Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Klaryuonbhjk

nie pozwala mi odejść....

Polecane posty

Gość Klaryuonbhjk

jestesmy ze sobą 9 miesięcy, od jakiegoś czasu nie możemy się dogadać. Wiem, ze się stara, i chce spedzic ze mna każdą chwile, ale ja ostatnio mam dużo na głowie ale mimo wszystko znajduję ten czas. I przyjeżdza do mnie, w sumie codziennie się widujemy. Dodam, że ostatnio przeżywam jakiś trudny okres. Mam sporo nauki, za chwilę ukończenie studiów, do tego co jakiś czas mam mega doła (niskie poczucie wartosci, co parę dni bez powodu płacze, jestem taka bezsilna) , coraz to mi w nim coś nie pasuje. Tłumaczyłam, rozmawiałam o moich potrzebach, o jego potrzebach, nie raz obiecywał poprawę, przepraszał, przyznawał się do błedu. Uważam, że jak jestem z kimś i tworzę naprawdę fajny związek to i jedna strona jak i druga powinna brać pod uwagę potrzeby drugiej osoby. Zawsze gdy mam jakąś propozycję od kogoś, pierwsze co to myślę o nim, że wyjdziemy gdzieś razem, od razu mu to proponuje. Ostatnio była taka sytuacja, że miał jakieś szkolenie i zaproponował mi żebym pojechała z nim, niestety nie mogłam z racji egzaminów, mówił żebym może porozmawiała że w jakimś szybszym trybie bym zdała i mooglibyśmy razem spedzic czas. niestety nie mogłam. Dziś - dzwoni do mnie i mówi mi że ma szklenie za 2 tyg, odczekałam chwilę, i zapytał się o coś innego - a wie że już mam praktycznie wakacje. Zapytałam czemu nie zaproponował wiedzac ze mam te wakacje zaraz, no to już źle było, z mojej strony, bo stwierdziłam że nie myśli o nas, tlumaczył się na początku że: nie pomyślał, za chwilę powiedział że niedawno o tym szkoleniu się odezwał, a na koniec powiedział że w głębi serca wiedział że razem pojedziemy. Strasznie mnie zabolało, że u niego jest "ja" a nie "my". Tłumaczyłam mu, że ja też jestem, i mam wolne, i byłoby fajnie pojechać tam razem, bo ja mam tam rodzine, i w czasie jego szkoleń ja ją odwiedzę, a on będzie na szkoleniu. Ale... i to jest najgorsze - to co ja powiem on tak zrobi. Nic sam z siebie, nic kompletnie.. Powiem mu o czymś, to on zrobi, a nie domyśli się, nie zaskoczy, nic.... I to mnie zabija, bo nie mam faceta który jest zdecydowany, który wie co chce, a nie ciagle jest zmęczony i coś mu dolega. Gdy płakałam którejś soboty, strasznie płakałam, czułam się okropnie jak nigdy dotąd - to nie było go, nie zainteresował się, to ja dzwoniłam i płakałam (wiem, że źle, że dzwoniłam). A kiedy jest dobrze - to jest super, odzywa się i jest ok. Ale nie potrafię udawać , że jest wszystko dobrze. To dziwne, bo jego trzeba na rękach nosić, kiedy ja mam dobry humor to i on ma, kiedy jestem zadowolona - on jest. Mówiłam mu że czuję się nieszczęśliwa. Nic z tego nie zrobił. Ostatnio też miałam gorszy dzień, wiedział czemu - to następnego dnia odczułam ten gorszy dzień - on miał zły humor bo się nie wyspał. Potrzebuję go najbardziej wtedy gdy go nie ma, gdy się nie zainteresuje. Proponowałam nie raz rozstanie, koleżeńskie, bez uniesień żadnych, nie pozwolił, dzisiaj też powiedziałam że chce sie rozstać, z tej bezsilności, bo wczoraj obiecywał poprawę, a dzisiaj - jadę na szkolenie. "ja" - bez propozycji. On mówi tylko. Że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, że coś tam i coś tam. Nie wystarcza mi to, nie ma takiej spontaniczności. Mówię mu. Kochanie, gdybyś Ty miał zły humor, gdybyśmi powiedział, że czujesz się beznadziejnie - byłabym przy Tobie, ale nie siedziałabym z Toba i nie zastanawiała się i nie pogłębiała tematu tylko - bym CIę gdzieś zaprosiła, do kina, do restauracji, przyjechałabym do pracy do Ciebie - wszystko żeby tylko nie myśleć. po prostu BYŁABYM gdy jest Ci źle. a nie chowała się, nie odzywała, zaszywała. Naprawdę, nie wiem co zrobić. Kocham go, wczoraj w nocy byłam ze znajomymi, poczułam taką tęsknotę, że chciałabym się do niego przytulić. Wiem, że jest dobrym chłopakiem, może faktycznie, źle na niego wpływa to, że przez ostatni czas sprzeczaliśmy sie o byle g... i to z mojego powodu. Ale przepraszałam, przyznałam się do błędu, żałowałam i on o tym wiedział. Ale każdy popełnia błędy, mógł odejść ale został. Ale z drugiej strony, ja się męczę, tym że myśli o sobie (choc zaprzecza), nie wiem czy byłoby mi lepiej bez niego, ale wiem, że byłby mi chyba lżej. Przecierpiałabym swoje, a później by wszystko wróciło do normy. Nie wiem co zrobić - czy się nie odzywać przez cały już dzień, mimo że się do mnie odezwie, żeby sobie przemyślał, poukładał wszystko, może odpoczął...czy po prostu przeczekać to, i niech wszystko się ustabilizuje..? __________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×