Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co byście zrobiły

Polecane posty

Gość gość

opiszę Wam smutną historię mojej siostry. Ok półtora roku temu synek mojej siostry zachorował na nowotwór, niestety bardzo szybko okazało sie że to bardzo zlośliwe bydlę i praktycznie nieuleczlne :( oczywiście przez te półtora roku walczyli o jego powrót do zdrowia niestety walke tą przegrali. Cala ta chemia, naświetlania itd bardzo chłopca wymęczyły, nie zdawał sobie sprawy co się z nim dzieje i dlaczego mama i tata zawieźli go do szpitala, dlaczego nie może sie bawić ze swoim starszym rodzeństwem itd. Powiem tylko tyle, że bardzo cierpial. Wytrzymał prawie półtora roku co zdaniem lekarzy było naprawdę bardzo długo. Sama ma córkę i nie wyobrażam się być w tej sytuacji, zreszta i tak bardzo to przeżyliśmy. Teraz tylko zastanawiam sie tylko czy ja też bym postąpiła tak jak moja siostra? Tzn mimo że wiedzialabym że choroba jest nieuleczalna męczyłabym to dziecko przez półtora roku? tylko dlatego żeby go mieć dłużej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwierz mi ze robilabys to samo co siostra zeby tylko miec na dluzej dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlaśnie nie wiem, cała rodzina cierpi z powodu tego co się stalo ale nawet nie wiecie jak to dziecko cierpialo :( naprawdę, byłam w szpitalu kilka razy i bylam świedkiem tego wszystkiego, mówię wam koszmar :( Jako ciocia bardzo małego kochałam ale jak już dowiedzieliśmy się na 100% że nie da się go wyleczyć pomyślałam, że może dać mu odejść :( ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie ty bylas tylko ciocia i myslalas racjonalnie. A matka w takich chwilach robi wszystko by dziecko jeszcze troche przy niej bylo. Matka zawsze ma nadzieje chociaz tej nadziei tak naprawde nie ma. Myslala ze da sie synka uratowac, nie mogla pozwolic mu odejsc. Wiem ze dziecko pewnie cierpialo, ale coz. Przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co bym zrobiła, pewnie to samo co twoja siostra i to co większość kobiet (tak mi się wydaje). Walczyłabym do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No może macie rację, ja przyjęlam do wiadomości że malego nie da się uratować a moja siostra chyba nie :( tylko wiecie co było okropne, moja siostra ma jeszcze dwójkę dzieci-starszych młody ma 8 lat a mloda 5,5 i moja siostra caly czas powtarzala że mały nie umrze, że bedzie dobrze a jak zmarł to dzieci były w rozpaczy i nadal są i pytają czy też umrą i najgorsze jest to że nie wierzą jak mama im mówi żze nie :( Kurde, to okropne, teraz siedzę w pracy i cały czas o tym myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo zawsze jest nadzieje ze leczesnie pomoze ze z tego wyjdzie napewno byc podjeła taka probe nie wierze ze nie leczyla bys dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie tak :( tyle, że nie ma ani jednego przypadku, że leczenie pomogło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest wiele przypadków, że dziecko pomimo tego że lekarze nie dają w ogóle szans na przeżycie, to dziecko wraca do zdrowia, dlatego takie przypadki dają rodzicom nadzieję i myślę, że też byś walczyła.. wiara potrafi robić cuda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znajomi siostry maja taką sytuację, mała przelewa im się przez ręce. podczas jednej z wielu operacji uszkodzono przysadkę mózgowa i rozpoczęło się u niespełna rocznej dziewczynki dojrzewanie płciowe. boli ją wszystko, podłączona do jakiejś aparatury, ale ja sie nie wypowiadam na ten temat. my sobie możemy tu gadać, ale ludzie robią wszystko w takiej sytuacji. tak sądzę. i argument o cierpieniu pewnie ma małe znaczenie, chcoiaz obiektywnie rzecz biorąc pewnie lepiej byloby dac odejśc. ale w przypadku swoich bliskich nikt tak nie mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zauważyłam, że mam tendencje, by was zaginać, bo zazwyczaj jestem ostatnią osobą, która się wypowiada w danym temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aż ciarki mi przeszły. najgorszemu wrogowi takiego czegoś nie życzę :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chce być nigdy w takiej sytuacji i nie chcę myśleć co bym zrobiła... Wiesz Twoja siostra jak każda matka która kocha swoje dziecko poruszy niebo i ziemię by dziecko.Nie bez przyczyny mówi się " Wiara czyni cuda" i "Nadzieja umiera ostatnia" .Widocznie siostra mocno wierzyła w to że to co robi pomoże jej dziecku i jej synek będzie żył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie macie rację :( cala ta sytuacja bardzo poruszyla naszą rodziną, nie wiem kiedy moja siostra się z tego pozbiera :( dlatego zastanawiam sie nad tym jak ja bym postąpila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda, bo chemia i tak nie pomoże więc po co ją stosować? to gorsze niż rak. dr. Stanisław Burzyński w Teksasie leczy beznadziejne przypadki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pamiętajcie drogie mamy najważniejsza jest witamina B17

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×