Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy tak macie?

Czy macie potrzebę chodzenia na imprezy?

Polecane posty

Gość czy tak macie?

Mam 28lat i 2letnie dziecko i cieszę się że sylwestra spędzam z mężem i dzieckiem w domu... większość moich koleżanek,które mają dzieci kombinowało jak koń pod górę,żeby gdzieś wyjść. My mamy 2babcie,które na jedno słowo mogłyby zostać z dzieckiem ale ani ja ani mąż nie czujemy potrzeby żeby chodzić na jakieś imprezy. Koleżanki pukają się w głowę,bo one nianie wynajmują żeby tylko móc iść w tą wyjątkową noc potańczyć. I mówią że jesteśmy zdziadziali :p Ale wolę być zdziadziała i potańczyć w swoim salonie z mężem i synem,a potem poobserwować fajerwerki na tarasie. A jak jest u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam babcie i ogólnie rodzinę daleko więc od dwóch lat nigdzie nie byliśmy. W sensie, że jak była jakaś okazja to tylko z dziećmi i gdybym teraz miała okazję to tak, chętnie poszłabym się gdzieś pobawić bez dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migottkkaaa mala mii
pewbnie ze tez bym poszla gdzies sie pobawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy tak macie?
Czyli jesteśmy zdziadziali :D he he he ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na imprezy nie ( mam 25 lat), ale spotkać się ze znajomymi jak najbardziej lubię :) Teraz ze względu na dwoje dzieci (4 lata i 1,5msc) częściej spotykamy się u nas, akurat dzisiaj sylwestra organizujemy z przyjaciółmi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy tak macie?
Ze znajomymi tak żeby posiedzieć, pogadać i wypić kawkę czy drinka to spotykamy się w każdą sobotę. Ale wtedy zawsze wszyscy są z dziećmi. Tu chodzi raczej o to że zdaniem moich znajomych dziś jest wyjątkowy wieczór i KONIECZNIE TRZEBA IŚĆ POTAŃCZYĆ. Ale ja takiej potrzeby nie czuję. Jesteśmy małżeństwem 6 lat i już nacieszyliśmy się wyjściami we dwoje,teraz oboje jesteśmy zakochani w dziecku i chcemy z nim spędzać czas. Jak trochę podrośnie,to pewnie znów będziemy częściej chodzić tylko we dwoje ale teraz każda chwila spedzona we 3 jest dla nas cudowna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chodze na zande imperzy bo nie mam takiej potrzeby - wyszlalam sie za mlodu ;) i na starosc mi sie nie zachciewa. :D My z mezem spedzamu sylwka w domu - wlasnie przwed chwila zrobilam pyszny bigosik, lodowke mamy pelna , wiczorem film sobie jakis obejrzeymy i bedzie ok. Jak sobie pomysle o tym , ze musialabym sie stroic na jakis bal - nowa sukienka, buty , fryzjer , kosmetyczka :P to mi sie slabo robi i dziekuje Bogu, ze maz tez jest domator.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No do nas przychodzą znajomi którzy dzieci nie mają, a więc spokojnie mogliby iść gdzie im się tylko podoba. My mamy dziadków którzy bardzo chętnie zajęliby się dzieckiem w każdej chwili i tylko czekają na to... po prostu jedni lubią imprezy poza domem inni lubią nasiadówy w domu ;) Ja już przed dziećmi organizowałam głównie domówki, ewentualnie bawiliśmy się na wynajętej świetlicy u znajomych ( to jeszcze za czasów szkolnych) - w każdym razie zawsze we własnym gronie. Na balety chodziłam przyznaje się za małolaty jak jeszcze byłam po prostu stanu wolnego :P Nie lubię takich wyjść, w tym roku byłam raz (jakoś w 4msc ciąży, ale ona mi nie przeszkadzała) na koncercie, później w klubie i w sumie mimo udupienia w domu od lat nie poczułam się "wolna" tylko znudzona ograniczoną możliwością nagadania się ze znajomymi ;) Po całych dniach z dziećmi bardziej kręci mnie pogadanie o pierdołach i pośmianie się z dorosłymi niż jakieś tańce A jak mam spędzić czas z lubym to albo kino jeśli leci coś co nas zainteresowało, później pizza.. albo też po prostu lampka wina w domku przed filmem gdy dzieci śpią, połączona z masażem pleców itp itd :classic_cool: Ze znajomymi też spotykamy się regularnie. Częściej widuje się z kimś nie dzieciatym żeby pogadać o wszystkim innym jak dzieci niż z dzieciatymi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia20../
A my wychodzimy lubimy potańczyć, spotkać się z ludźmi. Dzisiejszą noc spędzimy w niewielkim klubie będzie ok 100 osób z czego ponad 30 to nasi znajomi. Ogólnie na całonocne imprezy wychodzimy co 3 tygodnie jesteśmy przed 30, syn ma 10msc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My też wychodzimy i organizujemy imprezy. Dziś też wybywamy, moja mama zajmie się dzieckiem a my na sylwka do znajomych. Jak coś będziemy pod telefonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie jesteście zdziadziali, po prostu macie inne upodobania. My jeszcze nie mamy dziecka, a od wielu lat spędzamy Sylwka albo w domu, albo na jakiejś miłej kolacji w rodzinnym gronie i nam to pasuje. Jest tyle okazji w roku do imprezowania, że nie widze powodu, żeby koniecznie gdzieś iść akurat 31.12. Koleżankami sie nie przejmuj, jutro wrócą skacowane, a za tydzień o sylwestrze nikt nie bedzie pamiętał:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aparat007
Jka ktos sie nie wybawil za mlodu jak wszyscy to pod 30stke robi wszystko zeby dupsko ruszyc na impreze, jak takie wypuszczone z dziczy. Maz trzyma krotko, na smyczy, nigdy nigdzie nie byly a potem palma na leb bije. Zunula Ja juz sie wytanczylem , wybawilem i w nosie mam jakies pieprzone imprezy, seroi, na razi mi przeszlo na dobry czas. Nawet nie mam ochoty na alkohol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgochna
generalnie Nowy Rok jako taki nie jest dla mnie specjalnym świętem, ale dla nas to jedyna okazja do spędzenia czasu z paczką ze studiów. Wszyscy się porozjeżdżali po kraju i świecie, a na okres świąteczno-noworoczny przyjeżdżają do rodziców, więc to jedyny termin w roku, gdy możemy się zgrać wszyscy jednocześnie. Poza tym mój mąż pracuje zawsze w niedzielę(chyba że wypada święto lub weźmie urlop), więc nigdy nie mamy okazji do sobotnich imprez, a w tygodniu z kolei babcie pracują. Tak naprawdę to jedyna okazja w roku na zabawę bez dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migottkkaaa mala mii
ja za mlodu tez duzo imprezowalam. byl taki czas ze co tydzien dyskoteki. jakies domowki. a le od 5 lat 0 imprez nigdzie nie chodze. jesli juz to moz ebylam ze 3 razy. wesele, impreza z pracy no i jakies imieniny tesciow. tyle. ale mi brakuje wyjsc z domu. poszalec potanczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam duza potrzebe chodzenia na imprezy... lubie sie bawic ubierac malowac buty na obcasie smiac z glupot i to co se inni pomysla mam w du...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia20../
Coś w tym chyba jest co napisała jedna z poprzedniczek. Na imprezy zaczęłam wychodzić na studiach, wcześniej nie miałam takiej potrzeby wolałam się uczyć. No ale nie porównujcie imprez 15-latków z imprezowaniem 30-latków. My z mężem mam 4 ulubione kluby, gdzie średnia wieku wynosi 30-35 lat. Nasi znajomi także tam regularnie chodzą. Narodziny dziecka nie specjalnie wpłynęły na naszą potrzebę bywania w towarzystwie. Wcześniej do klubu wychodziliśmy 2 razy w miesiącu teraz średnio co 3 tygodnie. Dzieckiem opiekuje się wówczas kuzynka mojego męża-młoda studentka. Za każdą taką noc spędzoną z naszym dzieckiem płacimy jej 70 zł. Nie wiem, może to mało bo przychodzi ok 18 i zostaje do rana. Ona w każdym razie twierdzi, że jest bardzo zadowolona z takiej kwoty, oboje z mężem czujemy się też bezpieczniej zostawiając syna z kimś z rodziny. Mój mąż od zawsze był bardzo rozrywkowy mi potrzeba zabawy włączyła się kiedy miałam jakieś 21 lat. Dziś mam 29 mąż 30. Nie planujemy posiadania kolejnego dziecka, jak nas syn podrośnie ( będzie miał 5-7) lat chcemy go zabierać z nami na wycieczki. Ja w każdym razie potrzebę wychodzenia czuję dość silną nie chcę nic tracić z życia. Bo w sumie co to właściwie jest ta jedna dwie noce w miesiącu kiedy dziecko zostaje ze swoją ciocią nie sądzę aby nabawiło się przez to jakiejś traumy, tym bardziej, że owa kuzynka zajmuje się małym także na codzień kiedy my z mężem jesteśmy w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majkawariatka
Pewnie, że mamy taką potrzebę :) Nawet po urodzeniu dziecka. To chyban normalne. Ja ostatnio odkrylam fajny konkurs na www.youryou.pl Do wygrania znizki na alkohol w klubach ;) A to chyba motywuje dodatkowo. Pozdrawiam Mamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×