Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość drugistartwżycie

Czy dam sobie radę sama

Polecane posty

Gość drugistartwżycie

Od dawna noszę się z decyzją odejścia od męża, nie ułożyło się tak jak planowaliśmy. Mamy 11 miesięcznego synka, którego oczywiście zabieram ze sobą. Dlaczego? Bo mąż żyje jak kawaler, bez żony i dziecka. Sytuacji jest bez liku. Z dnia dzisiejszego. Ja w mieszkaniu męczę się z kąpaniem synka, a mąż w ogrodzie z kumplami gril, kiełbaski, piwo... I już nawet nie sam fakt grilowania mnie przeraża, a to, że on w ogóle zapomina o naszym istnieniu. Chcę odejść i zacząć wszystko od nowa. Od dawna próbuję jakoś to wszystko zorganizować, przede wszystkim szukam takiej pracy i opieki do synka, bym mogła to jakoś pogodzić. Za mieszkaniem też już się rozglądam. Odkładam każdy grosz jaki się da. Kupuję rzeczy po przecenach, na promocjach, odklejam z metek obniżone ceny i mężowi pokazuję to wyższą cenę, a różnicę odkładam. Odkładam każdą złotówkę jaką synek dostaje od dziadków, pradziadków itp. Nie ma tego wiele, kilkanaście tysięcy, ale na początek wystarczy. Niby wiem, że dam sobie radę, ale cholernie się boję. Czy są tu jakieś dziewczyny w podobnej sytuacji? Skąd czerpałyście wiarę we własne siły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dasz sobie radę najważniejsze to znależć pracę oszczędności szybko się kończą a rodzice? pomogą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Rodzice... Rodzice męża na pewno. Zawsze stali po mojej stronie, a synka wręcz ubóstwiają i mogliby spędzać z nim każdą wolną chwilę. Oczywiście ich o pomoc prosić nie będę, ale jak się zaoferują to podejrzewam, że skorzystam z pocałowaniem ręki. Moi rodzice. Hm... Ojciec potrzyma wnuka 3 minuty na rękach i zaraz szuka kogoś, komu by synka przekazać. Mama. Nie należy do tych wspierających. Jak raz z mężem się pokłóciłam i pojechałam do niej na weekend to nawet w sumie nie chciała wiedzieć co się stało. Ważniejsze dla niej było, że zostawiłam męża na pastwę losu, bez obiadu. Ważniejsze dla niej było co mój teściu pomyśli, że zabrałam się i wyjechałam z synkiem bez słowa... Nie co ja czuję, czy jakoś pomóc. Dlatego nawet o niej nie myślę w tej sytuacji, bo wiem, że może i bym otrzymała jakąś pomoc, ale tego co się przy tym nasłucham to się aż odechciewa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile masz lat? A mąż? Dziecko zaplanowaliście? Ile jesteście małżeństwem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Ja mam 27, mąż 26. Małżeństwem jesteśmy dwa lata, a ze sobą razem 7 lat. Męża przerosło ojcostwo, odpowiedzialność za rodzinę. Duży problem stanowią też jego bezdzietni i nie-żonaci kumple. A tylko takich posiada. Nie raz już byłam świadkiem rozmowy, niby żartem niby serio, że: co? a po co ty jej do kąpieli? sama sobie poradzi, w końcu jest matką. daj spokój, chodź, ty masz kasę zarabiać, a nie dziecko niańczyć... A mój mąż poddaje się tym sugestiom jak malutkie dziecko. I idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
I dziecko tak, było planowane. Już 3 miesiące przed ślubem odstawiłam tabletki, pół roku po ślubie zaszłam w ciążę. Oczywiście na pokaz mąż jest wspaniałym ojcem, jak ktoś na horyzoncie się pojawia, to zaraz mi syna z rąk zabiera. Jak ma lepszy dzień to też czasami się z synkiem pobawi... Ale to tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strasznie Ci współczuję, ale też gratuluję, że zdobyłaś się na odwagę. Trzymam mocno kciuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co ją tak wypytujecie??? szukacie do czego się przyczepić? za młoda na dziecko widziały gały co brały a co przed ślubem nie widziałaś a może wpadka? w XXI wieku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Na razie wszystko organizuję po cichu, nic nikomu nie mówiłam. Postawię ich, a zwłaszcza męża, przed faktem dokonanym. któregoś dnia stanę przed nim i powiem po prostu żegnaj. Czasami się zastanawiam, jakbym tak wyprowadziła się bez słowa - po ilu dniach zauważyłby naszą nieobecność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po pierwsze jeżeli jeszcze coś do niego czujesz to warto spróbować ratować związek .Czy on wie co przeżywasz?Rozmawiałaś z nim na spokojnie ,bez wrzasków i pretensji?Czasem można jeszcze coś odbudować, a nie od razu burzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno na pewno sobie poradzisz. Jesteś zaradna i mądra jak widac i dobrze, że chcesz odejśc od tej mędy. wiele kobiet sie boi i tkwia w durnych związkach nie wiaodmo po co i na co. Dodatkowo mąz będzie musiał płacić alimenty na syna, conajmniej 400 zł więc myslę, że sobie poradzisz. I teściowie tez na pewno ci pomogą. Dasz sobie rade. a może męzowi oczy sie otworza gdy zobaczy papiery rozwodowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"widziały gały co brały a co przed ślubem nie widziałaś a może wpadka? w XXI wieku???" gościu po pierwsze ja tez zaliczyłam wpadkę mimo stosowania antykoncepcji. Po drugie nie zawsze sprawdza sie to powiedzenie "widziały gały co brały" w poprzednim związku byłam 7 lat. Bylismy zaręczeni, 2 lata mieszkalismy razem. Dopiero po tych 2 latach zobaczyłam zmianę z czułego, zaradnego faceta na egoistę, ktory myslał tylko o sobie, który dłubał przy mnie w nosie, był zazdrosny o moje sukcesy i któremu wiele prac smierdziało. Dopiero przed slubem zaczął taki być. Odwołałam ślub tydzien przed chociaz wiele osób stukało się w głowe, że takiego cudownego faceta zostawiam, wręcz ideała. A po rozstaniu pokazał rogi! pokazał jaki jest naprawdę i ukrywał to 7 lat!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Uwierz mi, że próbowałam. Ja z natury jestem spokojną osobą, chyba nikt nigdy nie slyszał, bym krzyczała. probowałam, rozmawiałam. Mąż nie potrafi rozmawiać. Wychodzi. tak zawsze się konczą rozmowy, które zainicjuję. Problemem jest też alkohol, którego mąż nadużywa. pije codziennie piwo, jak okazja to wódka, jak więcej trunków to miesza, nie ma dla niego znaczenia co pije. Nie robi też na nim wrażenia, że jest kierowcą w pracy, potrafi pić do 3 w nocy, wiedząc, że na 8 musi być w pracy. Pod wpływem alkoholu wymyśla też niestworzone rzeczy, których ja nie jestem w stanie tolerować. Wczoraj na ognisku u mojej siostry opowiadał, że na porodówce: "położne lały mnie po ryju,bo traciłam przytomność". Po pierwsze mnie nie lały, bujda wyssana z palca, a po drugie: po ryju? tak się o żonie mówi? Dzień w dzień, jest tyle sytuacji, których nie jestem w stanie już dłużej znosić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chcesz ratować rodziny? może warto zawalczyć, porozmawiać z mężem, może poprosić o pomoc rodziców męża czy jakiś autorytet. Przecież byliście długo przed ślubem razem, znacie się, macie malutkie dziecko... Może on się pogubił, zagalopował i tylko wystarczy jakiś bodziec żeby mu się oczka otworzyły ;-) Może porozmawiaj z nim rzeczowo i postaw jakieś warunki. Ja nie oceniam Cię, ale dziwię się że chcesz odejść bo mąż nie ma dla Was czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Mieszkamy u jego rodziców. Oni nie chcą od nas pieniędzy, bo twierdzą, że od nich rodzice nie brali to oni od swoich dzieci też nie będą. Więc staram się odwdzięczać jak mogę. Głównie pielęgnacją ogrodu. Ile wtedy od męża słucham, że mam to zostawić, bo to przecież nie nasze i nie muszę za frajer tego robić.Jak mu tlumaczę, że nie mieszkamy w hotelu, żeby nic nie robić, a jak tak to zacznijmy płacić rodzicom, bo ja nie zamierzam tak na krzywy ryj, to mi się smieje w twarz, że nie ma zamiaru. Wszystko chce za darmo, wszystko mu się należy, koło domu nie zrobi nic, choćby za to, że nie musimy nic placić. Jak tato u zwróci uwagę to potrafi do własnego ojca powiedzieć: s********j, idź się lecz itp..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
już doczytałam że to nie tylko kwestia braku czasu... jakiś nieokrzesany cham bez ogłady ;-( Widać że nie ma do Ciebie szacunku. Moim zdaniem jeżeli chcesz z nim być to nie milcz tylko poważna rozmowa i zasady - żadnych kumpli, alkoholu, jazdy po pijaku... niech Ci udowodni, że potrafi zachowywać się jak mąż i ojciec. Kumpel i piwko może być raz na jakiś czas odskocznią od rodzinnych spraw, ale nie codziennie ;-( Postaw mu warunki i zobaczysz co ona na to. Najwyżej zostaniesz sama z małym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Piszę przecież, że nie da się już tego uratować. a poza tym mąż chyba nawet nie chce. jak wyjadę do siostry na tydzień to przez ten tydzień potrafi ani słowa, ani głupiego smsa co u synka, czy wszystko okej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gratuluje odwagi , ale lepiej zrób mu jakis wstrząs żeby sie opamietał i jak nie poskutkuje wtedy odejdz .Ja kumplom meża bym powiedziała ze nie ich sprawa i ma wykąpać syna i zeby zajeli sie soba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Takie warunki stawiałam nie raz. Mówiłam kończ z alkoholem, albo ja z małym się wyprowadzamy. To potrafił jeszcze tego samego wieczoru pić. W ogóle moich słów jakby nie brał na serio. Tak jakby był pewien, że ja zawsze będę z nim, cokolwiek by nie robił. Teraz jak skończył grilować z kumplami, przyszedł, cos do mnie mówił, nie odezwałam się bo nie miałam ochoty z nim rozmawiać, to powiedział tylko aha, dobranoc i poszedl do brata. pewnie siedzą tam teraz przed komputerem i oglądają jakieś durne bajki i piją piwo. Albo z pracy dziś wrócił, pozaglądał w garnki i mówi: idę po kiełbasę do sklepu, grila sobie zrobię, bo w domu oczywiście nie ma co jeść. Mówię, że jak nie ma, że są ziemniaki z mięsem w sosie. To mi odpowiedział: taki obiad? takie obiad to ja lepszy w 5 minut w przerwie śniadaniowej w pracy mogłem sobie zrobić. Synek zaczyna chodzić, wszędzie go pełno, ząbkuje, marudzi bardzo, noce nieprzespae, sama już chodzę jak zombi, fakt, że obiad nie byl jakiś wyśmienity, bo po prostu nie mam czasu ani siły na żadne rarytasy, ale zero jakiegoś zrozumienia z jego strony, zero wsparcia. Nie pomyśli, że sprawi przykrość, tylko mówi co mu ślina na język przyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Była już raz taka sytuacja, że zwróciłam kolegom uwagę, to mąż powiedział do nich: dobra, chodźcie. I poszli. Albo czasami zaraz po pracy śpi napity, przychodzi pora kąpania, budzę go, by mi pomógł, a on do mnie ze słowami: spadaj, przyjdź za 4 dni to może ci pomogę. I śpi dalej. Nie mam sił, powiem Wam, że mi się już nie chce tego ratować. Po co? Jakby mu zależało to żadne wstrząsy nie bylyby potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No faktycznie , nie dobrze powinien Ciebie zrozumieć że nie spisz i jestes zmeczona zle to widze krótko mówiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno, podjęłaś słuszną decyzję. Jak otrzeźwieje i się zmieni, to najwyżej pozwól mu do was wrócić, ale na innych warunkach. Powodzenia, trzymam kciuki za Ciebie i synka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Njgorsze jest to że wy nie jesteście partnerami .On jemu sie nie chce i bark szacunku jest wobec Ciebie , dziewczyno uciekaj bedzie gorzej po co sie męczyc psychicznie .Czasami lepiej człowiek sobie daje rade sam niz z partnerem miałam to samo i teraz wiem ze zyje ciezko mi ale lepiej jest niz jak bylo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby ten topik się utrzymał bo chce poznać reakcje twojego męża na to ze odchodzisz. Bardzo mnie ona ciekawi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Albo jakiś czas temu też, ugotowałam rosół, a z kurczaka z rosołu zrobiłam potrawkę. Też zajrzał w garnek i mówi: a mogłem sobie kupić tą knyszę jak byłem na mieście, bo tak myślałem, że z tego kurczaka zrobisz niedobry obiad... To małżeństwo to byl bład i nie ma co ratować. Nie ma dnia, by nie pił. Potrafi pić nawet opiekując się synkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Ostatnio była impreza u jego wujka. On się wyszykował, ja wyszykowalam synka, spakowałam wszystko co dla niego potrzebne i mówię, do męża,by zajął się małym, bym teraz ja mogła się zebrać. To uslyszałam, że przecież on był w pracy, a ja mialam cały dzień wolny i mogłam się zebrać, a nie teraz i że on nie ma zamiaru malego przypilnować. Powiedziałam, że w takim razie nigdzie nie jedziemy, bo ja nie jestem gotowa. Myślałam, że to poskutkuje i zajmie się chwile synkiem. A on tylko powiedział: no jak chcesz, wyszedł, zadzwonił po kumpla i kumpel go zawiózł na imprezę. A ja tak zostałam, z wyszykowanym synkiem, ze spakowaną torbą... Pół nocy przepłakałam. Miałam wrażenie, że opcja imprezy bez nas, bez balastu, jeszcze bardziej go ucieszyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Sami widziecie, że to małżeństwo to fikcja. nie wiem dlaczego tak się porobiło. On się zmienił nie do poznania. Jego własni rodzice czasmi słyszę jak mówią, żeby wyszedł z domu, bo nie idzie z nim wytrzymać, albo czasami mnie pytają, jak ja jeszcze daję z nim radę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugistartwżycie
Uciekam spać, bo od rana znowu sama. proszę dodajcie mi sił, bym nie cofnęła tej decyzji, by jeden jego czuły gest lub miłe słowo nie zaślepiło mnie i nie pozwoliło zapomnieć o całej reszcie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×