Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość izabela.c

śmierć mamy

Polecane posty

Gość izabela.c

Pisze po raz pierszy na formu.... Próbuje wszedzie gdzie moge.... Mam 24 lata...choc to nie gra roli. Moja mama odeszła rok temu....nie moge sobie poradzic. Chorowała na raka (guz mózgu), bardzo cierpiała, niewyobrazalnie. Bylam przy niej przez caly najgorszy rok...najgorszy okres z jej zycia odkąd 6 lat temu miala operacje wycięcia cześci guza...Nastąpiły nieodwracalne skutki popromienne...zaczeło sie od utraty postrzegana lewej strony ciała...następnie odrzucenie jej przy czym następowała niemożność poruszania nią mimo woli....zaczęły sie przykurcze. Byłam przy mamie. Dzwigałam ja by tylko nie widziała wozka inwalidzkiego. Następnie mama nie chciala jesc...okazało sie ze mozg "wapnieje"....mama powoli przestala przelykac...posłuszenstwa odmawiac zaczela rownież prawa strona. Mama dalej pokazywala ze wszystko jest dobrze, mimo ze bardzo sie bala. Jej cieple słowa...ze ma najkochansze dzieci na swiecie i ze nigdy nas nie opusci, ze nasz kocha, nastepnie ze sie boi:(. Mama trafila do szpitala w stanie krytycznym. Cześć muzgu odpowiadająca za termoregulacje...zostal zniszczony. Pozniej dowiedzialam sie ze zacznie sie wszystko przesuwac dalej....;( bylam przy mamie. Kazdego dnia od rana do wieczora. Tak jak bylam od poczatku...w szpitalu lezala 1 msc, pozniej w kolejnym 1 msc a pozniej na oddzial paliatywny mimo ze nie chcielismy, nie moglismy postapic inaczej, by mama miala udzielona pomoc w odpowiednim momencie... jej męki trwały 3 msc. Przykurcze....bardzo silne, calego ciała...wszystko spuchniętne i niemoc udzielenia pomocy ;(, widze mamuni spojrzenie (nie moga nic poowiedziec, nawet przelykac) Boze nie daje rady.....tak cierpiala. Poprostu nie daje rady i nie wiem co zrobic by byc spokojniejsza i by mama ktora obserwuje nas z gory byla spokojna...:( pomożcie. Tak chciala życ, oczekiwala pierwszego wnuka (siostra byla w 8 msc ciazy kiedy mama odeszła) Robila dla niego wszystko, patrzac czy trzymając w rekach malutka karteczke z USG. Kiedy mogla( a dawala z siebie wszystko mimo ze nie mogla ruszyc nogą i reką) rehabilitowała sie dla maluszka. Pomożcie słowem, wlasnym doświadczeniem jak Wy sobie radziliście badz jak można. Chce żyć dobrze dla niej, tak by byla dumna i spokojna...ale jestem zbyt silna psychicznie utrzymując jeden kierunek drogi. nie potrafie go zmienic mimo ze wiem, że nie tak postepuje, rozpamiętując. JEdnak to wszystko jest w swiadomości... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej NA UCZUCIOWYM JEST TAKI TOPIK "ŚMIERĆ BLISKIEJ OSOBY JAK SOBIE Z TYM PORZDZIC" może tam zajrzyj.... Moja Mamunia odeszła pol roku temu, zmarła nagle dotychczas calkiem zdrowa, młoda jeszcze kobieta (58lat) :-( codziennie o tym myślę, codziennie pytam Tego na gorze dlaczego mi Ją zabrał, codziennie kłade sie spać i wstaje z myślą ze juz JEJ nie ma i nigdy nie będzie :-( nie chce tych swiąt, nie wiem jak sobie poradze :-( Myślę, że musi upłynąć duzo czasu zeby bol złagodniał, musimy stawiac mu czoła, moze kiedys za pare/parenascie miesiecy bedzie latwiej.... trzymaj się!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabela.c
Chce jeszcze tylko dodać, że mimo ze robilismy dla mamuni wszystko, kują mnie wyrzuty sumienia. Choroba mamy trwala naprawde dlugo, wszystko okolo rok i rok walki...nie wiedzielismy poczatkowo co sie dzieje. Dlatego postepowalismy tak by mama byla samodzielna, zarzucalismy mamie ze nie chce sie rehabilitowac (poczatkowo byla mowa o udarze) nerwy braly górę. Mama plakala bo bardzo chciala a nie moga...Pytalismy : Mamo chcesz byc sprawna, to musisz cwiczyc a Ty nic nie robisz/ na co mama odpowiadala/ Bardzo chce, ale nie moge, nie wiem dlaczego ;(. Bylo duzo nerwow ktorych bardzo zaluje. Kiedy sie dowiedzielismy co sie dzieje naprawde, odpuscilismy. Ostatnia noc w domu mamuni...przyszlam do niej po pracy i polozylam sie na jej serduszku. zaczela mnie glaskac po szyi i skroni...powiedziala- Izunia kocham Cie bardzo. Jestes cudowna. Musze ci cos powiedziec ale...(i tutaj nie potrafila skleic zdania ktore to okresli bo trwaly juz problemy z koncentracja, mowa itp) do dzis nie wiem co. Ale wiem ze na pewno cos dobrego. Boże zamykam oczy i widze Jej spojrzenie -"pomozcie, bardzo boli" :( dwa razy mamusia odchodzila przy mnie....dzieki reakcji lekarzy(raz) wrocila do nas, kolejny uratowal mame moj szwagier, silnym uderzeniem w serce...:( tak bardzo Ja bolało ;( Plakała kiedy trzeba bylo mame odsysac przez sonde...:( Wiem ze teraz juz nie cierpi, jest taka lekka i spokojna. Ale w tym wszystkim najgorsze jest to ze widze mamy cierpienie....modlilam sie by mama zasnęła...w koncu męki sie skonczyly....mialam przyjść do mamuni w piatek bo pzrzez 4 dni mnie nie bylo (egzaminy na studia) ale juz nie zdazylam. Jednak przyszla mnie przytulic (we śnie). Przysnila mi sie o godzinie w ktorej odeszła..4:50 kiedy spojrzalam nagle na zegarek. Sen byl przepiekny i bedzie ze mna trwał zawsze.....Mamunia odeszła mając 45 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proprowos
utrata bliskiej osoby z którą jesteś silnie związana emocjonanie zawsze jest bolesna i towarzyszy jej zagubienie ale nie martw się z czasem odnajdziesz swoją drogę - na pewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzdziśsobota
Naprawdę bardzo, ale to bardzo Ci współczuje, popłakałam się czytając to co napisałaś. Życzę Ci żebyś była silna !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhlhl
teraz nie cierpi.. i jest z wami :* trzeba żyć dalej... ech :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaga4536
Kiedy to przeczytałam , popłakałama się. Mam 14 letniego syna, który ma guza mózgu od 2-go roku życia. Miał operację, gdzie częściowo wycięli guza, Przeszedł chemioterapię, do dziś jedzimy do CZD w Warszawie. Strasznie się boję bo jest teraz w wieku gdzie intensywnie rośnie. Ma umiejscowionego guza w takim miejscu, że nie można go całkiem usunąć bo by umarł. Jakiego twoja mama miałą guza????Mój syn ma ganglioglioma typu mieszanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaga4536
?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
codziennie pytam Tego na gorze dlaczego mi Ją zabrał Za to właśnie podziwiam to co ludzie nazywają bogiem że robi co się mu podoba. A pytaj się, będzie chciał to i na ciebie ześle rychłą śmierć i to choćby za chwilę poślizgniesz się na chodniku i złamiesz kark i mało tego sprawi że będziesz się jeszcze do niego modlić i szanować i wierzyć w jego sprawiedliwość a on napluje ci w twarz i będzie się z ciebie śmiał do rozpuku, po śmierci wrzuci do nicości a życie wieczne da tym którym będzie się mu podobać. Wszyscy katolicy twierdzą że Jezusy i wszyscy święci są w raju itd ale choćby przykład z Barabaszem świadczy o tym że to nie ludzie decydują kto gdzie jest ale sam bóg. Przestań więc zadręczać się tym dlaczego bo to ci nic nie pomoże. Jak to powiedział Jezus - Niech umarli opłakują umarłych swoich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabela.c
Mamunia miala glejaka tłucznokomórkowego 3/4 stopien z ryzykiem przeksztalcenia w wielopostaciowego. Guz w placie czolowym po prawej stronie 6 cm/8cm na 4cm :( Ps. Bedzie dobrze, trzeba życ jak najlepiej sie potrafic, doceniac kazda chwile w życiu, kochac, dawac z siebie tak duzo dobroci jak to mozliwe, doceniac i kochac, kochac i jeszcze raz kochac!!! :( Moja mame kocham ponad życie, zawsze żylismy z usmiechem na twarzy, zwariowana rodzinka....teraz jest inaczej...jednak usmiecham sie dla mamuni...czuje ze jest przy mnie. Nigdy tego nie wytlumacze ani ja ani moj tata ale czesto jest przy nas...uwierzcie mi, przychodzi... Bądź dobrej mysli. Twoje dziecko jest młode i silne. Moja znajoma ma dziecko ktore mialo guza i ma nadal...(nie do konca usuniety) prowadzi normalne życie i żyje z tym 10 lat i bedzie żyl dlugo!!! jak wszyscy :* życze zdrowia i duzo milości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabela.c
Ten na Górze zabral moja Mamunie, bo widocznie byla tam potrzebna, moja siostrzyczka urodziła pieknego chlopczyka ktory jako jedyny ma oczy mojej mamuni...Moja mama dała tchnienie i następne istnienie-malego Filipka. Żyje w nas tak jak w nim. Nic nie dzieje sie bez powodu. Brakuje mi mamuni jak, razem z Jej odejsciem stracilam sens życia, ale musze życ dla niej i tak jakby tego chciala....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfnjkdsf
pisałam już kiedyś to w podobnym temacie.. Bóg nie zabiera ludzi ot tak sobie. nie gra w totolotka i nie mówi "a dobra, to dzisiaj umrzesz ty".. Bóg zabiera do siebie ludzi, żeby im pomóc. on wszystko widzi, to jest, to co będzie, do czego prowadzą nasze działania.. jeśli zesłał na Twoją mamę chorobę, jeśli ją do siebie zabrał, to miał jakiś plan, jakieś powody. u mnie w rodzinie np. zawsze jest tak, że kiedy ktoś umiera to jakiś czas po jego śmierci okazuje się, że to było dla niego najlepsze, że dobrze się stało, że zmarł, bo czekało na niego wielkie cierpienie, którego nie byłby w stanie znieść. a może wobec Ciebie Bóg miał inny plan? może właśnie o to chodziło... żebyś żyła dobrze, żebyś doceniła mamę, to jaka była, żebyś pamiętała ją taką kochaną.. może chodziło o to, że masz się wziąć za swoje życie? śmierć zawsze ma jakiś głębszy powód. nie rozpaczaj. pomyśl, że Twoja mama Cię przecież widzi. nie chce widzieć jak rozpaczasz. chce widzieć jak się uśmiechasz. rozmawiaj z nią codziennie. nie musisz na cmenatrzu. po prostu, w domu, rozmawiaj z nią, mów o swoim dniu i o tym jak ją kochasz. ona cały czas jest obok. to że zmarła to nie znaczy, że jej nie ma. ona cały czas stoi gdzieś przy Tobie, trzyma Cię za rękę, chociaż tego nie czujesz. bądź szczęśliwa dla niej, ona nie oczekuje łez.. tylko uśmiechu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaga4536
Próbowałam znależć kogoś z taką samą chorobą tzn. osobę, która żyje z tym guzem i ma duzo więcej lat. Do tej pory nikogo nie znalazłam. To jest moje jedyne dziecko, które bardzo kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfnjkdsf
wiosna, wiesz, bo dla nas, którzy tu zostajemy, ta śmierć jest czymś strasznym, wielkim bólem. ale osoba która zmarła na pewno już się dowiedziała, dlaczego ta śmierć spotkała właśnie ją. nie wiem jak Wy, ale ja wierzę w Boga. bo świat nie miałby sensu gdyby Bóg nie istniał. i Bóg na pewno już wytłumaczył Twojej mamie, dlaczego wziął ją do siebie, ona już to na pewno rozumie, a widząc Twoje łzy na pewno żałuje, że nie może tego wytłumaczyć także Tobie. i czeka tam u góry z nadzieją, że zrozumiesz, że śmierć była z jakiegoś powodu, że dla niej tak będzie lepiej. jak już pisałam.. u mnie w rodzine za każdym razem kiedy ktoś umarł, to zaraz coś się działo.. raz miesiąc po śmierci, innym razem rok itd... ale zawsze to co się stało dla wszystkich było obojęntym wydarzeniem, ale osoba która zmarła bardzo by cierpiała gdyby żyła. na początku tego nie widziałam, myślałam, że to zbiegi okoliczności.. ale kiedy zmarło tak kilka osób to zaczęłam to dostrzegać. najbardziej brakuje mi babci.. ale często z nią rozmawiam. właśnie w domu, robiąc obiad, malując się, czy siedząc przed tv. opowiadam jej co dzisiaj robiłam.. mówię "w sumie nie wiem po co Ci to opowiadam bo przecież widziałaś cały mój dzień :) " mówię jej o problemach i o radościach, proszę o pomoc, dziękuję, przepraszam kiedy przypomina mi się jakieś moje głupie zachowanie z czasów kiedy żyła... i jak tak z nią rozmawiam to czuję coś takiego... jakby była koło mnie, jakby głaskała mnie po głowie, ale nie mogła przekroczyć tej bariery która oddziela nasz świat od tego, w którym ona teraz żyje. pewnie, że czasami popłyną łzy, bo jednak się tęskni i wspomina. wtedy przepraszam babcię, że płaczę, mówię jej, że wiem, że ona nie chce moich łez i tłumaczę jej, że po prostu za dużo mi się ich nazbierało i że muszę się wypłakać. a potem uśmiecham się do niej, bo wiem,że widzi. i zawsze myślcie o tym, czego chciałaby osoba, która zmarła. czy chciałaby, żeby cały świat Wam się zawalił? czy może jednak oczekiwałaby pamięci, ale żebyście dalej żyli normalnie, żebyście byli szczęśliwi. oni nie mają jak Wam powiedzieć, żebyście nie płakali. ale na pewno zmarli nie oczekują od nas, że będziemy pogrążać się w rozpaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki na razie popadam ze skrajnosci w skrajność raz myslę ze TAM jest dobrze, lepiej niz tutaj a innym razem ze tam nic nie ma i swiat mi sie wali bo moja kochana mamunia jest w czarnej dziurze i nie ma nic :-( wiem ze musi uplynąc duzo czasu zanim sobie to poukładam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfnjkdsf
czas jest bardzo ważny. bo jesteś przyzwyczajona, że mama jest a nagle znika.. to normalne, że będziesz płakać. bo już nie możesz wpaść do niej na kawę albo zadzwonić.. a z czasem przyzwyczajamy się do tego braku.. chociaż to dziwne uczucie nigdy nie znika.. nie myśl, że tam nic nie ma. pomyśl sama, jaki sens miałoby wtedy to, że się rodzimy, że żyjemy ileś tam lat.. po co miałby wtedy istnieć ten świat? Twojej mamie jest teraz dobrze, jest gdzieś tam u góry, obserwuje Cię, czuwa, pomaga Ci jak tylko może.. wystarczy trochę się przyjrzeć.. pomyśl o Twoim życiu po jej śmierci. przypomnij sobie różne zdarzenia. na pewno zauważysz, że były takie chwile, kiedy ktoś "stamtąd" na pewno Ci pomógł :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doklaaaa3
Wiesz co Izuniu, postaraj się popatrzeć na to z innej strony. Miej w głowie te wszystkie lata, które mama była z Wami. Wszystkie święta, miłe chwile. Że widziała jak dorastałaś, szłaś do szkoły... Stwórz album poświęcony mamie, powklejaj zdjęcia, zapisz słowa mamy, które pamietasz, mądre rady. Ona zawsze będzie przy Tobie. Płakałabyś bardziej, gdyby mama dalej cierpiała, teraz jest Aniołem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsddsdd
jaga ale chyba ten guz nie jest zlosliwy skoro nic zlego sie nie dzieje? Wiec bedzie ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabela.c
Wiecie....wiem, ze mojej mamuni jest tam dobrze. Nie moglam patrzec na to jak cierpi:(, to bardzo bolalo. Nie chodzilo o mnie ale az czulam jej bol mimo ze byl niewyobrazalny. Tydzien pozniej byly Święta Bozego Narodzenia. Wiedzialam, ze po Wieczerzy pojde do mamuni...ale to byloby straszne. Wiem ze mama byla do konca swiadoma...reagowala na nas ogromnymi skurczami, lecialy jej lezki z oczu i rosł puls...Wiem ze mamuni ulzylo, wierze w to. Pamietam jak do mnie przyszla, dla osob ktore tego nie przezyly, moze nie wierza...ale mamunia ostatni raz glaskala mnie po twarzy i wlosach, lezalam na jej sercu i wsluchiwalam sie. Mowila do mnie piekne cieple słowa-o mnie i rodzinie. Kazdego wieczora zamykam oczy i mowie do mamy ze chcialabym, by mnie przytulila, poglaskala...i nagle kiedy glęboko mysle, wyciszam sie...czuje cos czego nie jestem w stanie przelożyc na słowa. Ale to jest...Wiem ze mamunia jest przy mnie, glaszcze, pociesza kiedy jest mi smutno. Codziennie z mama rozmawiam, czy to w myslach czy w inny sposób. Wiecie, czesto rozpamietuje. Teraz przypomina mi sie kiedy moja siostra przyszla do mamuni na paliatyw, za kazdym razem brala delikatnie rączke mamuni, podnosiła swoja bluzeczke na brzuszku i glaskala mamy rączką po jej rosnącym brzuszku...widzialam w oczach mamy niesamowite szczescie..ze gładzi jeszcze nienarodzonego Filipka...Teraz wyobrazam sobie jaką cudowną babcia by byla i na pewno jest. Kocham bardzo moja mamunie, ta milość jest niewyobrazalna, nigdy nie spodziewalabym sie ze spotka to moja mame. Osobe ktora tak kochala zycie, codzienny usmiech mamy, duzo radości, szczęscia, nawet gdy bylo cos nie tak. Nawet jak byla po operacji wycięcia guza, uśmiechala sie. Zamykam oczy i widze, wszystko, głos, śmiech, mam sceny z mamy zachowań, odtwarzam je sobie. Ps. Chcialam sie zwrócic do osob bądz opiekunów osób ktore chorują na raka. Nie poddawajcie sie. Kazda chwila w życiu jest wazna. Trzeba walczyc, wiem z wlasnego doswiadczenia ze jak sie bardz chce to można!! Mojej mamie nasza walka dała 6 lat zycia a nie 3 !! To duzo. Ciesze sie ze mogla widziec jak pisalam mature, obroniłam prace dyplomowom, byla przy moich zaręczynach, na ślubie mojej siostry!! Wszystkie Wazne momenty w naszym życiu. Narodziny Filipka, widziala jako pierwsza, a przy moim ślubie bedzie nieustannie. Walczcie, liczy sie zdrowie i siła walki. Chwytajcie kazdy dzien do wyczerpania. Świat idzie do przodu. Słysze o zoraz większej liczbie przypadków, gdzie wyleczyli dziecko, dorosłego...ta choroba nie musi oznaczac konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dshgsj
mysle ze potrzebny ci psycholog zeby pogodzic sie z odejsciem mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina20
Izabela, wiem co czujesz dokładnie... moja ukochana Mama też walczyla rok... tez byly nerwy, krzyki, bo chcialam zrobic wszystko, zeby stanela jak najszybciej na nogi. a ona nie miala sily sie rehabilitowac... tyle nerwow ktorych tez bardzo zaluje, wiem co czujesz. Zmarla po roku ciezkiej choroby... ziarniniak wegenera, cos strasznego... z 70 kg na 35 kg, nie miala sily ruszac sie, odlezyny, kosci obolale, nie miala sily sama nic zrobic... na szczescie codziennie mowilam jej, ze bardzo mocno ja kocham. chociaz zaluje wiele nerwow i zlych slow... Ale pisze do Ciebie dlatego, ze chce Ci przedstawic moj sen. Mama zmarla niedawno, w pazdzierniku... Kilka dni temu mialam sen z ktorego tak naprawde prawie nic nie pamietam. Zazwyczaj zaraz po przebudzeniu pamietam caly sen, a po tym obudzilam sie dziwnie spokojna i bylam w stanie patrzec sie tylko w sciane i probowac sobie przypomniec cokolwiek. Jedyne co pamietam, to to, ze byl to dlugi sen w pieknym miejscu, pamietam jasna kule, pelna pieknej energii i ... to strasznie dziwne, ale kazalam sobie w tym snie zapamietac, ze z mama wszystko jest w porzadku, ze jest, tylko nie tutaj i wszystko bedzie dobrze. Nic innego nie pamietam. Tlumacze to sobie tak, ze jakbym pamietala ten sen, to bym nie uwierzyla w niego. Z calego serca wierze, ze nasze mamy sa tam na gorze i na nas patrza. Jestem mloda osoba, 20 lat, mama byla jedyna rodzina, ojciec od kilku lat mieszka w innym kraju. Ale mimo tego wiem, ze musze byc dla niej silna i zasluzyc sobie, zeby byc tam na gorze z mama. Mam nadzieje, ze tez da Ci to troche wiary! Mi jest o wiele latwiej dzieki wierze... I tez rozmawiam z mama. Nie na cmentarzu, bo tam wiem, ze jest tylko cialo mojej ukochanej mamy. W domu najwiecej, bo tutaj ja nabardziej czuje. Musimy byc silne i dzielne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spalona renia
izabela.c cóż Ci napisać ,polecę książkę "mama odeszła" przeczytaj ,powinnaś ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama chorego nastka
Jaga4536 zostaw proszę swój meil ,mam taki sam problem ,odchodzę od zmysłów ,wesprzyj mnie proszę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama chorego nastka
up up jaga jaga wołamy cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osssissiii
wiem co czujesz. Moja mama odeszła miesiąc temu. Powaznie chorowała. Bylam z nia ile mogłam, choc mam mała coreczkę 1,5 roku. To jest straszne. Nie wiem jak przetrwam te swieta. Czuje się jakbym stracila czesc siebie. Nie moge sie pogodzic z tym ze mamy juz nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga  aniołek
Hej, bardzo Ci współczuję. Mojej koleżance też nie dawno umarł tata. Też sobie nie mogła poradzić. Do czasu, gdy nie zaczęłam szukać dla niej pomocy. Była z tatą bardzo związana. Szukałam dobrego psychologa, w tajemnicy przed koleżanką zapisałam ją na warsztaty psycholog Wegener. Nie powiem, zauważyłam u niej poprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama umarła 5 dni temu.. na raka piersi z przerzutami do wątroby. Miała tylko 39 lat. Zostawiła mnie 19 letnią kobietkę i moją młodszą siostrę 10 letnią... Jesteśmy same. Nikt chyba nie zna takiego bólu jakiego my przechodzimy :( ale wszystkim wam z całego serca współczuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIEM CO MÓWIE WIEC ZAUFAJ
Zmarła osoba najprawdopodobniej trafiła do czyśca (najczęstszy przypadek) i wymaga pomocy gdyż może tam być męczona i torturowana, to że ktoś jest niewierzący nie chroni go absolutnie, ja też mogę nie wierzyć że jak zjem 50 pączków to przytyję a to się i tak stanie, powtarzam NIEWIARA NIE CHRONI NIKOGO PRZED TAMTĄ RZECZYWISTOŚCIĄ wygoogluj i sprawdź na youtube info dotyczące duszcz czyścowych, przykładowy link poniżej: https://www.youtube.com/watch?v=ZCxpENyXAFs

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×