Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zatroskana89mmm

Rodzice narzeczonego zapowiedzieli, iż nie przyjdą na nasz ślub

Polecane posty

Gość zatroskana89mmm
Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie. To ważne, bo z każdą nową sytuacją doszukuję się winy w swoim zachowaniu. Moi rodzice i przyjaciele nie pozwalają mi tak myśleć bo mówią, że nic złego nie robimy, mamy przecież prawo do swoich poglądów i decyzji i staraliśmy się z Nimi porozumieć. Jak widać jednak nie z każdym człowiekiem można się dogadać, nawet mimo chęci. My z narzeczonym jesteśmy w tym wszystkim razem i wiem, że przejdziemy przez to. Mam nadzieję, że będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikorasoo
Będzie dobrze zobaczysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kratka1985
A tam srasz po gaciach na zapas. Jeszcze jest rok! Wiesz ile sie zmieni przez ten czas? Nie ma co teraz sie nad tym rozwodzic. teraz gderaja a jak przyjdzie co do czego to pierwsi beda do pomagania zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trochę przesadziłam ze swoją wypowiedzią, ale chodziło mi głównie o to, że nie możesz dać sobie wejść na głowę, bo wtedy po Tobie. wiem jak było z moją mamą, każde jej spotkanie z babcią to mega stres. nikomu tego nie życzę. Rodzice Twojego narzeczonego też powinni myśleć, żeby utrzymywać te kontakty nawet ze względu na syna. ale widocznie nie są aż tak kulturalni. powiem jedno, jak było u mnie właśnie. babcia za każdym razem mamie dawała popić i popalić. potrafiła ją upodlić w najgorszy sposób jaki tylko się da.przez to my jako dorosłe wnuczki ją znienawidziłyśmy. ona dzisiaj ma 65 lat (wcześnie urodziła mojego tatę) i tydzień temu zachorowała jakoś poważniej na grypę. prosi sąsiadki o kupienie chleba, bo my za nic w świecie nie mamy zamiaru jej pomóc. wtedy kiedy była młoda nie myślała o tym, jak będzie na starość. z bólem serca, ale przyznaję, szklanki wody na łożu śmierci jej nie podam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
Właśnie tego się obawiam, że moja niechęć będzie narastać z każdym miesiącem i w przyszłości nie będę kochającą synową, skoro wcześniej zostałam tak przez nich potraktowana. Czuję się jak zło konieczne i po prostu problem w ich rodzinie... Nie chciałabym do nikogo czuć niechęci czy nienawiści, ale takie zachowania pozostawiają ślad...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eulagia
A kto będzie formalnie właścicielem tego mieszkania które kupicie przed ślubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
Ja i narzeczony będziemy właścicielami. To za zaoszczędzone pieniądze oraz część za kredyt będzie zakupione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eulagia
Ale bez małżeństwa nie ma wspólnoty majatkowej to na kogoś ono musi być zapisane,na jedną osobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eulagia
Ale bez małżeństwa nie ma wspólnoty majatkowej to na kogoś ono musi być zapisane,na jedną osobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zatroskana, a przyszliscie na Swieta i na ten obiad, gdzie "wypadalo" Wam pojawic sie razem? Ja bym chyba zbojkotowala. Nam tez po zareczynach probowano (i tez ze strony rodzicow Malzona) dyktowac, co i jak powinno wygladac, ale udalo sie dojsc do zgody, gdy otwarcie postawilam sie nie tylko ja, ale i Malzon. Teraz, choc kosztowalo to sporo pracy z obu stron, utrzymujemy bardzo dobre, serdeczne kontakty, a ja nie jestem synowa, tylko corka. Do jasnej cholery to jest Wasz slub i Wasze zycie, wiec ma byc tak, zeby Wam sie podobalo i bylo przyjemnie dla Was. Wiem, ze przy organizacji wesela wsparcie finansowe i generalnie wszystko, co dotyczy kasy, jest istotne, wiec musze zapytac: czy juz cos zaklepaliscie? I czy w ogole zalezy Wam na wielkim weselu? Skoro oni robia Wam bojkot - Wy zbojkotujcie ich. Jesli oczywiscie taka wersja odpowiada Wam obojgu :) Zastanowcie sie, macie jeszcze sporo czasu. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
@eulagia Przed ślubem mieszkanie może być własnością dwóch niespokrewnionych osób na zasadzie współwłasności ułamkowej, a nie jak w przypadku małżeństwa łącznej. I tak będzie w naszym przypadku najprawdopodobniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
@Esh Na obiedzie byliśmy, gdyż odbywał się u babci narzeczonego, która bardzo nalegała abym przyszła. Chciała zobaczyć pierścionek i pogratulować. Ona jest dość entuzjastycznie nastawiona do tego wesela. Mamy zarezerwowaną salę i zespół oraz fotografa i kamerzyste. Ja zawsze chciałam mieć wesele i narzeczony też więc i tak się Ono odbędzie. Finansowo będzie nam ciężej, ale z pomocą moich rodziców ( którzy nie są bardzo majętni, ale ogromnie starają się pomóc) oraz dzięki własnym oszczędnościom damy radę je zorganizować. Taką przynajmniej mam nadzieję. Początkowo była opcja, iż wesele robimy tylko dla mojej rodziny i przyjaciół oraz dla najbliższej rodziny narzeczonego, ale nie chcę, aby czuł się na naszym weselu nieswojo i obco, więc zapłacimy za jego rodzinę w takim wymiarze jakim początkowo planowaliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eulagia
A to ok że oboje będziecie współwłaścicielami bo myślałam że z tym może być problem.Ale tych Twoich teściów trochę rozumiem że są tak bardzo niezadowoleni,jeśli są wierzący to myślą innymi kategoriami.Z ich perspektywy to dla własnego dobra powinniście z tym zaczekać,to w końcu tylko rok.Nie bierzecie w ogóle pod uwagę ich zdania ani religi.Dlatego czują się obrażeni i to być może zaważy niestety na waszych przyszłych stosunkach.A wy nie braliście wogóle pod uwagę takiej opcji aby jeszcze trochę zaczekać z tym mieszkaniem?Może to jest jakieś rozwiązanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yenna776
Niestety wiem, co czujesz:( Ojciec narzeczonego za nic w świecie nie chce dopuścić do siebie myśli, że się pobieramy. Kiedy zaprosiliśmy ich na przymiarkę garnituru dla narzeczonego, jego ojciec, zapytany o zdanie stwierdził kwaśno :"No, na Pierwszą Komunię to tak w sam raz" - mamy po 22 lata. Nie odpuści żadnej okazji, żeby narzeczonemu wytknąć, iż jest pantoflarzem. Ostatnio kupił mi wielki, wściekle pomarańczowy znaczek w kształcie znaku STOP z napisem "TUTAJ LICZY SIĘ TYLKO ZDANIE..." i moje imię w miejsce kropek. Podarował mi go z ogromnym, złośliwym uśmiechem, a mnie zrobiło się po prostu przykro. Nie angażuje się w przygotowania, nie chciał poznać moich rodziców, chociaż byliśmy umówieni w drugi dzień Świąt, nie dokłada ani grosza, a na dodatek ciągle sugeruje, że nawet nie ma ochoty się pojawić na naszym ślubie... Narzeczony próbuje to lekceważyć, ale ja widzę, jak bardzo jest mu przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
Co do wstrzymania się ze wspólnym mieszkaniem to sprawa wygląda tak: Mieszkanie zamierzamy kupić kilka miesięcy przed ślubem aby zdążyć je wyremontować do ślubu. Poza tym ja i narzeczony musimy dojeżdzać do miejsca pracy ok 30km gdyż nasi rodzice mieszkają poza miastem w którym pracujemy obecnie. Komplikuje nam to życie w dość znacznym stopniu. Ja pomyślałam, żeby je wyremontować i nie wprowadzać się tam do ślubu (chociaż tak naprawdę nie ma pewności czy zdążymy się tam przeprowadzić przed ślubem), aby załagodzić sytuację, ale mój narzeczony uważa, że gdyby z nami o tym szczerze porozmawiali można by to ewentualnie wziąć pod uwagę, lecz w momencie gdy Oni potraktowali nas szantażem ( gdyż uważali, że stawiając takie warunki zrezygnujemy ze swoich planów) nie możemy się ugiąć pod ich naciskami. Tym bardziej, że nie mamy pewności czy nie znajdą kolejnych powodów od których będą uzależniać przybycie na nasz ślub. Poza tym uważam, że moi przyszli teściowie to zwykli hipokryci, gdyż Oni twierdzą, że nie ma problemu z tym, że współżyjemy ze sobą, w końcu mamy swoje lata, nie widzą problemu, że jeździmy na wakacje i śpimy w jednym pokoju. Mają problem, że mieszkanie kupujemy przed ślubem. A musimy je kupić wcześniej bo gdzie będziemy mieszkać zaraz po ślubie? Osobno? Z moimi rodzicami niestety nie ma warunków bo na pewno wtedy bym to rozważyła, nawet musząc dojeżdzać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eulagia
Jeśli mają takie poglądy to faktycznie hipokryci i może nawet udają celowo obrażonych aby mieć kłopot wesela z głowy .Ale z tym wspólnym mieszkaniem to ja bym jednak zaczekała i to wcale nie ze względu na nich,ale możecie stracić coś pięknego przez to.Bo to przecież tak pięknie wziąść ślub i być już razem od tej chwili.A tak nawet jeśli będziecie mieszkać tylko miesiąc razem to już nie będzie to samo,nie wiem czy wiesz co mam na myśli,ale wyjdziecie z tego mieszkania na ślub i wesele a potem znowu do domu,to tak jakby na jakąś zwykłą imprezę.A i teściowie nie mieli by za bardzo pretekstu aby być tak bardzo anty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eulagia
jeśli wyczuwasz że oni nie są tak bardzo religijni tylko udają to radzę ci się nimi za bardzo nie przejmować bo ja w tej sytuacji podejrzewam że całe przygotowania do wesela i finansową stronę tego chcą zwalić na twoich rodziców.Niestety znam trochę życie i czasami tak bywa.A jeśli tak to już po wszystkim będą jeszcze może bardzo sympatyczni takze nie przejmuj się i nie obwiniaj bo widzę ze jesteś dobrą dziewczyną.A z tym zamieszkaniem to może faktycznie zaczekajcie to wytrącisz im broń z ręki i nie będą mieć zadnego powodu aby sie czepiać.Bo remontować to sobie można przed ślubem i nie kłoci się to w żaden sposób z religią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
Myślę, że może remonty i inne formalności spowodują, że faktycznie wprowadzimy się tam po ślubie gdyż to będzie gorący okres i organizacja wesela nałoży się z przygotowaniami naszego wspólnego gniazdka. Wszystko się okaże, jak minie jeszcze kilka miesięcy. Dziękuję Wam za dobre słowa i rady. Ja czuję się już w tej sytuacji zagubiona i każda rada i nowe spojrzenie na sprawę są dla mnie bardzo pomocne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak serio to rodzice mają
troche w tym rację, mieszkanie przed slubnem to grzech, który może nawet skutkować nie udzieleniem sakamentu bo byście zycli w ciągłym grzechu. Chyba ci na głowę padło. Mieszkanie przed ślubem to obciach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
Mnie zawsze się wydawało, że to współżycie przed ślubem jest grzechem, a nie samo mieszkanie. A co do współżycia to rodzice zdają sobie sprawę z tego faktu i twierdzą, że to normalne i już. W końcu czy mieszkając z współlokatorem grzeszymy? Ale nie będę się wymądrzać bo może się nie znam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak serio to rodzice mają
mylisz się, religia mówi jasno, że jesli nie jest ktoś mężem i zoną nie ma prawa mieszkać razem, tak jakby nimi byli na zasadzie małżeństwa. Mieszkanie ze współlokatorem nie opiera się na takiej zasadzie, to co innego. Pamietaj jednak, że to grzech ciągły... bez jego zaprzestania mozna nie dostać rozgrzeszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzęska89
Zatroskana , daj spokój bo to zwykłe ich widzi mi się, a nie żadna religia. Jesteście narzeczeństwem i co za różnica kiedy się tam wprowadzicie? miesiąc przed czy po ślubie. Ja mieszkałam z moim facetem u jego mamy przez rok i tyle stresu , płaczu i ogólnie złego samopoczucia nigdzie nie zaznałam, ale mój się upierał, że dopóki nie kupimy swojego mieszkania to możemy tam mieszkać. Nie wytrzymałam tego jednak i się wyprowadziliśmy. Ze względu na mojego , mówię do teściowej " mamo" pomimo tego, że to co Ty przechodzisz to nic w porównaniu z tym co ja przeszłam, uwierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkamlomowna
Szczerze Wam współczuję.. Co to za rodzice, którzy nie wspierają własnego dziecka w tak ważnej chwili w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piruetka_99
A jaką wiarę wyznają twoi przyszli teście? Chyba jakas nowa, bo nie słyszałam o takiej. Stare dziady a obrażają i dąsają się jak dzieci, trzeba odpowiedziec tylko i wyłącznie tym samym, smutne to ale prawdziwe i jedynie skuteczne - nie to nie, zero kontaktu, zero telefonów i informacji o sobie i o weselu, zero imprez rodzinnych. A jak zaczną umierać to zobaczysz zaczną do was dzwonić staruchy, teraz ich nic nie obchodzi, ale jak widmo śmierci zajrzy im w oczy albo choroba zaraz im się odmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana89mmm
Najgorsze, że to nie są starzy ludzie. Nie mają jeszcze 50 lat... Trudno mi zrozumieć ich zawziętość bo to są właściwie jeszcze młodzi ludzie.. Ostatnio ksiądz chodził po kolędzie i śmiał się, że zaprasza nas, aby nas lepiej poznać bo za często nas w kościele nie widzi. Mówił, że na pewno się jakoś dogadamy w kwestii ślubu, bo wiadomo nikt święty nie jest, a już nie tacy grzesznicy śluby brali..Ogólnie był nastawiony bardzo pozytywnie do wieści o planach małżeńskich. W trakcie tej wizyty moja przyszła teściowa, zaczęła rozmawiać z księdzem o naszym ślubie jak gdyby nigdy nic... Nie wspomniała, że się na niego nie wybiera, a mówiła, że czas do niego szybko zleci, zupełnie jakby była zaangażowana w jego organizację. Jak narzeczony mi to opowiedział to nie wiedziałam co powiedzieć. Moim zdaniem to hipokryzja i obłuda. Po wyjściu księdza tematu ślubu już nie było zupełnie jak przed jego pojawieniem się. Nadal nie mam pojęcia, jak się zachowywać w tej nieprzyjemnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piruetka_99
No to pewnie strzelaja focha, zeby was jako zaszantażować, najgorszy typ - na pokaz to będzie o jezu ach i och, zwłaszcza przed księdzem, a na boku szuje. Współczuje ci, ale zdania nie mienie, z takimi po dobroci się nie da - nie to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania84beauty
Witam Cię, mam podobną sytuację, cała rodzina mojego przyszłego męża się na nas wypięła. Nie będzie ich na naszym ślubie bo jak tłumaczą jestem rozwódką i mam z pierwszego małżeństwa 2 synków. Wcześniej oczywiście było wszystko ok, choć znali moją sytuację. Wszystko zmieniło się 2 lata wcześniej. Z narzeczonym miałam 2 dzieci, coreczkę i synka. Synek zmarł. Na jego pogrzebie przyszła teściowa zachowała się skandalicznie. Nie wspomniała o nim nic dobrego, powiedziała tylko do moich rodziców ( którzy dziękowali jej za pomoc mnie okazywaną), że ona się tym ' dzieciakiem" nie zajmowała!!!!Ponadto na stypie mówiła tylko o swoim wnusiu Marcelku, a o moim zmarłym synku nic. Siostrę bliźniaczkę mojego synka, odrzuciła. Nie interesuje się nią, nie odwiedza, nawet jak była w szpitalu córeczka. Nie uczestniczyła na chrzcinach. Pomagałam jej zawsze, kiedy tylko poprosiła o pomoc. Kiedy byłam po cesarce, zawoziłam jej leki dla jej ukochanego wnusia, oczywiście nigdy nie podziękowała. Teraz gdy lada dzień jest nasz ślub, jego całej rodziny nie będzie bo jestem rozwódką z dziećmi. Czuje się wyklęta, jakbym była gorsza. Dlaczego? Bo mam bagaż doświadczeń? Bo jestem odpowiedzialną matką? Staram się być najlepszą przyszłą żoną?Teściowa na każdą swoją synową, a ma już je 2 mówi cyt; " głupia prostaczka ze wsi, idiotka, szmata", a żadna nie pochodzi ze wsi, obie są wykształcone ( po studiach), tylko jedna jest matką jej ukochanego wnusia, a z drugą również nie utrzymuje kontaktów. Co mam robić?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania84beauty
Na moim pierwszym ślubie, moja teściowa również nie akceptowała tego że tak wcześnie sie pobieramy, mieliśmy po 22 lata. Nie obyło się bez jej kilku docinków na ślubie, że płakałam z rozpaczy a nie ze szczęścia. Ona uważała, nawet nie ukrywała tego, że ślub to będzie miała jej młodsza córka Patrysia, i ona też da jej wnuków - nie ja. Ja byłam za słabą partią....kończyłam studia, miałam posag, a mój mąż bez posagu, ledwo ciągnął studia. Teraz jesteśmy rok po rozwodzie. nasze małżeństwo rozsypało się, bo on stał zawsze za rodzicami- nigdy nie za mną. Byliśmy po ślubie razem, może 2 lata? potem 5 lat się rozwodziliśmy, on chciał z orzekaniem o winie....bo w czasie rozwodu poznałam mojego przyszłego 2 męża....i on uważał że to zdrada....Tak czy siak, sąd orzekł winę jego, moja teściowa dostała w dzień rozwodu wylewu, i zmarła ( miała 49 lat). Ironia, nigdy ona nie będzie na ślubie swojej córeczki, i nigdy ta córka nie da jej wnuków!....Co do mojej drugie przyszłej tesciowej....to jak wcześniej wspomniałam...pochowałam z narzeczonym synka....teraz mamy 3 dzieci ( synów moich z 1 małżeństwa i wspólną córkę), siostra mojego przyszłego męża nigdy mnie chyba nie lubiła, zreszta ja również do niej miłościa nie pałałam. Tego dnia kiedy mój syn przestał oddychać, ona zamiast mnie wesprzeć, powiedziała że syn mi umiera przez mnie bo źle robiłam reanimację. Byłam w szoku,i nawet nic nie odpowiedziałam. Dwa miesiące po śmierci mego syna, kiedy rozmawiałam z jego mamą, bo miała pomagać mi w opiece nad córka, teściowa nagle wszystkiego sie wyparła, a jego siostra wyrzuciła mnie z moimi dziećmi przy nim z domu. Płakałam bardzo. Wyrzuciła mnie bo powiedziałam jej grzecznie, by się nie wtrącała w wychowanie moich dzieci. Dlatego po tym zachowaniu, nie została zaproszona na chrzest córki. Pozwoliłabym jej przyjść, gdyby przeprosiła mnie i moich synów. Nie uczyniła tego. Rok po śmierci mego syna, ona poroniła własne dziecko w 22 tyg ciąży. Napisałam jej smsa, że to kara Boska za moje dzieci. I głównie od tamtego momentu jestem przeklęta. Wiele tolerowałam u jego rodziny. Nie raz mnie obrażali, a ja udawałam że nic się nie stało. Ale jestem matką, i nie pozwolę źle traktować moich dzieci. Siostra mojego przyszłego męża, zaczęła wojnę, kiedy ja traciłam dziecko...mój syn żył...a ja przez 3 tygodnie patrzyłam jak umiera i nie mogłam uczynić nic by mu pomóc. Ona zamiast wspierać mnie, zwaliła na mnie całą odpowiedzialność. Co w takiej sytuacji począć? Czy zerwać całkowicie kontakt z jego rodziną i zakazać by kiedykolwiek widzieli swoją wnuczkę? Dodam że po ślubie 2 mc później mamy komunię moich synów ( jego rodzinę zaprosiłam, bo tak wypada), i jego chrześniaka ( ukochanego wnusia teściowej- a on jest chrzestnym). Wiem że jak teściów nie będzie na ślubie i w restauracji - bo mamy tylko obiad ślubny to ja nie będę chciała utrzymywać kontaktów, i nie przyjdę na komunię chrześniaka mojego przyszłego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odkopałaś stary temat żeby się dopisać? po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem po co dziewczyno chcesz się katować na siłę. Mój teść przed samym ślubem zwyzywał minie od pań lekkich obyczajów bo mu syna zabieram (jego zona zmarłą jakiś czas temu )zapowiedział, że na ślub nie przyjdzie wstałam powiedziałam, że nie to nie ja się prosić nie będę i wyszłam. Na ślubie się pojawił i oczekiwał podziękowań ale się przeliczył nie dziękowaliśmy mu bo i za co za jego chamskie zachowanie? Wesele miałam zaj***ste bo goście dopisali i pokazali klasę. Jak ktoś pytał mówiliśmy prawdę my nie mieliśmy się czego wstydzić tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×