problem z katoliczka

moja dziewczyna jest katoliczka (jest z bialej podlaskiej). jest naprawde super landna, figur i w ogole. ale jest problem, nie chce mi dawac. mowi ze dopiero po slubie. nie chce z niej rezygnowac, a czesto chce mi sie jak psu, wiec co mam robic? rzucic ja? chodzi mi po glowie inne rozwiazanie. miec na boku jakas "lewicowa, postepowa puszczalska", ktora bnedzie spelniala moje zachcianki. boje sie tez ze nawet jak moiia zacznie mi dawac to tylko przy zgaszonym swietle, pod koldra w jednej pozycji, wtedy tym bardziej bede potrzebowal jakiejs odskoczni. co o tym myslicie? czy to az tak wielkie zlo? miec zone ktora sie kocha i kochanke na boku? przeciez czego oczy nie widza tego sercu nie zal. naprawde nie chce z niej rezygnoweac, bo jak kazda katoliczka bedzie dobra zona. sprzatanie, ogaranianie domu, zajmie sie dziecmi i bedzie posluszna. ale z drugiej strony kreca mnie te lewicowe puszczalskie. slyszalem ze wiele z nich daje za darmo. ponioc nawet nie trzeba z nimi chodzic. i co najsmieszniejsze one mowia ze to nie puszczanie sie ale wolna milosc czy cos takiego i ze sa z tego dumne i ze odkrywaja swoja kobiecosc. niesamowite, w moich czasach nazywalismy takie latwymi dupami (frajerkami co za bezcen oddaja cos co daje facetom milion razy wiecej przyjemnosci niz one same dostaja).