Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przygnębiona..

Zauważyłam że prawdziwa miłość kończy się urodzeniem dziecka

Polecane posty

Gość Panna Kitka
"a może rzecz w tym, że po prostu dziecka nie kocha się bardziej, ale więcej się dla dziecka robi? bo małe, a potem dlatego, że dziecko swoje i już, "nośnik" własnych poglądów, wysiłków, takie rzeczy." Dzieci bardzo często odrzucają poglądy swoich rodziców. Zrzucają w pewnym momencie swojego życia rodziców z piedestału i bardzo często podejmują deycyzje wbrew temu jak zostały wychowane przez rodziców. Każdy myslący rodzic zdaje sobie z tego sprawe, ,że dziecko to nie jego klon tylko odrebna istota. Nie zgodze się aby dziecko było nosnikiem poglądów. "dlatego przyjęlo się skarać do formy: najbardziej kocham dziecko- bo ono naturalnie zajmuje najwięcej energii mentalnej, fizycznej, finansowej, nakłady wszelkich zasobów materialnych i niematerialnych. więc tak spontanicznie się mówi." Tu sie mylisz, najbardziej kocham dziecko bo tak czuje moje serce. Dziecka nie kochasz za coś, dziecko kochasz bezwarunkowo. Męża mozesz kochać za to, że jest świetnym partnerem, przyjacielem itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matko, Heloiza, wydaje mi sie, ze w tym temacie juz chyba dowiedziałąś sie wszystkiego. Zamiast drązyc i z aptekarska precyzja cyzelować kogo sie kocha bardziej, powinnaś sama sprobować. Spróbować zakochac sie, dojrzec do decyzji o dziecku- i sama zobaczysz, ze teoria ma sie nijak do praktyki :) A jak nie umiesz to zapisz sie na terapie- bo juz ten temat jest Twoja obsesją, a co bedzie potem? Jeśli uda sie znaleźc partnera, miłosć życia, przyjaciela- w jednym- to analiza co będzie po urodzeniu dziecka jest zbędna. Bo wiadomo, ze będzie dobrze. Dziecko taki zwiazek tylko polepszy. Sama zobacz- my czasem we dwoje sobie patrzymy jak cora spi- a ma już 4lata, zachłysniecie się powinno nam przejsć. A nie przeszło, dalej nas trzyma. Dziecko kocha sie inaczej- nie masz dziecka, nie pojmiesz co to za miłość. Ja sama o niej nie wiedziałam, dopóki nie zobaczyłam małej na własnym brzuchu :) A mój facet pierwszy raz w życiu sie popłakał.... Wiec, podsumowując, droga Heloizo, nie analizuj tego tak bo ześwirujesz. Pozdrawiam Cie serdecznie i życzę z całego serca, zebys doświadczyła "cudu macierzyństwa" bo wtedy sama bedziesz sie z siebie i swoich wcześniejszych pogladów smiała:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Icy Moon
Heloiza a Twoja prawdziwa milosc po ktorym urodzonym dziecku sie skonczyla?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Antykoncepcja nie jest rozwiązaniem dla tych, którzy chcą uprawiać seks bez ogranoczeń-to byłoby sprowadzanie własnej godności do poziomu zwierzęcia, które nie umie się pohamować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dj 80's
lilialuiza Antykoncepcja jest rozwiązaniem dla tych, którzy chcą uprawiać seks bez ograniczeń-bo to właściwie jest sprowadzanie własnej godności do poziomu zwierzęcia, które nie umie się pohamować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość podsumuję: wlasne dziecko kocha sie ZAWSZE, ' no nei zawsze - Przykłąd Katarzyny W:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
helioza, poki mowisz, co ci sie marzy - ok - każdy ma prawo do marzen. Ale na mily Bog mnie buduj z tego teorii, Kazda teoria, ktorą swiat ma zaaprobować musi byc podbudowana wynikami badan, licznymi porownaniami. praktyka - itp - ponoc masz wyzsze studia, wiec wiesz po co mi chodzi. Jak na razie jest to tylko bardzo prywatna, sprawdzona na 1 ozobie teoria heloizy , kafeteria juz ją zna, nie musisz wciaz jej walkować i niech tak zostanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i Ty mireczkowata też kochasz bardziej dziecko? kiedyś mówiłas, ze to coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawdziwa milosc
Prawdziwa milosc nie konczy sie nigdy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się kogos kocha to chce sie, mieć z nim dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważam, że to niesprawiedliwe, że tak jest na swój sposób. Piękna miłość, piękne śluby, pod woalka tego wielkiego manifestu miłości i tych wielkich ceremonii kryje wsię w gruncie rzeczy tylko impreza i chęć pokazania się, bo po co ztakim hukiem pokazywac coś, co wcale nie jest dla was najwazniejsze? Wynajdywać piękne cytaty o miłości, skoro to nie o tą miłosć wam w życiu chodzi? MIreczkowataa, ale toż mi nie zawadza, że wam z małą nie przeszlo, z jakiej racji, miałoby wam z nia przechodzić??? ale mnie np. bardziej od widoku tej śpiącej dziewczynki wzruszałby widok was dwojga patrzących na nią w tym momencie. I dlatego np. religia nazywa malżeństwo sakramentem. Bo pod ta służbą dziekcu, oddaniu dziekcu, kryje się wasza wspólnota i pod całym zamieszaniem wokół dziecka w waszym życiu, to własnie ten związek i wasze wspólne przejęcie nad tym jest święte, bo zapoczątkowało rodzinę. nie jestem wierząca, ale też tak to widzę. męża kochasz wielką miłością, dziecko kochasz....jedno wynika z drugiego...po prostu rodzina. po prostu miłość. jakoś Ci nie wierzę....w to bardziej kochanie. Za dziecko człwiek bardziej się marwti, bo się je urodziło, wychowywalo i pól życia oddało, to niech już chociaz będzie szczęśliwe. a z mężśem się to przeżyło, więc też się o niego czlowiek martwi, o zdrowie, o wszystko... mnie naprawdę rozczarowuje to, co piszecie. bo ja nie widze tu powodów do kochania bardziej kogokolwiek. może kiedyś jak dzieci dorosnął to dojdzecie do wniosku, że to jednak cos innego i tyle....czytałam tu wypowiedzi takich matek też, co mówiły, że tak myslały dopóki dziekco było małe, ale potem już nie czuły takich preferencji w sercu. Mireczkowataa- a moge i nawet podjąć decyzje o dziekcu, tylko, żebym ja wiedziala, że nie będzie większych i mniejszych miłości. po prostu nie chcę i juz. Nie chcę tak kochac i nie chcę w ten sposób być kochana. bo w moim odczuciu to niesprawiedliwe. Jeszcze przed urodzeniem dziecka świata poza soba ludzie nie widzą, a potem co? kompletna zmiana orientacji.... nawet jak dziecko ma te swoje inne poglądy, no to i tak spod Twoich skrzydeł, tak? Więc jest to instynktowne, że czlowiek się martwi i mysli o dzieciach, nawet dorosłych. a męża sie kocha bardziej świadomie, bo sie z nim tyle przezyło, itd. ja nie wiem dlaczego ta miłośc jest wg was gorsza. już widze jak bardzo byłybyście szczęśliwe jako samotne matki...;-/// no toz normalnie triumf radyklanego feminimzu- zepchnąć mężczyznę na margines serca i listy priorytetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najfajniejsze w posiadaniu dzieci jest to, że jak troche podrosną, to da sie je gdzieś upchnąć, wysłać na wycieczkę, zostaje wtedy wolna chata i dzień czy dwa perwersyjnych szaleństw, biegania na golasa po pięterkach, trawki, drinków na rozkręcenie. Jak w tej piosence. http://www.youtube.com/watch?v=I8NcELiIMHg Ale nie moze tak być zawsze, bo przestałoby smakować :P Zycie bez dzieci jest nic nie warte!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatta1678
Heloiza,toba mozna rzygac. Ile jeszcze obsesyjnych postow? Masz psychoze. A co twoja matka na ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a rodzina jest całością. To już nie tylko dwoje ludzi. To jest zupełnie co innego. Tu sie nic nie wyklucza. Ale trzeba to samemu przeżyć, żeby coś o tym wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w prawdziwej miłości się nie wie kogo kocha się bardziej, gościu....;-/// w życiu nie chciałabym usłyszec czegoś takiego od faceta, przykro mi...;-((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zgadzam sie z tym ,ze PRAWDZIWA milosc do partnera ,konczy sie wraz z urodzeniem dziecka Jelsi tak bywa, to oznaczalo ,ze to nie byla prawdziwa milosc, kiedy pojawienie dziecka sprawia ,ze milosc kobiety do "kochanego" pryska jak banka mydlana Pytanie jest czy mowimy o prawdziwej miolosci,czy o czyms slabszym? Tutaj nawiazuje do poszczególnych wpisow, ktore jednoznacznie utwierdzają lub dementują pojawienie sie dziecka =jakas bariera w związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tylko Heolizie polece tak szczerze ,aby nie brnela w macierzynstwo dopoki nie jest gotowa,psychicznie, emocjonalnie ,fizycznie To sie moze baardzo niekorzystnie odbic na dziecku, nie musi, ale nie ma co ukrywac do jakiego stanu kobiety potrafią byc doprowadzone,kiedy decydują sie na dziecko tylko i wylacznie pod wplywem presji otoczenia, namowom, naciskom,a nie z potrzeby serca.Instynkt wskazany i zalecany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heloiza, u mnie bez zmian- nie wartosciuję miłosci do dziecka i do mojego faceta :) Te miłosci są totalnie różne. Toksyczna- oczywiście, ze na dzień dzisiejszy Heloiza na matke się nie nadaje. Życzyłam jej tylko, zeby znalazła :miłosć swojego zycia", poczuła jak to jest- chcieć mieć dziecko z ukochanym... I na koniec życzyłąm jej "cudu macierzyństwa", bo to uczucie do dziecka, moim zdaniem, coś tak niesamowitego a jednocześnie róznego od miłości do mężczyzny, ze jak to poczuje to sama, z siebie będzie sie śmiała :) I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mireczkowata- ja nie wątpiłam nigdy w miłość do dziecka. wierzę, że jest ogromna i o niej też mogłabym sie rozpisać jak ją sobie wyobrażam, nawet zrobiłam to na jednym z tematów, pewnie nie widziałaś. ale dla mnie skoro to co innego, to co innego i koniec. a ta wielka miłosć do dziecka bierze się z miłości do męża. z niej wynika i ją ma wzmacniać. ma zbliżać ludzi. to się sumuje. tak powstaje rodzina- jedność. mam nadzieję, że wiesz, że ja NIGDY nie sądziłam, jakbo męża trzeba było kochać bardziej. rzecz w tym, że dla mnie rodzina to jest rodzina i czuję dyskomfort na mysl, że ktoś kogoś kocha bardziej. podoba mi się to, co Ty piszesz o swojej rodzinie, podtrzy,muję moje zdanie na ten temat. Tak jak Ty mogłabym mieć, tak myslę. Nie wiem czy Ty rozumiesz co ja chcę powiedzieć...Posiadanie z kimś dziecka to wielka intymność na poziomie emocjonalnym, to cos niezwykłego, że się z kimś poąłączyłaś w tym dziecku. Z miłości do męża rodzi sie i ocha dziecko. Z miłość do dziecka kocha się mężą, bo męża w dziekcu się widzi. Patrzy się na męża i mysli się, że to z njim jest dziecko. po prostu dla mnie to jest takie równanie. i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zacznę od meża, bo od tego się zaczyna 1) Miłość do męża- rodzaj miłości intymnej w każdym znaczeniu, nie tylko fizycznej. Fizycznośc jest cechą najbardziej charakterystyczna, jako, że nie występującą w takim sensie i na taką skalę w żadnej innej miłości. Ale jets to intymność emocjonalne, charakteryzująca sie tym, że ludzie chcą sie sobie zwierzać, udzielać wsparcia, iść obok siebie przez życie podejmując wspólne działania, takie jak wychowanie dziecka, wspólna stadnina lub cokolwiek, mieszkając wspólnie poznają się od podszewki ze wszytkim co dobre i złe, a to łączy i czyni ich najbliższymi sobie osobami. Moga na siebie liczyć (mówię o zdrowej sytuacji) i widzą w sobie nawzajem odzwierciedlenie tego, co w życiu szanują swoich wartości i marzeń. Wspólnie tworzą podstawe całe życia, gdyż dom i majątek będzie wspólny, znajomi wspólni i wspólne dzieci, w których ze wzruszeniem odnajdywac będą swoje cechy i cechy partnera rozumiejąc, że w tym dziekcu są jednym. To jest wspólnota szeroko rozumiana i brak tej osoby, utrata jest jak trzęsienie ziemi, gdyż zycie drży u podsstaw i zawala, się, gdy małżeństwo się rozpada, lub małzonek umiera- bo na tym małżeństwie ludzie budują codziennośc i ze związkiem się utożsamiają, stąd lojalność wobec partnera, przyjaźń, takie rzeczy. Forma idenstyfikacji (bez wyklucznia swojej odrębności i indywidualnoscji jak jednostki rzecz jasna). Po stracie tej oosby jest pustka, której nic nie zastąpi. Długoletni związek jest jak wino- przyjaciele to co innego, nawet jeśli są bliscy, to razem nie mieszkają, nie z jimi ma się dzieci, nie z nimi jest sie na stopie takiego spoufalenia, by mówić rzeczy nawet niepoprawne politycznie. Z rodzicami, rodzeństwem jest coś innego mimo wszystko. gdyby środowisko rodzinne starczało, to człwoiek nie szukałby drugiej połówki. A ludzie czują samotność dopóki wlasnie nie odnajda tego kogoś, nawet jeśli mają fantastyczna rodzinę. Taka natura ludzka i tyle. Piękny, wartościoy związek to najlepsze co dla samego siebie można w życiu mieć. Za chwile pkt 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2) Miłosć do dziecka: z perpektywy kobiety, jako, że kobieta jestem, ale równie dobrze w wielu pktach stoduje się to do facetów: coś ciężkiego to opisania, życie, które się kształtuje we własnym ciele, gram po gramie, idzie się miastem wiedzac, że nie jest się nigdy samej, że tam ktos jest, co jest niesamowite, że ma sie kogoś w środku. Potem ujrzenie tej osoby, kogoś już kochanego, z kim ma się to niepowtazralna więź i zobaczenie jej lub jego pierwszy raz i uczenie się siebie, już będąc nie w jednym ciele lecz na zewnątrz. trzymacie przy piersi malutką, delikatną głowkę, z takimi cienkimi włoskami, czucie mrowienia powodowanego płynącym mlekiem, słyszenie tego siorbanie i czasem patrzenie tej kompletnie niewinnej istocie w oczy. Potem rośnie, usmiecha się, widzis się pdobieństwo do siebie i do partnera i próbuje cłowiek ogarnąć to, że jest to osoba zrodzona z dwojga kochajacych się ludz. Kim będzie? jak pomóc wtym rozwoju? Czytasz książki o wychowaniu, o nuce emocji, o nauce asertywności i potem patrzysz jak próbuje sobie radzić i czujesz osobisty sukces a każdym najdrobniejszym sukcesem tej osóbki. I czujes zbezgraniczne życzenie, by ta osoba była szczęśliwa, gdziekolwiek, z kimkolwiek ale zdrowa(y) i szczęśliwa(y). Pragniesz, by przyjeżdzało to dziecko, by odwiedzało...ma 5 latek, rozmawia z Tobą, coraz mądzrejsze zadaje pytania, widzisz postępy i wiesz, że przyczyniłas się do tego, rośnie ciekawość, kim jest moje dziecko, co mysli, jakie ma zapatrywania, zainteresowania, poglądy? Kształtuje się jego/jej osobowosć i chcesz chłonąć ta osobę tak bezinteresownie po prostu ciesząc się, że jest. Biegnie taki 5 latek z ugryzionym przez pszczołę paluszkiem i uderza w ciebie całym ciałkiem wtulając się w brzuch i piersi i tak trzymasz to swoje dziecko, które było w tym brzuchu i przy tej piersi, i tak dwoma rękami przyciskasz cieplo do siebie, całujesz w czolo, pocieszasz, pielęgnujesz, obierasz jabłko, myślisz, co jeszcze zrobić...I potem dorosly człwoiek- ach tym jestes, taki, taka jestś, patrzysz na dorosłe ręce wielkiego faceta i myslis-z mój syn, ten malutki, z tymi rączkami, a teraz ma owlosione ręce i i te wielkie żyły poniżej łokcia, jak to faceci mają, odstają im, kobietom tak nie. I myslisz- moja laktacja, moje schodzenie na niego witamin, jego ciało, moja dziura w zębach, bo skądś ciało czerpalo wapń dla niego. I nie wierzysz, że to Twoje ciało i nos jak u Twojego mężą, jego geny i też jego ciało. I patrzysz na dorosłego faceta jak mówi, dzień dobry, dziękuję i przypominasz sobie jak go tego uczyłaś. I patzrysz na jego ślub i myślis,z boże, już dorosły, boże, daj mu tylko zdrowe i szczęsliwe życie, niehc przejdzie przez życie pięknie.... niech będzie radosnsy, niech mu się uda.... i trzymasz w tym momencie za rękę męża tak, że aż wbijasz mu paznokcie w ręke tak jak wbijałas je mu, gdy cię trzymał za rękę jak rodziłaś wasze dziecko. WYBACZCIE MI, ALE TO SĄ DWA UZUPEŁNIAJACE SIE RODZAJE MIŁOSCI. TUTAJ NIE MA MIEJSCA NA ANALIZOWANIE KOGO KOCHAM BARDZIEJ. ODTRĄCAM TAKĄ MOŻLIWOŚĆ, BOŻE, NIE CHCĘ KIEDYKOWLEIK OKDRYĆ, ŻE MĘŻA LUB SYNA KOCHAM MNIEJ LUB BARDZIEJ OD JEDNEGO LUB DRUGIEGO, bo nie chcę, bo nie uważam, by tak mialo być, bo sie boję. bo nienawidze.....;-((( zaraz się rozpłaczę, bo to wszystko nie jest dla mnie. Nie wiem czemu, ale marzę o synu, jesli mkiałabym mieć dziecko, to syna. nie wiem czemu. nie to, żebym nie była gotowa w razie czego przyjąć córki, albo spaczy ć jej psyche,że się nie urodziła chłopcem lub coś...ale coś mnie pcoiiąga w facetach na tyle mocno, że chciałabym jednego "stworzyć". ale nie bedzie mi dane. Bo najpierw musiałabym mjieć faceta otwartego na taki model rodziny, o jakim marze. a ja w pewnych kwetsiach zamierzam być nieustępliwa...taki ze mnie kawal baby;-//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
opis miłości do męża jest krótszy, ale nie nalezy w tym się dopatrywć jakiegoś drugiego dna. Jak widać, opisy te uzupełniają się. jedno wpływa na drugie i jedno z drugiego wynika. jak ktoś czyta uwaznie to widzi i wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heloiza, wiem juz gdzie jest Twój błąd. Za bardzo gloryfikujesz obie miłosci. Życie jest prostsze. Czasem jesteś na meża tak wkurzona, tak Cie zezłosci, ze nie ma mowy o jakimś dopełnieniu- myślisz sobie wtedy "zabiję kiedyś dziada, tylko córę kocham, jego nie cierpie". Albo dziecko Cie zdrażni, i myslisz sobie " i na co mi to było?" Nie znam zwiazku, który byłby taki, jak go opisujesz... Żadna kobieta, idąc ulicą, nie mysli, że ktos tam jest w środku- przecież to nienormalne. Można sie cieszyc z ciazy, ale bez przesady. Życie ma różne odcienie, nie zawsze rozwod oznacza koniec świata...Czasem miłosć sie po prostu kończy, ludzie o nia nie dbają i umiera. Twój problem polega na tym, ze ...chyba nigdy prawdziwie nie kochałaś. Bo odnoszę wrażenie, ze nie znasz miłosci, z jej wszystkimi odcieniami. W zwiazku z czym gloryfikujesz ja jako doznanie niemalże kosmiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze, ale w związku ztym sa wzloty i upadki wjednym i drugim rodzaju miłości. owszem, z dzieckiem jest pokrewieństwo, ale z "obcym" biologicznie człwiekiem można budować relację, jeśli sie umie odpowiednio to robic i jeśli zależy ludziom. a więc, mireczkowata- nawet biorąc pod uwagę, że gloryfikuję- powiedzmy, że rzeczywistosć jest bardziej szara- to i tak nie widze pwoodu, by kogoś kochać bardziej, a kogoś mniej. czy lduzie naprawdę na co dzień myśla o tych rozwodach i zdrtadzach i sie zadręczają, że na co dzień dochodzą do wniosku, że dziekco się kocha bardziej, bo mąż trywialny? to nie jest tak, że ja neguję jakoby macierzyństwo było cudem, wierzę wam. ale i tak nie wiem dlaczego musze przyjąć jak baran, że to ważniejsze i lepsze od innych rzeczy, od innych miłości. miłosć jest miłością i tyle. to jest pojęcie pozytywne. nie wiem po co stopniowac. o to mi chodzi. nawet nie wiesz jak mi było przykro w dzieciństwie. ja już jako kilkuletnia dziewczynka pytałam dzieci czy ich tata bardziej kocha ich cz ich mamusię. ja już wteyd czułam sie nieszczęśliwa, kiedyś nawet powiedziałam koleżance- Olga, Ty masz chyba lepsze życie niż ja... potem jej mama powiedziała to mojej, a ja mialam problemy, że gadam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloiza, myślę, ze powinnaś juz sie uwolnic od przeszłości, naprawdę. Pomysl nad terapia, albo znajdź sobie jakieś zajęcie, które Cie pochłonie. Uwierz mi- to nie jest normalne, co robisz. A życie nie jest szare, właśnie przez to, co napisałam jest kolorowe :) Bo gdyby zawsze było pięknie, unosilibysmy sie 5cm nad ziemia i byłoby nudno :) Pozdrawiam Cie serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mireczkowata- ja Ciebie również;-) Nad terapią myślę i byłam już 3 razy i zacznę jescze raz, ale teraz po prostu jest zły moment- nie wiem gdzie dostanę pracę, a terapie musz mieć tam, gdzie pracę. Praca da mi też pieniądze na terapię, a to jets minimu 80 zł za godzine spotkania. Dobry specjalista bierze pewnie więcej. A musi być dobry, bo ja inaczej nie będę zaczynać od nowa 5 razy. Masz rację, może to i lepiej, że nie zawsze jest kolorowo. Ale i tak będę starała się budować swoje życie wg swojego zamysłu. Inaczej na bank się od tej przeszości nie uwolnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×