Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przygnębiona..

Zauważyłam że prawdziwa miłość kończy się urodzeniem dziecka

Polecane posty

Gość gość
Do autorki prawdziwej milosci nie ma takiej bezwarunkowej , mowi sie niby ze jest taka milosc matki do dziecka ale nie zawsze? Wiadomo ludzie kochaja za cos a nie wbrew czemus ! A niby tak owa milosc sie konczy poniewaz zaczyna sie zauwazac te wszystkie wady i zle nawyki partnera ktore z czasem zaczynaja nam przeszkadac jak jedna ze stron nie bedzie wyrozumiala i nie pojdzie na kompromis to zwiazek upada !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak się ludzie kochają, ale naprawdę kochają, to nie ma problemu i po narodzinach dziecka. Tylko kiedy oni mają się dobrze poznać i szczerze pokochać jak ich związek to maks 3 lata, ciąża i ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moorland- trafnie cóż...wbrew powszechnej opinii miłość do dziecka nie jest bezwarunkowa, inaczej ludzie nie oczekiwaliby i presji nie robili, by dorosłe dzieci opiekowały sie starcami warunkiem jest szacunek, dobre zachowanie, w rozmowach w toku była kiedys matka narkomana, co ich bił, okradał i brata swojego cos mu zrobił...to ta matka mówiła, że są teraz po odwyku i na etapie odbudowywania przyjaźni, bo nawet nie miłości... a zresztą, gdyby to była taka głęboka miłość, to byłaby niezmienna, a sa tacy, co mówią, że wnuki się kocha bardziej od dzieci.czyli doprowadzasz do pewnej mety dziecko (do dorosłości, samowystarczalności), a potem perspektywa się zmienia. dla mnie gdakanie o miłości rodzicielskiej zawsze było przereklamowane, żeby nie powiedzieć, że porzesadzone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo jakby prawicowcy mieli dziecko, które w dorosłości wyrosłoby na lewicowca? ma prawo i co? i taka córka wygadałaby się przy nich, że miała aborcję. to co? tak wybaczają? a muzułmanie jak sie córka zakocha w europejczyku i usta sobie pomaluje (działanie wbrew ich poglądom), to chętnie wybaczają? Poglądy i wierzenia sa silniejsze od miłości, nawet rodzicielskiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niewiele masz do powiedzenia w kwestii miłości ale nie chce mi się wyjaśniać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak obserwujeęmoje malzenswto i malzenstwa w rodzinie, tozuczucie zaciesnia sie jeszce bardziej po urodzeniu dzieci, a potem wnukow-wiecej wspolnych tematow, celów, radosci czy problemow - to cementuje - oczywiscie, jesli mialo dobre podstawy i nie bylo od poczatku pomyłką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cokolwiek sie przydarzy mojemu dziecku ( nie oczekuje jakich dziwnych rewelacji, bo je wychowalam, znam i jest w sumie mocno do mnie podobne) zawsze bede je wspierac. Nie sposob sie obrazic na wlasne dziecko ( na obcego mozna), choc owszem, mozna sie wkurzyc. Zawsze chcesz dobra dziecka.. Nie mowie o patologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dla mnie to wszytsko i tak nie ma znaczenia jeśli ktoś jest na tyle ograniczony, by powiedzieć, że bardziej kocha dziecko od męża, bo wskazuje to na brak refleksyjności nie twierdzę, że męża nalezy kochać bardziej od dziecka, ani mniej ani bardziej, natomiast niewątpliwie to z nim się jest i to on powinien być numerem 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heloizo, wielokrotnie ci tlumaczono,ze jest cos takiego, jak wiezy krwi. Owszem, meza sobie sama wybierasz, ale jak pokazuje zycie, w wyborze mozna sie pomylic, malo,ze meza przestac kochac, ale wrecz znienawidzic i nie chciec go wiecej ogladac ( i nic tu nie pomoga pobozne zyczenia, tyle jest rozwodow, taka prawda) Natomiast dziecko kocha sie zawsze, nawet jak sie nie okaze fajne a porzucenie to patologia. Chcesz, czy nie chcesz, tak jest od zawsze, mozesz teoretyzowac, jak byc powinno, czy raczej jak chcesz, zeby bylo, ale prawda, zycie, wyglada inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to faktycznie fakty ale dopóki się kocha, to jest to miłość po prostu ina, ale nie lepsza czy gorsza a skoro te dzieci tak was łączą, to nie rozumiem jak mielibyście się rozwodzić... nie dbacie o związki i nie stawiacie ich dostatecznie wysoko w hierarchii.... i stąd ten wydumany problem rozumiem więzy krwi, to jest jak z matką ale żaden powód nigdy nie przekonał mnie, że wartościowanie i porównywanie uczuć jest słuszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a skoro te dzieci tak was łączą, to nie rozumiem jak mielibyście się rozwodzić... nie dbacie o związki i nie stawiacie ich dostatecznie wysoko w hierarchii..." Kto "WY"? przeciez ludzie są RÓŻŃI. jedni dbaja, inni nie dbaja "ale żaden powód nigdy nie przekonał mnie, że wartościowanie i porównywanie uczuć jest słuszne " przeciez to ty porownujesz. Ludzie ci od dawna tlumacza,ze milosc do dziecka i męza jest inna, nieporównywalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie- ja pytam, by sprawdzić jak ludzie się ustosunkowuja do tego pytania. i wtedy niektórzy piszą: co??? inaczej? a niektórzy piszą - bardziej dziecko. I nie wiem na jakiej podstawie udało im się to porównac, bo skoro wiedzą kogo bardziej to znaczy, że oni porównują wlasnie jak mozna nienawidziec człwoieka z którym ma sie dziecko, skoro dziecko jest wg was takim przeogromnym spoiwem??? samym sobie przeczycie. dziecko nie uratuje związku, zdrowy związek to coś więcej niż dziecko i związki trzymaja się realnie razem, jeżeli się kochają. inaczej jest to wegetacja dla dzieci. więc dzieci to marne spoiwo jeśli to jest spoiwo jedyne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie nie interesuje ile ludzi łączy w chwili przyjścia dziecka lub wnuka na świat. jeżeli jest to jedyne co ich łączy to sa biedni i tyle. bo ludzie nie rozstaja się dlatego, że mają dzieci, tylko dlatego, że nie mają nic poza dziećmi. dlatego najważniejszym co łączy ludzi sa ich wewnętrzne motywacje do bycia razem, a nie zewnętrzne, takie jak dom, majątek, dzieci, kredyt. więc nie wzrusza mnie jak bardzo ponoć ludzi łączy potomek. Nie ma to znaczenia, jeżeli nic poza nim ich nie łączy. najwazniejsze jest to co ludzie czują stricte do siebie nawzajem, a nie nawet do swoich dzieci. Związek, który funkcjonuje tylko dla dzieci to instytucja, a nie związek. czyli reasumując- nie ma znaczenia, czy para ma dzieci czy nie. prawdziwa więź to jest to co między nimi, a nie dziecko. miłość do dziecka nie oznacza jeszcze miłości do malżonka. ale miłość do małżonka pociąga za sobą miłość do dziecka, naturalna konsekwencja. dlatego zawsze będę uważać, że miłość małżeńska ma prym nad rodzicielską w rodzinie. jest to biologicznie, filozoficznie i logicznie uzasadnione. i sensowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnostwo ludzi ma dzieci z przypadku. przeciez wiesz o tym. A dawniej? kiedy kobiety wydawano za maz za starcow, malzenstwa aranzowano, kobiety rodzily - i te dzieci przeciez kochaly, na pewno bardziej niz niekochanych męzow, Mozna miec dzieci bez milosci do ich ojca. Ze o g***tach nie wspomne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podsumuję: wlasne dziecko kocha sie ZAWSZE, męza wtedy, kiedy sie go dobrze wybierze - co wcale nie jest takie oczywiste, jak widac na ogromnej liczbie przykladow z zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czemu wygwuazdkowalo mi slowo "g***t", czy nie przyzwoite?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znow wygwiazdkowalo G..W ..A..Ł.. T Czemu?!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też zauwazyłam, że cenzurują to słowo Twoje spostrzeżenie bazuje na prawdzie, aczkolwiek dla mnie to nie jest powód, by twierdzić, że dziecko kocha sę bardziej. zawsze. ok- zawsze. ale nie bardziej. Twoje spostrzeżenie prowadzi prosto do wniosku, że milość partnerksa wymaga szczególnej pielegnacji i zainteresowania. jak się wychodzi z założenia, że lepiej kochać tą osobe, która ma z nami więzy krwi, bo to jest na zawsze, to człowiek idzie tym samym prostszą linia oporu, pamieta w głowie o tym, że nie warto się zbyt angazować w związek z mężem, bo nie jest byc może dany na zawsze, a to myslenie prowadzi z kolei do wiadomo jakich skutków. sami ta machiną sterujemy, kolo się zatacza. błędne koło. sami jesteśmy za to odpowiedzialni. a to o tych małżeństwach nieudanych, orzemocy, aranżacjach małżeństw- nigdy nie budziło to akurat mojego zdziwienia, że wtedy dziecko kocha sie bardziej, ale pytanie czy to dobre było? oglądałaś tudorów? Thomas More ma rozmowy partnerskie i spacerki po lesie połączone z dyskusjmi o sprawach wagi egzystencjalnej z pewna kobieta....z przerażeniem odkrylam, że w filmie to jego córka, a nie zona. żona siedziala w domu z 5 pozostałych dzieci, a ta nastoletnia córka obarczana była jego rozterkami politycznymi, karierowymi i duchowymi. k***a mac. mnóstwo ludzi tak dzieci traktuje. dziecko to nie jest partner w żadnym tego słowa znaczeniu, ani seksulanym ani innym, kumpleksim, w żadnym. można być przyjacielem z dzieckiem swoim, ale ta przyjaźń dziala i tak głownie na linii, rodzic dziecko- to jest rodzc pełni tę funkcję wobec dziecka, ale oczekiwanie tego samego w zamian jest chore. dzieci mają zająć się swoim życiem, a nie zniechęcac sie do świata i rodziców biorąc na klatę ich problemy i narzekania. ludziom ciężko to pojąć, bo myślą, że dzieci, już te nawet dorosle, od tego są. czemu tak myślą? bo nie wiedzą, że z zoną lub mężem ma sie taką specjalną relację, a nie z dzieckiem. to w relacji z mężem człwoiek może pokazać swe prawdziwe ja, oskubane z wszekich ról społecznych, twoje ego, z prawdziwymi lękami, wszystkim. na dzieci się nie rzyga swoimi problemmami. tego typu wsparcie, niezwykle budujące więź, ma się od męża lub zony. a ludzie cchieliby wszelką najbliższą więź skumulować w jednej osobie, w osobie swego dziecka. bo nie mają dobrych relacji partnerksich. lub maja za dobrze w życiu, nie umieją docenić , ze mają partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama traktuje tak mnie i siostre, że źle pojmuje wsparcie bliskich, uważa, że wykona wieczorem w weekend telefon i przez 20 minut będzie wypluwać swój żal za nieudany związek, a psycholog mojej siostrze powiedzial wprost, że nigdy nie nalezy się w to angażowac, to są rodzice, dorośli ludzie, sami maja swoje sprawy rozwiązywac. dzieci, dorosle czy też nie, powinny być bezstronne. rozmawiałam tu kiedyś z jedną taką doskonałą matka i żoną, co twierdziła, że taką przyjacielską relację mozna mieć z wieloma osobami, nie tylko z mężem, z rodziną, przyjaciółkami, a z mężem tylko seks jest czynnikiem rozrózniajacym od tych innych relacji, czyli jednym słwoem, mąż w jej życiu to osoba jakich wiele w jej życiu. seks...sorry- co to za argument? być zkimś tylko z powodu seksu i wyrachowania, bo dom i dzieci? współczułam jej z calego serca... a jak sie ze mną kłóciła...ja takiego związku bym nie chciala. bo kim w sumie ten jej mąż dla niej jest? przekonywała tak, że uwierzyłam, że rzeczywiście umarlby, zapłakalaby raz czy dwa, wypiłaby piwko- i zyła dalej. dzięki bogu czytam forum wdó i widzę, że wiele kobiet faktycznie żalobę nosi w sercu do końca życia. a nawet byłam bezczelna i wprost spytałam czy dzieci kochają bardziej. odpowiedziały- skąd mamy wiedzieć? one podnoszą mnie na duchu, bo dają świadectwo prawdziwej miłości,że zdarza się takowa. dla mnie osoba, która umie wyliczyć komu przypada więcej a komu mniej miłości w jej/jego najbliższej rodzinie i najbliższym otoczeniu, to dla mnie osoba emocjonalnie wybrakowana i ktoś, kto nie zna miłości, nie rozumie jej i na nią nie zasługuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mogę mieć męża i nawet może 1 dziecko, ale to, czego nie mogę zaakceptować i czego sie boję, to sytuacja, w której po 10 godzinach męcarni rodzenia, które tylko pogorszy moją niewydolność zylna, usłysze od faceta absurdalne stwierdzenie, że teraz tylko dziecko, że kocha je bardziej od nas, gdzie ja plus on= dziecko, czyli jest to tak zwane RÓWNANIE, należy przemyslec co to znaczy. nie, że to co innego, inna miłość, lecz, że "bardziej". Nie zniose tego, gdyż budzi to we mnie jak najgorsze skojarzenia. Oczekuję, że mój facet będzie umiał to zrozumiec i odnieść się do tego z szacunkiem. A co zrobię jesli stanie się to, czego się boję? Przecież nie wepchnę dzieciaka z powrotem...;-// no i jestem w czarnej d***e, bo boję się mieć rodzinę, ale samotność tez mnie przeraża. Rozwiązaniem byłoby cudowne bezdzietne małżeństwo. Kto mi zagwarantuje, że znajde takie coś?;-///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ONA + ON = DZIECKO każdy kto zna matme na najbardziej prymitywnym poziomie, tj. np. liczenie do dziesięciu, oraz, kto rozumie co oznacza znak "=", to wie co to oznacza.... a w RÓWNANIU tym nie ma nic co byłoby sprzeczne z naturą, tak własnie wygląda proces ludzkiego rozmnażania, wygląda jak to równanie. RÓWNANIE. nalezy to przemyśleć i wykazac sie dojrzałością zanim się powie coś infantylnego jakby się mialo traumę z dzieciństwa związaną z zadawaniem pytania "a kogo bardziej kochasz, mamusię czy tatusia";-///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a na co komu dzieci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do szczęśca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość84
Jeśli dziecko w związku było jego dopełnieniem to wtedy nie powinno być problemu z uczuciami. Jeśli jednak było inaczej (wpadka, dziecko miało "naprawić związek", dziewoja złapała faceta na dziecko itp) to faktycznie często po urodzeniu dziecka robi się lipa. Pierwszy przypadek zdarza się niezmiernie rzadko, drugi siła rzeczy o wiele częściej. I skąd pewnie taki a nie inny wniosek autorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna Kitka
heloiza999 uwielbiam takich teoretyków gawędziarzy jak Ty :P nie masz męża ani dziecka ale wiesz jak obdarzysz ich milościa w przyszłości :D uczucia nie da sie sterować rozumem. Nigdy nie porównuje miłości jaką darzę męża oraz dziecko. Jednak szczerze sama przed sobą wiem, że moje dziecko kocham mocniej niż samą siebie. Oddałabym za nie swoje zycie bez mrugnięcia okiem. Co nie zmienia faktu, że dbam o związek i mężczyzne z którym ide przez życie od ponad 12 lat. Wiem, że syn kiedys wyfrunie z gniazda a my stare pierniki zostaniemy we dwójke ;) Śmieszy mnie Twój mentorski ton, co wolno a co nie, jakie uczcucia są właściwe a jakie nie. Gadasz jak ksiądz na kazaniu :P koniec kropka. Rozumem nad nimi nie zapanujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochaj sobie dziecko bardziej niż samą siebie ale dlaczego masz kochac męża mniej od dziecka, skoro to coś innego? tego nie rozumiem. dla mnie rodzina, w której jest takie stopniowanie nie ma najmniejszego sensu i raczej o takową nie będe zabiegać, choć nie przeczę, że pewnie sama tez nie będę szczęśliwa. ale czuję rozczarowanie i niemoc i smutek, gdy ktos mówi, że kocha dziecko bardziej od męża. nie chcę być taka i by mój mąż tak mówil i przyjmuję cenę jaką jest samotność, bye tak nie bylo, bo to mi sprawi ból;-((( jestem smutna;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Icy Moon
U nas w zwiazku jeszcze nigdy nie bylo tak cudownie jak po urodzeniu sie dziecka. Milosc, jest jeszcze silniejsza, pelniejsza, takiej namietnosci nie pamietam nawet sprzed malzenstwa. Ale co ja tam wiem, pewnie nie jest prawdziwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×