Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

heloiza999

znów polecam wam "Politykę"; np. czy można nie kochać dziecka?

Polecane posty

to chyba mój ulubiony tygodnik znów ciekawe artykuły, czytam tym razem w necie www.polityka.pl porusza ten numer ciekawe tematy tabu dotyczące zmian w definicji rodziny, poluźnianie więzi społecznych, a także własnie o intynkcie macierzyńskim. czy uważacie, że rzeczywiście miłość do dzieci do najsilniejszy rodzaj miłości? czy w ogóle można mówić o czymś takim? nie czujecie się przytłoczone- najwioęcej czasu dla dzieci, największe zmartwienie, myślenie o przyzlości, planowanie wydatków z myślą o dzieciach i jeszcze emocjonalnie najbardziej kochać dziecko...nie jesteście tym przytłoczone? tym, że wszystko co naj naj naj musi iść w kierunku dziecka? wkurza mnie to. są jeszcze inne rodzaje miłości i na nich też można sie skupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest napisane- jawięcej emocji idzie na dziecko- o dziecko boimy się najmocniej, na dziecko denerwujemy się najbardziej jeśli nas zawiedzie itp. itd. na męża denerwujecie się mniej jak was zawiedzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KULTURA nr1
a dlaczego akurat polityka jest twoja ulubiona gazeta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heloizo
Nie wiem co Ty masz za obsesje. Boisz się że mąż będzie bardziej kochał dzieci niż Ciebie?jest na to sposób-nie rodź dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsjsnnz
Ja kocham dziecko bardzo,ale czuje sie przytloczona nagonka matek polek,na matki ktore mysla tez o sobie,ja nie karmilam piersia bo nie mialam ochoty i myslalam o swoim biuscie,rodzilam cc z mysla o ochronie krocza,jestem oprocz matka rowniez kobieta i piersi oraz pochwa to bardzo sa dla mnie wazne,moim zdaniem dziecko na tym nie ucierpialo,nie popieram poswiecania sie bez pamieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne że jest wiele innych rodzajów miłości i dobrze jest się na nich skupiać ale dla mnie np miłość do moich dzieci jest naturalnie najwazniejsza sama z siebie od kiedy mam dzieci wszystko co robię i o czym myslę jest w jakis sposób z nimi zwiazane ale nie przeszkadza mi to absolutnie wręcz przeciwnie uważam że właśnie takie myślenie daje mi szczęście w życiu myślę o tym że moja bezwarunkowa miłość do dzieci nie ogranicza mnie w życiu w żaden sposób dzieci naturalną siłą rzeczy są dla mnie najwazniejsze :D po prostu i jak czytam gdzies że rodzice a zwłaszcza matki maja problem ze swoimi uczuciami do dziecka to po prostu tylko im współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsjsnnz
Ale to prawda masz obsesje w kazdym topiku to samo piszesz,nawet jak jest topik jak ugotowac pomidorowke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnjha
Czy można nie kochać dziecka? Można.Najlepszym przykładem są dzieciobójczynie. Czy miłość do dziecka jest najsilniejsza?Do pewnego wieku - zazwyczaj tak, choć dużą rolę odgrywa tu instynkt.Myślę że w miarę jak pociecha dorasta to ta więź staje się nieco luźniejsza, ale to prawidłowa reakcja.Początkowo instynkt macierzyński jest bardzo silny, dzięki czemu skupiamy większą część naszej uwagi na maluchu.Dlaczego? Bo smyk nas wtedy najbardziej potrzebuje.W miarę dorastania usamodzielnia się a nasze uczucia przestają być tak jednokierunkowe i zaborcze.Ot, natura.Gdyby było inaczej, to gdy maluch długo by płakał i nie dawał spać zapewne byśmy uciekły z krzykiem :-) Miłość daje nam siłę i cierpliwość by znosić to wszystko.Wyjątkiem są toksyczne mamuśki które mimo upływu lat nie przyjmują do wiadomości że pociecha dorasta i w rezultacie trzyma pod kloszem dorosłą osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniesia0002
mnóżcie Krowy polską głupotę głupoty i odmóżdżenia jest ciągle za mało na świecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie nie wiem dlaczego. Polityka jest chyba w miarę najmniej stronnicza, chociaż do doskonałości brakuje do drugiej osoby- ech....boję się bardziej niezrozumienia, że to coś innego, gadania o tym, że miłość do dziecka jest nieporównywalna i silniejsza, bo wówczas będę czuła, że miłość małżeńska zostaje niedoceniona , a ja zepchnięta na margines życia rodzinnego, lub przynajmniej na margines czyjeś uwagi i uczuć. nie przekonuje mnie arhument wyszczególniony w Polityce- że np. bardziej człowiek denerwuje się lub martwi o dziecko niż o kogokolwiek- nie powiedizałbym, żeby mama sie mniej denerwowała, kiedy tata nieodpowiedzialnie sobie nad morzem lubił wypłynąć pół kilometra w morze. albo żeby jej zawód był mniejszy w stosunku do męża, gdy ten nie wracał na noc. Nie powiedziałabym, żeby ludzie cierpieli mniej gdy związke wieloletni im się rozpada, tracą znajomych i wiarę w autentycznosć tego, co przeżywali przez ostatnie 20 lat. nie wiem skąd takie opinie o tym bardziej kochaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza uczuciami do dzieci o których się poematycznie rozpisałam olewam całą tą nagonkę na bycie naj w byciu matką polką bo nikt nie jest doskonały i kazdy powinien wypracować sobie swój system na obdarzanie innych i siebie uczuciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka polka nr 2
Na moim przykładzie powiem tak: w moim przypadku jest tak, że najwięcej emocji obecnie dostarcza mi dziecko (2 latka). To nie znaczy, że męża nie kocham. zkocham go i to bardzo, na pewno też się o niego troszczę i nawzajem. ale jaby to powiedzieć: my się już dobrze znamy i znamy nasze obyczaje, co lubimy a co nie itd. Nasza córka natomiast rośnie, zmienia się, codziennie uczy sie czegoś nowego. Poza tym jest nieświadoma wilu rzeczy, bezbronna i przez to też te emocje są silniejsze. W momencie jeżeliby si emiało stać coś mi albo mojemu mężowi z z(tfu tfu), to będziemy tego świadomi, nasza córka nie, i stąd też ja się bardziej boję o nią niż o męża. O męża też się boję, ale w sposób bardziej racjonalny, o córkę bardziej nieracjonalnie i jestem wobec niej bardziej opiekuńcza i zapobiegliwa - z racji tego, że to małe nieświadome jeszcze wielu rzeczy dziecko. Co do zdenerwowania - bardziej denerwuje się na męża gdy mnie zawiedzie, córka jest zbyt mała by mnie mogła zawieść w czymś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo każda miłość jest inna inaczej kochasz dziecko inaczej rodziców jescze inaczej męża czy przyjaciół nie to że się cierpi bardziej lub mniej z powodu np straty męża tylko w inny sposób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi o to, że skoro miłość do dzieci, stosunek do nich jest najbardziej ancechowany emocjonalnie, to nie tylko w dodatni sposób, ale i ujemny- bez względu na sytuację reaguje się najsilniej w stosunku do dzieci, tj. np. jak nas zawodzą to też najbardziej boli, bo przeciez tyle nadzei się w nich pokładało, tyle wysiłku, wszystkiego....podświadomie jest to jakoś uwarunkowane, że są dwa przeciwległe bieguny- z jednej strony miłość i zmartwienie największe o dziecko, z drugiej żal też największy w razie czego do dziecka, bo to po nim głównie pewnych rzeczy się nie spotykamy. ale logika tego myślenia sie załamuje...bo gdyby tak było, to np. zdrada małżeńska tak by nie bolała. tj. jeżeli poziomem gniewu, żalu do ludzi mierzymy tez miłość do nich, to nie widze, by by był to powód, by sądzić, że ta miłość do dzieci jest większa, w końcu ludzie zdrowie tracą jak mają problemy małżeńskie. ojej, zagmatwane to...nie wiem czy się polapaliście... o co mi chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
justek- Twoja ostatnia wypowiedź jest właśnie bardzo dojrzała. bardziej niż wypowiedzi, że kogos kocha sie bardziej, bo jeśli zrozumiec naturę poszczególnych uczuć to szybko dochodzi się do wniosku, że są nieporównywalne. ludzie drażnia mnie ztymi statystykami co do rozwodów- wiem, jakie są. ale pytanie dlaczego takie są? i jak je interpretujemy- nie oznaczaja wg mnie, że relacje damsko-męskie są gorsze. one sa po prostu delikatniejsze. matka polka2 - teraz jest amlutka, więc Cie nie wkurzy, ale chodxzi tez o jej póxniejszą dorosłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka polka nr 2
Heloiza o to na ile dziecko może zawieść i sprawić ból trzeba by się spytać matek co mają starsze dzieci, tutaj na tym dziale dzieci są zbyt małe. Jak na razie w czym może mnie zawieść moja córka? że nie chce zabawek posprzątać? Jak to już ktoś dobrze zauważył miłość do małych dzieci nacechowana jest instynktem opiekuńczym, stąd na początku wydaje się być silniejsza. Potem stopniowo wszystko się wyrównuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heloizo
A masz zamiar miec dzieci? Długo jestes z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej no ja niestety nie mam nikogo, a dzieci raczej nie chcę, choć i tej decyzji się boję. boję się ich mieć, ale w sumie nie mieć też się boję. Ale bardziej chyba boję się je miec, toteż raczej się nie zdecyduję. a nie chcę, gdyż przeraża mnie absolutność z jaką ówi się o dzieciach i macierzyńsktwie- dzieci kochane NAJbardziej na świecie, NAJważniejsze, priorytetowe w swych potrzebach, kasa najpierw na dzieci, miłość i czas dla nich, własne zdrowie i zycie dla nich, ważniejsze od innych relacji i ludzi. najpierw piękny ślub i wielka przyjaźń, wspólnota, miłość, a potem agresywne "wyłaź z tej łazienki, moje ukochane dzieckco jest głodne!!!!!, wyjmuj cyca zropiałego, moje dziecko jest głodne!!!!" patrzenie maślanymi oczami na dziecko, jakby piorun strezlił w łeb, a do żony/męża- weź, podrzymaj, podaj, pójdź, kup. a u mnie w domu faworyzacja była ogromna- córka ważniejsza od żony- do adoracji, do zwierzeń, do odnajdywania ukojenia po ciężkim dniu. jedno dziecko ważniejsze od drugiego. byłam przytłoczona miłościa ojcowską. nie chcę, by mój mąż (jesli będę go miała) kochał tak nasze dziecko. nie chcę, jak moja mama, czuć sie gorsza, odsunięta. tata mamę zdradzał, dzwonił przy mnie do kochanek. mama była nieszczęśliwa. nie chce byc jak ona. nie chcę męża jak mój ojciec. nie chcę , by maż kochał mnie mniej od dzieci. nie chcę kochać go mniej od dzieci. nie chcę mówić, że milość jest większa...nie chodzi o to, by siebie nawzajem kochać bardziej od dziewci. chodzi o to, by kochac równie mocno, choć oczywiście to inna miłość. a kto mi to zagwarantuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziękować ;) mam nadzieję że rozumiem temat z tą inną miłością jest nawet tak że mając dwoje dzieci kocha się je inaczej moja mam zawsze mi powtarzała że kocha mnie i moją siostrę tak samo pewnie miała na myśli walcząc oczywiście z jakimiś moimi nastoletnimi kompleksami, że nie kocha zadnej z nas bardziej ale nie umiała mi wytłumaczyć tego co sama zrozumiałam mając dwie córki że kocha się je w inny sposób jasne że dla każdej z nich skoczyłabym w ogień, jasne że starsza zaczyna mnie wkurzać swoim dorastaniem dojrzewaniem itd, jasne że młodsza nie wkurza mnie bo po prostu nie ma czym ale życie płynie dzieci dorastają zmiejają się, uczą się nowych rzeczy i nasza miłość też ewoluuje jak nie przykład z dziećmi to najprostszy z facetami na początku znajomości z mężem była fascynajcja namietność i szaleństwo teraz jest wyciszenie uczuć jakaś stabilizacja emocjonalna nad niemowlakiem się rozczulamy przy każdej kupce przy nastolatce rozpływam się nad każdym jej sukcesem w szkole z męża jestem dumna że daje radę w pracy za kilka lat znowu to się zmieni ale będę ich kochać tak samo mocno :) qrczę jaki fajny temat dałaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to, ze pieluchy mijają to niby prawda, niby nie. potem można się bardziej wysypiać niby, ale dziecko ma nowe problemy, nowe zajęcia, trzeba je zawozić na zajecia, pomagać dostosowac się do społeczeństwa, budować relacje z innymi dziećmi, dużo rozmawiać, urozmaicać mu czas wolny, pomóc zidentyfikować zainteresowania, cały dzień na tym schodzi. potem pomagać w lekcjach, potem dojrzewanie, to jest 4 razy większy wydatek plus duuużo rozmów, huśtawki natsrojów, niegrzeczność wobec rodzicw.... potem długo łozy się na dziecko, oby tylko pracę dostało... rozmawia się w związku o dziecku głównie, małżeństwo staje się układem, spółką wychowującą dziecko, gdyż pod dziecko wszystko działa i jest podporządkowane. jest kryzys, bo dziecko odchodzi z domu. często okazuje się, że tylko dziecko łaczyło, ludzie rozwodzą sie często właśnie wtedy. przerz lata nie było czasu na pielegnowanie relacji, rozmowy o lękach, potrzebach emocjonalnych, tylko o rachunkach i obiadach. syndrom pustego gniazda...pędzenie dzieciom na ratunek nawet w dorosłym życu, nawet wtedy one są ważniejsze od wszytskiego. a potem święty zasrany obowiązek opiekowania sie wnukami. nieważne co sie akurat planowało na emeryturkę. lata niewyspania- pracować czasem trzreba po nocach, bo za dnia czas dla dziecka. niewyspana, zmęczona kobieta ma problem z orgazmem. seks często jest na szybko, alboi przeradza się w poczucie obowiązku. wchodzi rutyna. albo sobota- leżycie na łózku, zaczynacie się całować, a nagle między wami dziecko wskakuje... nie ma czasu, by zrobić to powoli, z grą wstepną, ze spokojem, że jets czas, nikt nie wejdzie. są tylko tzw. szybkie numerki dajace za przeproszeniem upust facetowi, ale niekoniecznie rozkosz kobiecie- ona potrzebuje więcej czasu i uwagi przecież, a tego NIE MA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JUSTYNA- za często daję takie tematy, ale nie każdy je docenia tak jak Ty- dostaję tylko tzw. "zjeby" PS nie będę wspominać ciąży- stanu wyjatkoweego organizmu...czym jest poród, czym karmienie,(czy dziecko sie najada? pęknięte sutki, uwiązanie, itp.), połóg, powrót do współżycia- znów ból, chudniecie potem- last but not least.-///) nie wiem czy sie przekonam plus brak polityki prorodzinnej. przedszkola? ceny pieluch? jeśli sie przekonam, to tylko jak będe miała kasę, wyrozumiałego mężczyznę, odpowiedzialnego i tylko przed 40 wbrew i na złość całej medycynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justek- DOBRZE ROZUMIESZ temat, możesz wejść sobie na www.polityka.pl i tam w dziale społeczeństwo i kraj (bodajże...) są ciekawe reportaże o zjawisku niekochania dziecka, a także ciekawe rzeczy o kryzysie małżeństwa (wszelako rozumianego- nie tylko w kontekście związków partnerskich- małżeństwa W OGÓLE)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna niekochac wlasnego dziecka, a to dlaczego??? dlatego ze jakie dziecko bedzie zalezy polowicznie od naszego wychowania a druga polowa ktora odgrywa bardzo wazną role to są geny i zakodowane cechy charakteru,co nie zawsze potrafimy to zaakceptowac Facet jesli tobie nie pasuje to sie z nim nie wiąrzesz, szukasz nasteponego, dziecka z reguly za drzwi nie wystawisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wy to macie dobrze, bo was chociaż ktoś kochał, a mnie nikt nigdy, od rodziców nigdy nie usłyszałem, że mnie kochają, wydaje mi się że ......, nawet nie wiem co mi się wydaje, nie potrzebnie na ten świat przychodziłem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BO WŁASNIE JA DOSZŁAM DO WNIOLSKU, ŻE DOJRZAŁOŚĆ EMOCJONALNA POLEGA NA TYM, BY WIDZIEĆ WŚRÓD NAJBLIŻSZYCH RÓŻNICE W RELACJACH, DOSTRZEC, ŻE SĄ ONE INNE- np. z mężem to jest cała wspólnota życie przecież, a z dzieci to jest duma i w ogóle, odnajdywanie w nich siebie,a le i męża, dlatego one powinny zbliżać małżonków, a jak z jakiejś przyczyny ich dzielą.,.a tak bywa...to dla mnie jest to odwrócenie kota oognem... dzieci powinny być źródłem wzruszenia. ich wychowanie to sprawa arcyważna i wymagająca nakładu wszelkich sił, więc rozumiem dlaczego dzieci siłą rzeczy stają sie priorytetowe, nie mniej jednak małżeństwo jest równie ważne, jako fundament rodziny. a dzielenie miłosci na większą, mniejszą, na bardziej i mniej wydaje mi się niedojrzałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Toksyczna- wyślę Ci ten artykuł- to jest bardzo skomplikowana sprawa. byłoby lepiej, gdyby to nie było tabu. własnie- z jednej strony można powiedzieć, że miłość do męża jest jakaś gorsza, bo sie go wybiera, a ie ma z natury, jak dziecko, a z drugiej strony z tych samych powodów można powiedziec cos przeciwnego, hehe i dlatego tak mnie bawi to stopniowanie miłości w rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mogę tylko powiedzieć że ciesze się że własnie tak mam że jest dużo różnic w moim zyciu bo chyba dzięki temu jest ono bagate emocjonalnie nie mówię że ktoś kto nie ma męża dzieci nie jest emocjonalnie bogaty ale moje szczęście daja mi takie własnie codzienne radości domowe jasne że smutki też są i z drugiej strony takiej trochę materialnej wcale się nie dziwię osobom które nie chcą mieć dzieci jest czasem w ludziach taki strach że nie będą umieli kochać tak jak powinni, chcieli by jak oczekuje od nich tego rodzina czy opinia publiczna wtedy łatwiej jest kochać nawet samego siebie ja np jak byłam w ciąży z drugą córką bardzo się bałam czy będę umiała ja kochac tak jak starszą i tego że zaniedbam starszą właśnie mam nadzieję że jakoś to godzę tak jak mówiłam każda z nich jest inna to i każdą kocham inaczej ale bardzo bardzo więcej własnie takich tematów do dyskusji na kafe a nie wyzywania się pod byle pretekstem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×