sposób. Ja wtedy potrafię przeleżeć na kanapie cały dzień i się czuć tak jakby chora, a kiedyś to faktycznie się pochorowałam jak były święta, a wyglądało to tak że najpierw była wigilia u jednej rodziny, potem pierwszy dzień świąt u drugiej rodziny a potem drugi dzień świąt "bo przecież co będziecie w święta w domu siedzieć", a po świętach jeszcze na czwarty dzień przycisnęła mnie żeby sie spotkać koleżanka z którą nie widziałam się od wielu miesięcy. I wtedy w pierwszy dzień było jako tako. Przetrwałam. W drugi dzień już byłam zmęczona, w trzeci dzień już byłam bardzo zmeczona a w czwarty dosłownie płakałam ze zmęczenia i miałam pierwsze objawy już faktycznie jakiejś infekcji z tego wła śnie zmęczenia. Wygląda to tak jakbym genetycznie była jakaś wyzuta z energii którą inni mają już wrodzoną i cierpieli wrecz na jej nadmiar. Bardzo do dla mnie przykre i niesprawiedliwe, że natura tak to zorganizowała. Ja na tym cierpię na tle innych. Inni są wiecznym ruchu, pozwalają sobie na nałogi i mają silne organizmy. Mój organizm szybko odrzuca wszelkie używki bo taki jest słaby i nie jest w stanie znosić szybkiego tępa i nadmiaru bodźców. I z wiekiem to wszystko sie tylko pogłębia ten introwertyzm. Najgorsze że nikt z rodziny, znajomych cię nie rozumie i nie zrozumie. Dla nich jesteś tylko zgnuśniałym pierdzielem, który kisi się w domu albo słyszysz teksty "ja bym tak nie mogła" albo "jakby tak żyła jak ty to bym zwariowała". Ja to wtedy tak odbieram jakby ktoś mi przywalił w brzuch i wtedy nienawidzę tej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry nie "tępa" tylko "tempa" miało być :O w każdym razie spotkania moje wyglądają tak że ja niby prowadzę z kimś rozmowę, adekwatną do tego co ktoś mówi i uśmiecham się, a w duchu jestem spięta a jednocześnie się czuje jakbym siedziała w jakiejś poczekalni w przychodni i co jakiś czas tylko zerkam na zegar i odliczam kiedy to sie skończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i dalej ja. Na co dzień mam swój spokojny świat, świat książek, muzyki, filmów, którym uwielbiam się delektować w niczym nie zakłócanym spokoju. Trochę przeszkadza w tym mąż, bo niestety pracuje on w domu czyli nie mam za bardzo jak od niego odpocząć, ale on dużo siedzi na kompie więc jakoś go toleruję. Dziecko kocham, czasem mnie męczy ale to akurat na tym samym poziomie co kazdą inną matkę, więc tu akurat nie odbiegam od normy, poza tym jest mi lżej bo syn 4-letni jest bardzo spokojny. Nie wiem co bym zrobiła gdybym miała dziecko nadmiernie *****iwe jak np. ma moja przyjaciółka lub inne dziecko u dalszej rodziny. Takie dzieci ADHD-owcy mnie irytują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam tak samo.tez mam meza i kocham sport, dzieci nie mamy, jestem niesmiala, nieufna i dokuczali mi w szkole, stad czuje dyskomfort w towarzystwie innych, boje sie ze strzele jakas gafe i to ze kocham sport i drobne wycieczki rowerem nad jezioro, rolki, narty, koncerty life -bycie w towarzystwie polega w 99,9 na siedzeniu w chalupie, nawet w piekny sloneczny dzien, piciu kawki i plotkowaniu.moich przyjaciol i krewnych ciezko jest wyciagnac gdziekolwiek, a jesli juz to do pubu, a jak naprawde trzeba sie poruszac to na silownie, byle pod dachem i bez przemieszczania sie, wszelkie spacery, sporty i podroze traktuja jako zlo konieczne.najbardziej sie mecze w weekend u tesciow, lubie ich bardzo, ale siedzenie w sobote od 15 do 24 i w niedziele od rana do okolo 13 bez ruchu w fotelu z przerwami na jedzenie i sikanie naprawde mnie wykancza.moj maz uwielbia, moglby tak siedziec w kazdy weekend z piwkiem najkgorsze to ze innym ludziom wielogodzinne nasiadowki sie podobaja i nawet jak zaproponuje zeby do tego pubu gdzie fajna muza i widok z okna to muzyka przeszkadza,widok z okna jest dla swirow, a kryterium wyboru to tanie piwo dodam jeszcze ze nie przepadam za dziecmi.tzn chcialabym zeby kazde bylo szczesliwe a pedofila bym za jaja powiesila, ale nie mam instynktu macierzynskiego, ani nie fascynuje mnie krecenie sie z maluchem pol dnia wokol smietnika, ogladanie z zapartym tchem tego samego odcinka boba budowniczego czy spiewanie piosenki o kupie w wannie (klub mamusiek w Simpsonach, nie moja idea).zeby miec dziecko trzeba najpierw pokochac etap nasiadowek, unieruchomienia i gadki szmatki przez pol doby i byc baaardzo towarzyskim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W drugi dzień już byłam zmęczona, w trzeci dzień już byłam bardzo zmeczona a w czwarty dosłownie płakałam ze zmęczenia i miałam pierwsze objawy już faktycznie jakiejś infekcji z tego wła śnie zmęczenia. Wygląda to tak jakbym genetycznie była jakaś wyzuta z energii którą inni mają już wrodzoną i cierpieli wrecz na jej nadmiar. x x mysle ze twoj organizm stresuje sie/ denerwuje gdy inni wchodza ci zbyt w twoja orbite. podnosi ci sie hormon stresu -kortyzol, a gdy opadnie czlowiek robi sie podatny na infekcje. to na bank musi byc to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez to mam, kochana, całe życie, a mam juz 36 lat. Wątpię czy to mi kiedyś całkowicie minie. Naucz sie z tym żyć. Ja sie leczyłam u wielu psycchiatrów i korzystalam z terapii ale to tak tylko załagodziło objawy, natomiast do konca sie tego nie pozbyłam. Duzo ludzi teraz takich jest, mysle ze to ma związek z czasami w jakich żyjemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj mam to samo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cos się zmieniło....

Witam. Mam podobnie. Bardzo. Czy możemy porozmawiać prywatnie? Marta. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Przeciez czytalas ze ona nie chce z nikim gadac to po co chcesz z nia rozmawiac ty powyzej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Tez tak mam i po kolei trace znajomych, nawet ostatnio faceta odtrąciłam bo mi na nerwach grał, tylko w domu dobrze sie czuje, to chyba jakies lęki, nie chce znajomych nie chce faceta i chce umrzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann
Dnia 16.10.2012 o 16:55, Gość wyalienowanaB napisał:

uhbgt.- też tak czesto mam. W dodatku większość ludzi (przpraszam z góry) wydaje mi się taka glupia, taka ciemna masa biadoląca o dupie marynie :/ Normlanie nie mam z ludźmi wspólnych tematów, z większością ludzi, bo znajdzie się czasmi ktoś z kim zlpaię wspólny język, ale bardzo rzadko się to zdarza.

Mam podobnie. Ostatnio meczy mnie towarzystwo. Bylam kiedys bardzo otwarta ale wiekszosc zyje swoim zyciem. Niwktorzy wmawiaja ze to normalne a jaka to norma jak ludzie przestają roznawiac ze soba i kontaktują sie raz na ruski rok? Szczerze to lepiej nie zaprzatac sobie glowy innymi. Po co. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokina
Dnia 10.02.2017 o 01:51, Gość gość napisał:

Ja mam właśnie taki okropny problem. Otóż założyłam rodzinę, bo nie potrafię żyć tak całkowicie total sama. Lubie jak ktoś sie kręci na boku w domu. Mam męża i syna i mam dla nich energii tak ledwie na styk. Jak dziecko idzie do przedszkola albo mąż mi je zabierze to w zasadzie jest to dla mnie optimum do funkcjonowania. Nawet w niedziele jeszcze starcza mi siły na odwiedziny rodziców lub teściów i czuję się jako tako nawet względnie normalnie. Mam wtedy jeszcze siłe żeby coś robić w domu. Problem się zaczyna od tego momentu kiedy spotkać się ze mną jeszcze chce ktoś spoza wymienionych wyżej osób, zazwyczaj jest to koleżanka lub kuzynka. Zwyczajnie przekraczają moje rezerwy energii i po takim spotkaniu jestem dosłownie nieswoja , a już prawdziwy horror sie zaczyna jak któraś z nich by mnie zaprosiła na spotkanie dwudniowe z noclegiem lub nawet jedno spotkanie ale za to w towarzystwie osoby jakiejś jeszcze innej do której nie nawykłam. Właśnie ostatnio miałam coś takiego dwa razy. W zeszłym tyg. kuzynka wymusiła na mnie spotkanie z noclegiem, w sensie ja miałam jechać do niej, a tydzień później zwaliła mi się na głowe wraz z innym członkiem rodziny z którym nie miałam kontaktu chyba ze 6 lat i spotkanie tej osoby było dla mnie stresem. I tu się zaczyna problem. Po pierwszym spotkaniu musiało upłynąć prawie 3 dni zanim wróciłam do świata żywych. Tak byłam rozbita i wypompowana z energii. Przez dosłownie kilka dni nie robiłam nic w domu, nie prałam, nie sprzątałam, a nawet włosy przestałam myć. Nie chciałam nikogo z zewnątrz oglądać, ani z domu wychodzić, ani z nikim gadać. Byłam zła strasznie na tą kuzynkę o to że wymusiła to spotkanie bo zamiast dwóch dni przeznaczonych na spotkanie z nią to się czułam jakbym straciła 5 dni, z czego 3 na dojście do normalności, tyle czasu mi zajęło odzyskanie utraconej energii. Odzyskuję ją tylko w domu bez obecności kogokolwiek poza najbliższymi mi na codzień ludźmi których wtedy toleruję, ale absolutnie nikogo z zewnątrz. Na 4 dzień gdy już w końcu ledwie co doszłam do siebie to nagle ta kuzynka zadzwoniła z informacją że do mnie przyjedzie. I wtedy sie zwaliła z kuzynem którego nie widziałam 6 lat i z którym relacje miałam kiepskie przez ostatnie 10 lat. To spotkanie było we wtorek. Dzisiaj jest czwartek a ja jeszcze nie czuję żebym wróciła w dawny rytm. Jestem naprawdę wściekła. Szkoda mi zrywać tą znajomość tym bardziej że to rodzina jest ale ja po prostu po tych spotkaniach jestem tak wyprana z sił życiowych że tracę mnóstwo cennego czasu. W zasadzie to tydzień na nią straciłam. Tydzien podczas którego mogłabym zrobić dużo pożytecznych rzeczy dla siebie a nie zrobiłam. A dodam mam inną przyjaciółkę z którą spotkanie odwlekam chyba od zeszłej wiosny. Jeszcze z inną trzecią znajomość zerwałam bo zbyt często dzwoniła i mnie nachodziłą. Okropnie mnie to wszystko złości że mam taki dziwny schemat działania mojego umysłu, ale nie potrafię inaczej funkcjonować. Nie potrafię po takim spotkaniu wskoczyć na inne aktywne działanie. Po prostu nie potrafię. Coś mi się dzieje wtedy. Jestem wściekła. Mam ochote wtedy wszystkich z zewnątrz wyzabijać. Ja nie chcę tak żyć. Chcę być taka jak wszyscy. Dlaczego nie mogę żyć tak jak wszyscy ? :(

jezeli mam byc szczera to brzmi to bsrdzo egoistycznie.. 

ale tak obecnie wyglada zycie. Wszystko jest wazne wokol nas a przyjaciele rodzina dalsza odchodzi w nicosc. 

Tak sie dzieje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×