Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

heloiza999

czy jest tu ktoś, kto nie kocha swojego dziecka?

Polecane posty

tak, tak, faktycznie będzie lepiej jak wybierzesz bezdzietną drogę życia, bo jak słyszę frazesy o tym ze dziecko jest tylko dopełnieniem do związku to mnie krew zalewa. Kobieta jest niestety w tej niekomfortowej sytuacji, że rozdaje karty ale do pewnego czasu, potem zegar biologiczny bezlitośnie niszczy ten wymarzony związek i facet który 20 lat był zagorzałym przeciwnikiem dzieci nagle dorasta i zachciewa mieć dziecko, a ze długoletnia wierna swoim przekonaniom i ideom kobieta dzieci miec juz nie może - szybko pociesza sie w ramionach takiej która może mu te dziecko dac lub takiej która dziecko juz ma. I to jest kolejny problem, bo takie są głubie baby które rozstają się z ojcami swoich i szybko pocieszają się u boku kolejnych konkubentów absolutnie nie patrząc na potrzeby swojego diecka, nie ważne kto ważne żeby był w domu chłop, bo przecież "samotna matka to wstyd i obciach". Wracając do hierarchi w rodzinie, fajnie by było aby każdy został zaspokojony ale niestety tak jest że nie zawsze da się wszystkich zadowlić i to chyba normalna cecha większości homosapiens że osobnik dorosły w pierwszej kolejności zaposkaja potrzeby młodych. Kiedyś brałam udział w dyskusji na temat : mając jeden kapok komu byś rzuciła - dziecku czy mężowi. Jedna panna mało zaciecie twierdziła że mąż i żona to podstawa rodziny, że kapok byłby dla męża, że ( o zgrozo) dzieci można kilkoro a tego jednego meżczyznę tylko jednego ...potem okazało się że dzieci nie ma, a mężatką jest od 2 miesięcy. No maskara ... Do czego zmierzam : dla mnie życie rodzinne powinno mieć swoje etapy. Najpierw jest życie we dwoje - indywidualna sprawa ile czasu na to potrzeba wg mnie ten okres powinien być liczony w latach, potem powiększenie rodziny - gdzie dziecko nie jest dopełnieniem ale celem, i jeżeli dwoje ludzi jest dla siebie stworzonych to wie co jest ważne w rodzinie, czas na ponowne życie tylko we dwoje przyjdzie o wiele szybciej niż nam się zdaje, ale tego co przeżyliśmy, to jak byliśmy świadkami narodzin nowego człowieka a później z blaskami i cieniami staraliśmy sie wychować młodego człowieka - będzie esencją na stare lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś brałam udział w dyskusji na temat : mając jeden kapok komu byś rzuciła - dziecku czy mężowi. Jedna panna mało zaciecie twierdziła że mąż i żona to podstawa rodziny, że kapok byłby dla męża, że ( o zgrozo) dzieci można kilkoro a tego jednego meżczyznę tylko jednego ... xxxxxx ale dokończeniem tej historii jest pytanie , które zadaje żona mężowi po jakimś czasie , jak już jest wysoko w ciąży -" kochanie , jak długo dasz radę utrzymać sie na wodzie bez kapoka ?' :D i to jest sedno takich dyskusji :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a Wy komu byście rzuciły
kapok? ja dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dla mnie to jest przykre i właśnie dlatego nie chce mieć dzieci. najpeirw wielka mi miłość, a potem to, co ma łączyć powoduje, że ludzie do gardeł by sobie skoczyli. po zatym wierzyć mi się nie chce w bezwarunkowośc tej miłości. w rozmowach w toku matka narkomana złodziej się wypowiadała, że to, co syn z nimi wyprawiał zabiło miłość i teraz jest etap odbudowywania przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a Wy komu byście rzuciły
o jezu, chuj z przepisami bhp:O zakładamy ze jest taka wyjątkowa sytuacja, ze są 2- jeden zakładasz a drugi dajesz mężowi albo dziecku. co robisz>?oto jest pytanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko zazwyczaj nie umie pływać. dorośli z jednym sobie poradzą. uważam, że to jest sytuacja, w której można przeżyć. dziecko się ratuje z poczucia odpowiedzialności. niekoniecznie świadczy to o hierarchizacji emocji. hierarchizacja jednostki tak, w pewnym sensie, bo to dzieci, są słabsze, młodsze, bezbronne itd. ale emocji?? jeśli tak, to jestem grubo rozczarowana i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko zazwyczaj nie umie pływać. dorośli z jednym sobie poradzą. uważam, że to jest sytuacja, w której można przeżyć. dziecko się ratuje z poczucia odpowiedzialności. niekoniecznie świadczy to o hierarchizacji emocji. hierarchizacja jednostki tak, w pewnym sensie, bo to dzieci, są słabsze, młodsze, bezbronne itd. ale emocji?? jeśli tak, to jestem grubo rozczarowana i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym , jeśli dziecko kocvha się bardziej, jesli jest jakies kryterium cokolwiek, co sprawia, że jest to normalne, że w rodzinie występuje priorytezowanie na poziomie EMOCJONALNYM. czy np. NORMALNE jest to, że jedno dziecko kocha się ponad drugie, czy autentycznie w sercu, spośród NAJBLIŻSZYM SOÓB, Z KTÓRYMI SIĘ ŻYJE, MIESZKA, wybiera się kogoś nad kogoś. czy to jest cos, czego nalezy się spodziewac po zyciu? tak było u mnie w domu. NIE CHCĘ mieć takiego życia jak moja matka. nie chcę faceta, który będzie mnie ignorował, zaniedbywał. NA CZYM TO POLEGA, jeśli ktoś mówi, że bardziej kocha dziecko od męża. jak to widać na co dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o jeny, to nie jest tak że skoro ja deklaruję że miłość do dziecka jest "mocniejsza" to objawia się to jakoś w życiu. Jesteśmy rodziną , spędzamy razem czas, ja spędzam też czas osobno z mężem czy osobno z córką, tak samo mąż. Żyjemy wspólnie, nie wypominając sobie, że np. wczoraj nie było seksu bo padałam na pysk opiekując się chorym dzieckiem. Dla mojego męża nie jest to spuszczaniem go na 2-gi plan tylko normalną sprawą, że najpierw zaspokajam potrzeby "czasowe" względem dziecka, bo ma dopiero 4 lata i najzwyczajniej w świecie potrzebuje rodzica obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja taką sytruację DOSKONALE rozumiem. jednak ludzie zazwyczaj opowiadają w taki sposób, że ja wnioskuję, że jakoś udaje im się stopniować tak abstrakcyjne pojęcie jakim jest miłość. jak to stopniujesz? ja rozumiem, że potrzeby dziecka są pierwsze, choćby dlatego, że dziecko samo tych potrzeb sobie nie zaspokoi. ja to wiem. ale własnie widzisz- użyłas dobrego określenia- jesteśmy rodziną- funkcjonujecie jako pewna komórka, gdzie każdy ma swoje miejsce. i istnieją związki przyczynowo skutkowe- byliście wy, jest i dziecko. skąd w takiej sytuacji ktoś wie, że kocha kogoś bardziej? wiesz, ta intensywność myślenia o dziecku jest ledwie cechą miłości rodzicielskeij. podobnie to, że człowiek się martwi, bo to jest instynkt w sumie. ale relacja w dobrym, długoletnim małżeństwie to inna relacja, dziecko jej nie zastąpi. odwrotnie też nie. więc powiedz, JAK LUDZIE TO OCENIAJĄ, że ktoś jednak jest w sercu pierwszy??? nie chodzi o rzucanie kapoka. bo to ma swoje wytłumaczenie i wbrew pozorom też o niczym nie świadczy. dziecko się ratuje, bo to dziecko i tyle. chodzi o ludzkie uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha, dobre pytanie. Być może ta intensywność uczuć do dziecka związana jest własnie ze sławetnym instynktem macierzyńskim, z przeżyciami, ze świadomością, że w Twoim ciele powstało nowe życie. Dla mnie samej jest to ewenement bo dopóki nie zostałam mamą nie wiedziałam że można kogoś kochać tak bezgranicznie. Miłość do partnera to skutek feromonów, fascynacji, zwierzęcego instynktu podpowiadającego żeby sparować się właśnie z tą konkretną osobą. Nie oszukujmy się, ludzie w kilkunastoletnich lub kilkudziesięcioletnich związkach nie są naćpani wzajemną żarliwą miłością jaka ich połączyła. Każda miłość przechodzi swoje etapy i po pewnym czasie jest uczucie, jest szacunek ale 50% to jest przyzwyczajenie i wspólne zobowiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×