Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sfrustrowana karolaa

Muszę się wyżalić. Czy ja wariuję?

Polecane posty

Gość sfrustrowana karolaa

Hej! Muszę to z siebie wyrzucić, albo zwariuję. Może ja już wariuję? Oceńcie same... Zacznę od tego, że mam syna 2,5 roku. Nie pracuję, tak wyszło. Nie mam z kim go zostawić, a do żłobka zapisuje się u nas w 2 miesiącu ciąży, potem nie ma już szans. Teraz ogromnie liczę na przedszkole i na to, że pójdę do pracy. Mieszkam na odludziu gdzie psy szczekają tyłkami. Mąż pracuje całymi dniami, a jak wraca do domu to siedzi na laptopie, albo spotyka się z kumplami, albo coś obejrzymy itp. Moje życie ogranicza się do prania, sprzątania, kupek, zupek, zakupów w biedronce raz w tygodniu i wizyty w figloraju 2 razy w miesiącu. Mój syn jest piękny, mądry i całkiem grzeczny. Przychodzą jednak takie dni kiedy ja czuję, że mam po prostu dość. Czuję się jak więzień z kulą u nogi. Marzę aby pójść sobie na fitness, do fryzjera, na zakupy, na spotkanie z koleżanką, ale wiem, że po pierwsze nie stać mnie na to przez brak pracy, po drugie nie mam co zrobić z moją kulą u nogi. Oczywiście syn niczym radar wyczuwa moje zniechęcenie i zaczyna być nieznośny. Mam puścić baję, za minutę nie tą baję tylko inną, mama to mama tamto. Marudzi i marudzi a jego jęczenie doprowadza mnie do szału. Krzyczę na niego, mam ochotę rwać sobie włosy z głowy, czasem mam ochotę go trzepnąć (ale tego nie robię). Marzę o tym aby ktoś mi go zabrał na cały dzień, abym mogła odpocząć, zrobić coś dla siebie, zatęsknić. Po takim dniu frustracji siadam na neta i albo czytam akurat, że jakiemuś dziecku coś się stało, albo celowo wchodzę na forum dla rodziców, którzy stracili dzieci, ewentualnie na jakieś filmiki typu "ku pamięci kogoś tam" na you tube. Po chwili ogarnia mnie przerażenie, że coś mogłoby się stać mojemu synowi. Przecież umarłabym bez niego. Więc idę go przytulać, bawić z się z nim i czuję się podle, że przed chwilą myślałam o nim jak o kuli u nogi. Czuję się złą matką i łapię jeszcze większego doła. Potem kilka dni znów jest dobrze, aż do kolejnego dnia frustracji i historia się powtarza. Czy ja już wariuję? Próbowałam rozmawiać z mężem o tym co czuję to usłyszałam "sama chciałaś mieć dziecko". Nie mam żadnej przyjaciółki, moja mama nie żyje, nie mam komu się pożalić. Co się ze mną dzieje...? Dziękuję, jeśli ktoś to przeczytał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
jestes matką.....ale to nei znaczy ze masz byc wiezniem.... zaprząz do zaprezgu tez tatusia niech posiedzi z malym 2-3 godz wieczorem i WYJDZ DO LUDZI!!!!!!!! MSZ PRAWO NA RELAKS...:) FITNES,KINO,KOLZEANKI!!! MOZE JAKAS CIOCIA DZIECA,SASIADKA....MOZE Z NIM POSIEDZIEC? JA BYM BARDZO CHETNIE PONIANCZYŁA TAKIEGO BOBASA:) GDZIE MEISZKASZ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjjd
Jestes normalnie sfrustrowana zrob wszystko aby isc do pracy,poszukaj innego przedszkola,klubu malucha,taniej niani,w robocie zatesknisz za maluchem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
MOJA siostra ma juz 4 letniego syna....ktory chodzi do zlobka 2 rok... razem z mezem czynnie uczstniczą w jego wychowaniu.... mąz prowadzi 2 firmy jest bardzo zajety....ale to on zawsze myje gary w domu,przynosi zonie kwiaty,wychdozi z nia do restauracji raz w tygodniu .........w trojkę jezdza do zoo,wycieczki wekkendowe.... to nie jest tak ze matk adizecka ma psi obowiazek nianczyc dziecko 24 na dobe.....dziecko ma kilak cioć,2 babcie....i kazdy jest angazowany w jego wychowanie:) siostra od urodzenia syna miala swoj czas wolny....chodizla do fryzjeraa,na fitnes itp:) oczywiscie mieli i mają grafik....ale to pozwala im nie zwariowac. Pogadaj szczerze z mezem...i nei daj sie tak wykorzystywac. napewno jest w twojej miesjcowosci jakas biedna emertyka czy rencistka-a moze mloda mama,czy studentka ktora za te 5 zł za godzine posiedzi z malym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
Czasem zabiera go teściu, ale to nie jest tak, że ja mam wtedy czas dla siebie. Bierze go na spacer np. na godzinę a ja mogę sobie w spokoju coś sprzątnąć, czasem usiąść, poczytać książkę itp. Ale na wyjście to jest czasu zbyt mało - potrzebuję 20 minut, żeby dojechać z tego zadupia do miasta. Potem jeszcze 20 minut, żeby wrócić. Więc w godzinę nie jestem w stanie nic zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
Aha jeszcze do tych cioć i babć - moi rodzice nie żyją, teściowie pracuję, a ciocie mieszkają baaardzo daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
No i jeszcze co do kasy - mamy tak akurat na życia. Na fitness i tego typu rozrywki już nie bardzo - zwłaszcza, że trzeba policzyć to z dojazdem. Nie mówiąc o zapłaceniu komuś za opiekę. Mój mąż uważa, że to on ma prawo być bardziej nieszczęśliwy, bo musi pracować, a ja przecież mam cały czas "wakacje".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie
Wiele mam ma takie dni kiedy ma sie wszystkiego dosyć. Musisz wychodzić więcej do ludzi. Ja widzę po sobie ze jak 3 dni maż chodzi do pracy na cały dzień (wychodzi o 5 a wraca o 19 ) a ja jestem sama z 2 letnia córka to tez robię się nerwowa. Dzisiaj maż ma wolne to idę z koleżanka na siłownie później basen..Zostaw dziecko z mężem a ty idź na długi spacer , rower,pobiegać .To naprawdę pomaga. Nie wiem czy jesteś wierząca ale jak mam czasami kiepski dzień to idę na msze do kościoła i tam tez zawsze mogę się wyciszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
Nawet na msze nie mogę chodzić bo musiałabym dziecko wziąć, a on jak tylko jęknie to wszystkie stare baby chcą mnie zjeść. Mąż rzadko kiedy ma wolne, a jeśli już ma to uważa, że należy mu się po całym tygodniu pracy odpoczynek, a nie żeby zajmował się dzieckiem. Odkąd mamy dziecko 2 razy udało mi się wyrwać na miasto z koleżanką i zawsze potem musiałam słuchać jęczenia, że ja się szwendam a on musiał siedzieć z dzieckiem. Kiedyś mi zarzucił, że ja siedzę w domu i nic nie robię - oj jak ja się wtedy wkurzyłam. Wystawiłam mu rachunek za pracę sprzątaczki, kucharki i niani i powiedziałam, że jak mu nie pasuje to ja pójdę do pracy, a on niech sobie zatrudni kogoś kto mu taniej to wszystko porobi. I od tego czasu tak nie mówi, ale i tak narzeka, że on pracuje a ja sobie "siedzę w domu". Jakby to przyjemne było chociaż! Trzymam się myśli o przedszkolu od września. Jak go nie przyjmą to naprawdę się załamię na amen :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ..
W weekendy maż tez pracuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
No przeważnie tak. Pracuje u prywaciarza i musi być na każde zawołanie a jak nie to bye bye.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie
ehh no to rzeczywscie ciężko :( jak dziecko pójdzie do przedszkola to będziesz miała lżej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
Czuję się beznadziejnie, nasze mamy, babcie miały o wiele cięższe życie i dawały radę a ja mam tak serdecznie wszystkiego dość. Ja chyba jestem jakaś emocjonalnie niestabilna, albo coś. Sama nie wiem już co mam o tym myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale Cię rozumiem> Po takim czasie siedzenia w domu każdy może zwariować. Spróbuj jakoś zorganizować sobie czas, powystawiaj może coś na allegro, No i powiedz, albo po prostu postaw męża przed faktem dokonanym, że dziś wieczór to on siedzi z małym i już, a ty wyjdź,chociażby na spacer sama. U nas to też mój mąż nas utrzymuje, mam 3 miesięczne dziecko, zrezygnowałam z pracy i wyprowadziłam się "za mężem" a tu raczej nie ma perspektyw na pracę na razie. Też jestem nieprzyzwyczajona do nic nie robienia w sensie zawodowym, choć opieka nad dzieckiem i domem to też praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobnie ..
Pogoda te z robi swoje. Za chwile będą święta :) spędzacie je w domu? czy jedziecie do rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yujnvs vvocd
Powinnaś być wdzieczna męzowi,że nie wywalił Cię do roboty od razu po macierzynskim. Że pracuje na dom ,Ciebie i dziecko. inne musza od razu zapierdalać do roboty ,dziecko do żłobka , zajmować się domem to jest kierat dopiero! Zmęczenie brak czasu dla siebie. Ciesz się,że możesz być w domu z dzieckiem i nie masz nad łbem gderającego szefa i zawistnych kolezanek z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
Jedno pewnie z teściami, drugie nie wiem. Może odwiedzę babcię, może uda mi się spotkać z siostrą, która mieszka daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yujnvs vvocd
Powinnaś być wdzieczna męzowi,że nie wywalił Cię do roboty od razu po macierzynskim. Że pracuje na dom ,Ciebie i dziecko. inne musza od razu zapierdalać do roboty ,dziecko do żłobka , zajmować się domem to jest kierat dopiero! Zmęczenie brak czasu dla siebie. Ciesz się,że możesz być w domu z dzieckiem i nie masz nad łbem gderającego szefa i zawistnych kolezanek z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana karolaa
Też myślę, że pogoda dużo robi. Wiosną pojeżdżę na rowerze - w prawdzie z moją ukochaną kulą u nogi, ale jak siedzi w foteliku z tylu to ja czuję się wolna, bo nie muszę wciąż go pilnować. Wiem, że jest bezpieczny a ja sobie mogę oddychać leśnym powietrzem i uwolnić od myśli. Postanowiłam też, że jak będzie jasno dłużej to zacznę biegać. Jak mąż wróci z pracy to chce czy nie - ja idę na pół godziny i koniec kropka. Dzięki za zrozumienie, już się bałam, że ze mną jest naprawdę coś nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jojjoji
nie tylko ty, mam dosc wszystkiego, zachorowala babcia dziadek 3 tyg temu potem ja i partner, na koniec dzieciak, teraz druga tura, wróciło cholerstwo i krąży jak ta zasrana zima, nie przechodzi, ogarnia mnie zniechęcenie, wygnałam partnera z domu z tą chorobą chociaz ma gorączkę, boję się ze znowu dzieciak antybiotyk dostanie, ja powoli glupieje... nie masz z kim zostawic?wlasnie tego boje sie na zadupiu, do opiekunek wozic-trudno, wiec latwiej jak opiekunka przyjdzie sama,dlatego mieszkam w srodku miasta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tujkgjrjiotg
autorko---- jestes normalna 'zdrową' matką. Przeciez normalne ze robienie tego samego po raz enty przy dziecku,gotowanie,pranie,sprzatamie samosie nie zrobi i normalne jest to ze czlowiek traci siły bo na to wszystko trzeba sił. Normalne ze to brzydnie w końcu i człowiek czuje sie jak wiezień we własnym domu. Dzieci są wymagajace jedne bardziej drugie mniej -w nocy tez nie raz trzeba wstac. Proza życia. Facetom sie wydaje ze wszystko samo sie robi. Nie daj sie byc kobieta od wszystkiego- tupnij i pokaz ze tez potrzebujesz czasu dla siebie- nawet tej godzinki nicnierobienia w ciagu dnia. Druga kwestia- facet oczywiscie ze dba o ciebie :S bo przeciez pracuje :):):) ale nie dba w sensie hmmm jak o kobiete która przed ciąża pożadał,wielbił. Nie musza byc to naręcza kwiatów codziennie ale zaproponowanie jakiegos wyjazdu do kina, wyjsc gdzies nawet i na miesiac a bedzie sie pamietało całe zycie. Twoj facet jak i moj zobaczył ze wszysstko 'ogarniasz w domu' a do dobrego szybko sie przyzwyczaja bo jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mama a
Niestety,ale też przez to przechodziłam. Mieszkam z teściami z którymi średnio się dogadujemy,ze szwagierką z którą się nie znosimy, z narzeczonym i dzieckiem 2 letnim,ale dgy córka miała 1-1,5roku też miałam taki kryzys, w domu prawie cały dzień jestem sama z dzieckiem, muszę cały dom posprzątać,ugotować dla wszystkich,zrobić pranie itp, pozamiatać podwórko,odśnieżyć itp, ciagle coś do roboty,też miałam już dosyć, narzeczony wracał z pracy oczywiście zmęczony(ma ciężką pracę to fakt) najlepiej piwko,tv i święty spokój,ale powiedziałam dośc,ja służącą nie jestem, poważna rozmowa dużo zmieniła,oczywiście żadko mam czaS ZEBY posiedzieć,tylko gdy córka śpi w dzień ale tez trzeba obiad robić,podłogi pomyć itp. ale jest dużo lepiej, tatuś zajmuję sie córeczką i nie chodzi o to,ze on ma ją zabierać ode mnie ale właśnie najlepsze jest to,ze spędzamy dużo więcej czasu we trójkę,nie ja sobie on sobie,tylko raze,zabawy spacery we trójkę i to jest najlepsze,bo mam dobry humor i nie przeszkadza mi,że mam setkę rzeczy do zrobienia w ciągu dnia. Ijeszcze jedna sprawa,że wzięłam sie za siebie,zaczęłam ćwiczyć w domu,schudłam już 3kg,ale jeszcze niestety 11kg przede mną,ale wiem,że uda mi sie schudnac. Ale najważniejsze że niedługo wiosna,można kupić koszyk do rowera i sobie z dzieckiem jeździć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×