Ile zajęło wam pisanie pracy?

Mam na myśli sam proces pisania, bez zbierania i czytania materiałów.

licencjackiej - przepraszam, nie nadmieniłam w temacie ;)

Ej no, wypowiedzcie się :)

7 lat

Nie żartuj sobie, pytam poważnie. Proszę o wypowiedź. Mam już dziesięć stron, piszę od trzech dni, więc zastanawiam się, czy wyrobię się tak do lipca.

to była bardzo skomplkowana praca

52 strony samego tekstu, bez zadnych wykresow, tabel itd. sam tekst

mgr pisałam niecały miesiąc :)

orkiestrę kameralną 5 min słownie pięć

Też się zastanawiam, ale nad pracą mgr Ja licencjacką to - z 3 miesiące (ale nie pisanie dzień w dzień). Także spokojnie. :)

temat dotyczył własciowści ciagliwych ciał żywych

fajne zajęcie pisanie pracy a nie męczenie się fizyczne wykonywanie pracy

z zaczarowanym ołówkiem każda praca jest pisana

W sumie jak ma się materiały można napisać nawet w tydzień - dwa. To zależy od tego jaki jest Twój poziom motywacji i zaangażowania. Ja planuje napisać pracę magisterską w niecałe 2 miesiące.

moja praca opierała się na wieloletnich badaniach profesora mosznologa tomasza wawruszki

genialny ten badacz,udowodnił,ze męska moszna ma własciowści wręcz niebywałe

JA

PRZYJAC ZGODZI POTWIERDZIC WYKONAC

samo pisanie niecale 2 tyg a ze zbieraniem materiałów to troche ponad miesiac

To dobrze. Bardzo dużo czasu zajęło mi wyszukiwanie potrzebnych materiałów i ich przeglądanie, więc wolałam się upewnić, czy podobnie będzie z pisaniem pracy. Mam nadzieję, że się wyrobię, zamierzam przykładać się do pisania systematycznie.

To zależy głównie od motywacji. Licencjacką pisałam 3 dni i dwie noce - 50 stron, magisterską dokładnie tydzień- 98 stron. Obie napisałam na 5.

nic chodź przytul tylko powoli pomalutku wolniutko myślnie znowu węzykiem i to czerwonym

zaczerń mnie powolutku bezlitośnie wspaniale troszeczkę pokołysz

licencjacką 3 miesiące, magisterską pół roku. Przy obu co jakiś czas traciłam motywację.

a tylko chciałem rozłościć wykładowczynię

jak zapisać zeby nic nie było

U mnie chyba proces zbierania materiałów przysporzył mi więcej trudności, bo książki były w różnych miejscach i musiałam się nieźle nachodzić, po czym okazywało się, że część literatury tylko pozornie podejmuje ten temat. Ale dzięki Bogu w końcu udało mi się wszystko zgromadzić, porobić notatki i póki co pisze mi się całkiem okey, choć też tak góra 2 - 3 strony dziennie, po czym na drugi dzień nanoszę poprawki. Taka przesadna perfekcja, heh ;)

U mnie tydzień gromadzenia materiałów i tydzień pisania, to był licencjat, ale stres czułam mocno, a obecnie za dwa miesiące mam bronić magisterki a nic nie zrobiłam w tym kierunku, nawet nie rozglądałam się jakie materiały będą potrzebne, nic, czekam na kopa na rozpęd... :)

pracę magisterską pisałam 4 weekendy - po jednym na rodział i w jeden wstęp i zakończenie 1

Sony Ericsson - dosłownie tak jak ja :/