Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Natalia Orejro

Dlaczego od 20 lat jestem nielubiana?:)

Polecane posty

Gość gość
przypomnialo mi sie, ze jest dziewczyna w mojej pracy, ktorej nikt nie lubi. Jak sie zachowuje? Chodzi z takim dziwnym polusmieszkiem, jakby byla wiecznie zadowolona z siebie. Podchodzi do grupki, mowi czesc i na tym sie konczy jej aktywnosc, nie potrafi rozmawiac z ludzmi, tylko wiecznie ten durnowaty usmieszek. Ale najgorsze co zrobila, to raz podkablowala do szefa jedna osobe i niestety jest juz spalona na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia Orejro
Tak, to czemu rodzice nie gnoili mnie za konkretne dziwne zachowania, tylko sukcesy? Jakoś bardzo łatwo przyszło ci powiedzenie, co z zachowaniem tej dziewczyny jest nie w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczerze myśle że nikt ci nie pomoże tutaj ja mam podobnie i planuje iść z tym do psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc150
nauka i dobre oceny na pewno nie są powodem twojego odrzucenia. Tak samo jak pasje typowo naukowe. To nie problem. Może rzeczywiście "masz coś w sobie" co odrzuca. Poza tym zakładając taki temat niczego nie rozwiążesz, bo SAMA SIEBIE OPISUJESZ przez co przedstawiasz nam fałszywy obraz siebie bo nikt siebie nie widzi tak jak otoczenie go postrzega. Jeśli naprawdę szukasz powodów powinnaś napisać do ludzi np. z gimnzjum lub liceum z prośbą o szczere napisanie dlaczego cie nie lubili (nie będzie to przyjemne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia Orejro
Wieki temu pisałam o znajomych. Teraz pytam i żalę się na rodzinę w tym samym wątku;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc150
czyli masz ze wszystkimi problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co chciałaś studiować? nie możesz w 100 % porzucić swoją toksyczną rodzinę ? ja bym udawała że nie istnieją :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sama jestem ciekawa o co chodzi bo mam podobnie na oko masz dużo żalu do innych ale znam masę takich osób które mimo to mają dobre relacje z ludźmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia Orejro
Chciałam studiować inny kierunek na tej samej uczelni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia Orejro
gośc150: nie. Znalazło się już kilka osób, z którymi się zakolegowałam, piszę w tym samym wątku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gwiżdż na to a osiągniesz szczyty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bądź bardziej wybredna. Zadajesz się z jakimś toksycznym bydłem to pewnie, że utrudniają ci dostęp do normalnych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doręoszosę
Natalia Orejro bardzo mi przykro że, twoja rodzina Cię gnoi. Ja też jestem nie lubianą osobą. Nie mam koleżanek, ale wiem przez co ich nie mam. Ja po prostu nie potrafię z nimi rozmawiać. Obawiam się że palnę coś co póżniej będzie tylko oliwą do ognia, że żle coś odbiorą. Jestem trochę starsza od Ciebie, a ja jestem samotna. Chociaż mam kogoś na kim mogę polegać, to mój mąż. Jest z tej samej "gliny " ulepiony. Też nie miał kolegów, nie chcieli z nim rozmawiać, a tylko dlatego że za jego czasów , jedynaki byli odbierani jako egoiści. Że mają wszystko o czym zamarzą, ale to nie była prawda. Pochodzi z rodziny gdzie brakowało do końca miesiąca. Mimo że rodzina pracowała. Wychowywał się bez ojca. Jeden kolega z klasy nazwał kiedyś jego mamę, a moją teściową k***ą. Nie było to przyjemne. Jeśli chodzi o mnie, po prostu byłam za spokojna, nawet wychowawczyni powiedziała do mamy że aż za bardzo. Dlatego nikt nie chciał ze mną rozmawiać, albo nawet wyjść na dwór, na przerwie. Znalazłam, dopiero koleżankę, kiedy poszłam do szkoły zawodowej, taką z którą mogłam pogadać o wszystkim. A też miałam przeboje z własnym ojcem, pił, awanturował się, dwa razy uderzył matkę podczas małżeństwa. Myślałam że chociaż z tego coś wywnioskowała, ale zauważyłam że nie. Bo woli mojego starszego brata, który był żle traktowany przez ojca, kiedyś nazwany nawet "pasożytem rodziny". W wieku 17 lat musiał się wyprowadzić do babci i dziadka. A ja przez ten czas kiedy potrzebowałam matki, nie miałam, bo wolała się zająć bratem, ale mam też i młodszego brata. Więc czułam się odrzucona. Kiedyś mnie spytała, dlaczego nie rozmawiam z nią o niczym, powiedziałam że nie mam takiej potrzeby. Ale ja wiem że kiedy jej potrzebowałam nie było jej dla mnie. Nawet ciężko jest mi co kolwiek od niej przyjmować, bo wiem że jakąś pierdółkę dostanę, a mój brat droższe rzeczy dostaje. Kiedy rodzice się rozwiedli, mieli budowę domu w surowym stanie, postanowili sprzedać. Mama dostała trochę więcej, bo znajomej zięć kupił ten dom, więc dostała więcej. Założyła lokatę, niestety większą część dostał mój brat, a ja miałam tylko dwa tysiące z dziesięciu. Jeszcze chciała mi wmówić żebym ich nie brała, ja postawiłam na swoim, bo chciałam zapłacić dla księdza, na ślub. Co do koleżanek niby ich mam, ale tak naprawdę, ich nie mam. Kiedyś nawet wyszłam z inicjatywą żebyśmy się spotkały, nawet nie odpisały czy chcą czy nie. Ale na ulicy powiedzą, te "cześć". Nie wiem dlaczego z Tobą nie chcą, rozmawiać, ale uważam że powinnaś zająć się swoimi studiami, rodziców p*****lnąć w p***u. I tyle. Żyć na swój rachunek. A kiedy Twoja rodzinka, będzie chciała mieć z Tobą kontakt. Powiedz że nie masz z nimi nic wspólnego i tyle. Niech radzą sobie sami. A przyjdzie taki dzień kiedy sama się niespodziejesz że będziesz miała przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może ja bede ci w stanie coś pomóc- opowiem jak było ze mną. Byłam spokojną dziewczyną, nie byłam lubiana w podstawówce i liceum, raczej powiem wiecej płakałam i z płaczem wracałam do domu- dlaczego? dokuczali mi, popychali, pokazywali mi swoją niechęć, rówieśnicy oczywiscie. Po latach spotkałam swojego najwiekszego wroga z tamtych czasów i nadal widziałam złośc i niechęc do mnie w tej dziewczynie, ale miałam wiecej odwagi aby do niej zagadac i zapytac wprost o co chodzi. Powiedziała mi szczerze że zazdrosciła mi- spokojnego życia, tego ze byłam inna, mialam zainteresowania, pasje, cel...byłam w szoku, jak mozna kogoś nienawidzić za to że coś chce osiągnąć. Fakt- przyznaję byłam inna- nie chodziłam na imprezy, zamiast tego siedziałam w taty garażu i malowalam obrazy, szkicowałam... mialam ambicje , mialam cel w zyciu, wiedziałam kim chce być i potrafilam walczyć o to... nie kręciły mnie randki i pogaduszki o chłopakach... nie chodziłam modnie ubrana- ale nie przejmowałam sie tym... umiałam zagadac do ludzi- wysylalam swoje prace do galerii w wieku 17 lat i do dziś z jedną z nich wspolpracuję- ale byłam tez wrażliwa i miałam niską samoocenę. może inni też własnie to widzieli... może niska samoocena była powodem że nie umiałam nawiazywać przyjaźni? uwazałam że dziewczyna z 160 cm wzrostu i krąglejszym tyłem:) nie moze byc atrakcyjna... może rówieśnicy oprócz tego że mialam swoje zainteresowania widzieli we mnie szarą myszkę? wiem że teraz jestem pewniejsza siebie, umiem kręcić tyłem:), potrafię zagadać i nie przejmuję sie co kto pomyśli:) i wiele osób uwaza mnie za ambitną osobe, potrafie nawet zagadac do swojego lekarza : co tam:) i dzieki pogaduchom zyskałam klienta zawodowo:) ... od 2 lat mam znajome z ktorymi mam regularny kontakt, nikt mnie nie szykanuje, nie popycha, dzis raczej zły dzień miała moja fryzjerka bo tak opryskliwej baby i z niechecia podchodzacej do swojego zawodu to dawno nie wiedziałam:) hehe. Chodzi o to widzisz- że jedni nas nie lubią za wygląd a inni za charakter, czaem za to ze dobrze się nam żyje, za to ze jestesmy za spokojni, za ambitni itd... ale wazne aby starać sie być sobą:) , nie jest to łatwe, kiedy czujemy ze ktoś nas nie chce- ale wszystkich nie zaspokoisz a jedyne co mozesz to usmiechać się i isc dalej a odpowiednie osoby dla ktorych bedziesz wazna pojawia sie w twoim zyciu:)... nie myśl o tym że ty nie byłaś ich warta, nie zasłuzyłaś na ich przyjazn bo cos z tobą jest nie tak- moze oni nie byli warci ciebie? :) mysl pozytywnie , głowa do góry i najwazniejszy jest usmiech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OmniaVincitAmor
to nie jest oczywiste , prawa , które nami rządzą są na tyle niejasne, że możemy i powinniśmy robić to, co nam ROZUM, ale i CZUCIE podpowiada... nie ogarniamy tego zbyt wiele zmiennych. Mam swoich wiosen dość już dużo i wiem, o czym piszesz ... też tego nie rozumiem u siebie... podobne się układało, jakaś nietrwała więź , potem może nawet niechęć? ale nie skupiaj się na tym - z doświadczenia wiem, że jakaś grupa sportowa ( nie wyczynowa) pozwala na przyzwoity stan ducha... psychologowie niestety też w takich przypadkach nie pomagają raczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wp*****lasz sie w nieswoje sprawy i robisz ploty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe co u autorki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dalej nie jest lubiana , co mnie nie dziwi. Taka panna mądralińska, nikt nie jest godny, sama patologia . Wystarczy poczytac jak opisuje ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjakomnia
czemuż to tak przyjemne niektórym jest kąsać, jątrzyć, czy po to by poprawić sobie samopoczucie? dziewczyna ma problem i próbuje go rozwiązać, i dobrze, że próbuje... Oby rozum i uczucie doprowadziło ją tam, gdzie ludzie są ludźmi... i można z ludźmi po prostu żyć, dobrze , z ufnością , z nadzieją , gdzie ten mały, lecz bardzo widoczny procent hejterów skupi się na sobie i tylko na sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dalila z Biblii
Rozumiem nieszczęście ponieważ ja mam identyczny problem z odrzuceniem całe życie, jednak mam 44 lata i umarło mi 3 małych dzieci i 2 mężów porzuciło tuż po porodzie, zostałam bez środków do życia mimo 2 fakultetów byłam 20 lat na rencie inwalidzkiej i miałam niezdolność do pracy na rencie. Potem przepisy uległy zmianie i straciłam stałą rentę. Byłam na utrzymaniu ojca alkoholika 4 lata i tyle czasu szukałam pracy, nikt mnie nie chciał bo mam 7 poważnych chorób w tym epilepsję. Miałam w liceum full przyjaciół jednak potem jak straciłam te 2 dzieci to wszyscy zaczęłi nagle odsuwac się bo nie rozumieli mojej tragedii. Ja dostałam stwierdzenie nieważności ślubów kościlenych z winy 2 mężów i mnie sędziowie uznali za "męczennicę XX wieku". Jednak nie mam z kim wyjść do kina, kawiarni na wesela też zawsze chodzę sama ale nawet cała rodzina nie rozmawia ze mną. Nie rozumiem dlaczego moją mamę emerytkę 74 lata wszyscy bardzo kochają szanują i jej tylko słuchają a mną gardzą, Mieszkam z ojcem i matką od 30 lat ale 14 lat za granicą w 11 krajach byłam. Studia we Francji skończyłam tam byłam zaręczona w Francuzem ale okazał się draniem i zostawiłam go tuż kilka dni przed ślubem. Wróciłam do kraju i piekło się dopiero zaczęło....odrzucenie odrzucenie i odrzucenie do tego stopnia że przyjaciółki wróżyły mi nieszczęścia i śmierci ponieważ zleciły obcym recydywistom żeby zamordowali mnie. Byłam 3 razy napadnięta i 1 raz zgwałcona ale potrafiłam się podnieść z tragedii i jeszcze 3-ci fakultet teraz studiuję. Jednak nikt nie odwiedza i nie dzwoni do mnie od śmierci mojej pierwszej córeczki Klaudii czyli od 7 maja 2002 roku, Nie mam gdzie wyjść bo sama nie lubię kocham opowiadać kawały i znam ich z 50, uwielbiam latać balonem, dużo podróżowałam po Europie. Zwiedziłam aż 11 państwa i tylko w Polsce jestem odrzucona. Sprawy napadu zostały już wyjaśnione że to najbliższe koleżanki zleciły znajomym po wyrokach więziennych aby mnie pobili. Siedzą w więzieniu dostali po 4 lata ale często ktoś dzwoni i milczy w telefonie. To strach dla mnie bo ja nigdy nikogo nie skrzywdziłam. Przez 12 lat byłam w wolontariacie i opiekowałam się dziećmi chorymi na porażenie mózgowe na wózkach inwalidzkich, byłam lubiana. Jednak rówieśnicy i sąsiadki w podobnym wieku nie lubią mnie jednak nie wiem z jakiego powodu. Kiedy pytam co jest powodem odrzucenia to uzyskuję dziwną odpowiedz "ty sama powinnaś to wiedzieć" ale ja nie wiem..... Mam za sobą 2 próby samobójcze włassnie przez odrzucenie i wzgardzenie. Kochałam obu mężów i jak wyszłam 1 raz za mąż to miałam 21 lat a drugi raz w wieku 36 lat jednak obaj mężowie okazali się oszustami. Porzucali mnie jeszcze podczas trwania małżeństwa kiedy miałam ataki padaczki jednak o terj chorobie wszystko wiedzieli. Jestem męczennicą XXI wieku i zaczynam już wątpić w ludzkość i boję się wychodzić z domu. Mam dobrą pracę w biurze na odpowiedzialnym stanowisku jednak moi podwładni kompletnie przestali mnie słuchać i nie wiem dlaczego. Za plecami szepty "ona jest głupia i gruba nie słuchajcie DK"....oraz inne "Olewajcie D. bo kto wziął taką brzydulę do tej roboty a my dłużej tu pracujemy i awansu nie dostaliśmy, wygryziemy lalę..." nigdy nie zadzierałam nosa, zawsze byłam chętna do współpracy. Znam 3 języki obce ale dzięki swojej determinacji ponieważ tylko 1 język studiowałam a dwa pozostałe samodzielnie się nauczyłam. Jestem też zdolna w innych dziedzinach, piszę wiersze i dostałam 2 nagrody w konkursach dla Amatorów w 2009, potem zaczęłam malować witraże na szkle i porcelanie i dostałam nagrodę w konkursie tez dla amatorów sztuki malowania witraży. Potem wygrałam kolejny konkurs na opowiadanie o "śmierci własnej córeczki". Jednak ja chcę żeby inni cieszyli się z moich sukcesów, bo mojke życie jest strasznie trudne. Nikomu ze znajomych nie umarło 3 malutkich dzieci po porodzie, każdy rodzi do 50 lat. Naprawdę moja dawna koleżanka miałam syna na studiach i nagle zaszła w ciążę i urodziła mając 50 lat zdrowe dziecko. A mi umarło 3 dzieci ponieważ były wcześniakami. Każdy mówi " pogódż się i zapomnij bo już 15 lat minęło i po co o tym mówisz?" nie da się pogodzić ze śmiercią wszystkich trojga dzieci bo ja wciąż mam potrzebę macierzyństwa ale już weszłam w Menopauzę i nie mam menstruacji od roku. Lekarze nic złego nie znależli we mnie ale mam nagły zanik miesiączki w wieku 44 lata. Jestem zle rozumiana i ciągle odrzucona i nikt mnie nie chce w ogóle słuchać, nie mam nikogo. Często błagam Boga w modlitwie aby mi pozwolił już umrzeć bo moje życie nie ma żadnego sensu bez męża i 5 dzieci ( to było moje wielkie marzenie aby mieć 5 dzieci ) ponieważ mi umarło 3 braci też po porodzie, moi rodzice pochowali 3 synów. To chyba jakieś fatum wisi nad naszą rodziną że dzieci umierają po urodzeniu. Nie potrafię pomóc innym skoro ja ciągle jestem poniżana i odrzucana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×