Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

andziula88

Mamusie Aniołków - pomóżmy sobie wzajemnie.

Polecane posty

Gość zaspana_marzycielka
Aha. Ostatnią ciążę prowadziłam na lekach: acard, clexane 40 (zastrzyki), encorton (steryd), luteina 50 i dupa blada z tego wyszła. Więc szczepienia (kontrowersyjne) z limfocytów partnera to jedyna droga dla mnie teraz. Mam znajomą, która 7 razy poroniła. To jest dopiero tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patyczek8282
zaspana marzycielko nie wyobrazam sobie nawet tego co przechodzisz. 4 poronienia to jest straszna tragedia, brak nawet slow bo one i tak pewnie niewiele daja :( Najwazniejsze, ze sie nie poddajesz, jestem pewna, ze w koncu bedziesz mama..wszystkie bedziemy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaspana marzycielko, nie zaśmiecasz wątku, nie gadaj głupot. Powiedz mi tylko, bo ja jestem spod Opoczna, nie wiem czy wiesz gdzie to jest, ale mniejsza z tym, rodziłam w Łodzi, od razu od swojego lekarza prowadzącego dostałam skierowanie do Matki Polki i tam też zamierzamy w przyszłości robić badania, daj Boże prowadzić ciążę i rodzić. Jutro jesteśmy umówieni z prof. Wilczyńskim i liczę na to, że powie coś pozytywnego, co da mi nadzieję na kolejną Dzidzię. Pisałaś, że też zamierzacie jechać do prof. Malinowskiego, nie znam go, gdzie on w ogóle przyjmuje, napisz coś więcej o nim. I skąd w ogóle jesteś bo piszesz o Białymstoku i o Łodzi...gdzie miałaś wykonywane łyżeczkowanie, w Łodzi też? Patyczek, wszystkie będziemy mamusiami, innej opcji nie biorę pod uwagę :) ja marzę o trójeczce....zawsze o większej gromadce marzyłam :) ale na razie oby jedno Dzieciątko i zdrowe, to najważniejsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Chcialam sie dowiedziec czy staralyscie sie szybko o dziecko. ja poronilam 15 lutego. Musialam miec lyzeczkowanie bo byl to 9 tc. Nie minelo duzo czasu ale ja wiem ze bardzo chce miec dziecko, partner tez. oboje z poprzedniej ciazy cieszylismy sie ale okazalo sie w miedzyczasie, ze jestem chora (mam chlamydie), w dodatku mialam naprawde duzo stresow i sadze, ze to moglo byc przyczyna poronienia. Chcialabym juz zaczac starania tylko nie wiem czy to nie jest za wczesnie. Fizycznie czuje sie bardzo dobrze, psychicznie tez, musialam pogodzic sie z ta sytuacja ( co innego moglam zrobic)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daga, ja myślę, że to za wcześnie już teraz zacząć starania. Ze względów medycznych przede wszystkim. Niby 9 tydzień to maleńka ciąża, ale mimo wszystko macica musi dojść do siebie, musi odpowiednio przygotować się na przyjęcie kolejnej ciąży. Mój lekarz prowadzący, konował z przychodni, stwierdził, że 3-4 miesiące i powinniśmy starać się ponownie, że nie ma co czekać dłużej, ale skonsultuj kolejną ciążę z kilkoma lekarzami, na jednym nie ma co polegać. Jeśli twierdzisz, że psychicznie jesteś gotowa to super, ale fizycznie musisz dojść do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
andziula88 ja mieszkam w de wiec tutaj z lekarzami ciezko. mialam plamienia podczas pierwszych tyg a oni jedynie co mi dali to witaminy. nawet w 7 tyg wyladowalam w szpitalu, tam tez kazali tylko lezec i witaminki wiec dla mnie to dziwne. 15 lutego pojechalam do nich z bolami brzucha i brazowym plamieniem. wtedy na USG okazalo sie, ze serduszko przestalo bic. kilka razy badanie bylo powtarzane. ja czulam jak juz jechalam do szpitala ze cos jest nie tak. oni tam stwierdzili poronienie i kazali wrocic do domu. musialy przyjsc skurcze. nie dali zadnych tabletek. cala noc sie meczylam, na drugi dzien ok poludnia dostalam krwotoku i z bolu nie moglam juz wytrzymac. pojechalam znowu do szpitala, tym razem trafilam na milsza lekarke. stalo sie to podczas badania, czulam jakby "jakas kuleczka wylatywala". powiedzieli, ze musza wyczyscic zeby nic nie zostalo. ok 23 wyszlam do domu bo nie zgodzilam sie na pobyt (polozyli mnie na oddziale polozniczo-ginekologicznym, za scianami slyszalam placz dzieci wiec tym bardziej nie moglam tam wytrzymac) wrocilam do domu, kilka dni jeszcze delikatnie plamilam. ale fizycznie bylo bardzo dobrze, psychicznie tez bo caly czas ktos byl ze mna. ta ciaza nie byla planowana, mialam diagnoze z pl ze nie bede miala dzieci. wiec jak zobaczylam 2 kreseczki na tescie to dostalam szoku. w zwiazku z tym tez byl spory stres. pozniej kilka sytuacji zyciawych, bardzo nieprzyjemnych i w dodatku ta choroba, chlamydia. koncze juz brac antybiotyk, partner tez. za 3 tyg musimy isc znowu na badania. jesli bedzie ok od kwietnia chce znowu zaczac starac sie o dziecko. mam 26 lat, sadze ze dojrzalam do tej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Witam was ja straciłam córcie
w 26 tyg. Przez całą ciąże wszystko było w porządku raptownie w ciągu jednej nocy dostalam strasznego krwotoku. Maleństwa nie udało się uratowac. Minęło już kilka lat, mam tez drugą corcie ale tamta Malutka cały czas jest w moim sercu. Często nad jej grobkiem zastanawiam się dlaczego wlasnie ona? Andziula88 a wy dostaliście ciałko, żeby pochowac swoje Maleństwo?, bo nam nie chcieli wydac, musielismy walczyc zeby móc godnie pochowac naszą dzidzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was ja straciłam córcie -> u nas nie było żadnych problemów z wydaniem ciałka, nie mogę używać słowa "zwłoki", choć wszyscy wokół tak właśnie nam mówili :( nasza Córeczka żyła jak Ją urodziłam, żyła tylko godzinkę, ale jednak. Miała jeden punkt w skali Apgar, ważyła 510g, wiedziałam od początku, że nie przeżyje, lekarze ciągle to powtarzali :( urodziłam ją w poniedziałek o 17.10 tak już w środę przed południem odbył się "pokropek" ksiądz zachował się naprawdę w porządku, bo pomodlił się w kościele i nawet poszedł na cmentarz. Ja sama nie byłam, leżałam jeszcze w szpitalu, ale dla mnie to chyba lepiej bo nie wiem jak zniosłabym widok małej białej trumienki, w której byłaby moja Marysieńka... Nie rozumiem dlaczego Wam nie chcieli wydać ciałka Dzieciątka...przecież mieliście do tego prawo! Ale najważniejsze, że udało się Wam to wywalczyć. U mnie też wszystko wydarzyło się dosłownie od jednego wieczoru a przed kolejnym wieczorem już było po wszystkim... I jak na razie nie wiadomo co było przyczyną :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....gbjgyu
nibftesdxyrt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daga, współczuję serdecznie, nie wiedziałam że opieka zdrowotna w Niemczech tak wygląda :/ Po prostu zbagatelizowano Twoje objawy...skoro już na usg stwierdzili, że Dzieciątku nie boje serduszko to od razu powinni podać oksytocynę i wywołać skurcze...jak leżałam w szpitalu to dziewczyna z sali była w trzeciej ciąży i w 15 tyg. płód obumarł, w poprzedniej ciąży w 9 było to samo i normalnie dostała oksytocynę, urodziła a później miała łyżeczkowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie niestety inaczej tu potraktowali. tez sie zdziwilam ze kazali czekac jak skurcze same przyjda ale co moglam zrobic. pierwsze co u[ilam sie, mozecie mnie za to skrytykowac ale ja naprawde nie wiedzialam co mam ze soba zrobic. wracalam do domu i wiedzialam ze "Fasolka" jeszcze jest ale juz nie zynje. wiec pierwsze co pojechalam do sklepu. musialam. teraz wiem, ze nastepne starania beda planowane, bardzo chcialabym miec dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie, mimo że byłam już w 23 tygodniu skurcze nie wiem kiedy by przyszły gdyby nie podali oksytocyny....może leżałabym 2 dni abo więcej żeby rozwarcie się powiększyło i przyszły skurcze... Kochana, wylecz się z tej chlamydii i do kolejnej ciąży podejdź z czystą kartą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaspana_marzycielka
Profesor Malinowski ma swoją przychodnię, nazywa się GYNEMED na ulicy Szczanieckiej 6. Jest ginekologiem-immunologiem, ponadto też pracuje w CZMP w Łodzi - tu masz opinie o nim http://www.znanylekarz.pl/andrzej-malinowski/ginekolog/lodz On zajmuje się immunologią i szczepionkami. Dużo na portalu nasz-bocian jest o nim ale także o innych lekarzach. Moi znajomi mają dzięki niemu córkę (nie mogli w ciążę zajść, nawet in vitro im nie pomogło - a on tak). Ale widzę, że będziesz też w dobrych rękach, ponieważ prof. Wilczyński ma też dobre opinie. Również ,,grzebie" w immunologii :D Mam znajome z gazety.pl z forum i tam sa laski, które dzięki Wilczyńskiemu mają dzieci po 5 poronieniach :) Ja mam do Łodzi 200 km, do Białego tylko 100 i do Wawy 100. Mieszkam po drodze trasy S8 ;) Łyżeczkowania miałam 2 razy u siebie w mieścinie,a ostatnie w Białymstoku w klinice na Parkowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny, nie zrozumncie mnie zle, bo sama jestem mama 3 aniolkow - ciaze biochemiczna, obumarla i pozamaciczna. wiec wszystkie stracilam dosc wczesnie, najbardziej bolala druga strata, bo bylo juz bijace serduszko a pozniej brak bicia... czwarta ciaza okazala sie szczesliwa :) jestem mama Michalka :) ale strata dziecka w 8 tygodniu a w ponad 20 to jest znaczna roznica. przy 4 ciazy sie modlilam, ze jak mam znowu stracic to od razu, na poczatku, zanim poczuje ruchy i zanim zacznie mi rosnac brzuszek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaspana_marzycielka
Mamo Michalka masz rację. To jest nieporównywalne. Ale jak chce się zostać w ogóle matką, to trzeba dążyć do tego. I często jest pod górkę :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no pewnie, badania, zabiegi, bol, cierpienie po kazdej stracie... a teraz trzymam mojego synka w ramionach i wiem, ze tamto wszystko musialo sie wydarzyc, by mogl na swiecie pojawic sie ON. I za nic nie zmieniabym tego co bylo :) tylko tak jak wspomnialam, tracilam wczesne ciaze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaspana_marzycielka
Mamo Michalka a czy zdiagnozowano u ciebie przyczynę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ... moja kazda ciaza byla inna, wyniki mielismy idealne... nic, tylko dzieci rodzic... lekarze rozkladali rece, pech, blokada psychiczna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaspana_marzycielka
Dziękuję za odpowiedź. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaspana_marzycielko, ja też szukam dobrego lekarza z Łodzi, który zajmie sie teraz immunologią, no i ewentualnie by mnie prowadził w ciąży.. jestem spod Łodzi, dotychczas prowadzili mnie lekarze z mojego miasta. Ale immunologa to u nas nie uświadczysz.. więc zastanawiam się właśnie nad prof. Wilczyńskim.. tylko, że on już nie ma dyżurów w CZMP?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o moje badania - to robiłam ich już mnóstwo, no ale jak widać za mało.. Przed 1 ciążą już robiłam hormony, wirusy, itp - miałam problem z zajsciem w ciąże, jajniki policystyczne, ale hormony w normie, brak owulacji, cykle długie strasznie, itd zaszłam w jednej i drugiej ciąży po stymulacji CLOSTILLBEGYTEM. Poza tym jeszcze mam mięśniaka w macicy, malego, ale to tez ryzyko, ze sie powikeszalby... (w ostatniej ciąży powiekszyl sie o 0,5 cm). Jednak moj lekarz stwierdzil, ze tak malo i tak daleko ustytuowany nie moglby byc przyczyna tak wczesnych poronien... Teraz zostaje mi tylko immunologia, badania genetyczne Genetyczne juz zaczelismy robic w poradni enetycznej przy CZMP w Łodzi - czekamy na wyniki (naze kariotypy i dwa moje w kierunku trombofilli wrodzonej) Zrobilam tez sobie badanie w kierunku zespolu antyfosfolipidowego - (trzy rozne badania) - ujemne. No i szukamy immunologa.. Dziewczyny, orientujecie się (to pytanie kieruje glownie do zaspanaej marzycielki, bo chyba ty mialas te badania) ile kosztuja mniej wiecej badania immunologiczne - w jakich granicach jest to kwotsa? Czy to jest kilka tysiecy - czy kilkanascie? Czy trzeba wszystkie zrobic od razu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alicja, ja jak leżałam w ICZMP to prof. Wilczyński był chyba codziennie od rana do jakiejś 12, może nie codziennie, bo poniedziałki i czwartki możliwe, że go nie było, ale pewna nie jestem. On jest w końcu kierownikiem Kliniki Medycyny Matczyno-Płodowej i Ginekologii więc myślę, że powinien być codziennie. Tu masz namiary do rejestracji do prof. Wilczyńskiego http://www.pregmed.pl/rejestracja/ ja jutro do niego jadę właśnie, umówieni jesteśmy na 16.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do andziulka88
nie czułaś wcześniej żadnego bólu w plecach? nie bolał Cię brzuch jak podczas okresu ? Przecież zanim jest rozwarcie to jest skurcz? :( Może lekarz do którego chodziłaś nawet nie zauważał czy masz rozwarcie i jak długą masz szyjkę? - takie rzeczy nie zdarzają się bez przyczyny. Jest mi strasznie przykro,że Cie to spotkało ! Ale wierzę,że kolejnym razem uda się na 100% i będziesz mieć po 9 miesiącach swoje maleństwo przy sobie. Ktoś pisał ,że jest różnica stracić ciąże w 9tc a powyżej 20 tc- zgadzam się z Tym - jest to nieprawdopodobny ból. W 9 tc to jest zlepek komórek z sercem ale nie czuję się takiego przywiązania jak później kiedy czujesz pierwsze ruchu maleństwa, kiedy widzisz jakie jest aktywne na USG i jak wygląda na USG 4D. Jedno jest pewne,każda strata boli im wcześniejsza tym mniej... Powodzenia autorko !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaspana_marzycielka
Alicjo ja tylko liznęłam troszkę immnulogii. Te badania wyniosły mnie około 400 zł. Za to mam znajome, które np.robiły u Malinowskiego czy Wilczyńskiego badania immunologiczne prywatnie i wyniosło to ich albo 3000 zł albo około 6000. Więc spora kwota. Do tego doliczyć szczepienia, testy MLR, dojazdy, wizyty po 300 zł no i się uzbiera. W zasadzie my z mężem przewidujemy to leczenie w granicach 10000-13000 zł z dojazdami, leczeniem, wizytami, lekami i badaniami. Zobaczymy czy się wyrobimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wybaczcie jeśli urażę niektóre
ale jak można pisać "przeżyłam to co ty", kiedy się straciło 10 tygodniową lub nawet wcześniejszą ciążę do dziewczyny, która urodziła martwe dziecko w 6 miesiącu! Ja wiem, każda strata się liczy, nie wolno ważyć uczuć i tak dalej, ale miejmy jakies proporcje. W dzisiejszych czasach troszke to się na głowie postawiło, nawet dziewczyny które miały w sobie puste jajo płodowe od razu są "mamusiami aniołka" :O W czasach naszych matek nawet by nie wiedziały, że sa w ciąży i żyły dalej przekonane, że okres wcześniej dostały. Natura jest okrutna, ale i mądra, czasem tak się dzieje, czasem uszkodzona ciąza jest usuwana. To nie żadne "aniołki", ale jeśli nawet dla kogoś tak, to szanujmy się wzajemnie, bo poronienie wczesnej ciąży to NIE przedwczesny poród martwego dziecka. Mam prawo to mówic, bo sama poroniłam w 10 tygodniu ciąże, która w ogóle się nie rozwineła (rozwój zatrzymany na ok. 6 tygodniu) i nie ośmielałabym sie nawet porównać tego do urodzenia martwego dziecka z dojrzałej ciąży. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę nie chodzi o żal, tylko o uzyskanie uwagi i uprawianie łzawego masochizmu. Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam ja dzis znalazlam forum dla mam dla aniolkow.. ja stracilam swoja dzidzie 10 lutego byl to 10 tydzien i jeszcze mnie to stracznie boli w srodku zaczelo sie od lettkiego krwawienia az wkoncu poronila ... ale nie mam z kim o tym pogadac bo moj facet mowi "trudno stalo sie lepiej teraz niz pozniej jak by bylo wieksze i trzeba zyc dalej" i mowi ze bedziemy probowac dalej za jakis czas... to byla moja 2 ciaza i mam juz jedno dziecko ma 10 miesiecy . bardzo wszystkim mamusia aniolkow wspolczuje wiem co czujecie bo przechodze przez to samo ale nie mam z kim o tym pogadac nawet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patyczek8282
Do Wybaczcie jeśli urażę niektóre Nikt tego nie porownuje i wiadomo, ze bol zwiazany z porodem martwego dziecka jest nie porownywalny do poronienia na wczesnym etapie, ale chyba nie o to chodzi w tym watku, zeby porownywac wage bolu bo wiadomo, ze sa to zupelnie inne odczucia. Jednak co powiesz dziewczynie, krora poronila dwie, trzy czy nawet cztery ciaze? Czy ona nie ma prawa odczuwac bolu, zalu i smutku bo byl to jak to mowisz wczesny etap. Wiekszosc z nas zachodzac w ciaze, niekiedy bardzo wyczekiwana i uprawniona nie mowi o dziecku jako o zarodku tylko o dziecku, swoim dziecku. Malo kto potrafi po poronieniu nie mylec o ciazy, ktora sie utracilo i przejsc nad tym do pozadku dziennego. Niektorzy staraja sie o dziecko miesiacami czy nawet latami wiec wtedy strata tez jest ogromna, mimo, iz jak to mowisz byl to tylko zarodek. Moze i masz racje, ale dla mnie bylo to dziecko, kochane od pierwszej minuty i mimo, ze nie poczulam jego ruchow przez pare tygodni mialam swiadomosc, ze rosnie we mnie nowe zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×