Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Niezdecydowana31

Niby chce miec dziecko ale mam tysiace obaw Czy ktos tez tak mial

Polecane posty

ja np kocham psy, jesli mialabym warunki i fundusze mialabym kilka, ale mam tylko dwa. roboty jest z nimi sporo, bo spacery, jedzenie tez im specjalne szykuje, ale to lubie i to mnie nie meczy. *** doskonale rozumiem, sama miałabym przynajmniej dwa a mam jednego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia31a
Do gosc... Kazda matka w ciazy (i nie tylko) ma takie obawy.... I niestety nic na to nie poradzimy. I zadne forum nie pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie zgodzę się
z tym co tu wcześniej zostało napisane, no chyba że te panie są samotnymi matkami. Ja mam czas na wszystko, mąż opiekuje się dzieckiem na równi ze mną, a może i częściej teraz, wiadomo ja i tylko ja karmię, ale On kąpie, usypia i wstaje do małej nad ranem i zajmuje się nią rankami, bo ja lubię pospać. W ciągu dnia jak nie pracuje bawi się z Nią lub odciąży mnie w inny sposób np. ugotuje obiad. Wydaje mi się że dziecko odziera ze złudzenia, jak naprawdę wygląda nasze życie. Jak kobieta wszystko robiła za męża wcześniej w domu, jak mieli jakieś niezałatwione problemy itd. to wszystko wychodzi, tyle że skululowane, bo wiadomo że nie ma takiego komfortu że można sobie spokojnie wyjaśnić, człowiek niewyspany, wkurzony czasem, normalne, dziecko jest poprostu papierkiem lakmusowym tego co tak naprawdę jest między partnerami. Dodam jeszcze że dziecko nie stanowi dla Nas wyjścia do kina, na kolację, na lody czy grila, kwestia organizacji i opieki nad dzieckiem, ale o tym trzeba wiedzieć zanim się podejmie decyzję o dziecku, należy się przygotować psychicznie na wszystko, żeby nie było takich kwiatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponoć ciężki są pierwsze 4lata
Mam prawie dwulatka- do tej pory to prawdziwa orka na ugorze, ale też i radość. Nie żałuję- dzięki przerwie w pracy robię podyplomowe, na które nigdy nie było czasu. Nie miewam "dołków" odnośnie sensu życia jak przed ciążą, jestem o wiele stabilniejsza emocjonalnie, nie analizuje wszystkiego zanadto tak jak kiedyś. Działam i idę do przodu. Czuję harmonię i spokój wewnętrzny. I miłość, inną, taką, którą można czuć tylko do swojego dziecka, kiedy szczerzy ząbki, albo trzyma za rękę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia31a
Na pewno jak maz pomaga jest o wiele lzej! Bardzo madrze napisane. Po prostu nie kazdy ma takiego meza i jesli autorka niezdecydowana ma tez jak ty to wielki plus dla was i jeszcze jeden powod ze warto sie zdecydowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia31a
Ciezko to pewnie bedzie do konca zycia.... Orka na ugorze;))) dla mnie po prostu najgorsze byly te dwa tygodnie po, wszystko popekane, piersi bala itd..... Szczerze jesli ktos sie mnie zapyta czego najbardziej nie lubisz bedac matka? Co odpowiecie????? Ja bym powiedzila wtedy gdy ja jesteem chora np. goraczka wymioty biegunka itp... A trzeba sie zajac dzieckiem, dac jesc, ubrac, polozyc do snu itd....... A wszystko inne da sie przezyc;))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po raz n-ty na kafe przypominam, ze piszą tu naogol bardzo mlode dziewczyny, wiec matki malych dzieci. Dziwi mnie, ze nikt chyba nie ma wyobraźni inie zdaje sobie sprawy,ze dziecko ma sie na ok 60 lat a nie na 3. O kupkach i zupkach zapomina sie migiem i smieje z tego, nie pamietam zupelnie , kiedy byl pierwszy zabek czy ile w jakim miesiacu wazylo. Ten okres, kiedy dziecko absorbiuje przemija jak blyskawica. Oczywiscie im wiecej wsadzisz w wychowanie na poczatku, tym masz potem wiecej luzu no i satysfakcji. Nigdy nie bylam napalona na dzieci ale po latach stwierdzam, ze to absolutnie genialna sprawa, stracilabym bardzo duzo, tyle nowych ciekawych wrazen, doswiadczen, znajomych, inne spojrzenie na swiat, ktore cie stale odmladza. A co do obaw - na tej zasadzie lepiej nie wychodzic z domu, bo spadnie na glowe dachowka. A juz wsiadac do samochodu czy pociągu...Wypadek, jestes kaleką - a ludzie przecież jezdzą. Nie namawiam, mowie tylko w swoim imieniu, mam super dzieci i jestem szczesliwa, ale i tak sama zdecydujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie zgodzę się
Dokładnie, każdy powinien robić tak jak czuje, bo to jak wygląda życie innych i jak je sobie układają zależy tylko od nich, nasze może być zupełnie inne. A kwestia tracenia czegoś jest naturalnym etapem życia, przez zmany się rozwijamy, a każda zmiana wiąże się z rezygnacją z czegoś i zyskaniem czegoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze dodam do swoich wczesniejsych wywodów, ze lepiej, niz pytac., czy warto miec dzieci matki maluchow, spytajcie raczej wasze matki, ciotki, babcie - one mogą wiecej powiedziec z perspektywy czasu. Bo co sie wie o byciu matka po roku? - bardzo jeszcze malo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystraszona27
niezdecydowana- jak jeszcze zerkniesz to daj znać podam nr, niestety znowu się trochę tutaj dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
wystraszona27 - jestem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I pojelas decyzje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystraszona27
juz klikam daj mi 5 min

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Taką decyzję w jedno popołudnie? ;-) Toż do decyzja na całe życie i z pewnością jeszcze trochę czasu mi zejdzie. Btw ktoś powyżej bardzo słusznie zauważył, że piszą tu najczęściej mamy małych dzieci więc piszą niejako z punktu widzenia pieluszek, ząbków i wstawania nocnego a ten etap trwa tylko kilka lat. Ciekawa jestem co mają do powiedzenia mamy starszych dzieci a może nawet dorosłych. Sama swojej niestety nie mam możliwości zapytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smieje sie;)))) tak pytam czy po przeczytaniu wszystkich postow cos cie zaciekawilo i dalo do myslenia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana31
Obawiam się, że jestem dokładnie w punkcie wyjścia. Niektóre wpisy potwierdziły moje podejrzenia, że może być bardzo ciężko, że będę musiała się wyrzec dotychczasowego trybu życia i różnych przyjemności do których przywykłam. To jednak nie zmienia faktu, że jest we mnie pewna ciekawość. Jeśli nie spróbuję to się nie dowiem. W chwili obecnej jestem na etapie zastanawiania się czy gra jest warta świeczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niezdecydowana- to numer 48229117

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pewno warta;) Na pewno ;) wlasnie jak nie spobujesz to sie nie dowiesz i nie dowiesz sie jak nie sprobujesz. I tu kolo sie zamyka. Ale masz meza prace finanse... Mysle ze warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja pisalam o tym, ze kupki- zupki szybko mijaja. Moje dzieci sa dorosle i dopiero teraz w 100% rozsmakowuje sie w macierzyństwie. Od doroslych dzieci ( zwlaszcza, gdy maja inne wyksztalcenie) mozna sie wiele nauczyc. Mozna i trzeba byc na bieżąco ze swiatem - z nauka, kultura, modą - i nie sa to informacje z gazet czy ksiazek, tylko wprost z zycia. Wzbogacamy sie wzajemnie o wrazenia, przygody, podroże, doswiadczenia, chętnie wymieniamy sie radami, bo każde z nas sie na czym innym zna- przeciez to dorosli, madrzy ludzie. Grono ludzi, ktorych znam powiększa sie o ich znajomych, kolegow, partnerow. Mozna sie z dziecmi wspolnie pocieszyc, ponarzekać. Ich sukcesy mnie ciesza, one ciesza sie moimi - chyba tylko w rodzinie zdarza sie taka bezinteresowna, szczera radosc, bez cienia zawisci, pomoc, gdy zajdzie potrzeba, a przynajmniej swiadomosc, ze zawsze w swiecie jest zyczliwa dusza. Rozumiemy sie, bo jednak podobienswto w genach wychodzi, nadajemy na tych samych falach.. To moi niezawodni i atrakcyjni przyjaciele, choc mieszkaja daleko. To samo zreszta o naszych dzieciach moze powiedziec mój mąz..Czujemy sie silniejszą ( no i weselszą) rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×