Gość J#cKKk Napisano Maj 21, 2013 Mam kolezanke w pracy, z ktora szybko zlapalem wspolny jezyk - jestem tam nowy, a ona pierwsza zwrocila na mnie uwage. Czesto wracamy razem po pracy. Ona lubi pierwsza zadzwonic, badz wyslac sms'a. Nie protestuje jak ja caluje na pozegnaie, czy powitanie w policzek, przytulam. Sa momenty, ze sama mi podsuwa swoj policzek do pocalowania, rzuca mi sie na szyje - jak sie dluzszy czas nie widzimy. W czym rzecz: ona robi straszna karuzele. Ja sie wykazuje inicjatywa, zapraszam ja gdzies.... Ona przyjmuje zaproszenia, ale do pewnego momentu. Pozniej udaje zimna, obojetna kobiete. Przeprasza mnie za swoje zachowanie, po czym relacja znow idzie w dobrym kierunku, zaciesniaja sie wiezi miedzy nami po czym... Ona robi - zdarzylo sie to kilka razy, dziwny zabieg. Przykladowo za malutki prezent na jej urodziny obiecala, ze mnie gdzies zaprosi. Zarowno slownie, jak rowniez poprzez sms zapewniala, ze pojdziemy razem do uroczej restauracji. I na obiecankach sie skonczylo. Ktoregos razu wygrala jakies zaproszenie dla dwoch osob do pubu. Zadzwonila do mnie, zapytala czy mialbym ochote sie z nia wybrac i... nagle zaczelo jej brakowac wolnego czasu. Nie doszlo do spotkania we dwojke. Znow przeprosiny, jakies teksty, ze ona jest dziwna, pokrecona, zapewnienia ze mnie szanuje i... znow zonk. Wygarnalem jej ktoregos dnia, ze nie jestem zabawka i zeby sobie poszukala losia gdzie indziej. To dostalem od niej pytanie, dlaczego ja zle postrzegam. Jest okres, ze wszystko jest ok, a pozniej znow jazda po rowni pochylej. O co tu moze chodzic? Niby szczerze rozmawiamy, mowie jej wprost, co mnie gryzie, ale ona zapewnia mnie, ze mnie szanuje, chce sie nadal spotykac - ale tak naprawde to jest to wszystko kwestia czasu. Ja tez nie jestem wobec niej czasami fair, jak mnie zdenerwuje to potrafie byc przykry, co nie znaczy ze nie potrafie sie przyznac do bledu i przeprosic. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach