Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka jedna mająca doła

Problemy małżeńskie - niby wszyscy je mają ale.....

Polecane posty

Gość taka jedna mająca doła

Ja już nie daje sobie rady.Jestem zmęczona,wypalona.Zastanawiam się czy jeszcze w ogóle kocham swojego męża?!Jesteśmy razem ponad 7 lat,żyjemy wspólnie od 6.Wiadomo zawsze były wzloty i upadki, ale więcej było dobrego między nami.Teraz widzę tylko złe:( świadomie podjęliśmy (wspólnie!) decyzje o powiększeniu rodziny,a mój partner nie daje rady.Z natury jest ( a raczej był!) spokojnym człowiekiem, teraz to kłębek nerwów.Najbardziej dobija mnie świadomość,że "winne" jest dziecko.Bo on nieradzi sobie z byciem rodzicem.Ja z natury wybuchowa osoba, nie mam problemu z cierpliwością do dziecka, a on krzyczy po nim-córka ma 16 msc:/ Zdarza mu się rzucać przedmiotami po domu, gdy młoda krzyczy,płacze - w ten sposób odreagowuje.Dla mnie to jakiś koszmar!Nie potrafię zrozumieć jego zachowania!Oddalamy się od siebie...nie chcę aby córka wychowywała się w takiej atmosferze, to jest chore.Mąż kiedyś był zupełnie inny, problemy życia i ojcostwo go przerosło:( Mam doła, jestem już tym zmęczona.Ja od ponad 2 lat zrezygnowałam z tylu rzeczy, a on nie potrafi zmienić się dla nas:( Już były o tym rozmowy, nawet o rozwodzie.On twierdzi,że kocha, ale zmienić się nie potrafi.Chce żeby wszystko było tak jak ON chce, nie liczy się ze mną ani z dzieckiem.To ja muszę się dostosowywać do niego, jeśli chcę mieć spokój w domu i między nami.Ale dłużej tak nie potrafię, aż tak ustępować nie umiem.Też chcę czuć,że się liczę:( Sorrry , musiałam się wygadać. Możecie mnie zlekceważyć, piszę bo muszę dać upust emocją:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gacie po przejsciach
Przepraszam, ale nie chce mi sie tego czytac :o🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
emocjom*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
Przepraszam za chaotyczność, ale jak się zdenerwuję to ciężko pozbierać mi myśli:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
wiem,że sporo- ale jak na kafeteryjne realia, nie jest źle. chciałabym odejść, ale się boję.Z jednej strony uważam,że tak będzie lepiej dla mnie i dziecka, ale z drugiej przychodzą myśli typu:a) niepełna rodzina to nie to samo b) mimo wszystko nie jest taki zły c) inni mają gorzej d) przecież nie pije, nie bije( obawiam się,że jeszcze nie) e) że odchodząc od męża zrobię córce krzywdę. Jakbym znała przyszłość podjąć decyzję byłoby łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili bochum
mam podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spróbuj terapii rodzinnej, tylko musi być wola wszystkich i nie możecie być sprytniejsi od terapeutów btw: "dać upust emocjOM"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili bochum
ja mam dwoje dzieci tylko moj dla dzieci jest super tata ale dla mnie jest oschlym mezem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
lili bochum A jak sobie radzisz? Napisz coś więcej, miło by było popisać z kimś kto ma podobne doświadczenia,myśli i problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdiagnozowana
Przykro mi, ale ja rozumiem Twojego meża, też bym sie wkurzała jakby dziecko wydzierało się, bo lubie spokój i naprawdę nie znosze hałasu i krzyków. Po rppostu strasznie mnie to drazni i choć jestem spokojna, to notoryczny hałas wzbudza we mnie najgorsze instynkty, to jak tortury, powaznie. Skoro problemem jest tylko płaczące dziecko, to nasuwa sie pytanie, czemu Wasze dziecko tyle płacze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
akronim Już mu proponowałam!Nawet powiedziałam,ze możemy iść razem- dla par.A on, nic.Przyjął do wiadomości i udaje,że wszystko gra.Nie mam zamiaru ciągnąć go siłą, bo to nie ma sensu.ON musi CHCIEĆ.Nie tylko ja:/ poprawiłam swój błąd. Swoją drogą staram się pilnować, ale po 1. jestem dyslektykiem od wielu lat, po 2. staram się sprawdzać swoje błędy i pilnować, ale jak się zdenerwuję to palce szybciej klikają, nim zdążę pomyśleć:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala090909
biedna , obawiam sie, ze z wiekiem moze byc juz tylko gorzej...;/ a zastanawialiscie sie nad psychologiem? moze on cos pomoze? maz przede wszystkim musi chciec sie zmienic, wg mnie to juz pierwszy krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
niezdiagnozowana Płacze, bo nasłuchało się jak się kłócimy.Teraz powiela nasze zachowanie i chcąc wymuszać krzyczy i płacze.To jest NASZ błąd wychowawczy, należało by wspólnie go zwalczyć,dać lepszy przykład. Ja jestem z dzieckiem 24/h i jakoś musze sobie radzić z emocjami, nikt mnie nie zastąpi.Więc on będąc z nami parę H tylko,mógłby się chociaż postarać.Bo pobyt w domu dla niego to męka, a skoro tak jest , to lepiej się rozstać.Bo to nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
Mnie też ta sytuacja męczy.Chciałabym mieć jeszcze jakieś życie, prócz bycia matką. Jedyne co potrafi, to po przyjściu marudzić,że brudno ( na wykładzinie leży jakiś mały śmieć, a dla niego to już burdel)- jest pedantem.Córka po przyjściu chce się z nim przywitać, ale jemu to przeszkadza bo musi się rozebrać itp ( bo dać buziaka i przytulić, zabiera aż tak dużo czasu!) On się chyba już nie zmieni, na lepsze.Z czasem jest coraz gorzej, a ma już 35 lat! A ta perspektywa mnie załamuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
Czuje się oszukana.Tyle lat razem, i nie dał się poznać z tak paskudnej strony.Dopiero teraz to wszystko wyszło, wydaje mu się,że wszystko może.Jak dyskutowaliśmy o rozstaniu to oczywiście się ze mnie naśmiewał i z mojej rodziny.Że gdzie pójdę, co zrobię bez niego ,że na pewno nie dam sobie rady.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
Jedyne co go martwi to pieniądze.Są najważniejsze!Jest załamany,że nie może "odkładać na kupkę" tak jak zawsze, tylko wszystko idzie na bieżące wydatki.Najchętniej szukałby oszczędności na wszystkim.Rozumiem,że pieniądze są ważne - nie da się bez nich żyć- ale bez przesady, w życiu liczą się też inne rzeczy,których nie jesteśmy wstanie kupić.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko, niektórych ludzi
rodzicielstwo po prostu przerasta. niektórych w ogóle przerastają jakiekolwiek problemy. w takich momentach ujawnia się dopiero czyjeś prawdziwe oblicze, więc mnie to w ogóle nie dziwi, ze lata przeżyliście w szczęściu i nic nie było znać. mam podobną sytuację z mężem, jesteśmy szczęśliwym związkiem od 7 lat, miłość i tak dalej, ale szczerze uważam, że dziecko spowodowałoby że nasz związek by się rozpadł (myślę, że pozabijalibyśmy się nawzajem, a dziecko by na to patrzyło). Po prostu uważam, że żadne z nas nie nadaje się na rodzica. Więc dzieci nie mamy. Winą Twojego męża nie jest, że nie potrafi odnaleźć się w tej sytuacj, ale że nie chce nic z tym zrobić. Uczynił sobie ze swojej rodziny worek treningowy i dobrze mu z tym. Tę sytuację trzeba przerwać, bo dziecko nie może wzrastając na takie coś patrzeć. Może ostateczne rozwiązanie - Twoje rzucenie go, otworzy mu oczy. Jeśli nie, cóż... I tak lepsze chyba nowe życie na czystą kartę niż takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdiagnozowana
Przykra sytuacja :-( no cóż CI doradzić? moze przestańcie krzyczeć na siebie i porozmawiajcie na spokojnie, pzreciez nie musicie być razem skoro jest Wam ze sobą az tak źle. Wszytsko można załatwić, ale trzeba byc dojrzałym i umieć rozmawiać, a nie tylko wrzeszczec i krzykiem wymuszac pewne zachowania i sytuacje. Nie atakuj go, tylko popros o spokojną rozmowę, bo juz dalej tak się nie da żyć, moze pójdzie na to, bo obstawiam, ze tez mu jest źle i chciałby to jakoś rozwiązac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko, niektórych ludzi
"Nie atakuj go, tylko popros o spokojną rozmowę, bo juz dalej tak się nie da żyć, moze pójdzie na to, bo obstawiam, ze tez mu jest źle i chciałby to jakoś rozwiązac." 1234 Ale przecież autorka wyraźnie pisze, że rozmowy i działania z jej strony były. On już znalazł swoje rozwiązanie: wyładowuje się na bliskich. Na to nie można mu pozwolić. Chłopcu się znudziło, wię będzie się wyżywal na swoich zabawkach, bo akurat w tej sytuacji nie może rzucić ich w kąt? O, nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
Najgorsze, że już chyba nie ma NAS.Ciągle słyszę JA!!Bo ja muszę to, czy tamto.Nie interesuje go,że ja też mam pewne obowiązki,też coś chciałabym załatwić,albo zwyczajnie zrobić coś dla siebie.Zawsze jestem na drugim planie, liczy się to co ON potrzebuje i chce.Jego zobowiązania są ważniejsze, ja mogę sobie poczekać:( Niby mówi,że kocha, ale nie okazuje tego.Nie chce się rozstawać, mówi, że mu zależy ale dalej jesteśmy w tym samym miejscu co kilka msc temu.Nic się nie zmienia, po prostu idzie na przeczekanie.Nieraz zawini i nie powie "przepraszam", mimo,że powinien!Bierze mnie na przeczekanie, bo wie,że mi przejdzie ( nie potrafię się długo złościć) poza tym, ustępuję bo nie chcę żeby córka żyła,widziała tę chorą sytuację. Nieraz już była teściowa( kochana kobieta) pomóc nam ratować związek.Mąż jest bardzo podobny do ojca, ale ja nie mam tyle wytrwałości co ONA.Przeżywała to samo, wie co czuje.Ale ja tak nie potrafię:( Zamęczę się....chyba muszę odejść, chociaż na jakiś czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdiagnozowana
piszę to, co czuję, Skoro on jest spokojny a ona choleryczka (jak sama napisała) to obstawiam,z ę jej próby rozmowy z nim wyglądały włąśnie tak, z eona zamiast podejśc do neigo ze spokojem i jako takim zrozumieniem, od razu wyjezdżała z wrzaskiem i efekt taki, że facet na agresję reagował agresją. proste. Autorka pisała, ze próbowała rozmawiac, ale zapewne nie zwróciła uwagi na formę, jakiej używała i z eta forma była zapewne prowodyrem awantury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
recepta teściowej: "Zmień siebie, swoje zachowanie.Wtedy zobaczysz jak on się zaczyna zmieniać, po tym wpływem." Tylko,że ja już mam dość!Już za dużo się zmieniłam dla niego,nas....w imię większego dobra.I co z tego mam?Czuje się samotna, będąc w związku.czuje się lekceważona i zeszmacona, nic niewarta.Od pewnego momentu dopadają mnie myśli o zdradzie.Poczuciu się kobietą, a nie słuchaniu o sobie inwektywów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdiagnozowana
No to skoro nie widzisz już żadnej możliwości to pozostaje Ci terapia wstrząsowa i musisz to zrobić głównie dla siebie, a co on z tym zrobi czy się ocknie czy nie to juz nie nie od Ciebie zalezy. Ty powinnaś teraz zrobić wszytsko tak, aby odzyć trochę, bo dziecko przy tak zestresowanej mamie tez sie za dobrze nie bedzie rozwijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
niezdiagnozowana piszę to, co czuję, Skoro on jest spokojny a ona choleryczka (jak sama napisała) to obstawiam,z ę jej próby rozmowy z nim wyglądały włąśnie tak, z eona zamiast podejśc do neigo ze spokojem i jako takim zrozumieniem, od razu wyjezdżała z wrzaskiem i efekt taki, że facet na agresję reagował agresją. proste. Autorka pisała, ze próbowała rozmawiac, ale zapewne nie zwróciła uwagi na formę, jakiej używała i z eta forma była zapewne prowodyrem awantury. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Tu się mylisz!Nauczyłam się przez te wszystkie lata rozmawiać z nim.Podczas takich dyskusji nie podnosimy głosu, chyba że nam obojgu puszczą nerwy.Minus jest taki,że na takich rozmowach się kończy.One nic nowego nie wnoszą.I dlatego mam już dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko, niektórych ludzi
A, to możliwe. Może autorko sama prowokujesz (nieświadomie) nakręcanie niektórych sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdiagnozowana
No to bądź szczera sama ze sobą i skoro widzisz, że rozmowy sa bez sensu to czas zacząc działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
niezdiagnozowana No to skoro nie widzisz już żadnej możliwości to pozostaje Ci terapia wstrząsowa i musisz to zrobić głównie dla siebie, a co on z tym zrobi czy się ocknie czy nie to juz nie nie od Ciebie zalezy. Ty powinnaś teraz zrobić wszytsko tak, aby odzyć trochę, bo dziecko przy tak zestresowanej mamie tez sie za dobrze nie bedzie rozwijać. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Tu masz zdecydowaną rację!Tylko dlaczego dopiero teraz widzę,czuję pewne rzeczy?Dlaczego tak późno? Czy odpowiedzialność za innego człowieka dopiero uświadamia nam,że musimy być silni,że pewne kroki trzeba podjąć a nie czekać i łudzić się,że będzie lepiej. Jaka ja głupia byłam!Dlaczego nie skojarzyłam pewnych zachowań wcześniej, tylko przymykałam na nie oko.Tu mogę podziękować mojemu niskiemu poczuci własnej wartości..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mająca doła
Też dochodzę do takich wniosków, ON SIĘ NIE ZMIENI. Nie ma sensu marnować sobie życia.Czas stanąć na nogi i uwierzyć w siebie.Dla lepszego jutra, dla lepszego samopoczucia i dla córki. Po nowym roku, jesli nic się nie zmieni, trzeba wziąć nogi za pas.Póki nie jestem starą,zgorzkniała kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×