powiedzcie bo nie rozumiem

Jaheira1 coś Ty taka wrażliwa,chyba dotknęłam jakiegoś bolesnego tematu-przepraszam. Twoje pojmowanie świata jest z lekka spaczone :O Bo co ma wspólne mieszkanie do bycia zależnym od kogoś? Dla mnie nic. Ale za to związek moim zdaniem polega na byciu i życiu ze sobą,a nie na przelotnym seksie w samochodzie :O Generalnie uznaję związków na odległość,bo dla mnie związek to bliskość. A jeżeli chodzi o utrzymywanie kogoś to akurat na początku ja go utrzymywałam,bo on bardzo dlugo się uczył. Ale jak już oboje zarabialiśmy to nigdy nie było moje lub twoje, zawsze było NASZE,bo na tym polega każdy związek,czy to formalny czy nieformalny, po prostu normalny.

jaheria - myślę jednak, że niezależność fianansowa kobiety ma wpływ na szczęsliwe pożycie - pozytywny oczywiście:) ja miałam dwóch narzeczonych, a za mąż nie wyszłam i nie wyjdę, mam dzieci i wiem, że poczucie bezpieczeństwa to nie jest coś, co ktoś może zapewnić, jedynie my sami sobie - jestem silna, nie jestem głupia, z mężczyzną, czy bez poradzę sobie i wychowam dzieci; nie rozumiem natomiast kobiet, które swoje poczucie bezpieczeńśtwa uzależniają od mężczyzn - dla mnie kosmos.

tez nie rozumiem takich kobiet, a potem same jecza jak to im zle. a kto im kazal nogi rozkladac przed obcym, jakby nie patrzec, chlopem

"gość . MałaBlondynka- czyli twoje dzieci to bękarty hahahahah" Ostatnio jeszcze usłyszałam oburzenie, że jak to syna nie chrzczę, to szatan w takim razie :-D Ahhhh zwał jak zwał, kocham te moje czorty i faceta... o przepraszam konkubenta ( facetem moim był do zajścia w ciążę, z racji posiadania dzieci bez ślubu zmienił statut ;-) ) też bardzo bardzo

konkubina blee jak to brzmi