Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kun

jak z dumą i wewnętrznym spokojem przeżyć rozstanie?

Polecane posty

przeżywam teraz rozstanie, po 2 latach zwiazku. Zupełnie odmienni my - inne wychowanie, religijność, wzorce z domu, marzenia, aspiracje i potrzeby. Ja chcę czegoś wyjątkowego, jemu starcza to co ma. Dużo gadał, że rodzinę chce mieć, poważnego związku szuka-a de facto ciągle niezdecydowany. Zmieniłam się dla niego, stałam się grzeczną dziewczyną która obiad ugotuje i ma zakaz kontaktów z byłymi. Głupia ja się godziłam na to wszystko. Rozpasał się. Eskalacja żądań - z jego strony: ze względu na religię - nie chcę seksu do ślubu (ja temperament mega) bez jednoczesnej prośby reke. Katolik rozmodlony a tak nieuczciwie postępuje. Dostał zbyt wiele - żałuję że się godziłam na to wszystko. Nawet pracę mu załątwiłam, w której taki hołubiony jest teraz przez baby. Skrzydeł dostał, zapomniał że ja mu towarzyszyłam w bardzo trudnych chwilach. Jemu nie zależy. Nie chce mu się już. Ja się czepiam jak on taki zapracowany. Że moje nieważne potrzeby, że mam nie przesadzać. Z reszta zawsze miałam niedosyt, że mnie nie kocha jakbym chciała: nad życie. Ale tak chciałam żeby wyszło, że już gotowa byłam na związek taki okrutnie poważny. Dlatego poświęciłam wiele, bo myślałam że tak ma być i ten człowiek jest warty tego. Jak się okazało - błąd. Czuję się po prostu "wydymana"... Reasumując: wiem że to nie dla mnie facet z powodów wymienionych wyżej i wieeeelu innych. Ale boli to wszystko. Jak przeżyć koniec związku, w który się włożyło tyle energii? Jak się czuć wygraną a nie przegraną? JAk w takim momencie wierzyć, że jeszcze będzie wspaniale z tym właściwym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anybody? nikt nie pomoże? wesprze trochę może? hm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkljhnk.
idz z bogiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem chyba szczęściarą :)
z dumą i wewnętrznym spokojem...chyba nie da rady ale musisz przez to przejść po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki :) takich słów właśnie potrzebuje teraz :) i cieszę się że Ty jesteś szczęściarą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam podobnie,zostaje zacisnąć zęby tylko,niestety ci co okazują uczucie najwięcej na tym tracą,zawsze to sobie mówię i popełniam ten błąd,potem zbieram koszty,ale nie umiem kalkulować w uczuciu,choć chyba powinienem zacząć,ty też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
johny :) że też taki człowiek ja nie może trafić na takiego człowieka jak Ty :) u mnie serce na dłoni - nie chcę kalkulować, zmieniać się, udawać, prowadzić gierek. czy to nie może być proste?? jak u Ciebie sytuacja wygląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj "Poraniona". Kiedy czlowiek wlozy tak wiele, a otrzyma tak malo , czuje sie rozzalony i wykorzystany .Mozna by powiedziec , czemu dalas tak wiele , wszak nikt Cie nie zmuszal.Pisze te slowa , po to , bys w nastepnym zwiazku nie wyzbyla sie znow, co do ostatniej monety . W zwiazkach jest czesto nierownowaga miedzy dawca a biorca i na odwrot. Poczucie tej nierownowagi staje sie gorzka pigulka , jesli uswiadomimy sobie, ze ona nam, zaczyna uwierac, ciazyc i wtedy staje sie przelom.U Ciebie tak sie wlasnie stalo. Tu nie wyrownasz strat juz , trzeba wkalkulowac je w koszt, ktory ponioslas na wlasny uzytek i wlasne ryzyko . Jesli pogodzisz sie z tym, zaakceptujesz fakt "wykorzystania" , potrafisz potraktowac to, jako niezasluzony prezent dla niego , pojdziesz wolniejsza , bardziej lekka w przyszlosc. Madra osoba zostawia ciezar po drodze .Bedzie sie ogladala w tyl, czasem tesknila, ale lzejsza pojdzie do przodu . Sama zdziwisz sie , jak daleko mozesz isc do przodu, i jak wiele jeszcze osiagniesz i doswiadczysz . Tego Ci zycze .Bys poszla lekka do przodu , bez tegoz ciezaru , ktory zostawilas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eleene, fajnie że tacy jak Ty ludzie tu są :) dziękuję za te słowa Dałam tyle bo chciałam żeby wyszło. Miałam nadzieję, że to może byc TEN, z którym będę i dziecko zmajstruję :) Że poświecenie jest konieczne, że warto. Żałuję bardzo tych poświęceń ale tak jak mówisz trzeba naukę z tego wyciągnąć na przyszłość. Tak zrobię. Zostawię to za sobą prędzej czy później. Tylko problem w tym, że ten związek i jego koniec i wszystko to o czym pisałam zniechęciło mnie do facetów. Zaczynam powątpiewać, czy moje życie to ma być związek, dziecko, praca, dom.. może świat ma dla mnie coś innego? Nie wiem. Żałoba po niespełnionych oczekiwaniach i utraconych pragnieniach trwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mysl za duzo naprzod.Bierz kazdy dzien na talerz, jak kawalek tortu .Za duzo nie da sie zjesc na raz. Bedzie , co los poda Ci na tacy.Ty albo to przyjmiesz , albo odrzucisz . Jesli przyjmiesz, badz pomna wczesniejszych doswiadczen.A los ? Czlowiek zamyka drzwi, los otwiera okno. Glowa do gory. Jeszcze Cie cudownie zaskoczy LOS.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eleene,dziekuje Ci z całego serduszka :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredeczkaa
Jakkolwiek to trudne to skup się na sobie. Ja właśnie zakończyłam prawie 4-letni związek. Czuję wielki żal, póki co gniecie trochę za mocno i ciężko iść do przodu. Ale wszystko drobnymi krokami. Tyle czasu nieważne były moje potrzeby, moje pragnienia. Od teraz będą najważniejsze. Przez pół związku wmawiałam sobie, że nie zasługuję widocznie na więcej. A teraz wiem, że to nieprawda. To zwyczajnie nie był ten. Nie wiem czy będzie kiedyś lepiej. Ale na pewno zawsze będę dążyła do tego. Wstaję rano i mimo wszystko uśmiecham się do siebie. Wiem, że z czasem będzie lżej. Byle do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×