Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciężarowka samotnica

dziewczyny, które nie mają nikogo do pomocy jak sobie radzicie?

Polecane posty

Gość z dala od rodziny
Szczerze? Nie rozumiem dlaczego postrzegasz to jako problem. To jest Wasze dziecko, a nie kogos innego, jestescie dorosli, to dlaczego oczekujecie, ze ktos bedzie Wam pomagal? Moi rodzice tez mnie sami wychowywali, mimo ze w tej samej kamienicy mieszkala babcia z prababcia. Czasem prababcia mnie popilnowala jak mama szla zniesc lub wniesc wozek na czwarte pietro - kiedys nie bylo domofonow I po kilku tygodniach niewnoszenia ktos moj pierwszy wozek podpierniczyl :) Anyway, to Twoje dziecko I miliony ludzie na swiecie daja rade opiekowac sie dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarówka samotnica
owszem to bedzie nasze dziecko.ale wiadomo ze jak rodzina jest blisko to jest łatwiej. nie wiem jakie wy macie rodziny, ale my sobie wzajemnie pomagamy. nie chodzi mi o to by sie kims wyręczać ale czasem ta godzina z dala od dziecka tylko z mężem jest zbawienna :-) taka odskocznia od zupek, kupek, itp. dotąd nie widziałam w tym problemu ale kuzynka uświadomiła mi, że będzie mi ciężko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowe kredki noszę
Twoje obawy są jak najbardziej uzasadnione. Moi rodzice też mieszkają daleko, i jak przyjedziemy od czasu do czasu do nich na weekend to widze kolosalną różnice jak by było dobrze mieć ich blisko. I nie chodzi tutaj o całodniowe pilnowanie dziecka, ale właśnie nawet wypad na zakupy, do kosmetyczki na spokojnie. I fakt, jak godzinke spędze bez dziecka, to aż z ochotą i nowa energia do niego wracam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolorowe kredki noszę cieszę się ze mnie rozumiesz :-) trochę się boje nieznanego poprostu, jak to będzie, do tego poczucie że mogę liczyć tylko na siebie. to trochę dołujące, ale trzeba nastawić się, że bedzie dobrze. w koncu jak dziecko troche podrosnie to bedziemy jeździć do rodziców na weekend... mam nadzieje ze dam sobie rade :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowe kredki noszę
Na pewno dacie rade :) Dla mnie najgorszy był pierwszy rok. Synek miał kolki, słabo spał. Ciągle chcial być noszony na rękach. Po roczku jak zaczął dobrze chodzić odrazu było lżej. Ja pocieszam się, jak tutaj wiele mam pisze, że około 3 roku robi się na prawde fajnie. Nie martw sie na zapas. Życie zmieni się o 180 stopni, ale chwile z takim maluchem to super sprawa. Ja mimo zmęczenia staram się jak najbardziej nacieszyć, bo dzieci szybo rosną. Też byłam przerażona jak Ty gdy byłam w ciąży, ale jakoś sobie radzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowe kredki noszę
Aha, i ważne żeby mąż Ci pomagał. Bo w takiej sytuacji jego zaangażowanie jest bezcenne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dalismy sobie z mezem rade sami. to byl najwspanialszy czas-spedzony tylko we 3 :) Maz po moim wyjsciu ze szpitala byl w domu 6 dni i wszystko robilismy sami, jak dziecko spalo w dzien, to my tez -drzemka :) Potem maz zaczal do pracy chodzic na 3 zmiany-gdy mial na rano i popoludnie, to po pracy tez mial obowiazki i zajmowal sie dzieckiem,wstawal w nocy tez, a nie musial. Gdy mial nocki, to ja mu dawalam sie wysypiac. Wszystko robilam sama, zabieralam dziecko na bardzo dlugie spacery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to że nie można wyjść z mężem
ja się umawiam z mężem, że czasem mąż wyjdzie z małym z domu na 2 godzinki a ja wtedy parze sobie kawkę, zakładam słuchaki na uszy i słucham sobie głośnej muzyki albo ide na babskie zakupy. Czasem kiedy mam juz dosc domu to robimy sobie we trójke wypad do innego miasta albo nad rzeke. To tak dla odskoczni. Jednak generalnie kiedy czuję się przytłoczona dzieckiem i łapię się na odliczaniu kiedy wreszcie dziecko będzie duże to wtedy mówię sobie żeby się cieszyć obecnym czasem chłonąć każdy dzień, bo te chwile kiedy mój synek jest takim słodkim dzidziusiem nigdy się już nie powtórzą a zapewniam cię że czas baaardzo szybko leci a dzieci bardzo szybko rosną i każdy rodzic ci to powie. Mojego dopiero co urodziłam i ani się obejrzałam a już ma 5 miesięcy. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało, a chłopczyk jest przefajny. Codziennie rano wita mnie uśmiechem,czaruje oczami. Czasami daje też w kość nie powiem ale to normalne. Nawet jak jestem mega zmęczona i mam wszystkiego dość to jest to stan chwilowy ani przez sekundę nie pożałowałam że go urodziłam. Teraz mam inny dylemat. Marzy mi się jeszcze jedno dziecko ale boję się czy sobie z dwójką poradzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też wiecznie sama.Z rodzicami nie utrzymuję kontaktu, teściowie daleko, a mąż w delegacji od poniedziałku do piątku ( a weekendy też często pracuje,tyle że na miejscu). Czasami myślałam że oszaleję.Marzę o tym by choć na godzinę-dwie wyjść gdzieś sama...móc na spokojnie kupić sobie jakiś ciuch.Z dzieckiem się nie da.Syn ma teraz 2,5 roku.Żywe srebro-wszędzie go pełno i chwili nie usiedzi na miejscu.Cieszę się że od września idzie do przedszkola.W końcu odpocznę od smyka ;-) Jeśli mam być szczera to nieraz żałowałam decyzji o dziecku. Bywały dni że mialam dość.Na pewno nie zdecyduję się na drugie.Nie mam wystarczająco dużo cierpliwości i siły na powtórkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obie babcie za granica, maz od rana do nocy w pracy - etat plus rozkrecanie wlasnej firmy. Mala ma 11 miesiecy. Bywalo ciezko, dobijala mnie monotonia.. Corcia do teraz budzi sie 3-12 razy w nocy, czasem wiec co pol h... Czasem nachodzi mnie mysl zeby spac znia, ale... jakos daje rade :) bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o rety a co miały powiedzieć nasze babcie i prababcie które miały po 3-6 dzieci, musiały prać ręcznie stosy pieluch, robić obiadki i milion innych rzeczy w domu? jeju jakie matki z 1 lub 2 dzieci są zarobione, aż mi niektórych szkoda :/. automatyczne pralki, pampersy, gotowe obiadki, no koszmar, pewnie nie mają się kiedy w d**ę podrapać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to niech mąż też pracuje a ty idz do pracy i za swoja pensje wez opiekunke. jezeli wiesz jaka masz sytacje i decydujesz sie na karmienie piersia to po co narzekasz ze bedzie ci ciezko? jestes dorosła, ba! zaraz bedziesz matką a gadasz jak potłuczona 15-latka :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że sobie poradzisz, jak każda. Ja też mieszkałam w obcym mieście, jak urodzilam. Ciężko mi było z początku, bo nie miałam pojęcia co i jak (teraz myślę, że trzeba było się zdać po prostu na instynkt). To jest do ogarnięcia, dla mnie najgorsze jednak co było to osamotnienie, nikt nie wpadł w ciągu dnia, ja nie miałam kogo odwiedzić, smutno mi było czasem strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarówka samotnica
http://porady-40-latki.eu dzięki że podzieliłaś się swoją historią.podziwiam cię, że w takim wieku dałaś radę :-) Gratuluję determinacji i odpowiedzialności :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kornnellia
Ja mieszkam za granica maz.jeden dzien wolny. Pare dni mam sile reszte chce mi sie plakac ale nie.mam sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja urodzę lada dzień i też się zastanawiam, jak to będzie. pierwsze 2 tygodnie mąż ma wziąć urlop i mi pomagać. ale potem będzie musiał wrócić do pracy. a pracę ma taką, że zwykle nie ma go w domu przez większość tygodnia. pomocników też za wielu mieć nie będę. moja mama wprawdzie mieszka w tym samym mieście, ale pracuje a poza tym nie działa na mnie za dobrze w dużych dawkach ;-) teściowa daleko. ale mam nadzieję, że, jak wiele innych kobiet, dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfnijjsnjk
Moja mama mieszka 15 km ode mnie, moja teściowa może z 1, w tym samym mieście, ale mimo to jakoś radzę sobie sama, z dwójką i było tak od powrotu ze szpitala. Na szczęście moja córka nie należy do szczególnie trudnych i płaczliwych dzieci, a doświadczenie nabyte kilka lat temu przy synu też się często przydaje. Przykro mi tylko, że nie mogę liczyć na męża, nawet wieczorem, nie pamiętam, kiedy gdzieś wyszłam, a wizyty u lekarza na razie musiałam sobie odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale w czym widzisz problem, autorko? Przeciez to normalne ze nie da sie robic czegos ok. 20 h na dobe non-stop;/ nawet jelsi jest to opieka nad walsnym dzieckiem - czlowiek po prostu jest zmeczony, nie myslalas o tym zeby wynajac np. opiekunke na kilka godzin do dziecka wlasnie po to zeby Cie odciazyla, hm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja droga - jak bedziesz musiala, to wszystko sie da. i do gina i do dentysty tez. ja mam 2 dzieci - 3 i 5 lat. maz przewaznie nie moze, pracuje roznie - do 18 -20. wiesz jak chodze do dentysty? starszy do przedszkola, a mlodszego wpinam do spacerowki i daje tablet. jak juz sie bardzo wierci, biore na kolana i dentysta robi dalej. do gina podobnie - prosze rejestratorke by zerkala na starszego w poczekalni i tez daje tablet, mlodszy do wozka i do gabinetu ze mna, tylko wozek tylem obracam. TYLE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarówka samotnica
jeżeli będę potrzebować w przyszłości to będę szukać opiekunki. ale w pierwszych miesiącach napewno nie zaufam nikomu obcemu.... poza tym nie jest tak łatwo znaleźć, gdy sie nie chce zatrudnić na etat , a tylko na kilka godz w tyg. widzę jednak ze mnóstwo kobiet jest w podobnej do mnie sytuacji...i sobie radzi :-) dziewczyny dzieki ze napisałyście. poczułam wsparcie , które rzadko można odczuć na kafe. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarówka samotnica
w moim otoczeniu tylko ja nie mam blisko rodziny. moje 2 przyjaciółki mają i kilka dobrych znajomych z którymi regularnie się spotykamy tez. uwazalam sie za wyjątek. a teraz myśle ,że wiele kobiet ma podobną sytuacje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 3.maz w pracy. Gotuje obiady sama i sprzatam. Rodzina za granica. Daje rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężarówko samotnico- pewnie, że dasz sobie radę! Kuzynka chyba trochę przesadza z tym, jak to jest ciężko. Pewnie, że kiedy dziecko ma kolki, czy domaga się noszenia non-stop, albo płacze całymi dniami, jest ciężko, ale uwierz, nie wszystkie dzieci są takie, a przynajmniej nie wierzę, że taki stan ciągnie się miesiącami. Ja mam 10- miesięczne bliźniaki i jakoś daję radę, mimo, że też na miejscu poza kilkoma znajom ymi i przyjaciółmi nie mamy nikogo z rodziny. Mąż pracuje codziennie do 18- 19.00 i uwierz, że w ciągu tych 10- m-cy dzieci zostawiłam dosłownie ze trzy razy z przyjaciółką ( i to na godz.- góra dwie, kiedy bardzo pilnie musiałam coś załatwić- ja jestem raczej taka zosia- samosia i nie chcę nikogo zbytnio obciążać moimi dziećmi- tym bardziej, że to dwójka). Nie nakręcaj się zbytnio i nie przejmuj, ja ani razu w ciąży nie pomyślałam o tym, że będzie ciężko- wyszłam z założenia, że będzie co ma być i mimo współczujących komentarzy znajomych typu- " bliźniaki- ojejku, ale Ci współczuję" postanowiłam nie przejmować się na zapas i wiesz co? Miałam rację:) Dzieciaki od początku nie dawały jakoś bardzo w kość- sporo spały, po skończeniu 3 m-cy przesypiały już całe noce, (szczęśliwie kolki nas ominęły), pozatym wszystko jest kwestią organizacji- najpotrzebniejsze zakupy i sprawy załatwiam na spacerze z dziećmi, obiady gotuję od razu na 3 dni, mam czas zrobić pranie, co- nieco zadbać o siebie:), ugotować zupkę, posiedzieć na kompie, obejrzeć jakiś film wieczorem..Fakt, kwestia wyjścia gdzieś bez dzieci narazie musi poczekać, ale można wpaść do znajomych na grilla z dzieciakami i ich też do siebie zaprosić na kawę, czy wieczorkiem na drinka:) Jeszcze rok może dwa i będzie już całkiem z górki:) Dziewczyno- dasz radę!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja trzy tygodnie temu mialam cc poza tym mam w domu jeszcze 2,5 latke i mieszkam 2000 tys.km od polski nie mam tu zadnej rodziny tylko meza,ktory pracuje i w zasadzie w niczym nie pomaga...sama ogarniam zakupy obiad dwa prania dziennie i siedzenie po nocach z dziecmi i nie narzekam takie zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też byłam sama, nikt nie pomagał.Kiepsko się czułam, mały mało spał. Mąż pracował, robił zakupy. Młyn był. najgorzej zaplanować wyjście do lekarza czy na zakupy. Dobrze ze wyprawkę zrobiłam przed narodzinami. Teraz czeka mnie powtórka- drugie w drodze. dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarówka samotnica
nie może być tak źle skoro większość z was decyduje się na drugie dziecko :-) kuzynki mały ma prawie półtora roku a strasznie często budzi sie w nocy na piers. moze dlatego kuzynka taka zadręczona. ja mam nadzieje ze moja kruszyna bedzie szybciej przesypiac noce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świeża mama 2ki
Uf, jakbym o sobie czytała;) Jak miałam jedno dziecko, narzekałam ze hej. Dopiero jak urodziłam drugie, zrozumiałam że miec jedno to luksus, dwójka jest już wyzwaniem:) Dodam, że moja pierworodna - córka - była dzieckiem totalnie bezproblemowym, zero kolek, chorowania, od urodzenia całe noce przesypiała, grzeczna, zero płaczu i marudzenia. Teraz urodziłam synka - niecałe 2 lata różnicy jest między nimi - i już wiem, o czym piszecie;) Mały ma 5 tygodni i jest tak absorbujący, że ja na nic nie mam czasu - ugotowanie obiadu to abstrakcja, posprzątanie też. Całymi dniami wisi na cycku, do teo ma koszmarne wzdęcia i ciągle trzeba go nosić i odbijać, prawie w ogóle nie śpi a jak już, to po 15 minut. Starsza w tym czasie ogląda bajki albo łazi po domu i rozrabia:O Mam wyrzuty sumienia że nie mam czasu zwyczajnie się z nią pobawić, bo prawie cały czas poświęcam młodszemu dziecku, biedna bawi się sama a jak karmię małego, przychodzi i całuje go w główkę:) w ciąży też mało się z nią bawiłam bo nie dałam rady za nią biegać, jak urodziłam to znow leżałam w domu z komplikacjami po porodzie...Mąż wraca późno - pracuje na całą naszą rodzinę - mówię wam, nie mam już siły, albo jedno wyje, albo drugie, albo oba naraz głodne.... cyrk na kółkach:( na pomoc rodziny nie mam co liczyć, mój ojciec z którym mieszkamy, na swojego malutkieo wnuka mówi "TO dziecko" zamiast po imieniu i się nie interesuje, teściowie daleko......... czy kiedyś to się zmieni, mój malutki zacznie rzadziej jeść i ładnie spać a ja w końcu poświęcę córce tyle czasu, na ile zasługuje????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swieza mamo dwojki wytrwaj bedzie lepiej! Ja mam 4 latke (skonczyla 4 jak synek mial 7 tyg) i 15 tygodniowego synka. Starsza dawala popalic ale jak sie porowna ja z synkiem to z niej jest prawdziwy aniol! Mlody szczegolnie miedzy 4 a9 tyg zycia tak sie darl, wil, jeczal no masakra jakas kolka, wzdecia nie wiadomo co! pierwsze kilka tyg tez wiadomo wisial na piersi ale uwaga! TO NORMALNE ZE "WISZA" taki 'urok' karmienia piersia, jakos ta laktacja musi sie ustatkowac a dziecko wypracowac swoj rytm! (tak apropo sugestii ktor na bank zaraz sie pojawia zebys przeszla na mm). Malo tego moj maz na tamtym etapie przezywal jak ja to nazwalam meska depreche poporodwa, cos mu odbilo i byl wiecznie zmeczony (hehehe czym?). Strasznie sie rozleniwil z pomoca w domu, musialam go pare razy niezle zjechac ale po paru tyg sie ogarnal. Ciagle malo? To dodaj do tego fakt ze wlasnie konczylam studia mgr, jak sie okazalo ze srednia 4,93 (jak? nie mam pojecia). Wiec jeszcze musialam z dzieckiem u piersi zdawac sesje i pisac nieskonczona ilosc eseji, raportow, tworzyc prezentacje. Jeszcze czeka mnie konczenie pracy mgr bbbbrrr...I nie musze dodawac ze rodzicow nie mam obok (mama w UK, tesciowie w Indiach, najblizsza rodzina w Poznaniu a ja w Warszawie ). Ze starsza tez bylam od poczatku sama, maz na dokladke musial wyjechac na 2 miesiace a ja musialam spakowac dom i jechac za nim za ocean. Stare czasy... Teraz jest zdycydowanie lepiej. Mlody mnie nie czesciej niz co 2 godz, zazwyczaj co 3 godz, spi na spacerach (krotko bo krotko ale spi). Starsza teraz chodzi do przedszkola 2 dni w tygodniu reszte staram sie jej organizowac jakies mini wakacje w miescie wiec wszedzie nas pelno. Sen? Odkrylam ze jednak moge przetrwac na kilku godz snu na dobe, dwie kawy i jazda.:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×