Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dziecko od sąsiada

Polecane posty

Gość gość

Przychodzi do moich dzieci bawić się dziecko od sąsiada. Był taki okres że przychodziło codziennie od rana do późnego wieczora. Moje dzieci jadły 2 śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacje to i temu dziecku dawałam. Potem zaczęłam zauważać że to się za często powtarza a moich dzieci sąsiedzi do siebie nie zapraszają wcale więc przestałam się zgadzać na takie codzienne i długie wizyty. Kiedyś dziecko u nas się bawiło a jego rodzice opalali się na tarasie i jedli coś z grilla. My z mężem siedzieliśmy u nas na tarasie a dzieci bawiły się w ogrodzie. To dziecko mówi do swojego ojca ze jest głodne a ojciec na to żeby powiedziało pani to mu da kolacje. Wkurzyłam się wtedy. Moje dzieci zaczęły mówić ze są głodne to wrednie wyjęłam 2 banany i im dałam a dziecku sąsiada nie. Trochę mi było dziecka szkoda bo to tylko dziecko ale rodzice sobie w gumki lecą. Co to znaczy ze mam mu dawać kolacje a oni się wylegują na tarasie i zajadają kiełbasę z grila? Potem przez jakiś czas nie pozwalałam żeby do nas przychodziło, a dziś przyszło i znów jest problem z jedzeniem bo mam dla dzieci rogaliki ale tylko dwa kupiłam dla moich a tamto znów będzie patrzeć jak moje jedzą. Mam dość tych sytuacji. Nie wiem jak się zachować? Czy przekroić tego rogalika na pół i dać też temu dziecku czy nie dawać i może wreszcie pojmą ze nie mam zamiaru go więcej częstować bo to częstowanie zmienia się w żywienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie żyw dziecka ludzi ktorzy to wykorzystują. Nawet sam dzieciak zauważy że wizyty ograniczają się do zabawy a nie posiłków kiedy nie będziesz ich mu serwować. To będzie wychowawcze dla rodziców tego dziecka. Ja zrobiłabym tak że swoim dałabym normalnie to co było zaplanowane ale położyła też na stole miskę flipsów (mało kaloryczne i nie sycące ) ;) tak, niby ogółem dla wszystkich ale konkretnych posiłków przeznaczonych dla domowników bym absolutnie nie serwowała w twojej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzice dziecka mają cię za dobrą kobietę a myśląc o tobie pewnie przymróżają oko i przesyłają sobie usmieszek ;). To typowe zachowanie dla wygodnych cwaniaków. Ja nie dawałabym dziecku nic poza wodą do picia i przekąską leżącą na środku stołu dla wszystkich gdzie po równo każdy wkłada rękę (gość się nie naje bo nie od tego są przekąski). Wypadałoby wogóle ukrócić tak częste i długie wizyty dziecka bo oprócz tego że jesteś darmową kuchnią jesteś też nianią za friko czy też nie przedewszystkim (Nie wiem czy to jako pierwsze nie powinno ci się rzucić w oczy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podziwiam cie ze sie na to godzisz ,rozumiem jak dziecko przyjdzie sie pobawic na 1-1,5 h ale nie na pol dnia .Ja mam podobna sytuacje ,moja sasiadka wysylala do mnie swoja 4 dzieci a ona siedziala sobie w domu -dla mnie to tez bez rozumu dodam ze dzieci w wieku od 2 do 6 lat ,a kto niby ma sie tymi dziecmi opiekowac?ja w 8 miesiacu ciazy?jestem szczesliwa jak moj maly sie grzecznie bawi bo nie mam sil za nim biegac ,a co tam dopiero za cala piatka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym dziecko sasiadów tez poczęstowała bo dziekco nie rozumie dlaczego ono czegos nie dostało i pewnie bedzie się czuło gorsze i bedzie mu przykro. Ale po prostu ukróciła bym te długie wizyty bo to troche bezczelnośc ze strony sąsiadów którzy jak widać po prostu lubia wygode i dziecko im przeszkadza. Wspołczuje temu dziecku takich rodziców. Juz wtedy jak powiedzieli głodnemu dziecku, ze ma Ci powiedzieć żebys mu dąła kolację to trzeba było zareagowac i powiedzieć, że ma biec do rodziców na grilla a wy idziecie jesc u siebie bo każdy ma swój dom i swoje posiłki. Mówiłabys do dziecka ale rodzice tez by usłyszeli. No naprawdę okropni Ci sąsiedzi, widac, że dziekco maja po prostu w d***e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swoim postawiłam granice że bawią się tylko w ogrodzie jak jest słonecznie, nie wynoszą wszystkich zabawek z domu do ogrodu a po zabawie mają posprzatać. Tamto dziecko się w większości stosuje choć zauważylam kilka razy ze szantażuje moje dzieci i mówi ze jak nie poprosza mamy żeby można było iść się bawić do domu to wtedy nie bedzie się z nimi wiecej bawić i sobie pójdzie. Druga sytuacje która mnie zabolała jako matkę to to że dziecko bawi się z moimi pół dnia i nagle przychodzi ktoś do jej domu z dzieckiem więc olewa moje dzieci i leci do domu. Ale tamto dziecko nie chciało się bawić to za 10 minut z powrotem woła moje i mówi ze chce do nich przyjść. A moim było przykro ze zostali sami bo pojawił się na horyzoncie ktoś ciekawszy. Ale nie wiem czy reagować? Może to ma być taka twarda szkoła życia już od małego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na Twoim miejscu porozmawiałbym z sasiadami , jak nic nie powiesz bedziesz miała tak notorycznie albo umów sie z sasiadami że jednego dnia Ty dajesz jesc drugiego oni .A jezeli to nie poskutkuje to wypraszaj dziecko idz do domku niech ci mama da jesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wizyty mi ciężko ukrócić bo my mieszkamy za płotem i od rana to dziecko stoi pod siatką i się rozdziera wołając moje dzieci. A jak się bawią przez siatkę to mi moje dzieci depczą kwiatki i warzywa bo mam rabatkę i warzywnik przy ogrodzeniu zrobioną. Ale i tak wymyślam jak mogę. Jak jest brzydka pogoda to nie ma problemu bo sie podrze troche w deszczu przy siatce i w koncu idzie do domu ale jak jest ładnie to nie będę dzieci na siłę w domu trzymać. A biegają co chwilę i pytają czy tamto dziecko może przyjść bo sami chcą zeby przyszło i tamto też ich wysyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja bym zrobiłą tak; jak jest obiad wołasz dzieci do domu na niego a do tamtego dziecka mówisz: my mamy teraz obiad, ty też idź coś zjeść do domu a za godzinę możesz znów przyjść. i tak samo z kolacją. a co przekąski to jak dajesz swojemu dziecka to tamtemu tez daj, nie dziecka wina że ma głupich rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem ze nie dziecka wina, ale jakby przychodziło raz na jakiś czas to ok a jak jest prawie codziennie to i z tych przekąsek się uzbiera bo tu banana, rogalika, jogurt, loda i jest 10 zł w ciągu 2 tygodni to się 100 zł na takich przekąskach mi robi. A sąsiedzi moje dzieci mają w d. potrafią to swoje wysłać do nas np z lizakiem w buzi i nie wpadną na to żeby moim też po lizaku kupić. I żeby nie było to to nie są biedni ludzie. Kupują temu dziecku zabawki za grube pieniądze i przychodzi z tymi zabawkami opowiada że w Mc Donaldzie było, na lodach było, w kinie było a ja mam dawać jeść? To za te pieniądze odłożę i swoim też kupie zabawkę albo do kina zabiorę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby to były dzieci siostry to bym dawała obiad bo ja dzieci siostry czy szwagierki traktuje jak swoje własne. Ale rodzina to co innego a to sa obcy ludzie co się nie poczuwają w obowiązku ani lizaka kupić ani dla odmiany moich dzieci do siebie zaprosić. Mieszkają tu 2 lata i moje dzieci jeszcze nigdy u nich nie były a ich dziecko jest u nas minimum 3 razy w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko ja nie rozumiem
dlaczego ty nie pogadasz z tymi ludzmi? ja juz bym dawno to zrobiła, a szczególnie wtedy gdy ten sasiad wysyłała dziecko do ciebie na kolacje. nie masz jezyka w gebie czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do mnie to mówił tylko do dziecka a nas wtedy nawet nie widział bo siedzieliśmy u siebie na tarasie. I co mam powiedzieć? Przecież oni doskonale wiedzą bo z tym bananem wyszło wszystko jasno. A skoro nie chcą nic z tym zrobić to co ja mogę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale co, ma niby iśc do rodziców i co powiedzieć? że jeśc dziecku nie bedzie dawać? wyjdzie ona na to złą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możliwe, że sąsiedzi nie widzą w tym problemu. Ty nic nie mówisz, dajesz ich dziecku jedzenie z uśmiechem na twarzy, więc może uważają, że dla Ciebie to jest ok. Następnym razem, gdy u Ciebie będzie pora obiadu, podwieczorku itp. to odpraw dzieciaka mówiąc, że w jej domu mama też z obiadem czeka. Jak sąsiedzi zobaczą, że córka jest odsyłana, to może domyślą się, że to jednak jest ICH dziecko i sami powinno je karmić, a nie liczyć na obcą osobę. Możliwe, że im się d*pska ruszyć nie chce by coś ugotować, dlatego Twoje dokarmianie ich córki jest im na rękę. Ty karmisz, oni nie muszą, do tego mniej kasy na jedzenie idzie. Jest git.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×