Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Niezdecydowana31

Niby chce miec dziecko ale mam tysiace obaw Czy ktos tez tak mial

Polecane posty

Gość Niezdecydowana31
Witaj Agnes85. A rozważałyście dziewczyny taką opcję, żeby w ogóle nie mieć dzieci? Bo ja przez dosyć długi czas myślałam, że może powinniśmy pozostać bezdzietni. Coraz więcej jest takich par i coraz głośniej się o tym mówi. Nie ma przymusu posiadania dziecka przecież. Tyle, że mnie chyba biologia dopadła, nie wiem jak to inaczej nazwać. Po prostu co jakiś czas temat powraca i korci mnie by spróbować. Zastanawiam się czy jeśli nie będę miała dziecka to stracę coś bardzo ważnego. A jednocześnie myślę, że może macierzyństwo na serio jest przereklamowane i nic nie tracę...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystraszona27
niezdecydowana- dzieli nas cała polska ja jestem z północy :), również zauważyłam u nas podobny sposób myślenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Dobra ta opcja z tymczasowym nr gg. Będę wdzięczna jeśli go założysz i postaram się jak najszybciej odezwać żebyś go mogła usunąć ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystraszona27
watek się uaktywnia:) witamy gościa:) niezdecydowana- pewnie, że się zastanawiałam nad brakiem dzieci, jest to bardzo wygodne, można pozwolić sobie na leniuchowanie do 11 w południe o ile nie ma się kota, aktywne wakcje etc., z tym, że u mnie pojawiły sie te intesywne myśli o dziecku, zaczełam zwracać uwagę na dziecięce rzeczy, gadżety etc., ale właśnie jak to określiłaś instynkt- czyli biologia mnie dopadła ;) W tym roku spędziliśmy wakacje życia na tzw. pożeganie się z szleństwami :) i szczerze wcale tak super nie było, odezwę się około 18 muszę uciekać podam wtedy numer gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niezdecydowana - tak, rozważałam taką opcję...ale hm. Boję sie, że żałowałabym za ileś tam lat. Nie jestem dobra też (niestety) w tym aby poradzić sobie z ludzkimi komentarzami. Pracuję w takim środowisku, że co chwilę jakaś jest w ciąży i tylko mówią o dzidziusiach. U mnie to nie jest kwestia tego, że boję się niewyspania, wstawania w nocy itp. To jest wszystko kwestia motywacji. BARDZO chciałam mieć rasowego psa i mam. I teraz to zajęcie mnie pochłoneło. Kursy, szkolenia, zawody i obserwacje tego jak z tej małej bestyjki robi się normalnie posłuszny pies towarzyszący :). I też moje drogie wstaję rano choć często mi się nie chce, też mam czasami sporo problemów. Może to nie jest dobre porównanie, ale do czego zmierzam - tutaj mam bardzo silną motywację.....a do dziecka takiej nie mam, dlatego nie wiem co będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona matka
Autorko, wszystko co przeczytałaś to prawda. Matki Polki to sprzątaczki, służące, kucharki, opielunki, gosposie w jednym, do tego matki i jeszcze zazwyczaj pracują zawodowo. Jak będziesz mieć dziecko skończy się wszystko inne, to już nie są takie czasy jak kiedyś, gdzie 3 pokolenia mieszkały w domu, było 10 osób i wszyscy pomagali przy dziecku. Mama albo teściowa pomoże ale to już są osoby w takim wieku, że dziecko to im można zostawić na 3h albo na 2 dni od święta, nie 3 razy w tygodniu. Twoja doba to będzie karmienie co 2h, zmiana pampersa, mycie dziecka, smarowanie pupki, wyrzucanie co chwilę śmieci do qpa capi na całe mieszkanie, później znowu jedzonko, w międzyczasie sprzątanie, później 5 minut na kąpiel, dziecko w międzyczasie ryczy, obiad się przypala, nóg nie ogolisz, włosów do końca nie spłuczesz bo kolejna pielucha do zmiany, znowu jeść, znowu kolka, znowu płacze bez powodu........... i tak w kółko, to jest koszmar i nie słuchaj bajek o pierwszym ząbku czy o pierwszym słowie "mama", bo to są tylko chwile, ale ile Cię w życiu ominie, ile razy po cichu będziesz żałować i pytać sama siebie po co Ci to było... Mało kto Ci powie prawdę, o tym kobiety mają odwagę tylko pisać w Internecie, na głos tego prawie nikt nie powie, zauważyłaś? Bo taka matka jest uznawana za złą... A mąż? Mąż Ci tylko POMOŻE, ale nie będzie podziału obowiązków 50/50. Będzie 1/100 a i relacje między małżonkami się ZAWSZE psują. Większość młodych małżeństw rozpada się po 2 latach od pojawienia się dziecka... Jeśli się boisz i to tak panicznie, to chyba nie bez powodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
zmeczona matka rozsądek mi podpowiada, że właśnie tak wygląda macierzyństwo. Czytałam już wiele wpisów takich jak twój i też mam wrażenie, że to lukrowanie to tylko przykrywka. Mam takie przeczucie, i jestem niemal pewna, że rzeczywistość wygląda tak jak ją opisałaś. Ale...ale nie mam dziecka więc zawsze będzie cień wątpliwości że może jest coś w posiadaniu dziecka niezwykłego? Że może warto znosić te trudy? Jest coś takiego? Czy to wszystko orka na ugorze nie warta zachodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, ale jednak są tacy którzy są ze sobą, ba nawet decydują się na następne dziecko. Tak przynajmniej widzę po swoich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Agnes85 - komentarzami ludzi to się nie przejmuj, to jest ostatnie czym powinnas się kierować. Ostatecznie to my poniesiemy wszelkie konsekwencje a nie otoczenie które nam wmusza w brzuch tego bejbika uroczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja ostatnio byłam u koleżanki, której urodziło się dziecko. Mówi, że wiadomo jest czasem męcząco, ale też bez przesady. I ona sama była zadbana raczej tak jak wcześniej, paznokcie pomalowane, uśmiechnięta itp....więc to też tak, że może tak nie jest zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niezdecydowana - tak, masz rację, nie powinnam się przejmować, ale wiesz co? pracuję w szkole a tam ktoś to nie ma dzieci bo nie chce po prostu nie ma prawa bytu. Przecież szkoła opiera się na dzieciach. Mniejsza z tym....właśnie chodzi o to, że ja sama nie wiem, jestem niezdecydowana tak jak Ty :) Z jednej strony mówiłam swojemu narzeczonemu, że dobrze by było żebyśmy tak za rok zaczęli te starania, no to jeśli już mamy mieć to kurcze chyba lepiej wcześniej niż później. Bo później to znowu boję się o te problemy genetyczne i inne atrakcje. W dodatku uczę w szkole integracyjnej gdzie aż roi się od zespołu downa, autyzmu, adhd i innych ;) Co się naobserwuję czasami to moje :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takie to życie
Mogę Ci powiedzieć, co się zmieniło w moim życiu. Wszystko :) Nie chodzę już na siłownię, nie spacerujemy z mężem, nie chodzimy na basen, nie uprawiamy seksu w sobotę do południa, nie drinkujemy sobie w piątkowe wieczory, nie ma spontanicznych wypadów na weekend, nie spotykamy się ze znajomymi, nie ma ognisk, nie ma grilli, nie jeździmy na wakacje bo z małym dzieckiem to żaden odpoczynek, nie zamawiamy pizzy do filmu i piwa, nie chodzimy do kina, latem nie jemy lodów przytulając się do siebie na ławce... seks nie jest ten sam, moje ciało to teraz koszmar i nie mam czasu o siebie zadbać, wszyscy jesteśmy zmęczeni i większość rzeczy wykonujemy mechanicznie, już bez emocji bo niewyspany wiecznie człowiek raczej nie ma zbyt wielu powodów do radości. To nie o to chodzi, że ktoś nam zabrania robić te rzeczy, my po prostu nie mamy na to siły, jak się zdarza wolna chwila wolimy odpocząć, wyspać się. Nasze towarzystwo to teraz inni rodzice z dziećmi, czasem się spotkamy ale ciężko o relaks jak ryczy dziecko, jak nie jedno to drugie. Mam rozstępy, skóra mi wisi na brzuchu mimo smarowania się najlepszymi i najdroższymi kremami i oliwkami, mam problemy z hemoroidami, z kręgosłupem (krzyż), mój brzuch odstaje i po 2 latach od porodu dalej jest wypukły a jednak skóra na nim jest wiotka i pomarszczona, moje piersi to katastrofa... Nie ubieram się już tak jak kiedyś bo nie mam tych walorów, już nie mam nic co mi zostało do pokazania. Nie wspomnę porodu i czasu połogu, gdy wszystko było popękane, w końcówce ciąży sikałam pod siebie tak samo jak zaraz po porodzie - musiałam nosić pieluchę :/ Żeby nie było, moja mama po ciąży nie ma ani jednego rozstępu, brzuch jak deska i szczupła jak patyk, choć problemy z hemoroidami ma do dziś. Także nie wszystko musi być rodzinne. U mnie to była świadoma decyzja. Nie wiem do dziś, na czym w moim przypadku ona polegała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Agnes85 o matko, to ja się nie dziwię, że masz sporo obaw i wątpliwości a raczej dziwię się, że w ogóle jeszcze myślisz o dzieciach ;-) Mam w rodzinie psychologa szkolnego który pracuje też w ośrodku psychologicznym i tam prowadzi zajęcia dla dzieci z różnymi problemami i zaburzeniami więc też się nasłucham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Takie to życie jeśli napisałaś prawdę o sobie to podziwiam za odwagę, współczuję tego co straciłaś i dziękuję za szczerość. Dlaczego nie napisałaś nic o pozytywach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie to życie - jesteś zdania, że to mit, że wszystko zależy od organizacji? No bo też tak niektórzy mówią....a czy żałujesz że masz dziecko? *** no tak, naoglądam się za wszystkie czasy...dobrze że teraz wakacje, ale jak sobie pomyślę ze za miesiąc znowu się zacznie ta kołomyja. żeby nie było, lubię swoją pracę i doceniam bardzo to, że nie muszę się być z autystycznym dzieckiem 24 godziny na dobę tylko te kilka. Bo autyzm to jest na serio inny świat, rozmowa jak z kosmitą, wierzcie mi. W dodatku nie wykrywa się go zaraz po porodzie. Myślisz,że masz zdrowe dziecko a tu zonk. *** nie wiem już sama, może dobrze byłoby nam we dwójkę. Ze swoimi zainteresowaniami, z naszym życiem. Tak naprawdę nikt mnie nie rozumie, nie mam sie komu wygadać na żywo. Rodzicom kiedyś powiedziałam, to powiedzieli że na pewno mi się odmieni, bo to przeciez instynkt, że wszystko zależy od organizacji, że wszystko się da pogodzić itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wam powiem, że jak nie zaczniemy się starać za rok lub wcześniej to nie zaczniemy w ogóle i dam sobie wtedy spokój. Bo później to coś czuję że ani tyle nie będę chciała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystraszona27
Nie wytrzymalam klikam z komorki;) zmęczona mama ma rację,tylko z jednym sie nie zgodze,kobiety sa kucharkami, sprzątaczkami bez względu na to czy maja dziecko czy nie. Ja mojego męża od kilku lat uczę tego ze bałagan nie jest mój tylko nasz. Z dnia na dzień świat sie nie zmieni. To kobiety w 99% dbają o dom etc.,prawda jest ze dziecko to obowiązki,ale żadna z kobiet na forum pomimo narzekania,nie napisała,ze oddalaby dziecko,czy zmieniła decyzje,każdy tylko gdyba. Bez dzieci źle z dzieci tez źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takie to życie
Niezdecydowana31, pozytywy? :) Jest dziecko, o które się troszczę, martwię każdym kaszlnięciem (choć teraz już jest większe i nie ma takiego urwania głowy jak kiedyś) to jednak jest trudne w wychowaniu, stroi fochy, wymaga uwagi. Gdzie w tym plusy? Jedyny plus jest taki, że to moje dziecko i kocham je jak każdego innego członka rodziny. To jest tak samo jak z młodszym rodzeństwem. Gdy rodzice wpadną i rodzi się młodszy członek rodziny to się go kocha tak czy owak. Ale bez niego też żyło się szczęśliwie. I tak samo z dzieckiem. Może nie jestem do końca szczęśliwa dlatego, bo stałam się robotem i nie ma już mnie, jestem teraz tylko dla tego dziecka. Może w pierwszych miesiącach matki o siebie dbają bo jeszcze jest to dla nich norma. Gdy przyjdzie czas, że do wyboru będą miały ugotować obiad, wyspać się lub pomalować paznokcie i zrobić sobie maseczkę na twarz, priorytety się zmienią :) Gdyby mi finanse na to pozwoliły, zatrudniłabym nianię, może wtedy byłoby lepiej... Póki co mojego życia już nie ma, wyczekuję z utęsknieniem oddania małego do żłobka, powrotu do pracy, do dorosłych ludzi i do rozmów na normalne tematy inne, niż tylko zupki, kaszki, obiadki itd. Są kobiety, które lubią siedzieć w domu i zajmować się sprzątaniem i dziećmi, nie lubią pracować i wolą stary model rodziny, ale ja należę do tych które spełniają się w pracy, lubią wyskoczyć na kawę ze znajomymi z pracy i czasem wziąć gorącą kąpiel z pianą, pośmiać się z dorosłymi ludźmi na poziomie... Każdy z tego powodu inaczej odbiera macierzyństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Agnes85 - mam tak samo, też mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Nikomu z rodziny nie mówię o swoich obawach. Wiedzą jedynie tyle, że jeszcze po prostu nie przyszedł dla nas ten czas, tak im mówimy kiedy pytają. Dla mnie najgorsze jest to, że już sama siebie zaczynam postrzegać jako mega egoistkę i psychopatkę. No bo mam czelność myśleć o swoim ciele, o gładkiej skórze bez rozstępów, o wolnym czasie i hobby, o spaniu do 10 rano. A wszyscy dookoła tacy ofiarni i empatyczni, tak się poswięcają dla swoich dzieci i jeszcze mówią jakie to cudowne :-/ Czuję się jak jakaś najgorsza wredziolka bo przeraża mnie że stracę to co mam. A powinnam z pieśnią na ustach ofiarować to wszystko i spłodzić sobie dzidziusia i robic koło niego. Dosyć mam czasami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No u mnie w sumie tż tez sprząta, nie mogę powiedzieć że nie ;) Czasem ja jestem większą bałaganiarą. Jeszcze gdybym miała mieć córkę to myślę, że bardziej nadawałaby na tych samych falach....a później rozumiałaby jakie to jest poświęcenie urodzić dziecko...a syn...pewnie będzie miał to gdzieś. Z drugiej strony boję się, że na starość zostanę zupełnie sama. Choc mimo dzieci i tak może tak być, nikt mi nie da gwarancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
wystraszona27 he he ;-) W sumie nie spodziewałam się, że znajdę osoby podobnie myślące do mnie na takim forum. Miłe zaskoczenie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie boję się dodatkowych obowiązków. Boję się jedynie utraty siebie samej i NAS. A mam takie wrażenie, że tak nie do końca jeszcze wszystko wycisnęliśmy z życia we dwójkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
takie to zycie -twoje zycie sie zmienilo ,ale to twoje zycie i tylko ty mialas wplyw na to jak sie zmienilo.Moja sylwetka wrocila do formy po porodzie,ale musialam nad tym pracowac .Ubieram sie ladnie jak przed ciaza,maluje sie i dbam o siebie. Zamawiamy pizze wieczorami i wychodzimy do kina. Tak cos sie zmienilo ,ale nie na gorsze.Ciezko bylo jak sie dziecko urodzilo i ten pierwszy rok,ale to tylko rok.Potem bylo coraz latwiej.Wyjezdzamy razem na wakacje i z dzieckiem i bez ,zawsze jest jakies wyjscie.z seksem tez problemow nie ma ,dalej sie kochamy i dalej zachowalismy ta spontanicznosc.Teraz jestem w drugiej ciazy i jestem szczesliwa.I nie jestem kura domowa ,pracuje mam czas na swoje zainteresowa i pasje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olcia Fasolcia
Wiecie co dziewczyny... Mam 25 lat i nie chcę mieć dzieci bo nie jest tajemnicą to wszystko, co dziś właściwie tylko w internecie można przeczytać. Od kobiety, gdy ma małe dziecko, wymaga się cudów, ma wrócić zaraz do dawnej formy, ma być przykładną matką, w domu ma być wszystko zrobione po macierzyńskim musi natychmiast wrócić do pracy. To tylko presja społeczeństwa i nie ma konieczności brania jej pod uwagę, ale myślę, że kobiety same na sobie tę presję wywierają. Oczekiwania, że szklanka wody na starość, ze pomoc w potrzebie, że wigilia z rodziną - mieszkam za granicą, moi rodzice zostali sami z moim młodszym bratem, który rzadko bywa w domu. Mój chłopak ma siostrę, która mieszka w usa a on sam miesza ze mną 2000 km od domu. Nie można patrzeć takimi kategoriami bo dziecko was może zostawić, wtedy raz na 3 lata możecie się widywać i uznacie to za złą inwestycję? Moim zdaniem jak ktoś chce mieć dzieci to powinien mieć świadomość, że to nie będzie jego własność tylko wolny człowiek który kiedyś odejdzie, bliżej lub dalej. dziewczyny, najlepiej przestańcie tak uważać z zabezpieczaniem się i sytuacja sama się rozwiąże :) ja bez wpadki nigdy nie zaplanuję dziecka. trzymajcie się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
A macie wrażenie, że Wasi znajomi którym urodziło się dziecko / dzieci kompletnie się zmienili na minus? Nie chodzi mi o brak czasu i o to, że nie mają już ochoty na wspólne wypady czy spotkania. Raczej o to, że zachowują się jakby im coś mózg (przepraszam) wyżarło. Kobiety zmieniają się bardziej niż faceci. Facet przyjaciel niewiele się zmienił po tym jak został ojcem, moja przyjaciółka natomiast bardzo. Jak sobie pomyślę, że mam być taka jak ona to mnie ogarnia panika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie z bliższych znajomych, z takich z którymi się trzymam to jedna koleżanka tylko ostatnio urodziła dziecko. Na razie się nie zmieniła....wciąż ta sama. Ale dziecko ma dopiero 2 miesiące więc faktem jest, że jest trochę uziemiona. Ale absolutnie nie mówi tylko o dzidziusiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystraszona27
Mi sie wydawało,ze jestem jedyna;) w moim otoczeniu wszyscy maja dzieci,karmią,karmili piersią i wcale sie nie zastanawiali nad tym czy im piersi obwisna;) ja jestem krytyczna perfekcjonistka,tak siebie okreslam, dlatego tak analizuje kaze za i przeciw. Ja nie chciałabym żeby mój majątek przejal US,albo jakiś pazerny kuzyn,to plus posiadania dziecka;) nie da sie racjonalnie wytłumaczyć dlaczego ludzie sie na to decyduja,a jednak to robią,jedni sa szvzesliwi inni nie. Obawiam sie tylko jednego,ze jesli sie tego nie przeżyje to nie dowie sie jak to jest,a drugiej szansy nikt nie dostaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obawiam sie tylko jednego,ze jesli sie tego nie przeżyje to nie dowie sie jak to jest,a drugiej szansy nikt nie dostaje *** no też o tym myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olcia Fasolcia
Niezdecydowana31 moim zdaniem zmieniają się wtedy sprawy ważne dla takich ludzi i to prawda, kiedyś przeczytałam, że dostają "pieluchowego zapalenia mózgu" :) Pytasz takiej koleżanki "co u ciebie" a ona ci odpowiada "no mały rośnie, ząbkuje, nie ma już kolek" itd. :) jak było napisane wyżej, taka kobieta nie ma już tego samego życia, więc żyje dzieckiem. Rodzice biorą odpowiedzialność za jakiegoś człowieka więc ich wszystkie myśli kręcą się wokół niego. Z moich obserwacji wynika, że kobiety też wtedy bardzo zaniedbują swoich facetów, bo są zbyt obciążone nowymi obowiązkami a faceci wcale im nie próbują ich odjąć np. proponując pomoc "bo ty masz instynkt, bo ty wiesz lepiej, bo zrobisz to lepiej niż ja, bo ja się nie znam, bo ty jesteś matką" itd. Później kobieta na seks czy inne aktywności jest zbyt zmęczona a facet ma pretensje - takie błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narzeczona89
ja zawsze myślałam, że jak nie wpadnę to się nigdy nie zdecyduję :) Teraz wiem, że jeśli jest się na prawdę gotowym to chyba można się świadomie zdecydować. :) Oboje z narzeczonym czujemy, ze chyba nadszedł nasz czas :) Boje się opieki, boje się tego, że jesli urodzi się chore to sobie nie wybacze do konca życie i że może gdybym poczekała i zaszła w innym momencie to byłoby zdrowe, boje się zmian ale teraz czuje że jestem gotowa podjąć to ,,wyzwanie". W tym miesiącu już poszliśmy na całość ale to nie bylo dni płodne chociaż zawsze tam coś może się przestawić. Jednak myślę, że od początki 2014 zaczniemy się starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×