Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka sobie girl

Czy wstydziłybyście się rodzić przy waszym partnerze?

Polecane posty

Gość gogow
Mój chciał być przy porodzie i był urodziłam od 2 a urodziłam o 12.25 nie żałuję ze był czasami mnie denerwował bo chciał mnie głaskać ale przy bólu wolałem żeby stał dalej, podawał mi wodę a po lewatywie jak byłam na piłce to wam powiem ze miałam "wypadek" i ten wypadek sprzatal i nie marudzil nalewal mi wodę do wanny itp a w łóżku nic się nie zmieniło co wy za partnerów w.wybieracie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulcia 36
lelulpolelum powiedziałabym tak ze raczej żaden nie wygląda tak jak z reklamy pamperów. Pamietam z mojego porodu ze juz miałam tego wszystkiego dosyc i przychodziła połozna sprawdzajac postepy mówiła jak jest ale ja juz byłam tak zmęczona ze jej nie wierzyłam i gdy ona wychodziła to kazałam mezowi czytac jej zapiski :P Nie bede uogólniac bo kazdy jest inny ale jezeli moj mąz nie chcałby byc przy porodzie wziełabym siostre. Ktos bliski przydaje sie nawet do podtrzymania na duchu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wstydzilam sie,ale mielismy umowe ze siedzi przy glowie,trzyma za reke itd i nie zaglada mi w krocze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malvina-pe.pl
Dla mnie facet, który unika bycia przy porodzie swojego dziecka, jest... hm... na pewno nie facetem dla mnie. Ważne żeby był, pomagał, wspierał kobietę samą swoją obecnością. Nikt mu nie każe patrzeć się jej w pochwę... http://malvina-pe.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i o co ten spór ? Indywidualna sprawa kobiety ,jeżeli nie chce żeby partner był przy porodzie ,ma obawy jak facet zareguje ,albo ma obawy ze pozniej będzie miał "traumę " to jej sprawa . Ja nie chcialam i nie bylo na ten temat żadnej dyskusji ze strony męza ,przy pierwszym porodzie ,stary szpital ,zreszta to nie byly te lata i porody rodzinne nie były w modzie , porodówka nie maila sal na tego typu porody. Fakt ze jak sie załatwilo i oplacilo lekarza po cicho to wiadomo mąz mógłby być. Jak przyjechalam rodzic to maz nie mial wstepu na porodowke , ewentulanie na korytarzu ,ale u mnie było tak ze dziecku spadało tetno i trzeba bylo ciac. Z drugim dzieckiem podobnie z tym ,ze juz w innych warunkach i polozna sie pytala decydujemy sie na porod rodzinny , nie i koniec . Skonczylo sie cieciem . Jakos maz nie byl przy mnie jak rodzilam ,a juz jestesmy razem 16 lat i jakos nie skonczylo to sie rozwodem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalalali
16 lat temu były inne czasy 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie obecność partnera bardzo pomogła przy porodzie, ale tuż przed 'porodem właściwym' :p wyprosiłam go z sali, bo jego obecność nie pozwalała mi się skupić. Później mi to wypominał, bardzo chciał asystować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodzilam 2x sn i nie chcialam meza na porodowce bo wiem ze to by nam zaszkodzilo. Znam meza i jest typowym facetem -wzrokowcem. Po pierwszym porodzie dziekowalam Bogu , ze nie wzielam meza ze soba bo to co sie dzieje z kobieta w trakcie rodzenia przechodzi luidzkie pojecie. :( Ja jestem sadzielna i zadaniowa , powiedzialam -ide rodzic- i poszlam... i urodzilam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drugie dziecko urodziłam 3 lata temu i juz był wybór co do porodu , owszem maił być przy mnie ale na sam porod wynocha . Jedno moge przyznac ,kobieta ma komfort jak jest bliska osoba .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -3-%"=-%
Jagoda wspolczuje plytkiego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,blondi85 - przez takie jak Ty jestem już na samym początku znajomości często skreślana tylko dlatego właśnie, że jestem blondynką... Pytanie jest proste - czy wstydziłabyś się rodzić przy partnerze? Każdym wpisem potwierdzasz, że tak, więc nic, jak tylko bić brawa! I współczucia dla tatusia.'' Coś Ci zdradzę... nie przez takie jak ja:) Jak Cię skreślają, to chodzi konkretnie o Ciebie.:) Uwierz mi;) Ano, pytanie proste i mój pierwszy wpis starczyłby za odpowiedź, gdybyś się bezczelnie nie wypowiadała za mnie- ,,My, kobiety, nie mamy z tym problemu. To raczej oni obawiają się...chyba sami nawet nie wiedzą, czego. ''- i przy okazji za facetów:P A to już mnie wkurzyło na maxa- ,,W łóżku też się go wstydzisz? Nie bądź śmieszna...niech tam jest, niech widzi, ile trzeba wycierpieć, żeby dziecko przyszło na świat. Amen.'':O No więc przyjmij z łaski swojej do wiadomosci swojej, ze nie ma żadnych ,,my kobiety'', bo zdania są tu podzielone. Jeśli nie umiesz tego uszanować, to znaczy, że wyzej wspomniane ,,skreślenia'' twojej osoby są nieprzypadkowe.:P Ponieważ tylko niedojrzała i mocno ograniczona umysłowo osoba, nie jes w stanie przyjąć, ze ktoś ma inne zdanie i twoje ,,niech to... niech tamto... amen'':O:O go nie zmieni! Tylko powstanie zalew postów i wzajemna pyskówka, gdy już wkurzysz rozmówce na tyle, ze zejdzie do twojego poziomu...:O A o tatusia mojego dziecka nie musisz sie martwić, co najwyżej odetchnie z ulgą, że tego od niego nie oczekuję.:) Mam wielu kolegów i wie, ze faceci się raczej do tego nie palą.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,i o co ten spór ? Indywidualna sprawa kobiety ,jeżeli nie chce żeby partner był przy porodzie ,ma obawy jak facet zareguje ,albo ma obawy ze pozniej będzie miał "traumę " to jej sprawa . '' Zgadzam się całkowicie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie wstydziłabym się, ale też nigdy nie zgodziłabym się na poród "rodzinny". Wolałabym oszczędzić facetowi scen z porodu, to nie jest nic przyjemnego. Bólu nie da podzielić się na pół, więc takie szopki mijają się z celem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, a ja Wam opowiem swoją historię. Otóż zawsze wydawało mi się, że o ile mąż może iść ze mną do ginekologa czy do szkoły rodzenia to do porodu już nie bardzo. Nawet się kiedyś wypowiedziałam, na jakimś forum, że absolutnie, że mąż nie powinien oglądać rozwarcia, lewatyw, spazmów bólu. Od zawsze kobiety rodziły same, mężczyźni "czekali za drzwiami". Aż tu nagle w momencie kiedy odeszły mi wody (2 tygodnie przed czasem) złapałam męża za rękę, i tej ręki nie puściłam do momentu, kiedy Dziecko było już z nami:) Sama nie wiem dlaczego tak, to wyszło jakoś tak...naturalnie... Co najzabawniejsze, za poród rodzinny w moim szpitalu nalezało dopłacić, zadeklarować to wcześniej. I oczywiście lekarzowi cały czas powtarzałam, że męza absolutnie nie będzie. Na szczęscie personel był przemiły i nie powstał żaden problem z tym, ze mąż jest "niezgłoszony":D Poród niesamowicie zbliżyl Nas do siebie (w życiu bym nie przypuszczała) ...mąż powiedział, że czuł się taki POTRZEBNY i tak bardzo chciał się mną zająć, no i przecinał pępowine;) Myślę, że może przez to, nie miał problemu z późniejszą opieką nad Maluchem- kąpaniem, noszeniem, ubieraniem, przewijaniem.Czesto faceci mają z tym problem (boją się, że coś dziecku zrobią, wydaje im się bardzo delikatne)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×