Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zaproszenie na wesele Czy byłybyście choć trochę ZŁE na moim miejscu

Polecane posty

Gość no i ????????????
mireczkowataaa- a ty co się tak rzucasz? to jest forum publiczne i każdy może wyrazić swoje zdanie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałam, że źle przeczytałam, znaczy bez osoby towarzyszącej. A jeśli z - to OK. Znaczy z Tobą albo kimś innym. Żoną nie jesteś, więc o co chodzi? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wysmiewam się z kobiet dla których status mężatki jest (lub będzie) jedynym osiągnieciem życiowym." Tylko konkubina może napisać coś tak hmmm głupiego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Myślałam, że źle przeczytałam, znaczy bez osoby towarzyszącej. A jeśli z - to OK. Znaczy z Tobą albo kimś innym. Żoną nie jesteś, więc o co chodzi? " O imię i nazwisko chodzi czy to takie trudne? Tak kulturalni ludzi robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatkajjjjjjjjjjjjjj
"Tylko konkubina może napisać coś tak hmmm głupiego usmiech.gif" Nieprawda. Ja nie jestem konkubiną a myślę tak samo. Mammy na forum jedną czy kilka mężatek wariatek, które uważają swój model życia za najlepszy, jarają się tym jakby było czym wyzywając bogu ducha winne dzieci od bękartów i tworząc jakieś nieprawdziwe bzdury, które mają być faktami. że o szacunku, tolerancji, logice nie wspomnę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o co wam chodzi, przeciez konkubina wg polskiego prawa to nikt, bolesnie o tym sie przekonuja kobiety, gdy np ich "narzeczony" z ktorym zyly wiele lat, nagle umiera (np wypadek), albo poznaje jakas nowa kolezanke. Jezeli taka konkubina przez caly okes czasu, kiedy razem ze soba mieszkali nie zbierala wszystkich rachunkow, co ona kupila I na co wydawala swoje zaraobione pieniadze, to jest w kaczej d***e. Wszystko co sie dorobili, po smierci "narzeczonego" dziedziczy rodzina I ewentualne dzieci z tego zwiazku, konkubina zostaje z niczym. Natomiast, gdy facet pozna inna kobiete, a mieszkanie np jest jego, to z dnia na dzien moze zmienic zamki I kobieta nie ma do niczego prawa w tym domu, chociazby placila wszystkie oplaty I kupila wszystki meble, zrobila calkowity remont itd. Nie ma rachunkow na nia, zostanie z niczym. I nie wiem z czym sie tu czarowac, ze jest inaczej, takie jest polskie prawo, ze zone stawia wyzej niz konkubine. Ja nie wiem co to za problem slub cywilny, przeciez nie trzeba robic duzej party, tylko 2 swiadkow I tyle. Nie trzeba robic nic. I sytuacja prawna jest uregulowana I nie ma pozniej zadnych problemow w roznych sytuacjach zyciowych. Najwiekszym klamstwem jakie jest tu powtarzane, to to, ze papierek nic nei zmienia, a to akurat gowno prawda, zmienia I to bardzo duzo, zabezpiecza obie strony w razie np smierci drugiej osoby, zeby np rodzina narzeczonego czy narzeczonej albo ewentualnie nastepna konkubina, czy konkubent nie przejel/a majatku, ktorego przez lata sie wspolnie dorabiali. Niesety konkubina wg polskiego prawa jest nikim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mira weź ten ślub bo widać ze boli cie ze jesteś tylko konkubina i masz bękarta .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my tu nie piszemy o śmierci konkubenta/meża. Piszemy o dobrym wychowaniu w temacie zapraszania wieloletnich , dzieciatych par na śłub. Cała reszta to atak wściekłych meżatek udowadniajacych, że małzeństwo ponad wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej, takie małe pytanko: ma ktoś bloga na bloog.pl? Bo tak się zastanawiam gdzie założyć... http://bloog.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, boli mnie, ze żyjemy w takim dzikim kraju, gdzie można niewinne dziecko nazwać bękartem... To jedyne, co mnie boli w całej tej dyskusji. Jakby mnie bolał fakt, ze żyję bez ślubu, to bym po prostu wyszła za mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem żoną, ale całkiem się zgadzam z Mireczkowatą, tylko kretynki, dla których jedynym zyciowym osiągnięciem jest bycie czyjąś zoną, będą tu wyzywać dzieci od bękartów, pisać że konkubina jest nikim itp. i w sumie to śmieszą mnie kobiety, które uważają że status żony w czymkolwiek je chroni, zapewnia im nie wiadomo jaką pozycje i sprawia że są społecznie kimś lepszym - trzeba być nieźle ograniczonym żeby tak myśleć, zresztą wystarczy popatrzeć na liczbę rozwodów w PL....bardzo nas, żony, ten świstek czy czary mary zabezpiecza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem singlem i dla mnie dziecko nieślubne to bękart . Konkubina mojego brata tez dla mnie nie jest rodzina. Nie widzę nic złego w tym ze na zaproszeniu napisali z os towarzysząca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"o co wam chodzi, przeciez konkubina wg polskiego prawa to nikt, bolesnie o tym sie przekonuja kobiety, gdy np ich "narzeczony" z ktorym zyly wiele lat, nagle umiera (np wypadek)" A zadałaś sobie TRUD aby poczytać na ten temat? Konkubina wg prawa jest bliską osobą konkubenta. Tworzą nieformalny związek. Gdy umiera konkubent konkubina wieloletnia może wywalczyć sobie rentę, odszkodowanie lub dziedziczyć bezpośrednio dzięki testamentami. Wystarczą ŚWIADKOWIE. Nie można nie zauważyć fakty że często małżonka po rozwodzie zostaje goła i wesoła. albo poznaje jakas nowa kolezanke. Jezeli taka konkubina przez caly okes czasu, kiedy razem ze soba mieszkali nie zbierala wszystkich rachunkow, co ona kupila I na co wydawala swoje zaraobione pieniadze, to jest w kaczej d***e. Nieprawda. Po pierwsze, mężuś też może poznać jakąś lasię i myślisz, ze będzie patrzył na ślub? Jest ślub może być rozwód. Jak jest sprytny a ty zdolna do pracy to też zostaniesz w dopiee. Czym sie więc szczycisz? "Wszystko co sie dorobili, po smierci "narzeczonego" dziedziczy rodzina I ewentualne dzieci z tego zwiazku, konkubina zostaje z niczym. " NIE. Dziedziczą przede wszystkim dzieci będące z tego związku a nie żadna rodzina. Istnieje coś takiego jak testament. Poza tym konkubina może przed sądem domagać się udziału. "Natomiast, gdy facet pozna inna kobiete, a mieszkanie np jest jego, to z dnia na dzien moze zmienic zamki I kobieta nie ma do niczego prawa w tym domu, chociazby placila wszystkie oplaty I kupila wszystki meble, zrobila calkowity remont itd. Nie ma rachunkow na nia, zostanie z niczym." Tak samo moze być z tobą wiec czym się podniecasz. Jeśli mieszkanie jest jego to prędzej czy później pójdziesz.......do mamusi. Ja wiem, ze łatwiej ci w tej historyjce stworzyć, ze w małżeństwie to wszystko razem kupujecie a w konkubinacie on ma mieszkanie ona nie, ona płaci a on nie ha ha. dobre sobie. " I nie wiem z czym sie tu czarowac, ze jest inaczej, takie jest polskie prawo, ze zone stawia wyzej niz konkubine." Nieznacznie tak. Masz rację. "Ja nie wiem co to za problem slub cywilny, przeciez nie trzeba robic duzej party, tylko 2 swiadkow I tyle. Nie trzeba robic nic." A czy ty nie potrafisz pojąć ze niektórzy nie chcą? Co cię to obchodzi czemu? "I sytuacja prawna jest uregulowana I nie ma pozniej zadnych problemow w roznych sytuacjach zyciowych. " No tak bezproblemowe życie. Po h..u. Lepiej się doinformuj bo potem zostaniesz z ręką w nocnik. "Najwiekszym klamstwem jakie jest tu powtarzane, to to, ze papierek nic nei zmienia, a to akurat gowno prawda, zmienia I to bardzo duzo," Nie przesadzaj z bardzo dużo. A papierek na pewno nie tworzy rodziny czy nie daje ojcu dziecka. "zabezpiecza obie strony w razie np smierci drugiej osoby, zeby np rodzina narzeczonego czy narzeczonej albo ewentualnie nastepna konkubina, czy konkubent nie przejel/a majatku, " Nieprawda. "ktorego przez lata sie wspolnie dorabiali. Niesety konkubina wg polskiego prawa jest nikim... " Nieprawda. Czytałaś cos na ten temat czy tylko tak bredzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty wyżej  to Bezsensu .
No tak ludzie żyją bez ślubu bo to tylko głupi papierek ale chcieliby mieć takie same prawa jak małżeństwa ...w sumie to dziwne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niesety same siebie oklamujecie, status zony, (czy meza), chroni wlasnie ja/jego w razie naglego wypadku "narzeczonego/narzeczonej", wyedy juz jest pozamiatane, bo dziedziczy wtedy rodzina zmarlego I ewentualne dzieci, a narzeczony/narzeczona zostaje z niczym. Wiem, bo mialam taki przypadek u moich znajomych, facet mial wypadek jak jechal do pracy, mial "narzeczona" (moja znajoma) od 12 lat, mieli 10 letnie dziecko. Tez uwazali, ze papierek nic nie zmienia, jak sie okazalo, zmienilby duzo, mieszkanie w ktorym mieszkali, a ktore wspolnie kupili, ale nazwisko bylo jego na umowie kupna, staracila. Musiala sie wyprowadzic, a jej "teciowie" splacili tylko te czesc mieszkania, ktore przypadalo na dziecko, starcila tez caly majatek, bo nie miala rachunkow na nic. Z dnia na dzien zostala z niczym. Prawo w Polsce tak stanowi. Konkubina jezeli nei ma testamentow I rachunkow, nic jej sie nie nalezy, rodzina zmarlego dziedziczy wszystko. I nie mowicie tutaj o zmarlych, ale wypadek zdarzyc sie moze w kazdej chwili, nawet teraz... A co zmiany zamkow przez konkubenta, oa nic nie dostaje, natomiast zona, moze wywalczyc na sprawie rozwodowej w sadzie podzial majatku, konkubina,jezeli nie jest to mieszkanie na nia I nie ma na nic rachunkow, zostaje z niczym. Tez widzialam takie przypadki. Konkubiny sie same oszukuja, a przeciez wziac slub to tylko pare zl do urzedu I 2 doroslych swiadkow I godzinka w urzedzie, I wszystko jest uregulowane. Z doswiadczenia wiem, ze jezeli facet nie chce slubu to najczesciej poprostu jeszcze szuka, a narzeczona trzyma w rezerwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak samo sie tlumacza homoseksualisci dlaczego chca adoptowac dzieci, jak ludzie mowia, ze to nienormalne I szkodzi dzieciom, to oni zaraz wywalaja argument, zeby lepiej zeby dzieci sie wychowywaly u hetero, ale w patologii, czyli byly bite, itd. Tak jakby nie bylo normalnych, kochajacych sie par hetero. Argumenty konkubin tj I homo sa zalosne. Chca z czegos normalnego, co stanowi spoiwo spoleczenstwa, zrobic cos co jest niby staromodne, a noroczesne jest - dzisiaj mi sie chce to a drugiego tamto, to sobie zmienia, zaleznie jaki mam humor, moje widzimisie sie liczy, a jak mi sie znudzi, to bez konsekwencji sobie kopne w d*pe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zmieńcie myslenie. Bo zakładacie, ze w nieformalnym zwiazku wszystko jest na faceta. Nic bardziej mylnego. W normalnym zwiazku większosc jest wspólna drogie panie. My mamy wszelkie dobra wspólne, jako współwłasnośc. Ba, ostatnio zmienilismy samochód mojego partnera i umowa jest na mnie- bo mam większe znizki. Muszę go poinformować, zę w razie mojej śmierci samochód przejmie ...moja mama, która nie jeździ :) I jeszcze jedno- do tej która z doswiadczenia wie, ze jak facet nie chce słubu to szuka. Proszę Cie, głupoty piszesz. Ja ślubu nie chce, pomimo tego, ze pierscionek zaręczynowy przyjełam wieki temu. A nie szukam. Co więcej, zdecydowałam sie na dziecko z tym mężczyzna i budowę domu. Wiec moze nie oceniaj kto i dlaczego nie chce ślubu, ok? Bo nie jest w stanie poszerzyć swoich horyzontów... Dla Ciebie zycie jest czarno-białe. I niech takie pozostanie. Ale pozwól innym zyć według wszystkich kolorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mireczki
MIRECZKO dlaczego uwazasz, ze jak ktos nie popiera konkubinatu, to uważa, że slub jest jedynym osiagnieciem w zyciu kobiety? Ja np. mam sporo osiagniec, nie bede sie chwalic bo i tak sie rzucicie, ale skonczylam 2 kierunki studiow, mam dobra prace, mam hobby w ktorym jestem nagradzana (sport) a mimo to uwazam, ze konkubina to nie żona. Jestem żoną i nie uważam, aby było to jakieś osiągnięcie - to normalny etap w życiu. Tak jak po SP jest gimnazjum, choc nie kazdy musi tam isc. Dwoje SZANUJĄCYCH siebie na wzajem i siebie samych nie bedzie zyc latami w konkubinacie. PS jestem też ateistką, a pogląd, który reprezentuję jest tu utożsamainy z fanatyzmem religijnym, dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak robisz ta wspolwlasnosc, bo nie rozumiem. Idziesz do notariusza za kazdym razem? Co z rzeczami codzinnego uzytku, no jezeli samochod jest na ciebie, to twoj konkubent go nie bedzie dziedziczyl. Jak zalatwiacie sprawy majatkowe od strony prawnej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Co więcej, zdecydowałam sie na dziecko z tym mężczyzna i budowę domu." Nie zdecydowałaś się tylko zaliczyłaś wpadke a to wieka róznica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ojciec ponad 15 lat tez miał konkubinę i po jego śmierci głupie babsko biegało po sadach "bo jej się jako konkubinie należy ". .Całe szczescie konkubinie nic się nie należy łącznie z renta po tacie .W sumie to w sadzie ja nawet wyśmiali ze żyli bez ślubu a teraz chce być traktowana jak wdowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mireczki- nie uważam, ze jeśli ktoś nie popiera konkubinatu to ślub jest jego jedynym osiagnięciem. Przecież każda z nas wybiera forme zwiazku jaki jej odpowiada. Uważam natomiast, ze jeśli kobieta, moze matka, jest w stanie wyzwać czyjeś dziecko od bękartów, albo pisać do człowieka, ze jest NIKIM, że nadstawia tyłka, tylko dlatego, ze nie ma ślubu- to tak, jej jedynym osiągnieciem jest status meżatki. I w temacie, czy zasady kultury wymagają zaproszenia imiennego dla pary, która żyje razem 10lat, ma dziecko/dzieci- tak, tego wymagają zasady dobrego wychowania. Tak, kupujac ziemię, czy mieszkanie wymagany jest notariusz. W polisach mamy wpisanych siebie jako dziedziczących. Dom też będzie wspólny. W naszym zwiazku to normalne, ze wszystko jest wspólne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzia lubi miód
Bękart, in. Nieślubne dziecko – dziecko pochodzące ze związku pozamałżeńskiego, inaczej „z nieprawego łoża” (łac. illegitimi thori) lub dziecko naturalne (w prawie kanonicznym, w przeciwieństwie do dziecka prawego). Jego status był bardzo różny, zależnie od kultury, w jakiej przyszło na świat. Niekiedy było piętnowane, lecz bywało także traktowane jak dziecko z formalnego związku. Inne określenia na takie dziecko to "bękart" (obecnie słowo o charakterze pejoratywnym) lub "bastard" (nieślubny potomek królewski). Często z bękartem mylony jest mamzer w judaizmie. Mireczkowata jestem w takiej samej sytuacji jak ty (konkubina+konkubent+dziecko) ale akurat bękart to słownikowa definicja nieślubnego dziecka i nie trzeba się od razu obrażać potraktuj te docinki z przymrużeniem oka, przecież ty wiesz najlepiej co was łączy olać ich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja bym mogła wziąć ślub nawet w tej chwili gdybym chciała. Ale nie lubię poddawać się jakiejś ogólnej presji właśnie takich ograniczonych ludzi jak wy i nie wezmę, nie mam potrzeby. Jesteśmy bardzo szczęśliwi razem, planujemy swoją starość, kupiliśmy sobie fajną działkę na południu polski i w planach mamy zbudować tam domek, bo na starość tam się przenosimy ;) mamy polisy na życie, jesteśmy uposażeni, będziemy także dziedziczyć po sobie (wystarczy testament, robaczki), a w każdym dokumencie tożsamości i portfelu i we wszelkich rubryczkach urzędowych jeśli takowa gdzieś się akurat trafi, zawsze wpisuję nazwisko mojego partnera jako "osoby, którą proszę poinformować w razie wypadku i śmierci" także o kant d**y wasze pieprzenie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdy jestes zona nie musisz sie starac o 10 tys papierkow I podpisow, bo wiele praw przysluguje ci automatycznie Zawsze znajda se osoby, ktore probuja zawrocic naturalny bieg rzeki, ale wczesniej czy pozniej obijaja sie o bezlitosne, bezkompromisowe prawo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak znam Mirke, a nie ukrywam, ze lubię czytac jej wypowiedzi, to chyba ma juz dość dyskusji, gdzie, jak ktoś nie ma argumentów to wyzywa jej córkę od bękartów. Dziewczyna przeważnie merytorycznie odpowiada, nie obraża- nic dziwnego, że w końcu sie jej ulało. Mirka, takie docinki swiadczą tylko o tych pannach, jesteś poziom wyzej od nich. Podoba mi się, ze bronisz swojego prawa do życia w wolnym związku, ale czy warto? Temu plebsowi tutaj (nie piszę teraz o normalnych osobach) i tak nie przetłumaczysz. W oczy ich kole, że masz lepiej (bo moim zdaniem masz) stad ten atak. Do autorki tematu: Byłabym zła i zastanowiłabym sie nad motywacją młodych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
etam, nie 10 tys, tylko parę podpisów. Wydaje mi się, że więcej podpisów trzeba składać jak się chce zawrzeć związek małżeński w USC, akty urodzenia, oświadczenia itp. A po ślubie jak chcecie założyć polisę na życie to i tak musisz kogoś w niej uposażyć, podobnie z testamentem - ludzie w związkach małżeńskich też takie tworzą, więc nie wiem gdzie niby ta robota papierkowa straszna.. dom kupujemy raz w życiu (raczej) więc raczej podpis obojga a nie jednego partnerów to nie jest naprawdę żaden problem i już jest współwłasność. Mój partner ma też własne mieszkanie, ale do niego i tak nie miałabym prawa, gdybym była zoną, bo nabył je przed tym jak się poznaliśmy. Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tylko nie rozumiem jednego, dlaczego konkubiny tak bardzo staraja sie udowodnic, ze maja taki sam status jak mezatki? Wysmiewaja sie ze slubu ale status mezatki jest na tyle pozadany, ze zalatwiaja testamenty, papierki, wspolwlasnosc, bocza sie o slownikowa nazwe na swoje dziecko "bekart". Jezeli slub to taki przezytek a wy jestescie takie wyzwolone i do przodu to po jasna cholerke, tak sie zabezpieczacie prawnie? :D To z tej wielkiej milosci te rozne sprawy u notariuszow sie spisuje? Hahahaha! To ta hipokryzja. Kazda by chciala byc mezatka tylko nie kazdy facet traktuje kobiete z szacunkiem. Czyli za kazdym razem jak cos kupuja to leca do notariusza podpisywac wspolwlasnosc? A nie lepiej raz podpisac papierek i wszystko z automatu jest wspolne? :D Hahahahahahaahah!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Hahahaha! To ta hipokryzja. Kazda by chciala byc mezatka tylko nie kazdy facet traktuje kobiete z szacunkiem." To że ty chcesz być mężatką, to nie znaczy że każda ma parcie na welon:) nie bądź śmieszna. To znaczy, że skoro nie biorę ślubu to mój facet mnie nie szanuje ? LOL, nie wiedziałam. Kilka lat temu bardzo romantycznie mi się oświadczył, mam prześliczny pierścionek i wiele, wiele razy, nie tylko przy okazji oświadczania się, powtarza mi że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Ale Ty oczywiście wiesz lepiej. W każdej chwili mozemy wziąć ślub, ale po co, pytam się? po to żeby uszczęśliwić jakieś matrony albo inne dewoty? bo nam do szczęścia papierek nie jest potrzebny. A do notariusza - nikt nie lata z każdym zakupem, coś Ty sobie uroiła dziewczyno? A jak się ma sprawa rozdzielności majątkowej małżonków, słyszałaś że są takie małżeństwa ? Poza tym nawet jak jest wspólnota z automatu, to i tak w razie rozwodu musicie się majątkiem tym wspólnym podzielić, co wierz, ale nie odbywa się wcale tak lekko i przyjemnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×