Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

smutna3

odchodzę , po dwóch latach...

Polecane posty

cześć, mieszkałam z Nim 1,5 roku, a znamy się od 5, zostawiłam dla niego wszystko i wyjechałam za granicę, pracowaliśmy, urządzałam nasze mieszkanie, co prawda wynajmowane, ale było nam tu dobrze. Czasami odstawiał po pijaku, różne numery, czasami myślałam, żeby odejść, ale zawsze wracała, bo jak to mówią miłość jest ślepa. Wpierałam go w trudnych chwilach, przebaczałam to co robił, bo wiedziałam, że nie miał łatwego dzieciństwa. Mimo tych niektórych wybryków, był naprawdę kochany. Zaplanowaliśmy ślub, byliśmy w Polsce, wszystko zarezerwować, w piątek ustaliliśmy termin w USC,a w niedzielę gdy wracaliśmy do domu, pokazał swoje prawdziwe oblicze. Ta droga była czymś strasznym, szarpanie za kierownicę, wyzwiska...także pod adresem mojej rodziny. Nie wytrzymałam, rodzice wiedza o wszystkim, zmienili o Nim zdanie i powiedzieli, że nie pozwolą mu już dłużej tak mnie traktować. Postanowiłam wrócić do Polski, wiem, że dobrze robię, ale ja go tak bardzo kocham,m że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dzwoni, przeprasza, zawsze wybaczałam, ale tym razem przesadził. Odwołuję wszystko co było zaplanowane, salę, orkiestrę... wiem, że dobrze robię, ale mimo wszystko serce mi pęka i ciągle płacze...nikt nie zna mnie tak jak On, i nikt nie zna Jego tak jak ja. Może dla innej będzie w stanie zrobić to czego nie potrafił dla mnie...kobieta wybacza, ale nie zapomina...od pewnego czasu już nie potrafiłam mu zaufać, ciągle kiedy było ok, musiał coś zrobić, musiał zawieźć po raz kolejny...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna pantera ksjkjadh
Dobrze robisz, smutek minie, najwazniesze ze jestes swiadoma jak ciezkie byloby z nim zycie, a juz gdybyscie mieli dzieci bylaby tragedia dla nich, szacunek to podstawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, wiem. Jestem pewna, że robię dobrze, ale mimo wszystko wciąż nie wierzę w to co się dzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że to marne pocieszenie, ale lepiej, że przejrzałaś na oczy teraz, a nie dopiero po ślubie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarancza 325
w związku podstawa jest szacunek, można się pokłócić, ale trzeba się szanować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, wiem i rozumiem to wszystko, tylko wiem też, że on w głębi serca taki nie jest, bo potrafi być dobry, czuły, czasami wydaje mi się, że u wszystkich tak jest, ale to tylko moje złudzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, wiem i rozumiem to wszystko, tylko wiem też, że on w głębi serca taki nie jest, bo potrafi być dobry, czuły, czasami wydaje mi się, że u wszystkich tak jest, ale to tylko moje złudzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się wydaje, że facet ma problemy ze sobą i powinien się leczyć. Nie powiedziałaś, czy to tylko pod wpływem alkoholu, czy ogólnie jest agresywny, może dochodzą do tego te problemy z niełatwym dzieciństwem. Postaw warunek - albo poszuka pomocy, albo odejdziesz. Jeśli się kochacie, to warto o to zawalczyć, ale TYLKO z pomocą specjalistów! Nie wierz w zapewnienia, że się zmieni, że tylko Ciebie i Twojego wsparcia do tego potrzebuje. Zaburzenia się leczy, to choroba. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejnej szans już ode mnie nie dostanie. Miał ich tyle, że jakby chciał to wykorzystałby chociaż jedną z nich,a on tak naprawdę nic nie zrobił, owszem zmieniał się, ale nigdy nie przestał do końca pić, stracił nawet przez to prawo jazdy i rozwalił auto, ileż można, dawać szans? nie, ogólnie nie jest agresywny, pracuje, odkładaliśmy na ślub, na wspólna przyszłość, oddał mi swoją kartę do bankomatu, przynosił wszystkie pieniądze, nie był złym człowiekiem, ale kiedy się pokłóciliśmy to szedł się napić, albo kiedy się napił ja robiłam mu o to awanturę. Ja nie piję prawie wcale, uważam, że alkohol jest dla ludzi, ale mądrych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna3 - a wiesz, co się obiecuje tej drugiej osobie składając przysięgę małżeńską? Że będziesz z nią w zdrowiu i w chorobie. Twój niedoszły mąż jest chory, co z tego, że dawałaś mu szansę, skoro nie szukaliście pomocy? Moja ciocia ma męża alkoholika w ostatnim stadium. I nie zostawi go, chociaż on nie chce się leczyć, bo tak ślubowała. Oczywiście nie mówię, że masz pozwalać się poniżać i katować, ale powinnaś spróbować mu pomóc, skoro nie wyobrażasz sobie bez niego życia. jeśli jest Ci łatwiej odejść, niż zawalczyć - to dobrze że do tego ślubu nie doszło. Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bncbbcv
Dobrze robisz, że odchodzisz bo z kimś takim być nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko, że ja nie składałam mu jeszcze żadnej przysięgi. Owszem kocham Go i był dla mnie kimś ważnym, a nawet najważniejszym. Może moje odejście coś mu uświadomi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zbulwersowanaa
smutna3 - może i nie obiecywałaś, ale planowaliście ślub, więc chyba zdawałaś sobie z tego sprawę, że jesteś gotowa to ślubować? A gdyby twój narzeczony dostał raka, też byś od niego odeszła? Alkoholizm choroba jak każda inna, da się ją leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porównujesz raka do picia? z raka się nie da zrezygnować, a z wódki czy z piwa owszem. Fajnie byś się czuła wiedząc, ze po cudownie spędzonym dniu Twój chłopak pojechał do baru, wypił kilka piw za dużo, wiedząc, że na drugi dzień mamy jechać do Niemiec? 800 km to trochę długi dystans i uwierz, jadąc bałam się że zaraz nas gdzieś rozwali, prowadziłam auto i płakałam , a on rzucał w moim kierunku same wyzwiska i to nie tylko w moim, w kierunku moich rodziców, siostry. Uważasz,że to normalne? a jak będziemy mieć dzieci to co? też by jechał pijany, czy może odbierając je ze szkoły, zabił by je po drodze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym, próbowałam, już raz postawiłam mu ultimatum, powiedział, że udowodni mi, że potrafi nie pić, jeśli przez miesiąc nie wytrzyma pójdziemy do lekarza, miesiąc wytrzymał a później znowu było, że on nie ma z tym problemu, że przesadzam, to co mam go tam na siłę zaciągnąć, czy tak mieć przez całe życie? jesteś taka mądra, bo jesteś sama? czy masz faceta, na którym możesz zawsze polegać bo nie pije?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×