Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomocy bo słaba jestem

Zerwałam i myślę, czy się nie odezwać

Polecane posty

Gość Pomocy bo słaba jestem

Widzę, że jest na skypie... wczoraj mu napisałam, żeby zostawił mnie w spokoju i nie próbował się więcej kontaktować... ale mi ciężko, i z nim, i bez niego.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci tak: Sama musisz podjąć decyzję, ze świadomością, że cokolwiek zrobisz, będziesz żałować. Rozważ dobrze wszystkie za i przeciw. Nikt z forum tego za ciebie nie zrobi. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
Masz rację... cokolwiek zrobię, pożałuję... Lepiej dla mnie, żebym się z nim nie kontaktowała, to będę mogła w spokoju przeżyć żałobę po tym związku. Ale boli jak cholera i strasznie ciągnie, tak nam się dobrze gadało zawsze..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaki jeeden...
to dlaczego w takim razie zerwałaś skoro tak Cię do niego ciągnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
Bo miał wady nie do zaakceptowania. Kłamał, niedotrzymywał słowa, mówił jedno a robił drugie oraz podejmował beze mnie decyzje mające wpływ na mnie. Tylko jemu już chyba przechodzi, a mnie nie... :( to mój 1 facet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość georginiaaa
To był znajomosc tylko netowa? Czy w realu tez? No i ile masz lat? 15? Kto normalny tak traktuje drugiego czlowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a po co masz do niego sie odezwać? zerwałas z nim,ok..ale po co pisać do niego? no powiedz mi po co? znowu rozdrapywać rany? źle na tym wyjdziesz jak odezwiesz sie do niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
Żadna netowa, mam 21 lat, mieszkałam z tym człowiekiem. Teraz wyjechał. Tęsknię bo to dopiero kilka dni po zerwaniu. Czy wy się tak szybko odkochujecie? Zazdroszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie odkochujemy się szybko:classic_cool: tylko podejmujemy dojrzale decyzje a nie na fali emocji rzucamy puste slowa.... podjełas decyzje wbrew samej sobie a teraz ponosisz tego konsekwencje. Napisz do niego przeproś i poproś o to by ci wybaczył:P tak się dojrzale zakancza konflity

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
No way. Nie wrócę do niego. Teraz idealizuję, ale tak wiele razy byłam nieszczęśliwa, płakałam przez niego... Tylko czemu to się zaciera w pamięci i zostają w głowie tylko te dobre chwile... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D:D to za 6 miechów przejdzie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...o ile wytrzymasz:P w co wątpie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a taka sobie
widocznie go nie kochałaś skoro potrafiłaś go rzucić. jesli bys go kochala starałabyś sie rozwiązać problemy , a co najważniejsze pomóc mu z wadami . mojemu też sie to zdarzało wyniosl z poprzedniego zwiazku ( duzo by gadac ) ale bylam cierpliwa i udalo mi sie to zwalczyc teraz jest dobrze . pomoglo nam w tym uczucie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
Za 6 miechow to jemu przejdzie, a jeszcze 2 tygodnie temu wyznawal, ze jestem ta jedyna. No coz on mial wczesniej dziewczyny ja partnerow nie. Boli. Nie wiem. Moze po prostu potrzebuje czasu. Tym niemniej decyzja byla podjeta po miesiacach prob rozwiazania problemow, az dotarly do mnie 2 rzeczy: ze on jest taki z natury i ze sie nie zmieni, jak dlugo z nim bede.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec jestes swiadoma tego co robisz:) teraz tylko utrzymaj podjetą decyzję ...jesli naprawde jest ona zgodna z tym co czujesz to nawet jak bedzie probował manipulowac tobą to jej nie zmienisz i nie złamiesz sie ;) Bo jesli sie złamiesz to tylko utwierdzisz go w przekonaniu że zmieniac sie nie musi bo i tak ulegasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
v34, dokładnie tak myślę - jemu zależy (a przynajmniej zależało) na mnie, na tym, żebym z nim była, miałam być na życie - i wiem, że jeżeli się zejdziemy, to w tym momencie on osiągnął swój cel, ma mnie z powrotem, więc może się odprężyć i wrócić do swoich przyzwyczajeń. To boli, bo iałam nadzieję, że pierwszy będzie od razu właściwym, na życie. Los chciał inaczej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm mozna postawic warunki dać mu troche dorosnąc i pozwolic ponosić konsekwencje swich zachowań a smaą byc konsekwentną ze jesli warunków nie spełni to musi miec swiadomosc że to koniec!!! bezwzgledny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwszy wlasciwym? To tylko nielicznym sie tak uda .Szukanie wlasciwego partnera to srednio -2-3-4 lata statystycznie ( tak pisza w Charakterach).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli łatwiej jest z nim niż bez niego to wróć, ale jesli jego wady wiesz ze sie nie zmienią to daj sobie spokój... po co sie meczyc z kłamcą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
v34, nie... nie dość że od teraz jest i będzie w innym kraju, to pewnie mu już tak nie zależy... z osstatnich naszych rozmów wynikało, że skoro nie jest moicm chłopakiem to możemy być przyjaciółmi. Cóż, może ten konkretny facet potrafi gładko przejść z bycia parą do bycia przyjaciółmi (?). Ja nie, bo mi tak łatwo nie przeszło jak jemu... a próby wyjaśnienia jakie podejmowaliśmy prowadziły tylko do rozgrzebywania związku i mojego cierpienia psychicznego. Nie widzę innej możliwości niż odciąć się całkowicie, tym bardziej jeśli jemu już przechodzi. Tyle że to boli, a przyjaciół w tej chwili nie mam tutaj żadnych (wyjechali, jestem za granicą). Stąd piszę na forum - znikąd wsparcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm to pierwsza miłosc wie pierwsze doswiadczenie:) Jasne że boli:P jakby nie bolalo nie miałabys szansy przeczekac tzw żałobe po zwiazku ;) ale jutro tez bedzie dzień i kolejny tak tez bedzie i nowa miłosc i kolejna :) to tylko kwestia czasu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
kurcze, najbardziej się boję - wiem, że to już cięższy kaliber - że skończę jak moja matka, po rozwodzie iluś facetów i żaden nie ten. W sumie większość (chociaż nie wszystkie) z jej przyjaciółek się rozwiodły. Zresztą jedna z nich, bo jej mąż miał takie same zapędy, jak mój były - żeby podjemować decyzje za nią... w rezultacie wziął kosmiczny kredyt i skończyło się rozwodem. Ja tak cholera nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uuu to juz glębszy problem :P kwestia jest w tym czy tylko winą za rozpad obarczas partnera czy sama z siebie równiez jakies wnioski wyciagasz?:P najgorsze jest ustawiac sie w roli "mamam zawsze rację" lub "to ja jestem ofiarą tego zwiazku" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
Nie, nie czuję się ofiarą, może własnej niecierpliwości, to jedna z moich największych wad... Przy czym mam na myśli raczej wejście w związek niż jego zakończenie - to drugie było bardziej przemyślane. Moje poczucie własnej wartości póki co jest w sumie nienaruszone, może nawet ma się lepiej, niż przed związkiem - czuję się kobietą, wypiękniałam, dużo się nauczyłam o relacjach z ludźmi. Mimo wszystko jest we mnie żal: że pierwszy był nie tym na całe życie, że się nacierpiałam w tym związku i że nadal cierpię, bo go jeszcze kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimo wszystko jest we mnie żal: że pierwszy był nie tym na całe życie, że się nacierpiałam w tym związku i że nadal cierpię, bo go jeszcze kocham. xxx czasem na pewne rzeczy nie mamy wpływu...na decyzje innych ludzi tez nie:) Ty chciałaś ale nie wsystko co chcemy mamy szanse dostać...moze własnie dlatego że za rogiem czeka nas coś lepszego, coś bardziej wykwintnego, cos za co bedziemy kiedyś dziekować;) Nic w zyciu nie dzieje sie bez przyczyny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
Mam taką nadzieję, że będę w takim związku z innym mężczyzną, że będę się cieszyć, że nie zostałam z byłym i gratulować sobie decyzji o zerwaniu. Chciałabym dojść do momentu, kiedy nie będzie mnie już ruszać co on myśli czy robi, nie będę marzyć o kontakcie, nie będzie mnie serce boleć na myśl o nim, a przede wszystkim dojdę do wniosku, że nie żałuję ani związku, ani rozstania, bo jedno i drugie mnie wzbogaciło. Ale póki co jeszcze go kocham, rana jest świeża, i żal, że ten w sumie fajny człowiek ma wady nie do przeskoczenia... tyle mi dał, że nie wiem, czy jakikolwiek inny mi tyle da... ale nie dawał mi tego, czego najbardziej potrzebuję - żebym mogła polegać na mężczyźnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm ciekawi mnie to poleganie na męzczyznie?:) co dokładnie masz na mysli?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
żebym mogła wierzyć jego słowom - jak mi coś obiecuje, jak się zarzeka, jak mi wyznaje, jak mi mówi o planach na przyszłość, jak mówi o swojej przeszłości i tak dalej. Żeby był słowny. Tego mi strasznie brakowało w tym związku, jakby grunt usuwał mi się spod stóp. Takie cechy jak niedotrzymywanie słowa sprawiają, że ze znajomego nie zrobię przyjaciela - bo się zamęczę, umawiając się na spotkania, na które ta osoba nie przyjdzie, i wkurzę wysłuchując przeróżnych kłamstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec co mozesz zrobić dla siebie by nie czuć sie oszukana?:) by nie mieć poczucia żalu z niedotrzymanego słowa? Jego nie zmienisz ale mozesz pozwolić mu ponieśc konsekwencje takiego postępowania;) wyłapywac kłamstwa i manipulacje i nazywac je po imieniu odważnie:) i nie zakładac że kazde słowo to prawda..wtedy unikasz rozczarowań ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocy bo słaba jestem
v34, powiem ci szczerze, że już byłam zmęczona - i trudno, żeby on nie był - wspólnym życiem z tym okropnym poczuciem, że każde jego słowo może być prawdą lub może nią nie być, że każda jego obietnica może być na serio lub tylko słowem rzuconym na wiatr, że każda deklaracja woli zmiany może się rozwiać przy najmniejszej "zmianie okoliczności", czym się zawsze usprawiedliwiał... kiedy piszę "żeby był słowny" nie mam na myśli jego, tylko jakiegoś potencjalnego mężczyznę, z którym mogłabym być. Konsekwencją jego zachowań było wiele rozmów, wiele tłumaczenia, czasem mój płacz i wściekłość... aż wreszcie postanowiłam, że chcę skończyć ponieważ to ja ponoszę emocjonalne konsekwencje jego zachowań, czy mi się to podoba, czy nie. Dałam mu ostrzegawczy weekend osobno - że chcę się zastanowić, czy ten związek ma jeszcze dla mnie sens - ale cóż, zmarnował każdą kolejną szansę. Może to po prostu jeszcze szczeniak, ale ja wiem, że on robił również numery swojej rodzinie - taka jego natura, a po co mi spędzić młodość cierpiąc w związku z kimś, kogo muszę wychowywać? No i zerwałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×