Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Problem ze związkiem. BŁAGAM POMOCY!!!

Polecane posty

Gość gość

Chyba reanimuję temat bo mam trochę 'inny' problem mianowicie ponad rok byłam z chlopakiem o 16 lat starszym ( błagam nie oceniajcie tego źle- nie żaden sponsoring czy coś bo on nie jest piękny i nie ma wiele) . Historia zaczęła się od tego, że był moim nauczycielem i się zakochał... o czym napisał ma na fb. Ja tam na niego nie zwracałam uwagi.. dużo starszy.. wyglądem też nie grzeszył. Wiec olałam jego zaloty, ale że pomagał mi dużo do matury z własnej woli(wtedy jeszcze nie wiedziałam,że coś do mnie ma) to czułam jakiś długo i nie zrywałam kontaktu. Potem rozmowy rozkręcały się tak,ze pisaliśmy godzinami na fb a potem od 20 do 6 rano gadaliśmy o wszystkim ( nawet sie zwierzał z problemów) nabrałam zaufania po jakiś 3 mies. prawie codziennych rozmów dałam się namówić na kino za kilka dni wycieczka za miasto tak na spontanie.. bardzo długie szczere rozmowy i zrozumiałam,ze spotkałam pokrewną dusze. Zakochałam się i tak się zaczeło.. o zwiazku bałam się powiedzieć rodzicom... wiec do tej pory nic nie wiedzą (ps. żeby było ciekawiej to dodam,ze jest wychowawcą młodszej siostry obecnie smile wiec rodzice go znają tylko od tej innej strony ;p ) Początki związku były trudne bo zastanawiałam się nad przyszłościa.. po co mi facet starszy o 16lat?! Po jakims czasie nie widzieliśmy poza sobą świata.. było trochę cieżko bo ja studiowałam ,ale w domu byłam co weekend. Wiec nie było tragicznie. Było cudownie.. przez 10 godzin potrafiliśmy siedzieć w łóżku ( z przerwami na jedzenie i toalete) klejąc się cały czas do siebie i gadając. Każdy z nas chciał dać sobie ile tylko mógł. Zawsze się wspieraliśmy .. Było nam obojętne co bedzie dalej.. mogliśmy mieć kawałek kąta.. nawet takiego brudnego smile ale najważniejsze,ze byliśmy razem. On mówił,ze nie wie na czym opierały się poprzednie zwiżaku bo dopiwero przy mnie poczuł co znaczy kochac kogoś...ja czułam to samo. Bardzo dużo gadaliśmy przez tel. gdy mnie nie było w domu ( w mieście gdzie mieszka on ) dodam,ze dzieliło nas jakieś 150km. Czasem też on przyjeżdzał po pracy w tygodniu. niestety po ok. pół roku znowu zaczęło się coś psuć.. zauważyłam,ze często pije sam wieczorami a wmawiał mi,ze nie.. wiec traciłam zaufanie i zaczynałam sie nad nami zastanawiac. Oczywiście mówiłam mu wprost o swoich obawach. Sam sie przyznał,ze ma z tym problem.. wiec zaczełam szukać pomocy u terapeuty.. terapeuta stwierdził,że nie jest z nim źle, ale ja widziałam problem. Mimo,ze coś było nie tak dalej był dla mnie wszystkim.. jednak po jakiś 2 mies gdy byłam w domu zadzwoniłam do niego okazało sie,że już wypił i zaczął kłamać,że jest trzeźwy to o godzinie 22 poszłam do niego (przez całe miasto!) żeby to sprwdzić... oczywiście miałam racje. Zaczełam krzyczeć (faktycznie jestem wybuchowa) on stał cicho a ja krzyczałam w końcu uderzyłam go w twarz bo nie odpowiadał na pytania co dalej z nami. Zostałam na noc, nasz zwiazek strasznie się ochłodził... czepiałam sie ,że on za dużo pije, pali i czasem,że spotyka się z kolegami i chleją do upadłego. po miesiącu podobna sytuacja z tym,ze piłam z nim wino a on wypił coś wczesniej.. przykra rozmowa- i dostał w twarz sad natychmiast kazał mi się wynosić z domu potem uderzył mnie w ramie gdy chciałam sie przytulic,żeby sie uspokoił. W swoim domu powiedziałm,że zostaję u koleżanki na noc wiec nie na reke było mi tam wracać. Poszłam do drugiego pokoju by zaczekać aż ochłoniemy oboje. Potem poszłam do niego żeby się przytulić to mnie odepchnął dość mocno.. po 20 minutach nam przeszła złość i przytuliliśmy sie do siebie bardzo mocno i zaczeliśmy oboje płakać.... przez 2 tyg było prawie ok.. relecje nam sie ochłodziły,ale jakoś dawalismy rade. W między czasie dowiedziałam sie,że dzwoni i spotyka sie z jakąś dziewczyną okazało sie,ze to kolżeanka (też uczennica), którą zna 10 lat...twierdził,ze nic ich nie łaczy.. wczesniej straciłam zaufanie wiec wziełam jego tel.. i faktycznie- normalne esy tak raz na tydzien jak do znajomej.w ostatni weekend naszego zwiazku pojechaliśmy nad jezioro- było cudownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd. TERAZ NAJWAŻNIEJSZE : 3 dni później ja miałam egzamin po którym spotkałam się z przyjacielem o którego mój chłopak był zazdrosny- nie odebrałam podczas tego spotkania od niego tel. potem oddzwoniłam i gdy zapytal co tak długo powiedziałam,ze widziałam sie z Krystianem- natychmiast zmienił mu sie głos.. wiedziałam, że sie zdenerwował, ale ustaliliśmy ,że tego dnia nie wracam do domu a do niego i tak zostało. Gdy już przyjechałam na miejsce wyczułam,ze coś pił.. ale stwierdziłam,ze to wczorajsze opary bo przyjechał po mnie samochodem. Wieczorem miałam mego ochote na drinki to pojechaliśmy do sklepu po zakupy.Potem sie okazało,ze po południu wypił 2 dembowe mocne (7%) i prowadził!!!!! ;/ Ale dalej.. Wieczór był fajny.. ogladaliśmy film, piliśmy pyszne drinki.. w pewnym momencie stwierdził,ze chce zapalić - stwierdziłam,ze 1 raz ok ( bo nie lubię zapachu po papierosach) dalej ogladaliśmy fizl.. drinki nas już trochę ścięły było ok24 jak stwierdził,że chce zapalić ja oczywiście nie chcialam go puścic na balkon, zaczełam nawet inicjowac gre wstępna jednak on stwierdził, że bardzo chce zapalić.. wiec sie wkurzyłam i zamknęłam go na balkonie a potem się położyłam ( chciałam na CHWILE) do łóżka.. i ZASNEŁAM!!! przespałam tak ponad godzine i zoriętowałam się ,ze on jest na balkonie.. szybko otworzyłam siedział skulony w kącie ( na dworze było jakieś 18 stopni a ten tylko w bokserkach) podeszłam,zeby się przytulić i przeprosić a ten mnie odepchnął z całej siły.. weszliśmy do domu a on zaczął krzyczeć,że z nami koniec... położył się na kanapie a ja usidłam na fotelu obok i zrobiłam mu rachunek sumienia mówiąc jakim jest dnem, że ma tyle lat i nikt go nie chce, że jest pijaczyną, ze nie wiem co ja w nim widziałam itd..... Potem wstałam żeby sie przytulić to złapał mnie za rękę i powiedził,żebym szła spac do sypialni a on zostanie na kanapie. Powiedziłam,ze bez niego nigdzie nie ide to złapał mnie mocniej i zaczął ciągnąć do sypialni,żebym się położyła(nie dotarliśmy tam jednak) w drodze ja uderzyłam go chyba pięscią w twarz i zaczełam sie szarpać,zeby walnąć do kolejny raz.. potem chyba nawet kopnęłam to złapał mnie za kark- nachylił do dołu i kopnął prosto w mostek. Potem nagle wytrzewieliśmy.. jak tylko się ocknął co zrobił natychmiast zaprowadził mnie do salonu i otworzył okno.. ja cieżko oddychałam i płakałam.. siedział przy mnie przestraszony i wycierał łzy.. pytał co moze zrobić żeby mi pomóc.. przyniósł lód i położył na mostku ja wściekła i pijana krzyczałam,ze jest ch*jem i e go nienawidze. Jak mój stan zdrowia się poprawił po ok.30 min. to powiedział, zebym szła do łóżka - na co ja że sama nie pójde wiec bez słowa poszedł i położył sie obok. ja zasnęłam odrazu a on nie spał całą noc.. rano miał zapłakane i spuchnięte oczy. ja zaczełam zbierac wszystkie rzeczy by konsekwentnie wyjść z domu. Na koniec nie mogłam sie powstrzymać i poprosiłam,zeby ostatni raz mnie przytulił- to przytulił tak z serca i podziękował za wszystko. Zamieniliśmy kilka słów i odwiózł mnie do domu.. gdy wysiadałam dodałam,zeby nie dzwonił w najblizszym czasie bo chce być dziewczyną Krystiana ( w rzeczywistości ona ma dziewczyne od roku) chciałam go tylko tym zdenerwowac- bo wiedziałam jak bardzo był o niego zazdrosny. Teraz siedzę.. płaczę i to pisze.... Bo NIE WIEM CO MAM ROBIĆ!!! wiem tylko tyle,że mimo wszystko bardzo go kocham.. dopiero teraz (po kilku dniach ) zauważyłam swoje błedy... czesto się czepiłam o picie.. mimo,ze obiecywał poprawe prawie nic z tym nie robił... ja z każdej strony szukałam pomocy by go ratowac.. i to ja uderzyłam pierwsza.. sad czuje się winna.. bo gdybym tego nie zrobiła to i on by mnie nie odpychał. teraz nie wiem co robić.. ;( CZY TO MA SENS ? Siedzę w 4 ścianach i nie chce nikogo widziec. Musze się jeszcze z nim spotkać by oddać mu jego rzeczy, które mam u siebie. Dodam jeszcze, że ostatnie 2 mies to był związek na przyzwyczajenie.. wiedziałam,że w końcu sie rozejdziemu , ale nie wyobrazałam sobie,że mogę go stracić. Wiem baaaardzo to długie. jednak jeśli znajdzie się jakaś dobra lub mniej dobra:) dusza, która to przeczyta i napisze co o tym myśli to będe bardzo wdzięczna :**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenkaaaaaaaaaaaaaaaaa21
Kochana , przeczytałam Twoje wypracowanie i muszę przyznać , że znalazłaś się w bardzo trudnym polożeniu. Współczuję Ci. Sama też trochę Cię rozumiem bo również kocham mężczyznę , z ktorym być nie mogę. wiele do myslenia, aczkolwiek wiek nie gra tu istotnej roli. Najgorsze jest to że facet nadużywa alkoholu i przede wszystkim SIŁY wobec Ciebie. Zastanow się spokojnie jaka czekałaby Cię z nim przyszłość? Jak planować wspólne życie? Pamiętaj że facet który raz podniesie rękę na kobietę zrobi to po raz kolejny.... Jego przeprosiny , obietnice że to sie więcej nie powtórzy są nic nie warte. Z czasem byłoby jeszcze gorzej. Nie obwiniaj się za rozpad tego związku. Nie masz sobie nic do zarzucenia! Walczylaś o niego , o tę milość. Wszystkie te zaczepki ktore w niego wymierzalaś nie byly bezpodstawne. Robiłaś to bo Go kochalaś i chcialaś mu pomóc , chciałaś w ten sposób ratować ten związek. A co dostałaś w zamian ? Kopniaki w mostek itd itp. Jesteś mlodziutka , znajdziesz jeszcze swoją miłość, ten związek był zły , toksyczny. Uciekaj jak najdalej od tego faceta. Oddaj mu rzeczy , wykasuj go ze swojego życia , glowy , telefonu , pamięci. Wiem, że to trudne ale dziewczyno nie marnuj życia na kogoś takiego ! Pisalaś że facet kontaktuje się z inną dziewczyną tez uczennicą... Nie wydaje Ci się to dziwne że gość gustuje w uczennicach? Narazie jest to niby znajoma , ale Bóg raczy wiedzieć kim dla niego się stanie za jakiś czas. Uciekaj od niego ! Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwo siły ! Lenka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aśśśśsska
przeczytałam dziewczyno ty masz problemy ze sobą, musisz się chyba leczyć nie można bić drugiego człowieka, naucz się panowac nad emocjami z jakiej racji ty go tak lałaś, najpierw dostał w twarz, potem znowu , aż sama oberwałaś i słusznie. oboje jesteście nienormalni i potrzebujecie pomocy, albo chociaż odrobiny rozumu i szacunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aśśśśsska
lenka co ty p********z to ona go lała co rusz i było dobrze tak a jak raz dostała od niego to już wielce afera że ją pobił w ogóle nie nadają się do związku, bo nie ma tu uczucia ani szacunku między nimi i nie p*****l,z e go kochasz i nie obrazaj miłości. miłosc jest dobra i pragnie dobra tego ukochanego człowieka i na pewno go nie leje ot tak z nerwów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenkaaaaaaaaaaaaaaaaa21
aśka trochę kultury w slowach. Nie radź dziewczynie żeby panowala nad emocjami jak sama się do tego nie stosujesz. :) Fakt , nie powinna go bić . Masz rację . Ale facet ktory podnosi rękę na kobietę dla mnie NIE JEST FACETEM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×