Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość imbusola

wdowa z mężczyzną po rozwodzie, dlaczego nie wyszło? Nie mogę się pozbierać.

Polecane posty

Gość imbusola

Cześć, od ponad siedmiu lat jestem wdową. Po długim okresie, kiedy wydawało się, że nie zaufam żadnemu mężczyźnie, zakochałam się jak nastolatka w mężczyźnie po rozwodzie. Czułam się jak w bajce. Byłam ta wybraną, wyczekaną, jedyną. Sytuacja nie była najprostsza ( jego cukrzuca, syn, moi synowie), ale wierzyliśmy, że damy radę. Cudowne wakacje, remont i urządzanie nowego domu, układanie relacji z dziećmi.Po dwóch latach postanowiliśmy się pobrać. I.... zaczęło się psuć. Jak na huśtawce: ciche dni, potem po moich (własciwie tylko moich staraniach) coraz krótsze okresy względnie dobrego pożycia i znów milczenie, obojętność. Teksty typu: "zasługujesz na kogoś lepszego, jestem dla ciebie za słaby, źle się z tym czuję". Coraz większy chłód, uciekanie od bliskości, kontaktu. Zaczęły się wakacje, próbowałam wyciągnąc go na rower, spacer, jakis wyjazd. Stwierdził, że on wakacji nie ma, nie ma pieniędzy, bo musi spłacac kredyt, który zaciągnął na obecne mieszkanie. Notabene urządzaliśmy je wspólnie, z moich oszczedności też. Ostatnio usłyszałam, że mieszkanie jest tylko jego. I że dobrze mu samemu. Pracujemy razem, mieszkamy niedaleko. Ja w swoim starym mieszkaniu. W głowie myśl: Nie zależy mu na mnie, a w sercu: wspomnienia dni całych spędzonych razem na rozmowach, żartach, gotowaniu. Wydawało mi się, że naprawdę jest dobrze. Wydawało się. A teraz tylko znikome kontakty. Tęsknię za bliskością, przytuleniem, Wszystko było łatwiejsze, radosne. Może ktoś mnie wysłucha, napisze, co o tym sądzi. Albo ochrzani, że nieracjonalna, że idiotka, że bluszcz . Może i lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to już wiesz czemu była żona miała go dość. Mogłaś szukać wdowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wilk jest głodny to goni kozę aż dogoni. A jak już się kozą nasyci - to już dłużej nie goni. A koza chce żeby dalej gonił?? Syty? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
No tak, czuję się wzbogacona duchowo mądrościami ludowymi. I za te dziękuję:) Czuję jednak, jak ta sytuacja mnie przytłacza, niszczy wręcz. Bo okazuje się, że to ja jestem wszystkiemu winna, zawsze źle coś robiłam. A mój pan znosił to w pokorze. Szkoda, że wcześniej jakoś o tym nie wspominał. Byłam kobietą jego życia.( tak przynajmniej twierdził) I nagle koniec. Nic nie jest dobrze, wszystko nas dzieli, nie mamy szans na wspólną, dobra przyszłość. Cholera, ciężko to wszystko przyjąć tak nagle, pogodzić się z myślą,że to była tylko taka gra, udawanie, zabawa w wielką miłość. Czyżbym była tak naiwną kretynką, czy nie można wierzyć nikomu? Czy wszystko sprowadza się tylko do "gonienia króliczka". Rozum mówi, żeby zakończyć ten związek, Chodzi o zachowanie godności, szacunku dla siebie i.t.p. Nie mam jednak na tyle siły. Na razie jestem w kompletnej rozsypce. Taka mieszanka bólu, żalu, tęsknoty, nadziei. Ta ostatnia ponoć umiera ostatnia. Może, dla odmiany, ktoś napisze coś pozytywnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spoko. Nie bój żaby. Może cie jeszcze jaki wilk pogoni.... ;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz bardzo ciężko znaleźć faceta, który ma zdrową psychikę. Co czytam jakiś temat, to z początku związek jest super, wydaje się porządny, a po jakimś czasie pokazuje swoje prawdziwe oblicze, czyli egoista który po prostu chciał się zabawić, wykorzystać kobietę, udawał zainteresowanego, a jak się znudzi to spadaj mała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ tak właśnie postępuje facet ze zdrową psychiką ;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 0204
Nie zrozumiałam - urządziliście nowy dom za wspólne pieniądze (nieważne, czy z kredytu, czy za odłożone), a Ty mieszkasz sama w swoim starym mieszkaniu? A on gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona_50
imbusola. Współczuję. Podobne mam przejścia. Ja byłam 5 lat w takim związku. Teraz jestem sama bo koleś poznał o 18 lat młodszą. On 55. Był rozwodnikiem, ja też. Wydawało mi się że rozumiemy nasze życie. Pomogłam mu w remoncie starego domu jaki kupił mówiąc że zamiszkamy razem. A teraz małolata korzysta ze wszystkiego. Tak mi się popaprało. Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Tak, mieszkam w starym mieszkaniu. A on w nowym. No bo przecież ja mam gdzie mieszkać. A on, no cóż, musi zadowolic się tą "norą". Jest coraz gorzej. Najtrudniejsze jest to, że chce zniszczyć nawet wspomnienia, chwile, które były najpiękniejsze w moim życiu. Mówię tu o relacjach damsko męskich. Traktuje chłodno, uprzejmie, na dystans. I to bez podania powodu. Postanowił, ze tak będzie lepiej dla niego. Aha i dla mnie. Dobre sobie. Fiona, napisz cos więcej o sobie, tzn, jeśli miałabyś ochotę. Kazdy wyrzuca tu z siebie tyle, ile chce, ile może. Ja odkrywam zalety tych wpisów. zamiast tego pewnie szykowałbym się, żeby coś do niego napisac.:) A TO PRZECIEŻ BEZ SENSU!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facetowi się znudziłaś... poza tym chyba nie chce nikogo w swoim domu... obowiązków i dodatkowych majtek do prania co było przyczyną rozpadu jego pierwszego małżeństwa? Poza tym w pewnym wieku człowiek rozwiedziony ceni sobie jednak wygodę, można to nazwać egoizmem :) Jednym słowem popraniec ja dochodzę do wniosku, że lepiej być samemu i w ogóle się nie należy angażować w związek. Jedynie spotykać dla seksu :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Dużo rzeczy kupowaliśmy wspólnie, ale tez sporo do tzw starego domu. Kiedy zaczęlo sie tak totalnie chrzanić, uniosłam się honorem i powiedziałam, ze nie chce od niego niczego. Teraz przypuszczam, że te wszystkei żale, jaki jest biedny, że musi mieszkac w "norze" ( mieszkanie jest odnowione i wieksze od tego, w którym mieszkam) były celowe. Żebym nie miała żadnych roszczeń. Mam to w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Egoizm, skoncentrowanie na sobie. Chyba dobra diagnoza. I niby nic w tym złego. Tylko kurczę, po co ja w tym wszystkim, wiersze, wyjazdy, gwiazdy.... Cholera naprawdę było dobrze. Intelektualnie, emocjonalnie. Seksualnie chyba też. Przynajmniej tak myślałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
No właśnie, Panowie. jak to jest? Czy mieszkanie z kobietą, dzielenie stołu i alkowy, wspólne spedzanie czasu to dla was nuda i stagnacja? Lepiej samemu? Pogapić się w razie potrzeby na młode laseczki w necie, poleżeć z ksiązką, gazetą, Wypic piwo. Bez obrazy. Może przynajmniej się czegos o Was dowiem. Czy cenicie bliskość, czułość? Czy spotkania, w celach jedynie ( czy aż) seksualnych, zaspokajaja potrzebę bezpieczeństwa, dają poczucie, że jest ktoś, na kogo możemy liczyć? Ale smędzę. Hm. Ale chciałabym poznać Wasze opinie w tym względzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dropsik999
Oj Imbusola dałaś się nabrać naciągaczowi a daj mu nauczkę niech na drugi raz nie robi następnej takich numerów mieszkanie wspólnie wyremontowane wspólne koszty do sądu z nim macie przecież ślub i należy Ci się .On sobie następną przygr***a i będzie czarował aż na coś ją naciągnie ,kobieto nie ubolewaj za takim byle czym i nie żałuj tylko jeszcze raz mówię daj mu nauczkę niech ci połowę oddaje")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak znam zycie to on ma nową babę na boku i stałas się zbędna,przepraszam,że tak brutalnie ale przekonasz sie niedługo ,że taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dropsik999
Na pewno ma i jak mu się znudzi to też ją potraktuje jak Ciebie jemu potrzebny jest porządny kopniak w mózg żeby się opamiętał i nie myślał że my kobiety jesteśmy takie słabe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Czasem też mi się tak zdaje. Ta pewnosć siebie, wręcz rozkapryszenie. "Wiesz , nie mam ochoty potańczyć, wyjść gdzieś, obejrzeć razem filmu"... Jakby chciał wykrzyczeć: Rób, co chcesz i tak nie będzie dobrze. Bo tak postanowiłem ( to juz mój dopisek). TYlko, że potem okazywało się, ze to moja wina, ja się nie staram, jestem dziwna, a on taki biedny, chory do tego. On na mnie nie zasługuje. Ale ściema. Chociaż, nie powiem, choroba jest czynnikiem, który sprawia, ze nie patrzę na te zachowania tak jednoznacznie. Nie jest to proste. A mieszkanie kupił przed naszym ślubem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dropsik999
Nie wiem dlaczego kobiety tak się przywiązują ,tez jestem kobietą ale nie trzymałabym się faceta jak bluszcz nie to nie ,trzeba znać swoją wartość .Też jestem wdową ale nie szukam na siłę i na pewno nie wiązałabym się z kimś na stałe.Mąż nie był złym człowiekiem ale dosyć obsługiwania i choć jestem sama i czuję się samotna to na stałe nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Dzięki, Dropsiku. Chyba potrzebowałam właśnie takiego kopa, żeby jak najszybciej się z tego otrząsnąć. Masz rację, brak poczucia wartości- masakra. Nie chce to nie, jego strata. I z taka myślą idę spać:) Jutro pewnie znów będzie różnie, ale teraz jakoś lżej. Może musiałam się trochę wygadać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona50
Podnieś się, otrzep. Rada: zadbaj o siebie, przypomnij przyjaciół, wyjdź do ludzi. Nie płacz po kątach to nic nie wniesie. Pokaż że też umiesz żyć, a życie jest piękne. Niech to zobaczy, niech przypomni sobie za co Cię kochał, z czego zrezygnował. Nie oskarżaj się, chciałaś dobrze,,,, to już nic nie wniesie. Zależy Ci na nim, zacznij działać. Udawaj obojętność, a jednocześnie sama sobie udowodnij jak wartościową osoba jesteś.... To pomoże Tobie. Kobieta pewna siebie i wierząca w siebie jest o wiele bardziej wartościowa niż rozsypana, płacząca! Powodzenia..... daj jemu trochę czasu. Twoje spojrzenie na całą sytuację też się zmieni. Te słowa przeczytałam rok temu kiedy to właśnie zakończył się mój związek. Też przeżywałam. Jakaś kobitka tak mi napisała. Ja skopiowałam sobie tą wypowiedź i kiedy było mi przykro to ją czytałam. Wierz mi, robię to coraz rzadziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Dziękuję Fiona, Czy długo wygrzebywałaś się ze swojego związku? Pisałaś tez coś o wykorzystaniu materialnym. Bo to tez boli, pomijając same finanse. Tak, jakbym została wykorzystana podwójnie. A słowa dobre. Tak trzeba. Powoli do mnie dociera, ze to koniec, po prostu już mnie nei kocha. I tzreba wziąć to na klatę. Nie ma sensu oszukiwac się łudzić, wspominac. Eh, wspomnienia...Co zrobić. Nikt mi ich nie zabierze. Kiedy wychodzę do ludzi, gdziekolwiek, jest lepiej. Co nie znaczy, ze jutro znów nie będę ryczeć i tęsknić za czymś co było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dropsik999
fiona _50 Jesteś mądrą kobieta takie powinnyśmy być i nie dawać się wodzić za nos, przecież my możemy z powodzeniem dać sobie radę same niech nie myślą faceci że bez nich to koniec świata.Imbusola słuchaj mądrych rad i zacznij działać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiona_50
Mija rok. U mnie nie chodzi aż tak bardzo o straty finansowe, tylko o wykorzystanie mojego zaufania. Tyle wysiłku, potu, pracowałam jak w swoim domciu. Zbliżyliśmy się do siebie kiedy byłam jeszcze mężatką. Moje małżeństwo praktycznie już nie istniało. Chodziłam na terapię do grupy dla współuzależnionych od alko. Chodziłam przez 2 lata. Bardzo mi pomogli, uwierzyłam w siebie, uwierzyłam że to nie moja wina, że mam prawo żyć inaczej. Wtedy on również mnie wspierał. Tylko nie przewidziałam tego, że po 5 latach tak to się zakończy, pół roku po moim rozwodzie. Wszystkie marzenia, plany na przyszłość przestały istnieć, przynajmniej z nim. Znowu straciłam wiarę w siebie, tylko teraz już nie ma takiej terapii, która mnie wyprostuje. Przyznam się, poznałam nowego faceta, ale nie dałam rady. Jest straszna bariera,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Fiona, mamy chyba wiele podobnych przeżyć. Mój pierwszy mąż pił, bardzo dużo pił. Obiecywałam sobie wtedy, ze nie nie dam się już nigdy skrzywdzić żadnemu mężczyźnie, okopałam, podniosłam mosty. I tak było kilka lat. A potem zaczęła się ta historia. Powoli zaczęłam znów ufać, otwierać się na nowe uczucie, byłam szczęśliwa. Masz rację, straty finansowe nie bolą tak, jak myśl, że ktoś, kogo kochałyśmy, komu ufałyśmy nabardziej na świecie, okazał się nielojalny, albo po prostu nas wykorzystał. Ja też nie wiem, czy mogłabym jeszcze komuś zaufać. Teraz to w ogóle za wcześnie. Mam sporo do przepracowania. I do pogadania ze sobą:) Dzięki, że się odzywacie. To pomaga. Zmusza do refleksji. Szczególnie ostrzejsze słowa, które przywracają do pionu. Bo życie jest jedno. Szkoda tylko... e tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, Autorko. Jestem wdowa trochę krócej niż ty, ale tez już kilka lat. Przyzwyczailam się do tego, ze jestem sama i widze w tym duzy komfort. . Czlowiek sam o sobie decyduje, o swoim czasie, obowiązkach czy rozrywkach. Zastanawiam się, po co był ci ten slub? Po co brac sobie "na glowe" bagaż cudzych doswiadczen, cudzych przywyczajen i narazac się na czyjes humory? Czy nie wystarczylby dochodzący kochanek? Można przecież z kims spedzac fajnie czas, a potem wracac do swojego domu i zyc spokojnie, bez cudzych problemów. Ja zdecydowanie bardziej preferuje ten model. Sadze, ze twoje malzenstwo było pomylka, Facet cie zwyczajnie wykorzystal. Daj sobie z nim spokoj. Weź rozwod i zacznij zyc dla siebie. Wszystkiego dobrego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Dziękuję:) I ja teraz widzę to inaczej. Ten ślub.... Uwierzyłam, że dobrze być ze sobą nie tylko od święta, ale tak zwyczajnie, budzić się i zasypiać obok mężczyzny, którego kocham, śmiać się, kiedy wesoło, a czasem popłakać, kiedy smutno. Móc komuś zaufać. Wydawało się,że oboje tego chcemy. Ale to chyba tylko ideały, marzenia, które najlepiej, żeby zostały tylko marzeniami. Okropnie się zawiodłam i może dlatego czuję się tak okropnie. Nie jestem egzaltowaną nastolatką, więc cierpię tak bardziej "do środka", a wpisy tutaj, są rodzajem terapii. Może? W każdym razie uważnie czytam, co macie do powiedzenia i ....mądrzeję? Zbieram siły, żeby sie otrząsnąć, podnieść. To takie świeże. Ale, mam nadzieję,że dam radę. Okolicznością niezbyt sprzyjającą jest to, że razem pracujemy. (teraz są wakacje) A zmiana, przeprowadzka nie jest kompletnie możliwa. Obawiam się, że z tego powodu proces zdrowienia może nie być taki prosty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłaś za blisko,widać gość nie był tak naprawdę przygotowany na dzień codzienny,że widzicie się codziennie.Ta aura tajemniczości opadła,straciło to smak.Ty chciałaś wznowic,naprawić,on nie. Teraz po czasie pewnie wiesz,że w pewnym momencie trzeba było powiedzieć "stop",co twoje to twoje,co jego to jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Tylko, że lubiliśmy (lubimy?) ze soba pracować. Ok, dzisiaj gorszy dzień. Czuję sie jak naiwna idealistka. Poziom atrakcyjności: -10. Nogi mi odpadają, ręce też, chciałam byc zajęta przez cały dzień, ale głowy sobie nie obetnę. A w niej przewała sie wszystko: złość (na siebie też), żal. poczucie pustki. Chyba się gdzieś schowam i przeczekam. Byle do wiosny:) Możecie mi nawrzucać, chyba sama się o to proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dropsik999
Też jestem wdową od nie dawna bo jeszcze nie minął rok nie zamierzam kogoś szukać i sprowadzać do domu żeby znowu obsługiwać prać sprzątać i gotować.Jak mam ochotę to sobie gdzieś jadę zwiedzam ,śpię do której chcę robię co chcę nie mam obowiązków wobec nikogo tylko wobec siebie.Co kupię to nie muszę tłumaczyć po co Ci to .Pewnie że na początku doznałam szoku że zostałam sama, ale coraz mniej to odczuwam. Imbusolo popróbuj smaku wolności sama zapisz się do jakiegoś klubu towarzyskiego i zobaczysz jak to jest fajnie,zobaczysz nawet nie spojrzysz w stronę byle jakiego drania:)Powodzenia życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×