Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mamusia8899

Poradźcie - mąż - teściowa.

Polecane posty

Gość mamusia8899

Mój problem jest taki. Od 3 lat mieszkam z mężem w domu teściowej. Mamy roczne dziecko, a za niedługo na świat przyjdzie drugie. Moim problemem jest relacja z teściową, a na tym podłożu z mężem. Przez 2 lata, mąż za wszelką cenę próbował mi udowodnić, jak bardzo nienawidzi swojej matki, jak bardzo nią gardzi. Tak jak całą swoją rodziną. Kiedy ja poznałam ich trochę bliżej, okazało się, że nie będę potrafiła się z nimi dogadać. Teściowa jest samotną matką. Kiedy mąż był mały, nie zajmowała się nim, tylko oddała go pod opiekę swoim rodzicom. Zanim urodziło nam się dziecko, teściowa też wyrażała się o swoim synu (moim mężu) najgorszymi epitetami. Tak jakby to jego winiła za to, że się urodził, że jest niewychowany, że traktuje ją tak jak traktuje. Niestety była to tylko i wyłącznie jej wina. Problem z tym, że od kiedy mamy dziecko, teściowa zmieniła front. Teraz "włazi w tyłek" mężowi. "Może coś kupić, może Cię zawieźć", itp. Tak mniej więcej pół miesiąca jest miła i grzeczna, a drugie pół "spierdalaj", "zamknij się", itp. I niestety mąż ode mnie wymaga dostosowywania się do jej humorków. Jak jest miłą to ja mam jej włazić w dupę, a jak nie, to mam być niemiła. Olewałam to, ale teraz za "kartę przetargową" mają moje dziecko. Nie wiem już co z tym robić. Jak teściowa się popłacze, bo ona nie może dziecka na ręce, to mąż leci i jej dziecko da. Mimo, że umawialiśmy się na nie branie go na ręce - uczy się chodzić. Szlag mnie trafia, bo ja obrywam, że nie dam go jej na ręce, bo jej nie pozwalam. A ja po prostu staram się zachować jakieś zasady w wychowaniu mojego dziecka. Nie uważam teściowej za dobrą matkę, więc nie chce, żeby za mnie decydowała jak mam wychować moje dziecko. PORADŹCIE jak "uwolnić się" od nakazów, zakazów i humorków tej kobiety. Przeraża mnie, że za chwilę będzie drugie dziecko i będzie dalej się tak działo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia8899
No nikt tego nie czyta? Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tewwetwetwettwe
wyprowadzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radzę
Tak to jest jak się razem mieszka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak sie uwolnic
rada jest jedna - isc na swoje i tesciowa nie bedzie wisiala ci nad glowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a macie mozliwośc zamieszkania na swoim? od zawsze twierdziłam że mieszkanie z teściowymi to zło najgorsze- chodz ja swoją tesciowa lubie. Moim zdaniem powinnas mezowi postawic sprawe jasno że to Twoje dziecko i to Ty decydujesz kto i co w jakim czasie z nim robi ( np bierze na rece) sama nie wyobrazam sobie sytuacji w ktorej tesciowa wie lepiej odemnie co lepsze dla mojego dziecka. A humorki teściowej miałaby tam gdzie słonce nie dochodzi albo rzadko dochodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zxzx
A czemu tam mieszkacie jeśli tak wasze kontakty wyglądają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ci można poradzić
dopóki u niej mieszkacie to dobrze nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia8899
Wlaśnie o to chodzi, że nie możemy się wyprowadzić. Po prostu nas nie stać na to. Poza tym mamy oddzielną górę, na którą wydaliśmy ostatnie pieniądze (ok 30tys zł). Najbardziej jednak mnie przeraża wpływ teściowej na mojego męża. Ja to wszystko mogę olać, ale ona bierze męża na litość. I robi wodę z mózgu mojemu dziecku. Na każdą rozmowę reaguje krzykiem. Nic nie dociera. Raz groziła mi, że pójdzie do sądu i mi dziecko zabierze, bo nie umiem się nim zająć. Jak jej odpowiedziałam, że jej się nie uda (mam znajomą prawniczkę), to chciała wystąpić o nakaz widzeń. Że ja jej niby zabraniam. Nic nie dociera... Nie wiem co robić... Najgorsze, że przez to wszystko ciągle kłócę się z mężem. A wychowywanie dzieci w takiej atmosferze podpada pod patologię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×