Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość abecadło z pieca...

poród w Gdańsku

Polecane posty

Gość abecadło z pieca...

Postanowiłam założyć ten temat w szczególności dla osób, które będą rodziły w Gdańsku na Klinicznej. Ja tam urodziłam synka 2 m-ce temu. Pamiętam swoje obawy przed porodem, było ich mnóstwo.bałam się bólu, podejścia lekarzy i położnych. Tyle czytałam o „humorach i głupich tekstach. W ciąży oglądałam często „Porodówkę na TLC i myślałam, że chciałabym aby tak wyglądał poród Porodówka w szpitalu na Klinicznej jest bardzo ładna. Leżałam na Patologii, Oddz. Pooperacyjnym, Poporodowym i na Oddz. o przedłużonym pobycie. Nic tak ładnie nie wyglądało jak Porodówka. Dostępny jest prysznic bez żadnych ograniczeń, piłka na której dużo siedziałam. Podejście położnych i lekarzy super. Przez cały pobyt w tym szpitalu, a było to 14 dni super babki, które pomagają. Tamte czasy chyba minęły Jednak poród nie wyglądał tak jak w „Porodówce. Mówią, że przy porodzie jest ból jak na okres tylko że o wiele, wiele silniejszy w moim przypadku to się sprawdziło. Przy okresie miałam silne bóle krzyżowe i były również przy porodzie. Kurewski ból, mówiłam żeby mi plecy obcięli :I Nie było postępu porodu, nie pomagały zastrzyki, oxy. Lekarze robili wszystko, abym urodziła naturalnie, lekarz kładł się na brzuch, chcieli wypchnąć dziecko tragedia. Po co na siłę wypychać?? Wcześniej przebili pęcherz płodowy, główka w ogóle nie chciała wejść w kanał rodny. Traumą były dla mnie badania wewnętrzne, które kurewsko bolały. Płakałam prawie na każdym badaniu i mówiłam „czy to musi tak boleć?. Nie wiem czy dlatego że główka była wysoko i pchali te łapska głębiej?? I jeszcze tyle osób i tyle tych badań wkładali ręce i czekali aż będę miała skórcz. Parłam, ale bez efektów. Błagałam o znieczulenie zzo (głównie wybrałam ten szpital z powodu dostępu do zzo, bo takie opinie czytałam). Niestety ale robili wszystko, aby tego znieczulenia nie podać. W końcu przyszedł anestezjolog, ale znieczuliła mi się lewa strona ciała. Ból z prawej tak promieniował, że nic mi to nie dało. Na moje prośby o ponowne znieczulenie, lekarz powiedział, że mam czuć ból przy parciu. Parłam dalej, aż w końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam „jak mam urodzić dziecko jak partych nie czuję? Strasznie byłam zmęczona, minęło kilkanaście godzin. Lekarz strasznie zwlekał z decyzją o CC, w końcu powiedział że jedziemy na cięcie i że mam być z siebie dumna, bo spróbowaliśmy wszystkich metod, aby naturalnie urodzić. Wtedy pomyślałam, że nie jestem wcale z siebie dumna, bo chciałam już dawno cesarkę. Podejście tego lekarza było takie zrób wszystko, aby urodzić naturalnie, za wszelką cenę. Szpital chyba robi wszystko, aby oszczędzać i nie podawać zzo. I dziękuję mojemu dziecku, że nie chciał się wbić w kanał, bo ważył 4900g i gdybym urodziła go naturalnie, to na pewno na dole „normalnie bym nie wyglądała, nie wspominając o problemach z dzieckiem. Po CC przyszedł do mnie anestezjolog, lekarz i powiedział że takiej wagi nie urodziłabym siłami natury. W moim przypadku o dupę potłuc można USG, bo całą ciążę mówili, że dziecko normalne. Brzuch był duży, lekarze mówi czy bliźniaków nie mam kilkakrotnie, ale jak mówiłam o wadze to wszystko ok. Bałam się wagi dziecka i wiele razy mówiłam to lekarzom, przed wejściem na porodówkę też, dlatego zrobili usg 3600g. Wniosek jest taki, że gdybym zdecydowała się na drugie dziecko, to załatwię sobie zaśw.aby było CC, bo na samą myśl się boję. Ból po CC jest duży, nie masz dziecka od razu przy sobie, ale strach jest silniejszy I uważam, że przez te wkładanie łap miałam zakażenie szyjki macicy i bakterie przez które leżeliśmy w szpitalu. Pęcherz od porodu boli mnie prawie codziennie, nawet „na dole inna się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rowniez rodzilam na Klinicz
nej. bylo to w marcu zeszlego roku. trudno mi obiektywnie oceniac porod bo to bylo pierwsze dziecko i nie mam skali porownawczej. bylam na izbie przyjec ok 6rano a synek urodzil sie o 9.45 wiec w miare szybko. gdy dojechalam do szpitala mialam skorcze co 3 min. badania mnie nie bolaly, przynajmniej nie pamietam zadnego bolu im towarzyszacego, rowniez przebili mi pecherz - wydaje mi sie, ze dlatego gdyz malemu skakalo tetno. pisze, ze wydaje mi sie, bo to co mnie uderzylo p ofakcie to to, ze o niczym nie informuja rodzacej. poprostu przyszedl lekarz i powiedzial, ze przebije pecherz bez podawania powodu, potem tak samo z kroplowka - nie wiem co dostalam, moze oxy, moze cos innego. oczywiscie w trakcie porodu nie mysli sie o tym i nie dopytywalam o szczegoly. rowniez korzystlalam z prysznica i z pilki. przyszlam na porodowke z mysla, ze bez rodzic w kucki i nie bede brala znieczulenia. niestety bol mnie przerosl i poprosilam o nie - bylo juz za pozno, lekarz powiedzial, ze teraz juz rodzimy. w kucki tez nie dalam rady rodzic, skonczylo sie pozycja lezaca, ale bylo mi strasznie w niej niewygodnie, chyba podnozki byly za wysoko i w ogole nie moglam przec. w ksiazeczce zdrowia dziecka mam tak jakby podkreslony porod kleszczowy, ale nie wiem tego bo tak jak juz pisalam nie informuja o niczym. co do opieki to nie wypowiem sie zbytnio bo urodzilam w niedziele rano a we wtorek juz wyszlismy ze szpitala. dwie rzeczy mi sie nie spodobaly - choc nie wiem, moze tak jest w kazdym szpitalu. przed obchodem lataly pielegniarki i kazaly sprzatac bo obchod, talerzy nie moglo byc widac, toreb etc. na obchodzie lekarz zajrzal miedzy nogi - trwalo to moze 2 sekundy - i zawsze wszystko ok u kazdej. jak mowilam, ze chodzic nie moge, ze sie scian musze podpierac to slyszalam, ze tak ma byc i przejdzie samo. powodem trudnosci z chodzeniem byla prawdopodobnie ta zla pozycja parcia, bolalo mnie cale biodro i udo od zewnatrz, do tego pogruchotana kosc ogonowa. bol rzeczywiscie przeszedl sam tyle, ze dopiero po 5tygodniach od porodu... druga rzecz, ktora mnie tam negatywnie zaskoczyla to terror laktacyjny. ja doslownie bylam tam w stresie nonstop bo maly nie umial i nie chcial ssac od poczatku i bylam postrzegana jak nieudacznik i wyrodna matka. znow jestem w ciazy, bede rodzic w lipcu i nie wiem czy wybrac ponownie Kliniczna czy inny szpital. Ale jedno wiem na pewno - bede korzystac z zzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abecadło z pieca...
Z tą laktacją rzeczywiście coś w tym jest, bo mnie się non stop pytały czy piersia karmie. Pani Regina przychodziła (chociaz bardzo mi pomogła i chwała jej za to). Jeszcze non stop mówili „to jest wielkolud, on się nie zadowoli 30ml jak inne dzieci, dój, dój jak najwięcej, aby laktację zwiększyć. Chodziłam i ciągnęłam z laktatora dostępnego w szpitalu. Dziecki wyło, bo nie mogłam go przystawić, miałam płaskie brodawki. Przy próbach przystawiania małego spocona byłam jak prosie, a jeszcze jak płakał to już w ogóle.. Nie podobało mi się, że na Oddz.Neonatologii mogłam wchodzić ja albo mąż ale osobno. Przy dziecku było krzesełko, miałam go przystawiac jak najczęściej, a ja nie potrafiłam w takiej pozycji, jeszcze z obolałym brzuchem. Jak miały być obchody to wchodziły położne i mówiły „zaraz obchód, ale nie zawsze. Mi oglądali cięcie i sprawdzali czy macica się kurczy, także innych „zabiegów nie miałabym. Także inaczej może jak naturalnie rodziłaś.. A podczas porodu dostałam zastrzyk, ale nie pamiętam co to było. Położna powiedziała że na przyśpieszenie, poźniej kroplówka i ciągłe podłączenie pod KTG. Kazali leżeć na prawym boku, aby dziecko się obniżyło. A ja wytrzymać nie mogłam wtedy widziałam po minach wyraz, że muszę. Czekałam aż wyjdą i dalej układałam się tak jak mi wygodnie. Powiedziałam do męża „pier***ę, bo same by tak nie leżały na przekór. Minus to na pewno jedzenie pierwszy dzień nic nie miałam ze sobą, a kolacja tam jest o 16 co jest śmieszne w ogóle i miałam niedocukrzenie. Jedna dziewczyna miała cukrzycę i swojego jedzenia nie miała w ogóle, też miała niedocukrzenie i położna powiedziała, że ma w tej chwili coś zjeść, a ona że nie ma bo myślala że w szpitalu ma się dostosować do diety szpitalnej jak ma cukrzyce. Położna zasmiała się i powiedziała że tak tutaj nie ma dałam jej coś do jedzenia. Ja na porodówce nie miałam przykręconych podnóżków przy parciu jedna noga na położnej, druga na lekarzu. Ja też chciałam bardzo skorzystać z zzo, ale zwlekali ile mogli. Nie podobało mi się to, że leżeliśmy z synkiem tyle dni mieliśmy bakterię, która musiała spaść do odpowiedniego poziomu. Jak pytałam ile w danym dniu wynosi (odnośnie dziecka), to pediatra nie chciał powiedzieć. Później na zastępstwie inna doktor powiedziała że za mało krwi dziecku pobrali i wyszedł wynik nieprawidłowy. Czy nie można było od razu powiedzieć? Prawie codziennie pobierali krew, ale mówi „nie spadło. Pediatra mi się nie podobał, ale nie pamiętam nazwiska. Był taki głupio mądry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abecadło z pieca...
Na zaspie koleżanka rodziła, to mówiła że nie ma zzo - ale to było w 2011. W wojewódzkim zzo też nie ma i stawiaja podobno na naturalne porody. Z tą drugą od laktacji się też spotkałam i mówiła inaczej niż pani Regina. Dawała do zrozumienia że P.Regina się myli. Nie lubiłam jej, wolałam Reginę. Lekarze mogliby czasami słuchać bardziej pacjentów. Jak mój mały dostał wysypkę, to zapytałam się pediatry co to i od czego to może być, to odpowiedział "smarować tak jak Jezusa", spojrzałam na niego, a on "czy czytałam Biblię", odpowiedziałam, że nie, a on "w oliwie". Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo odpowiadał mi w dziwny sposób. Co to za odpowiedzi jak matka pyta się o dziecko co mu dolega..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olk
Rodziłam w Wojewódzkim 2 razy i muszę z ręka na sercu przyznać że opieka tam jest rewelacyjna ,lekarze nie olewają pacjentek ,chodzi mi głównie o pediatrów bo to o dziecko zawsze wypytywałam a nie o mnie ginekologów chociaż byli i tacy co przysiedli ,pogadali ,położne chętne do pomocy ,przy drugim dziecko miałam cc więc ta laktacja była nieco spowolniona ale mile i cierpliwe położne pomogły ,jak leżałam po cc to co chwile przychodziły na zmianę poprawiać mi poduszki ,dać pić ,potem pomogły wstać ,umyć się przebrać jedna z pań mnie czesala bo mam bardzo długie włosy i żebym po tym leżeniu nie miała kołtunów .Wojewódzki zawsze miał nie najlepsze opinie wśród pacjentek ale ja zaryzykowałam 2 razy nie żałuje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olk
No w wojewódzkim jest zzo od bardzo dawna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violta
a czy w wojewodzkim jest juz podawany gaz rozweselajacy do porodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie polecam Wojewódzkiego, na poczatku tego roku córka rodziła, niestety była to niedziela rano i chyba przeszkadzała połoznym w piciu kawy, bo zamknęły drzwi i wyszły z sali porodowej. Był to koszmar, jak mi opowiadała to powiem za czasów komuny chyba takich arogantek nie spotykało się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Ja rodziłam na Zaspie 3 lata temu i teraz tez zamierzam. Porodówka fajna, dostęp do prysznica, położne super. Nie ma zzo, ale od niedawna jest gaz rozweselający. Nie ma porodów zabiegowych ( z użyciem Vaccum czy kleszczy), jak coś jest nie tak to starają się nie zwlekać z cc. Na położnictwie też spoko, położne różne- zależy na kogo się trafi. Ale do przeżycia. Konsultacje z doradcą laktacyjnym jeszcze na sali po porodowej. Jedzenie jak to w szpitalu- szału nie ma ale ujdzie. Generalnie byłam zadowolona, tylko pobyt po porodzie mógłby być krótszy- oni wypisują po 3 dobach, mi wystarczyłyby dwie bo obie z córą dobrze się czułyśmy. Mam pytanie do mam, które rodziły na Zaspie w tym roku: podajcie listę rzeczy jakie zabrać dla siebie i maluszka do porodu i na pobyt w szpitalu. Przez 3 lata mogło się trochę pozmieniać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość styczniowa_mama2014
Ponawiam pytanie mamy, która pisała wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość styczniowa_mama2014
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilamnn
próbuję dokończyń moje wypociny, ale treść jest uznana jako spam... może następnym razem mi się uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilamn
Na 3 dobę dopiero lekarz porządnie zbadał dziecko i odkrył ten obojczyk. I dopiero się wyjaśniło, że mały przez ten cały czas wył z bólu, bardziej niż z głodu. To skoro tak często zdarzają się te obojczyki, to one nie mogły wpaść na to, że może dziecko jest uszkodzone a nie głodne? A one przyłaziły trzęsły nim na wszytkie strony żeby nie płakał, zamiast się porządnie przyjrzeć, albo lekarza wezwać. Same gadały, że to wielkie dziecko, kolos normalnie... to tak trudno im było skojarzyć, że może jednak poród naturalny mu nie posłużył? Jak lekarz przy wypisie odkrył co jest grane, to zalecił odpowiednie postępowanie, typu układac tylko na zdrowym boku, karmić w wybranych pozycjach, nie zakładać rękawów na uszkodzoną stronę itp. Mały od razu się uspokoił. Naprawdę nie koloryzuję i tak to wyglądało, a mnie do dziś trzęsie ze złości na samą myśl o tym. A z karmieniem pomagała pani z poradni laktacyjnej, na którą czekałam co prawda 1 dzień, ale w końcu przyszła i nieźle się nami zajęła. Ale muszę powiedzieć, że strasznie jest być po długim i bolesnym porodzie, z wrzeszczącym dzieckiem i być poinformowanym, że ktoś przyjdzie za pół godzinki, a ten ktoś jak gdyby nigdy nic pojawia się w dniu następnym. To oczekiwanie było dla mnie bardzo męczące. Inne położne jakoś starały się pomóc, ale miałam wrazenie, że szybko się zniechęcały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilamn
Poza tym to prawda, że ile położnych, tyle pomysłów. Chociaż na to byłam uodporniona i przygotowana i starałam się trzymać zaleceń jednej z najsensowniej mówiących pań i byłam przygotowana teoretycznie. Mimo to poradnia laktacyjna była niezbędna. Jako półśrodek panie nauczyły mnie też karmić dziecko po palcu strzykawką. Około 5 dni poza moimi marnymi kropelkami pokarmu dostawał sztuczne mleko. Tak walczyłam z laktatorem, że po paru dniach miałam pokarm i na przemian dawałam mu z piersi i ze strzykawki, ale już tylko mój ściągnięty. Po 2 tygodniach karmienie szło juz bez problemu i niczym nie trzeba było wspomagać. Gdyby pani z poradni laktacyjnej szybciej przyszła, o ten nieszczęsny dzień, może nawet bez tej strzykawki by się obeszło, ale i tak sądzę, że jest to świetny sposób na uczenie dziecka ssania i jestem wdzięcza że się tego nauczyłam i każdemu polecam w razie problemów. To jest naprawdę łatwy i dobry sposób. Teraz odliczam tygodnie do drugiego porodu i chyba pojadę na Kliniczną, bo tam jest szansa na zzo i tez jest dobry oddział dla noworodków. Oczywiście w nocy zzo nie podają, ech. Od końca zeszłego roku wprowadzili też, jak dla mnie, bardzo korzystną zmianę, a mianowicie zakaz odwiedzania w pokojach na położnictwie, tak jak jest na Zapsie. Jeśli ktoś chce, to jest wyznaczony pokój odwiedzin dla wszystkich. Także uwaga na to, jeśli ktoś wybrał kliniczną, bo chce mieć rodzinę przy łóżku. Jest to informacja sprawdzona- dzwoniłam przedwczoraj do szpitala i potwierdziła to położna. Straszna jest ta znieczulica w naszym kraju na cierpienie rodzących. Rozumiem, że chodzi o kasę, ale jest tyle badań potwierdzających przyspieszanie akcji porodowej dzięki znieczuleniom, że to już nawet nie tylko chodzi o komfort rodzącej. Zresztą słowo komfort jest na wyrost, bo złagodznie bólu porodowego nie prowadzi do komfortu tylko do sytuacji, że nie chce się popełnić z bólu jakiejś zbrodni i można w miarę godnie przez to przejść. Nie chcę nikogo straszyć bólami porodowymi, bo oczywiście, że są też porody szybkie i panie lepiej znoszące cierpienie, ale moje doświadczenia z porodem dużego dziecka są potworne i niewiarygodnie dołujące, czego nikomu nie życzę. Dla mnie słowo poród wiąże się z koszmarem, nie ma nic wspólnego z pięknym przeżyciem, niestety. Oby tym razem było lepiej:) Przepraszam za rozpisywanie się, ale może komuś moje informacje się przydadzą i okażą pomocne. Życzę każdej z Was powodzenia i godnego przejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej! są tu jakieś mamy rodzące w gdańsku??? podzielcie się swoimi opiniami. Za 3 tyg. rodzę i jestem zainteresowana tematem. Ja pierwsze dziecko rodziłam na Zaspie, miałam cc, teraz nie wiem co mnie czeka, nie mam wskazań do cc, więc może i być sn. Na ZAspie nie byłam zadowolona z położnych, była jedna zmiana taka, zaraz po porodzie że płakałam nie wiem czy z bólu, bo ruszyć się nie mogłam a te darły się na mnie jeszcze, po co dzwonię po nie. W tym czasie dziecko mi płakało, a ja nie mogłam po nie wstać po nie minęło nawet 8h po cięciu. Później już było lepiej, chociaż laktację wspominam jako koszmar, dziecko płakało jakby się nie najadało, a nikt z poradni nie przyszedł. Teraz rozważam Zaspę, ze względu na dobrą opiekę na oddz. neonatologicznym, którą się ten szpital cieszy, ale myślę także o Klinicznej. Jakie Wy macie przemyślenia. Piszcie proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćl
Hej ja rodzę w czerwcu, wybrałam Copernicusa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to moze i ja dorzucę swoje spostrzeżenia. Rodziłam dwa razy na Zaspie i powiem jedno nie polecam! Dlaczego? Położne nieprzyjemnie, to każdy wie i nie są to mity, ginekolodzy na położnictwie to niedoświadczeni rezydenci w dużej mierze nie znający się jeszcze zbyt dobrze. Ja rodziłam niedawno i wystąpiły komplikacje, dostałam stanu zapalnego i prawie sepsy po cc, na 5 lekarzy, którzy się na obchodach przewijali tylko ostatni (parę godzin przed wypisem) przytomnie zlecił badanie i wyszedł mi ostry stan zapalny, kolejna reoperacja (drugie cięcie) bo porobiły mi się krwiaki 10 cm w macicy, które powodowały ten stan zapalny. Nie mogłam opiekować się dzieckiem, jeden wielki koszmar. Dziecko na izolatce a ja ani ręką ani nogą nie mogłam ruszyć w gorączce. Nie polecam pomimo podobno dobrej opieki neonatologicznej tego szpitala, a cc to mit!! ja 20h ponad rodziłam siłami natury mimo że pierwsza ciąża zakończona była cc, dopiero jak z bólu nie byłam w stanie iść do toalety i się załatwić, dopiero cewnik pomógł i ulżył zrobili mi kolejne feralne cięcie. Mój poród II - jeden wielki koszmar o którym chcę zapomnieć. Gdybym mogła cofnąć czas wybrałabym kliniczną, przynajmniej mają kompetentnych ginekologów, a nie partaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czesc ja rodze w lipcu i nie moge sie zdecydowac co wybrac kliniczna czy wojewodzki, chcialabym zzo, ale slyszalam ze teraz wojewodzki polaczył sie z zaspą i nie wiem czy zzo nadal mozna tam dostac, czy sa dziewczyny ktore maja na ten temat jakies info?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jak jest w wojewódzkim, na zaspie nie ma, jest tylko gaz ale to nic nie daje...Ja bym wybrała kliniczną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×