Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zakochany9

Co robić?

Polecane posty

Witajcie. Znalazłem tą stronę i zauważyłem, że większość z nich to same kobiety. Pozwólcie, że opiszę wam całą sytuację związaną z moją ukochaną. Byliśmy ze sobą prawie 5 lat (brakowało jednego miesiąca). Zarówno moja, jak i jej pierwsza, wielka miłość. W tej chwili mamy po 19 lat. Nie widzieliśmy poza sobą świata. Nie chodzi o to, że przesiadywaliśmy ze sobą non stop, lecz o to, że byliśmy dla siebie najważniejsi, troszczyliśmy się o siebie, opiekowaliśmy się sobą na dobre i na złe. Kochaliśmy siebie na zabój. Gdy się poznaliśmy, zakochaliśmy się w sobie od razu. Zaczynałem wtedy grać po imprezach jako DJ (z początku po małych, szkolnych). Podobało jej się to, ale zawsze była zazdrosna o takie rzeczy typu, że jakieś małolaty tańczą i kręcą tyłkami na imprezach lub tańczą na stołach przed konsolą. Nie znosiła, gdy grałem po imprezach, czasami nawet zabierałem ją, lecz nie zawsze mogła, nawet wtedy była zazdrosna i patrzyła szyderczo na te wszystkie młode, głupie dziewczyny. Ale ja miałem gdzieś te wszystkie młode dziewczyny, kochałem ją i tylko ona się dla mnie liczyła, ale muzykę też kochałem i uwielbiałem grać na imprezach, po prostu kochałem to robić i kochałem też ją bardzo. Po 3,5 latach chodzenia koleżanka z klasy, która była uznawana przez wielu chłopaków za bóstwo powiedziała mi, że mnie kocha. A była taką szmatą, że nie można sobie wyobrazić, jak taka młoda dziewczyna może się tak puszczać. Tamta dziewczyna zaczęła do mnie pisać, a ja wtedy popełniłem wielki błąd - też jej odpisywałem, ale nie można było tego nazwać kręceniem ani coś w tym stylu, bo ja to miałem gdzieś, po prostu jej odpisywałem przez jakiś miesiąc, czasami z nią siedziałem w ławce co wzbudziło pewne plotki w klasie, które się potem oczywiście rozeszły. Okłamałem moją ukochaną, nie powiedziałem jej o tym. Mówiłem, że nic nie było (bo wprawdzie nic nie było, oprócz tego, że tamtej dziewczynie robiłem nieświadomie nadzieję na coś). Powiedziałem tamtej, żeby się ode mnie odczepiła i więcej nie pisała. Wtedy zrodziła się trochę kłótnia pomiędzy moją ukochaną a tamtą dziewczyną, wyzywanie od szmat, popychanki w szkole (moja ukochana ma koleżanki, które są bardzo wredne, bo są wszystkie bardzo ładne). Ale moja dziewczyna się od nich wyróżniała, dlatego ją pokochałem. Ale mniejsza o to, okłamałem ją wtedy pierwszy raz mówiąc, że nic nie było. Sprawa zamilkła, lecz ja żyłem w kłamstwie. Nie powiedziałem jej prawdy o tym, że robiłem nadzieję tamtej, (bo odpisując jej na smsy jej robiłem..). Wtedy w tamtym czasie zrozumiałem swój wielki błąd, postanowiłem się zmienić. Zauroczenie, pożądanie zmieniło się u nas w prawdziwą miłość. Byliśmy szaleni, namiętni, a jednocześnie odddani sobie i odpowiedzialni za siebie. Moja ukochana pochodzi z troszkę biednej rodziny, ja tak samo. Wtedy poczułem, że ja będę z nią na zawsze. Taki mieliśmy plan, wyobrażaliśmy sobie naszą przyszłość, mieliśmy plany, kochaliśmy się na zabój, psychicznie i fizycznie. Ale ja nadal nie powiedziałem jej o tamtej sprawie do końca, ale nie chciałem jej ranić już więcej, bo była bardzo szczęśliwa, nie chciałem tego psuć. W szkole uczyłem się znacznie lepiej od mojej dziewczyny. Oboje mieliśmy kiepską sytuację finansową. Wiecie w naszym kraju tak jest, że bez znajomości ani bez mocnych studiów nie da się osiągnąć nic. Postanowiłem zadbać o to, żeby zapewnić nam dobrą przyszłość na poziomie, żeby nie żyć tak jak nasi rodzice, których połowy czasu nie ma w domu. WIedząc, że moja dziewczyna nie jest aż tak zawzięta w sobie, żeby dostać się na zajebiste studia, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce, zacząłem się bardzo mocno uczyć (mówię tutaj o dostaniu się na SGH w Warszawie). Nawet gdy mieliśmy problemy z czekaniem na miesiączkę, już nie chodzi o to, że ja nie chciałem mieć dziecka, ja chciałem je mieć ale nie teraz, bo dziecko by wszystko przekreśliło. Wszystkie nasze plany na przyszłość lepszą niż naszych rodziców. Wiele razy czekaliśmy w stresie na miesiączkę, ale nie przejmowaliśmy się tym tak bardzo, bo kochaliśmy się i dziecko chcieliśmy mieć, ale jeszcze nie teraz, bo nie mamy nawet studiów jeszcze. Wszystko szło idealnie, lecz 8 miesięcy temu, dowiedziała się, że jednak coś było między mną a tamtą szmatą (wiecie, ludzie lubią plotkować), więc jej powiedziałem prawdę - że się we mnie zakochała, lecz zapomniałem dodać to, że robiłem jej trochę świadomie, a trochę nieświadomie nadzieję, Postanowiła wtedy ze mną zerwać, lecz wybaczyła i wróciła. Wtedy ją pokochałem tak mocno, że się mocniej już chyba nie da. Wiedziałem, że jeśli dziewczyna mi wybaczyła po tym, jak ją zraniłem i okłamałem, to jest ona jedyną. Zapomnieliśmy o tym, ale ja wciąż żyłem w kłamstwie, bo nie powiedziałem jej do końca całej prawdy. Lecz była szczęśliwa ze mną, kochaliśmy się nadal na zabój, co raz większe plany, co raz mocniej to wszystko, co raz większa więź. Nie widzieliśmy poza sobą świata. Robiłem dla niej po prostu wszystko, żeby w jakiś sposób odwdzięczyć się za to, że mi wybaczyła. Byłem zawsze przy niej gdy tego potrzebowała. Po prostu wszystko ! Rozumiecie ? Aż mi kumple mówili, że jestem dla niej za dobry. 8 miesięcy temu postanowiłem sobie także, że nigdy więcej jej nie okłamie i że będę najlepszym chłopakiem na świecie. I taki byłem. Widać było po mnie, że nie sposób tego było zauważyć. Ona też twierdziła innym ludziom, że nigdy nie spotkała kogoś takiego, komu by tak zależało. Poszliśmy na studia do jednego miasta. Nie chcieliśmy jeszcze ze sobą zamieszkać, bo uważaliśmy, że to za wcześnie. Po 2 tygodniach zauważyłem, że odnosi się do mnie trochę lekceważąco, nie tak jak kiedyś.. Po tygodniu jej to powiedziałem. Powiedziała, że od czasu, gdy dowiedziała się o tym kolejnym kłamstwie (8 miesięcy temu) przestało jej zależeć tak jak kiedyś. Mowiła, że mnie kocha i zależy jej na mnie, ale chce przerwy. Zgodziłem się! Wiedziałem, że nie ma nic pieniędzy nawet na jedzenie, ja też zresztą, miałem 30zł przy sobie i wcisnąłem jej na siłę 20 zł, żeby miała co jeść. Pojechałem z płaczem do domu, wieczorem nie wytrzymałem - napisałem do niej czy mogę przyjechać do niej jeszcze na jedną noc, zgodziła się, przyjechałem, rozpłakałem się przy niej (nigdy nie zdarzyło mi się płakać, byłem twardy jak skała). Zaczęła mnie przytulać, ja ciągle płakałem i nie mogłem przestać, zaczęłą mnie namiętnie całować, potem nastąpił jeden z najbardziej namiętnych stosunków seksualnych w naszym życiu. Ale rano znowu postanowiła, że musimy zrobić przerwę. Trzy dni później wyszedłem na piwo ze znajomymi ze studiów. Około godziny 22 mi napisała co robię, powiedziałem jej, że wyszedłem na piwo, na to ona, że się uczy, ale ją boli głowa. Potem wyczułem, że coś chce mi powiedzieć, więc jej napisałem. Ona napisała mi w końcu, że kocha mnie i zależy jej na mnie, ale to nie jest już to samo. Wsiadłem wtedy w pierwszą lepszą taksówkę i pojechałem do niej. Spaliśmy ze sobą, przytulaliśmy się, ale już bez stosunku, ponieważ byłem za bardzo pijany.. Rano postanowiliśmy, że zrobimy sobie przerwę taką naprawdę. Lecz parę godzin później nie wiedząc co robić leżałem z płaczem u siebie w mieszkaniu i jej napisałem, że czas tutaj nic nie zdziała i że to my musimy coś zrobić. Zgodziła się, że możemy spróbować. Przyjechałem do niej, przytulaliśmy się, całowaliśmy, ona akurat umówiła się ze znajomymi z grupy na piwo, więc wieczoru razem nie spędziliśmy, ale umówiliśmy się, że będzie do mnie dzwonić koło 2 w nocy i że pójdziemy spać do niej. Wyszła około 18, o 23 napisałem jej smsa czy żyje, ale nie odpisała bo miała wyłączony telefon. WIęc o 2 się zacząłem martwić, wyszedłem na miasto, bo wiedziałem że zaraz będzie dzwonić. Jednak nie dzwoniła, o 2:30 napisała mi smsa, że bateria jej padła i że dzisiaj śpi u koleżanki i żebym nie przyjeżdżał, bo nie mamy już żadnego autobusu czy tramwaju do jej mieszkania. Pojechałem spokojny do domu. Rano pojechałem do niej, bo miałem zabrać jakieś tam dokumenty, ale okazało się, że o 12 w południe jej jeszcze nie było. WIęc się martwiłem, napisałem do jej koleżanki u której spała czy już pojechała Sylwia od niej. Napisała, że tak więc postanowiłem poczekać na nią u niej. Długość jednego piwka, napisała mi smsa, że jedzie do mnie na mieszkanie, bo nie ma kluczy do siebie (nie wiedziała, że wróciła jej koleżanka do mieszkania, bo właśnie u niej w mieszkaniu czekałem). Więc wróciła, przeprosiła, że bateria jej padła, poszliśmy do niej posiedzieliśmy, ona była skacowana trochę, głowa ją bolała i brzuch. Tamtego dnia miał przyjechać do mnie dobry kumpel z miasta rodzinnego na weekend. Chciałem, żeby poszła ze mną i z nim gdzieś na piwo, imprezę. Ale ona powiedziała, że źle się czuje i nie chce nigdzie iść. Powiedziałem, że ok spoko, na drugi dzień też nie chciała nigdzie wyjść. Wtedy już poczułem się bardzo źle, zadzwoniłem do niej, ona wkurwiona powiedziała mi, że jutro musimy o czymś porozmawiać. Nie spałem calą noc, powiedziałem, że już jest 3 w nocy zaraz kumpel pójdzie spać a ja do niej przyjadę. Powiedziała, że nie, że jutro. Rano mi napisała, żeby przyjechał - zabrała mnie do parku, gdzie powiedziała mi, że musimy się rozstać, bo nie wie czy mnie kocha. Nasze rozstanie wyglądało tak, że się całowaliśmy i się przytulaliśmy ze łzami w oczach. Nie będę już wspominał o tym, że przez następne dwa tygodnie cały czas płakałem, piłem nie mogłem żyć bez niej. Jej koleżanki mi doradzały, żebym dał jej spokój, żeby nie pisał, ona sama zatęskni. Tak więc próbowałem robić, lecz wiecie, gdy człowiek jest pijany to traci kontrolę i pisze i dzwoni, zdarzyło mi się to pare razy. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do rodzinnego miasta na wszystkich świętych. Mamy współnych znajomych, więc tak się stało, że wyszliśmy na piwo wszyscy razem. Po 3 godzinach spędzonych w barze, wyszła ze swoją przyjaciółką do toalety, koleżanka już nie wróciła, moja ukochana przyszła z płaczem siadła przy stole i powiedziała, że idzie do domu. Zaczepiłem ją, spytałem co się stało a ona do mnie, żebym poszedł z nią pod bar. Tam mi powiedziała, że jej przyjaciółki mama jest już w takim stanie, że za parę dni umrze. Przytulała się, powiedziała, żebym wziął kurtkę i poszedł z nią. Tak zrobiłem. Po drodze wzięła mnie za rękę, potem spędziliśmy 3 godziny przytulając się i ona cały czas płakała z powodu jej przyjaciółki, że nie wie co jej powiedzieć, gdy jej mama umrze, że jest jej źle z tego powodu, że nie może być przy niej. I tak przez 3 godziny ją pocieszałem. Przeprosiła mnie, za to, że nie jest zawsze przy mnie, gdy ja tego potrzebuję. Potem ją odprowadziłem do domu, pożegnaliśmy się przytulając, wychodząc pocałowałem ją w czoło, ona szarpnęła mnie za ręke i zaczęła mnie namiętnie całować. Kazała mi napisać smsa, kiedy dojdę do domu (zawsze mi tak kazała, bo wie, że ide po ciemku parę kilometrów do domu). Następnego dnia mi napisała, że źle jej z tym, że mi narobiła nadzieji i przepraszała, że mnie pocałowała. Powiedziałem jej, że to nic, że ja jej wyrządziłem większą krzywdę kiedyś. Wieczorem się spotkaliśmy, pojechaliśmy na papierosa, pogadaliśmy tylko, bez przytulania. Potem pojechaliśmy do pizzeri do naszych wspólnych znajomych. Po dwóch godzinach znajomi powiedzeli, że rozjeżdżają się do domu, bo każdy źle się czuł, bo wczoraj każdy za dużo wypił. Zostaliśmy sami, w konsekwencji tego wszystkiego zaczęliśmy się namiętnie całować, pojechaliśmy do niej do domu, kolejny raz uprawialiśmy najlepszy seks w życiu, taki prawdziwy, spragniony. Usnęliśmy razem, nad ranem pojechałem do domu nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Rano zaproponowałem spotkanie. Uznaliśmy, że ograniczymy teraz kontakty i następny raz spotkamy się za 4 dni. Całowaliśmy się, przytulaliśmy. Miała do mnie nic nie pisać, dopiero kontakt za 4 dni. Następnego dnia jednak rano nie wytrzymała widocznie, napisała. Przez następne 3 dni pisaliśmy ze sobą jakbyśmy się dopiero co poznali, sprośne rzeczy, prowokacje seksualne, było pięknie, lecz się nie spotykaliśmy. Wieczorem dnia trzeciego wyczułem, że jest coś nie tak, dziwnie się zachowywała. Pojechałem do niej, zachowywała się jednak normalnie już, spaliśmy ze sobą. Następnego dnia rano mi powiedziała, że musimy porozmawiać, ale dopiero po zajęciach wieczorem. Nie wytrzymałem, nie mogłem się na niczym skupić, napisałem. Okazało się, że znowu chodzi o tamtą szmatę. Że dowiedziała się, że tamta dziewczyna zwierzyła się kiedyś komuś, że śnie jej się po nocach, że gdy tylko zostanie ze mną sam na sam to mnie przeliże takie tam ;|. Powiedziałem wtedy mojej ukochanej, że robiłem tamtej nadzieję. Ona mi na to, że już miała do mnie wrócić, ale teraz nie ma takiej opcji. Dwa dni później, pojechałem do niej bo miałem sprawę czysto formalną (jakieś dokumenty czy coś w tym stylu). Patrzyła na mnie z miłością, widziałem to, dała się pocałować na pożegnanie, przytulić. Dwa dni później poprosiła mnie, żeby jej coś wytłumaczył na komputerze, bo ma z tego zaliczenie (ja studiuję informatykę). Przyjechałem tłumaczyłem jej, mówiła do mnie "kochanie". Myślałem, że już będzie dobrze, bo tak się zachowywała. Dzień później były urodziny jej przyjaciółki, której mama umiera... postanowiła, że pojedzie do niej weekend (nie chciała spotykać jej następny raz dopiero na pogrzebie jej mamy...). Następnego dnia ją odprowadziłem, tam skąd miała jechać (miała wracać z sąsiadem). Pożegnaliśmy się. Pojechała. 5 minut później sms "Co, myślałeś do dostaniesz buzi :D". Pisaliśmy znowu cały dzień normalnie, jak kiedyś. Wieczorem wyszła z naszymi wspólnymi znajomymi na piwo i tamtą przyjaciółką. Koło godziny 23 jej napisałem, czy "żyje". Nie odpisała, nie odebrała też telefonu. Zadzwoniłem więc do mojego kumpla, żeby dał mi ją do telefonu. Dał mi ją. Zwyzywała mnie. Rozłączyłem się. Na drugi dzień mi napisała "nie będziemy ze sobą rozmawiać, bo ty za dużo sobie wyobrażasz". Kontakt się urwał całkiem, trzy tygodnie później mojego całkowitego dołka i picia alkoholu, napisała mi, że umarła przyjaciólka jej mamy. Wróciliśmy razem do naszego miasta na pogrzeb. Poszliśmy do mnie do domu, moi rodzice byli wniebowzięci, myśleli, że jesteśmy znowu razem. Następnie poszliśmy do mnie do pokoju, rozpłakałem się, przytulaliśmy się, prosiłem o ostatnią szansę (wiem, że dostałem ich już dużo). Powiedziała, że na pewno nie teraz. Odwiozłem ją do domu, w nocy o godzinie 24 zadzwoniła do mnie, żeby mi się zwierzyć, że nie wie co powiedzieć jutro przyjaciółce na pogrzebie jej mamy. Przyjechałem do niej, zostałem u niej do 6 rano. Powiedziała, że nie uśnie sama. Do godziny 2 w nocy rozmawialiśmy, powtarzała, że jestem tu czysto koleżeńsko. O 2 w nocy kazałem jej kłaść się spać, mówiąc, że ja będe czuwał przy niej dopóki nie uśnie. O godzinie 4 położyłem się koło niej, zaczeło mi się robić zimno, powiedziała mi, żebym wszedł pod kołdrę do niej. Wtuliła się we mnie, pozwoliła całować. Usnęliśmy razem, czułem się wtedy "chwilo trwaj jesteś piękna". O godzinie 6 wróciłem do domu. 3 godziny później spytałem jej się czy jej pomóc w czymś, bo miała wiele rzeczy do załatwienia (wieniec, urzędy, ubezpieczenie takie tam), więc zaproponowałem że podjedziemy samochodem, bo wiem, żeby się nie wyrobiła. Dzień wcześniej także zaproponowałem jej żebyśmy razem pojechali na pogrzeb, ponieważ moi rodzice mają busa 9-osobowego, więc będzie taniej, niech jej koleżanki też jadą. Po załatwieniu wszystkich spraw pojechaliśmy do niej do domu (była godzina do pogrzebu). Kazała mi pojechać do domu coś zjeść, że ona też coś zje i żebym przyjechał za godzinkę i pojedziemy na pogrzeb. Jednak się rozmyśliła, powiedziała, że nie chce siedzieć sama w domu. Pojechaliśmy do mnie do domu, zrobiłem śniadanie. Następnie poszliśmy do łazienki umyć zęby, żebym ja się ogolił (jakbyśmy byli parą). Znowu się przytulaliśmy chwilę... Pojechaliśmy na pogrzeb, tam zero, chciałem ją jakoś przytulić, bo płakała, ale nie było okazji, unikała mnie. Po pogrzebie wróciliśmy, ona poszła z koleżankami, wysadziłem je pod domem jednej z koleżanek. Wieczorem po piwie, troszkę pijany, poszedłem do niej do domu, bez jej wiedzy, zapukałem w okno. Kolejny raz prosiłem, błagałem, żebyśmy spróbowali od nowa. Niestety ona mi powiedziala, że nic z tego. Poszedłem z płaczem do domu, szedłem, stawałem, paliłem papierosy, wymiotowałem, znowu szedłem, znowu stawałem, znowu paliłem, znowu wymiotowałem, koszmar.... Nastepnego dnia chciałem się z nią znowu spotkać, powiedziała, że nie ma czasu, chociaż nalegałem. Dwa dni później napisałem jej smsa, że ją kocham ponad życie i nigdy nie przestanę, wszystko co leży mi na sercu a na końcu dodałem, że teraz zniknę z jej życia. Co parę dni pytałem koleżanki, z którą mieszka w pokoju, co u niej słychać, czy się uczy, co robi takie tam. Koleżanka się troszkę wkurwiła, że ciągle pytam co u mojej ukochanej, żebym sam do niej napisał jeśli mnie to ciekawi. Dwa dni później jej koleżanki wpadły na dziwny plan, bo zauważyły, że moje kochanie dziwnie się zachowuje, gdy do nich pisze, że mówi, że nie wie co ma robić. Postanowiły uknuć dziwny plan, żeby powiedzieć mojej ukochanej, że ja niby piszę z jakąś dziewczyną, chciały ją okłamać. Powiedziałem, że się w to nie mieszam, że nie będę odbudowywał związku na kłamstwie, że za dużo razy w życiu ją okłamałem i nie będę tego więcej robił. Podziękowałem za chęć pomocy, ale nie zgodziłem się. Okazało się, że one to jednak zrobiły. Nie wiedząc, czy dobrze zrobiłem odmawiając wysłałem rozmowę do mojej siostry, która studiuje socjologię, żeby spytać czy jest to dobre rozwiązanie. Ona jednak powiedziała, że zachowałem się bardzo dobrze. Dwa dni później, okazało się, że moja ukochana zobaczyła tę rozmowę na moim e-mailu (tłumacząc, że chciała zobaczyć co jej kupiłem na urodziny - ma je za dwa tygodnie). Pokłóciła się z koleżankami z mieszkania, nie odzywa się do nich. A mi podziękowała za pokazanie rozmowy. Było to w czwartek. Oczywiście zostałem zwyzywany przez jej koleżanki. Ale mniejsza z tym. Na dzień dzisiejszy jestem w totalnej załamce. Kocham ją ponad życie nie potrafię juz dłużej bez niej żyć, mam myśli samobójcze, próbowałem stanąć na nogi, ale nie potrafię. Powiedziałem jej o tym, że ja już dłużej nie potrafię tak i że lepiej będzie jak odbiorę sobie życie (na prawdę byłem już taki załamany, że miałem to zrobić). Wytłumaczyłem wszystko smsami, co dla niej robiłem i czego zawsze pragnąłem. Ona mi na to, że ona tak chce teraz i do mnie nie wróci, że muszę się z tym pogodzić. Że już do mnie tego nie czuje. Nie wiem już co ze sobą robić, jestem totalnie załamany, powiedziała że jak ja sobie coś zrobię, to ona też sobie to zrobi... Wiem, że jej nigdy nie przestanę kochać, jest dla mnie taka ważna, to nie jest dla mnie tylko dziewczyna do kochania, ale chcę się nią opiekować do końca życia, pomagać na dobre i na złe, być podparciem we wszystkim aspektach. Nie mogę już dłużej bez niej żyć. Nie potrafię już dłużej, pragnę tylko jej, zawaliłem studia, nie potrafię się na niczym skupić, myślę tylko o niej. Dziękuję wam za przeczytanie mojej historii i byłbym wdzięczny za jakąkolwiek poradę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
że przez następne dwa tygodnie cały czas płakałem, piłem nie mogłem żyć bez niej. Jej koleżanki mi doradzały, żebym dał jej spokój, żeby nie pisał, ona sama zatęskni. Tak więc próbowałem robić, lecz wiecie, gdy człowiek jest pijany to traci kontrolę i pisze i dzwoni, zdarzyło mi się to pare razy. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do rodzinnego miasta na wszystkich świętych. Mamy współnych znajomych, więc tak się stało, że wyszliśmy na piwo wszyscy razem. Po 3 godzinach spędzonych w barze, wyszła ze swoją przyjaciółką do toalety, koleżanka już nie wróciła, moja ukochana przyszła z płaczem siadła przy stole i powiedziała, że idzie do domu. Zaczepiłem ją, spytałem co się stało a ona do mnie, żebym poszedł z nią pod bar. Tam mi powiedziała, że jej przyjaciółki mama jest już w takim stanie, że za parę dni umrze. Przytulała się, powiedziała, żebym wziął kurtkę i poszedł z nią. Tak zrobiłem. Po drodze wzięła mnie za rękę, potem spędziliśmy 3 godziny przytulając się i ona cały czas płakała z powodu jej przyjaciółki, że nie wie co jej powiedzieć, gdy jej mama umrze, że jest jej źle z tego powodu, że nie może być przy niej. I tak przez 3 godziny ją pocieszałem. Przeprosiła mnie, za to, że nie jest zawsze przy mnie, gdy ja tego potrzebuję. Potem ją odprowadziłem do domu, pożegnaliśmy się przytulając, wychodząc pocałowałem ją w czoło, ona szarpnęła mnie za ręke i zaczęła mnie namiętnie całować. Kazała mi napisać smsa, kiedy dojdę do domu (zawsze mi tak kazała, bo wie, że ide po ciemku parę kilometrów do domu). Następnego dnia mi napisała, że źle jej z tym, że mi narobiła nadzieji i przepraszała, że mnie pocałowała. Powiedziałem jej, że to nic, że ja jej wyrządziłem większą krzywdę kiedyś. Wieczorem się spotkaliśmy, pojechaliśmy na papierosa, pogadaliśmy tylko, bez przytulania. Potem pojechaliśmy do pizzeri do naszych wspólnych znajomych. Po dwóch godzinach znajomi powiedzeli, że rozjeżdżają się do domu, bo każdy źle się czuł, bo wczoraj każdy za dużo wypił. Zostaliśmy sami, w konsekwencji tego wszystkiego zaczęliśmy się namiętnie całować, pojechaliśmy do niej do domu, kolejny raz uprawialiśmy najlepszy seks w życiu, taki prawdziwy, spragniony. Usnęliśmy razem, nad ranem pojechałem do domu nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Rano zaproponowałem spotkanie. Uznaliśmy, że ograniczymy teraz kontakty i następny raz spotkamy się za 4 dni. Całowaliśmy się, przytulaliśmy. Miała do mnie nic nie pisać, dopiero kontakt za 4 dni. Następnego dnia jednak rano nie wytrzymała widocznie, napisała. Przez następne 3 dni pisaliśmy ze sobą jakbyśmy się dopiero co poznali, sprośne rzeczy, prowokacje seksualne, było pięknie, lecz się nie spotykaliśmy. Wieczorem dnia trzeciego wyczułem, że jest coś nie tak, dziwnie się zachowywała. Pojechałem do niej, zachowywała się jednak normalnie już, spaliśmy ze sobą. Następnego dnia rano mi powiedziała, że musimy porozmawiać, ale dopiero po zajęciach wieczorem. Nie wytrzymałem, nie mogłem się na niczym skupić, napisałem. Okazało się, że znowu chodzi o tamtą szmatę. Że dowiedziała się, że tamta dziewczyna zwierzyła się kiedyś komuś, że śnie jej się po nocach, że gdy tylko zostanie ze mną sam na sam to mnie przeliże takie tam ;|. Powiedziałem wtedy mojej ukochanej, że robiłem tamtej nadzieję. Ona mi na to, że już miała do mnie wrócić, ale teraz nie ma takiej opcji. Dwa dni później, pojechałem do niej bo miałem sprawę czysto formalną (jakieś dokumenty czy coś w tym stylu). Patrzyła na mnie z miłością, widziałem to, dała się pocałować na pożegnanie, przytulić. Dwa dni później poprosiła mnie, żeby jej coś wytłumaczył na komputerze, bo ma z tego zaliczenie (ja studiuję informatykę). Przyjechałem tłumaczyłem jej, mówiła do mnie "kochanie". Myślałem, że już będzie dobrze, bo tak się zachowywała. Dzień później były urodziny jej przyjaciółki, której mama umiera... postanowiła, że pojedzie do niej weekend (nie chciała spotykać jej następny raz dopiero na pogrzebie jej mamy...). Następnego dnia ją odprowadziłem, tam skąd miała jechać (miała wracać z sąsiadem). Pożegnaliśmy się. Pojechała. 5 minut później sms "Co, myślałeś do dostaniesz buzi :D". Pisaliśmy znowu cały dzień normalnie, jak kiedyś. Wieczorem wyszła z naszymi wspólnymi znajomymi na piwo i tamtą przyjaciółką. Koło godziny 23 jej napisałem, czy "żyje". Nie odpisała, nie odebrała też telefonu. Zadzwoniłem więc do mojego kumpla, żeby dał mi ją do telefonu. Dał mi ją. Zwyzywała mnie. Rozłączyłem się. Na drugi dzień mi napisała "nie będziemy ze sobą rozmawiać, bo ty za dużo sobie wyobrażasz". Kontakt się urwał całkiem, trzy tygodnie później mojego całkowitego dołka i picia alkoholu, napisała mi, że umarła przyjaciólka jej mamy. Wróciliśmy razem do naszego miasta na pogrzeb. Poszliśmy do mnie do domu, moi rodzice byli wniebowzięci, myśleli, że jesteśmy znowu razem. Następnie poszliśmy do mnie do pokoju, rozpłakałem się, przytulaliśmy się, prosiłem o ostatnią szansę (wiem, że dostałem ich już dużo). Powiedziała, że na pewno nie teraz. Odwiozłem ją do domu, w nocy o godzinie 24 zadzwoniła do mnie, żeby mi się zwierzyć, że nie wie co powiedzieć jutro przyjaciółce na pogrzebie jej mamy. Przyjechałem do niej, zostałem u niej do 6 rano. Powiedziała, że nie uśnie sama. Do godziny 2 w nocy rozmawialiśmy, powtarzała, że jestem tu czysto koleżeńsko. O 2 w nocy kazałem jej kłaść się spać, mówiąc, że ja będe czuwał przy niej dopóki nie uśnie. O godzinie 4 położyłem się koło niej, zaczeło mi się robić zimno, powiedziała mi, żebym wszedł pod kołdrę do niej. Wtuliła się we mnie, pozwoliła całować. Usnęliśmy razem, czułem się wtedy "chwilo trwaj jesteś piękna". O godzinie 6 wróciłem do domu. 3 godziny później spytałem jej się czy jej pomóc w czymś, bo miała wiele rzeczy do załatwienia (wieniec, urzędy, ubezpieczenie takie tam), więc zaproponowałem że podjedziemy samochodem, bo wiem, żeby się nie wyrobiła. Dzień wcześniej także zaproponowałem jej żebyśmy razem pojechali na pogrzeb, ponieważ moi rodzice mają busa 9-osobowego, więc będzie taniej, niech jej koleżanki też jadą. Po załatwieniu wszystkich spraw pojechaliśmy do niej do domu (była godzina do pogrzebu). Kazała mi pojechać do domu coś zjeść, że ona też coś zje i żebym przyjechał za godzinkę i pojedziemy na pogrzeb. Jednak się rozmyśliła, powiedziała, że nie chce siedzieć sama w domu. Pojechaliśmy do mnie do domu, zrobiłem śniadanie. Następnie poszliśmy do łazienki umyć zęby, żebym ja się ogolił (jakbyśmy byli parą). Znowu się przytulaliśmy chwilę... Pojechaliśmy na pogrzeb, tam zero, chciałem ją jakoś przytulić, bo płakała, ale nie było okazji, unikała mnie. Po pogrzebie wróciliśmy, ona poszła z koleżankami, wysadziłem je pod domem jednej z koleżanek. Wieczorem po piwie, troszkę pijany, poszedłem do niej do domu, bez jej wiedzy, zapukałem w okno. Kolejny raz prosiłem, błagałem, żebyśmy spróbowali od nowa. Niestety ona mi powiedziala, że nic z tego. Poszedłem z płaczem do domu, szedłem, stawałem, paliłem papierosy, wymiotowałem, znowu szedłem, znowu stawałem, znowu paliłem, znowu wymiotowałem, koszmar.... Nastepnego dnia chciałem się z nią znowu spotkać, powiedziała, że nie ma czasu, chociaż nalegałem. Dwa dni później napisałem jej smsa, że ją kocham ponad życie i nigdy nie przestanę, wszystko co leży mi na sercu a na końcu dodałem, że teraz zniknę z jej życia. Co parę dni pytałem koleżanki, z którą mieszka w pokoju, co u niej słychać, czy się uczy, co robi takie tam. Koleżanka się troszkę wkurwiła, że ciągle pytam co u mojej ukochanej, żebym sam do niej napisał jeśli mnie to ciekawi. Dwa dni później jej koleżanki wpadły na dziwny plan, bo zauważyły, że moje kochanie dziwnie się zachowuje, gdy do nich pisze, że mówi, że nie wie co ma robić. Postanowiły uknuć dziwny plan, żeby powiedzieć mojej ukochanej, że ja niby piszę z jakąś dziewczyną, chciały ją okłamać. Powiedziałem, że się w to nie mieszam, że nie będę odbudowywał związku na kłamstwie, że za dużo razy w życiu ją okłamałem i nie będę tego więcej robił. Podziękowałem za chęć pomocy, ale nie zgodziłem się. Okazało się, że one to jednak zrobiły. Nie wiedząc, czy dobrze zrobiłem odmawiając wysłałem rozmowę do mojej siostry, która studiuje socjologię, żeby spytać czy jest to dobre rozwiązanie. Ona jednak powiedziała, że zachowałem się bardzo dobrze. Dwa dni później, okazało się, że moja ukochana zobaczyła tę rozmowę na moim e-mailu (tłumacząc, że chciała zobaczyć co jej kupiłem na urodziny - ma je za dwa tygodnie). Pokłóciła się z koleżankami z mieszkania, nie odzywa się do nich. A mi podziękowała za pokazanie rozmowy. Było to w czwartek. Oczywiście zostałem zwyzywany przez jej koleżanki. Ale mniejsza z tym. Na dzień dzisiejszy jestem w totalnej załamce. Kocham ją ponad życie nie potrafię juz dłużej bez niej żyć, mam myśli samobójcze, próbowałem stanąć na nogi, ale nie potrafię. Powiedziałem jej o tym, że ja już dłużej nie potrafię tak i że lepiej będzie jak odbiorę sobie życie (na prawdę byłem już taki załamany, że miałem to zrobić). Wytłumaczyłem wszystko smsami, co dla niej robiłem i czego zawsze pragnąłem. Ona mi na to, że ona tak chce teraz i do mnie nie wróci, że muszę się z tym pogodzić. Że już do mnie tego nie czuje. Nie wiem już co ze sobą robić, jestem totalnie załamany, powiedziała że jak ja sobie coś zrobię, to ona też sobie to zrobi... Wiem, że jej nigdy nie przestanę kochać, jest dla mnie taka ważna, to nie jest dla mnie tylko dziewczyna do kochania, ale chcę się nią opiekować do końca życia, pomagać na dobre i na złe, być podparciem we wszystkim aspektach. Nie mogę już dłużej bez niej żyć. Nie potrafię już dłużej, pragnę tylko jej, zawaliłem studia, nie potrafię się na niczym skupić, myślę tylko o niej. Dziękuję wam za przeczytanie mojej historii i byłbym wdzięczny za jakąkolwiek poradę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
, to ona też sobie to zrobi... Wiem, że jej nigdy nie przestanę kochać, jest dla mnie taka ważna, to nie jest dla mnie tylko dziewczyna do kochania, ale chcę się nią opiekować do końca życia, pomagać na dobre i na złe, być podparciem we wszystkim aspektach. Nie mogę już dłużej bez niej żyć. Nie potrafię już dłużej, pragnę tylko jej, zawaliłem studia, nie potrafię się na niczym skupić, myślę tylko o niej. Dziękuję wam za przeczytanie mojej historii i byłbym wdzięczny za jakąkolwiek poradę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
ona jest głupia,takiego chłopaka to ze swieca szukac, ja jestem dziewczyna,ale mam podobna sytuacje nie umiem bez iego zyc,a on ciagle ma mnie w dupie a potem mówi ze chce by,a ja juz dalej ciagle w to brne. nie ma rady. mamy za dobre charaktery, trzeba kiedys w koncu sie odciac i zyc dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
wiem,ze to ciezko,ale powiedz sobie,ze skoro ona nie chce to nie, daj jej spokój naprawde błagac juz wystarczajaco długo błągałes i starałes, skoro to nic nie dała i ona nie umie tego mdocenic wez sie w garsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
tez mu wybaczyłam wiele rzeczy juz,a on nawert nie umie tego docenic i mówi mi to prosto w twarz,a ja nie potrafie, nie umiem bez neigo zyc i mam nadzieje ze w koncu bedzie taki dzien ze sie ogarne i poznam kogos kto naprawde mnie bedzie szanował i tobie tez tego zycze, i nie rób nic sobie! mnaprawde!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale samo to, że zagląda na moją pocztę, że jej koleżanki mówiły, że nie wie co robić, że spaliśmy ze sobą jeszcze dwa tygodnie temu i byłem u niej do 6 rano.. nie jest chyba nic stracone jeszcze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
ona sama nie wie czego chce i tylko ak trwacie bez sensu, cie wykozystuje,a dla ciebie liczy sie chociazby chwila z nia i ciagle tak to sobie wmawiasz,ze chociaz chwila daje ci radosc, rozumiem cie dokonale, ale postepujac tak nigdy nie bedziesz mógł zyc dalej, kochac za bardzo,tez jest zle, albo ona po porstu przykro mi to mówic, poznała kogos innego,a tamta co z nia pisałes teraz jest tylko wymówka,zeby ona mogła sibie obronic i nie miec poczucia winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
wiem,ze to trudne ale daj jej spokój jakis czas, zyj swoim zyciem,zajmij sie tym co lubisz, pokaz jej ze u ciebie wsyztsjo okej, zobaczysz jak ona sie zachowaa, bo jak tak ciagle bedziesz za nia latał to zawsze juz nie ebdziesz penwy jej uczuc i czy nie robi cie w konia, bo ona i tak bedzie wiedziała ze zawsze wócisz na kazde zawołanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
ona własnie chce zebys tak myslał ze jeszcze nie wsyzstko stracone, bo sama sie nie mzoe zdecydowac czego chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej najlepsza przyjaciółka powiedziała, że nie szuka nikogo innego i nie odnosi się z tym, że nie jesteśmy razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
boze chłopaku, jestes dorosły, nie tłumacz sobie jej zachowania , nie tłumacz sobie tego tak jakbys chciał zbey było, to nie ma zadnego znaczenia tutaj, teraz chodzi o twoje zycie i godnosc, zapytaj jej albo ona chce byc z toba albo nie, jesli powie ze nie to odpusc sobie, jesli ona cos zrobi to okej wrócicie do siebie,a ejlsi nie to daj sobie spokój, jzu wystarczajaco sie nastarałes, jezuz wez sie w garsc, miej godnosc chłopaku,nie marnuj zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
moej rady i tak nic nie daja, i tka zrobisz co zechcesz, mam tylko andzieje ze kiedys zmadrzejesz, powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pastorałka
ojj.... przeczytałam to wszystko.. i wiesz, dochodzę do wniosku że jedyny błąd jaki popełniłeś to ten, że za bardzo ją kochasz. Okey, żadna dziewczyna nie czułaby się dobrze wiedząc, że jej facet pisze z inną... ale kurde, to były czasy gimnazjum, czy liceum.. nie zrobiłeś nic.. nie powinna aż tak reagować... Wiem, że musi Ci być bardzo trudno, ale nie możesz mieć sobie aż tyle do zarzucenia co piszesz. Podejrzewam, że mogłeś jej się znudzić... ciągle pisałeś, błagałeś a nawet straszyłeś śmiercią.. To nie tak powinieneś rozegrać.. Pomyśl w ten sposób, że ona wkroczyła w nowe życie.. koleżanki, imprezy itd.. Potrzebuje trochę zmiany, a niestety cały wcześniejszy etap jej życia kojarzył jej się z Tobą, bo przecież byliście razem tak długo.. Naprawdę stanowczo, jedyna rada : daj jej czas, nie odpisuj jej na smsy, nie dzwoń, nie zgadzaj się na spotkanie.. zostaw tak sprawę na miesiąc czasu.. odetchnij, troszkę oczyść się z poczucia winy, bo widzę że ona bardzo Cię przytłacza.. jednak Ty żadnej winy w tym nie masz. Robiłeś wszystko co mogłeś i uwierz mi, że nie jeden facet już dawno by odpuścił.. a Ty trwałeś dzielnie. Teraz jedyne co możesz dla Niej zrobić, to dać jej ten upragniony czas, czas wolny od siebie. Zajmij się sobą i ogarnij troszkę studia, zobaczysz że jak odbudujesz swoje pozytywne myślenie i nie będziesz za Nią biegał, to ona kiedyś wróci... Zobaczysz, że stanie przed Tobą w drzwiach i przeprosi za wszystko. Kobiety tak mają, tylko muszą poczuć nutkę niepewności.. Ty tej niepewności nigdy jej nie dałeś i może troszkę jej tego brakuje. Może Cię to pocieszy, a może nie.. ale też kiedyś jak miałam 17 lat, byłam w pierwszym poważnym związku z facetem co miał 19 lat.. Dla wszystkich starszych ten wiek wydaje się śmieszny i pytają jak można być wtedy w poważnym związku... a jednak, można ! Później przez wiele lat nikogo tak nie kochałam jak jego, aż do tej pory kiedy spotkałam swojego przyszłego męża. Wiesz też między Nami układało się super, zniszczyli wszystko jego koledzy.. ja o niczym nie wiedziała, że wymyślili sobie, że widzieli jak go zdradziłam z innym.. Zrobili to tylko po to, gdyż stracili kumpla do picia.. żałosne.. ale trudno.. Żałuję tego, że wtedy tak na Niego naciskałam, że za nim biegałam że nawet go przepraszałam za coś czego nie zrobiłam... to było dla mnie bardzo upokarzające.. ale nie chciałam odpuścić... nie mogłam pogodzić się z tym, że odszedł.. męczyłam go miesiącami... aż chyba sam się znudził tym wszystkim.. Poprosił mnie po czasie grzecznie, żebym dała mu już święty spokój.. Odeszłam.. pamiętam wiele przepłakanych miesięcy, wiele pretensji, łez.. szarego niego.. i czerwonych oczu.. pamiętam, że nie mogłam jeść.. nic robić.. To nie miało sensu... Dopiero po latach, dowiedziałam się jaka była prawda... ale uczucie już minęło, już nic nie czułam stojąc obok Niego, gdyż wiem że dzisiaj mam wspaniałą miłość i nigdy bym jej nie wymieniła na nic innego. Tamten chłopak sam powiedział, że może gdybym mu dała wtedy trochę czasu na przemyślenia, na to aby zatęsknił... byłoby inaczej.. A tak to był w szoku, był na mnie zły a ja jeszcze go osaczałam z każdej strony.. Potrzebował samodzielnie pomyśleć, a ja mu na to nie pozwoliłam... Być może jej koleżanki nagadały różne rzeczy na Ciebie, być może chce odpocząć... Nie ważne.. pozwól jej na chwilę oddychać samodzielnie. Jeżeli wróci, to zawsze była Twoja... Jeżeli nie wróci, to tak na prawdę nigdy jej nie miałeś.. Głowa do góry ! I nie zabijaj się przez drugą osobą, to życie jest za krótkie na to, aby je zmarnować.. nie wiesz co jest u góry, a jeżeli będzie jeszcze gorzej ? To po co odchodzić... ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
zgadzam sie w 100 prockach z przed czy tma pomówczynia , słudznie prawisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 rocznica slubu
stresc, bo nie mamy czasu ;;pana tadeusza;; czytac:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
teraz zakochany ty sie tylko do tego dostosuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsdjkncm
kurde molek, nie tłumacz sie nie mysl o tym!!!!! tylko dostosuj sie do teog co ci napisałysmy,boze az takie masz klapki an oczach, chłopaku troche jaj, rozumiem ze kochasz ja ponad zycie,ale pomysl o sobie, i tym z ebedzies zja teraz nekał dosłownie nic nie wskurasz,a tylko pogorszysz, nie mówie,ze masz ja olac totalnie ale daj jej zatesknic nie osaczaj jej skoor cie kocha naprawde, to tak tez sie stanie,ze zateskni i wróci i nie pisz juz nic tego typu,chciałes rady to masz rady!!!!eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ommmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmg
Co Ty, chlopczyku, wiesz o milosci? Dopiero kiedy zamieszkacie razem, pojawi sie codziennosc, czesto szara, zycie zweryfikuje ta milostke. co innego randki, mlodziencza fascynacja a co innego dorosle zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale tasmiec wszyscyscie
jednacy nagnoicie a potem biedny mis poszkodowany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odebrane nadzieje
przez ponad pol roku olewalam mojego faceta. potem on powiedzial ze jeszcze miesiac i nie bede miala do czego wracac i zaczal zachowywac sie jak zimny kawal lodu. powoli zrozumialam jak mi mocno na nim zalezy i przeprosilam go ostatnio za wszystko, a teraz jakos staram sie odbudowac to co bylo pomiedzy nami, tylko bez desperacji. ty powinienes zachowac sie tak jak on - no moze nie mow jej ze nie bedzie miala do czego wracac, ale zdystansuj sie, ochlodz sytuacje, wycofaj sie troche, poczekaj az ona zrobi jakies ruchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odebrane nadzieje
bedac z nim na odleglosc. tysiac kilometrow. coraz rzadziej chcialam z nim rozmawiac, zdawkowe odpowiedzi, itp, czasami nie odzywalam sie do niego tygodniami, a on tam wariowal z tesknoty... ech, glupia bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vjjksbfd
jak tam zakochany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postanowiłem dać jej spokój, odciąć się z jej życia... tylko nie wiem co jej napisać na pożegnanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkdldakdlallg
Wydaje mi się ze nie zachowuje się zbyt inteligentnie ta twoja "ukochana". Bardzo dziwi mnie fakt że, mimo odcinania się od Ciebie i ignorowania Cię oczekuje od Ciebie prezentu na swoje urodziny. ( dedukuje to z tego co napisałeś, chyba ze to była jej głupia wymówka przed ukryciem checi kontrolowania Ciebie co oznacza ze jednak cos czuje. Wrzuć na luz czas leczy rany, niech poczuje tą niepewność i sama wróci a ty teraz się odetnij na jakiś czas bo chłopie sie zmarnujesz. Bądź bardziej stanowczy i nie daj sie wykorzystywać bo z tego co czytam to podsunąłeś jej wszystko, na każdy sposób jej umiliłeś życie. A zadałeś sobie pytanie co ona dla Ciebie zrobiła? Czy też tak o Ciebie dbała? Czy nie traktowała Cie jak jakiegos "sługę" a siebie jako "księżniczkę"? To są ważne pytania, nad którymi powinieneś sie zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×