Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość s4bin4

Kto w tym związku ma racje?

Polecane posty

Gość s4bin4

Piszę ten post, ponieważ chciałabym, aby ktoś obcy a co za tym idzie - obiektywny - ocenił mój związek. Napiszę krótko: - małżeństwo - staż 6 lat - dwójka dzieci - oboje jeszcze przed 30-stką Mąż: pracuje. Ja: prowadzę własną firmę sprzedażową - pracuję w domu bo jest to sprzedaż wysyłkowa. Oprócz pracy zajmuję się domem - tradycyjnie sprzątanie, gotowanie, prasowanie, pranie itd. Nie chwaląc się jestem dość pedantyczna, więc w moim domu zawsze jest czysto, wszystko na swoim miejscu i generalnie uważam, że dobrze wypełniam swoje obowiązki. Gotuję domowe obiady, piekę ciasta, co więcej ostatnimi czasy gotuję czasami po 2 obiady dzienni - osobny dla nas a osobny dla męża, który jest na diecie więc jada tylko beztłuszczowo. Do tego wszystkiego jako matka zajmuję się dziećmi tzn. wychodzę z nimi na spacery, jeżdżę do sal zabaw, chodzimy do pizzerii albo po prostu pieczemy razem muffiny, oglądamy bajki zajadając popcorn lub po prostu bawimy się, układamy puzzle czy gramy w gry. Codziennie czytam im bajki na dobranoc i 5000 razy dziennie mówię im, że je kocham. Nie uważam się za idealną matkę, ale uważam że jestem dobrą mamą i wiem, że moje dzieci mnie kochają i szanują. Mam też czas na swoje życie prywatne: kiedy dzieci pójdą spać chętnie spotykam się z przyjaciółmi, wychodzę na lampkę wina lub idę potańczyć do klubu. To moje obowiązki. Nie za dużo, nie za mało - ale czasem jestem już tak zmęczona, że nie chce mi się kompletnie nic. A przecież rano trzeba wstać i zacząć maraton od zera. W czym tkwi problem? Mój mąż ma 3 obowiązki, które powinien (tak podzieliliśmy role) wykonywać w domu: 1. Wynoszenie śmieci 2. Jeździ na zakupy (oczywiście wcześniej ma przygotowaną listę przeze mnie, z Nami nie lubi jeździć więc ja zostaję sama z dziećmi w domu a on jedzie do supermarketu i kupuje co trzeba) 3. Odkurzanie i mycie podłogi (przy dwójce małych dzieci oczekuję od niego, że 2 razy w tygpdniu będzie to zrobione) Problem polega na tym, że o ile ze śmieciami i zakupami nie ma problemu - o tyle z odkurzaniem już jest wielki problem. Uważam, że mam już wystarczająco dużo na głowie i chociaż w tym mógłby mnie wyręczyć. Wszystkie obowiązki wzięłam na siebie, więc tą jedną rzecz oczekuję, że on weźmie na siebie. Tymczasem sprawa wygląda tak, że obecnie mamy 7 dni kiedy w domu nie było odkurzane. Mój mąż twierdzi że nie miał czasu przez te 7 dni tego zrobić i jest to powód naszych kłótni. Nie wiem czy to ja jestem taka przewrażliwiona i przesadzam czy mam rację? Ja po prostu po 3,4 dniach kiedy widzę syf w każdym kącie już nie wytrzymuje, zwracam mu uwagę, upominam go - w konsekwencji kiedy tak jak teraz mamy 7 dzień a on nadal nie raczy się ruszyć to po prostu zaczynam krzyczeć. Co on wtedy odpowiada? Że ja potrafię się tylko drzeć! Szkoda, że nie widzi, że przez 6 dni grzecznie prosiłam - skoro to nie przynosi rezultatów to z bezsilności po prostu robię mu awanturę. Pewnie ktoś napisze - skoro jest syf to weź i posprzątaj - pewnie że tak można i bardzo często już nie wytrzymuje i tak właśnie robię, ale dlaczego ja mam brać na siebie absolutnie wszystko?! Dodam tylko, że mój mąż jest kiepskim ojcem, kompletnie nie zajmuje się dziećmi, nie bawi się z nimi, nie wychodzi na spacery, nie spędza z nimi czasu a wręcz przeciwnie - czasami mam wrażenie, że one mu wręcz przeszkadzają. Drażnią go, nie ma w stosunku do nich cierpliwości, tylko na nich krzyczy, szarpie, w dupe da i wygania do swojego pokoju. To również bardzo mnie boli i też często się o to kłócimy. On również tego nie rozumie, uważa że jest zajęty a ja przesadzam. Ja rozumiem, że pracuje na pełen etat a do tego dorabia jeszcze robiąc zlecenia przy komputerze, ale uważam, że dla chcącego nic trudnego i jak się chce to można połączyć pracę z żcyiem rodzinnym. Nie rozumiem jak można nie znaleźć ani chwilki czasu dla swoich dzieci. A już najbardziej boli mnie fakt, że dzieci widzą jaki on jest - najmłodszy synuś, który dopiero zaczyna mówić potrafi powiedzieć, że kocha mame bardzo mocno a tate mało... :( To smutne też dla mnie bo też chciałabym innego ojca. Uważacie, że przesadzam? Czy w innych domach ojcowie bawią się ze swoimi dziećmi czy to po prostu standard, że mama więcej czasu spędza z dziećmi? Bo czasami wydaje mi się, że to ja przesadzam i że to ja robię sztuczne problemy. Post długi, ale musiałam się wygadać :) Będę wdzięczna za wszelkie słowa, które będą mogły pomóc mi, podpowiedzieć co zrobić, jak się zachować, którw odpowiedzą mi na pytanie czy to ja jestem w tym związku za bardzo upierdliwa czy to mój mąż powinien jednak nad sobą popracować? Z góry bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Proste...Przestan mu gotowac i rob tylko dla dzieci. Jesli sie zapyta czemu nie ma co zjesc odpowedz krotko ze ne mialas czasu. Zobaczys zjak szybciutko zmieni zdanie. Bedzie mial do wyboru sprzatnac albo ugotowac sobie beztluszczowo oczywiscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz babcia :-)
jak cie przeczytalam , to nie tylko ze jestes perfekcyjna pania domu, to dobra matka.A na dodatek nie zagubilas sie tylko, wsrod muffinek i klockow lego. Z drugiej strony wyszedl niesympatyczny mezus , ktory a i owszem pracuje, zrobi zakupy i je przywiezie do domu .O smieciach nie pisze , bo to jest drobiazg a nie obowiazek. Coz -wyglada na to, ze powinien sie podciagnac za uszy :-P Tylko czy bedzie mial taka swiadomosc, tym bardziej ze uwaza Cie za czepialska i upierdliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s4bin4
Próbowałam przestać mu gotować - na początku go to nie rusza, później niby się poprawia, ale to wszystko na chwilę :/ Jego zmiany są chwilowe i bardzo krótkotrwałe. A ja już nie mam siły na wykonywanie wszystkich prac w domu i przy dzieciach, już jestem zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz babcia :-)
w takim ukladzie, moze sama spusc z tonu.Moze nie musisz byc taka perfekcyjna.Niektore rzeczy, jak nie zrobisz swiat sie nie zawali. Czasem i ty spocznij na laurach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poprawia sie wiec ty zaczynaszmu pewnie znzowu gotowac. Nie ma sprzatania nie ma obiadu. Wystarczy powiedziec ...kochanie zajmij sie sprzataniem a ja w tym czasie zabiore sie za obiad choc jestem starsznie zmeczona i nie mam czasu bo musze zajmowac sie dziecmi i domem a nie jedynie toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×