słuchajcie, ja strasznie dużo jem...tyle potrzebuję po prostu...

np. dziś przed południem, ok. 10 rano zjadłam taki szpinakowy placek tortillę na tym ze szpinakiem, mozarellą, ogórkiem, pomidorem i plastre łososia. potem zjadłam ok. 350g żurku, potem marchewkę, potem 2 bułki ztwarożkiem i pomidorem i serem, 2 połówki brzoskwini z puszki i zjem teraz pół jabłka i 4 takie średniej wielkości kawałki świeżo upieczonych kopertek z ciasta francuskiego w środku z brzoskwinią. po prostu tyle mi trzeba, by się najeść...dodam , że jestem wysoka mocno...to chyba ma znaczenie...co myślicie?

uważacie, że to dużo???;-((

pomijam, że się odchudzam...;-/

Różne ludzie mają potrzeby. Masz nadwagę?

wiesz co, nadwagi to nie, ale mam obecnie trochę sadełka, bo się zapuściłam przez ostatni rok obżarstwem

ale nie takim jak dziś, bo dziś to mimo wszystko zdrowo chociaż, ale ja np. potrafię kupić sobie dwa spore kawałki ciasta z Sowy i tak w ostatni czasie było nawet kila razy w tygodniu. ja mam na tle psychologicznym chyb aproblemy z zajadaniem emocji, lęku....takich spraw. jedzenie to dla mnie forma ucieczki

To uprawiaj jakiś sport, a jedz tyle, co do tej pory. Tak powinno być ok. :) Oczywiście jeśli przeszkadza Ci to sadełko. Ja mam parę kg za dużo, ale nie mam motywacji, żeby coś z tym zrobić.

no ja w sumie mam mała motywację...najbardziej wstyd mi iść na termy, na basen z koleżanką. odstaje mi brzuch i majtki się wcinają, ale poza tym mam wyraźny rysunek talii, pięęęęękny biust na który nawet baby się gapią długie nogi i ładną twarz.brak faceta jednak. mało ruszam się z domu, jestem pesymistka i boję się życia- zajadam to

wrzuć zdjęcie, po opisie ja bym Cię chciał

wiesz co, jesteś kochany;-))))

a wyślesz mi zdjęcie na maila?