ida swieta

a ja chce umrzeć, nienawidze swojej rodziny. Ciagle wypominanie ze mam dwojke (blizniakow) nieslubnych dzieci, ze zostalam sama, ze jestem szmata chorapsychicznie, brzydka, gruba. Nie umiem sobie dać rady z tym wszytskim, zamiast przygotowywac swieta to siedze i rycze i rzygac mi sie chce jak pomysle ze z tymi musze siedziec na sniadaniu...tylko i wylacznie przez wzglad na wlasne dzieci. jak ja bym chciala sie wyniesc z tego gówna ale nie mam sił i nie mam gdzie:(

A nie masz przyjaciół, przyjaciółki ? kogoś kto mógł by ci pomóc?

mam ale jak maja mi niby pomoc?

Przede wszystkich być przy Tobie. Uwierz mi że najwazniejsze jest mieć choćby jedną osobe która Cie rozumie. Nawet koleżankę, która pozwoli Ci u siebie pomieszkać przez jakiś czas. Odpocząć. A nie masz jakiejś dalszej rodziny?

kolezanki maja swoje zycie is woje problemy, rodzina jest ale i tak to wszstystko jest na obrazku. Po prostu cche umrzec bo nie widze wyjscia z sytuacji