Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość samty

Samotny w małżeństwie

Polecane posty

Gość gość
no tak, ale wiernosc fizyczna to jedno i to wcale nie najwazniejsze. czy nie ma wiekszej wartosci wiernosc psychiczna, emocjonalna? najwazniejsze jest chyba to, ze w momencie smierci pomyslisz o tej jednej, najwazniejszej osobie, do ktorej uczucie nie wygaslo przez dziesiatki lat, a jedynie zostalo przykryte codziennoscia, podparta "przysiega- i to nie bedzie Twoj maz, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1111
Cisza...halo dziewczyny,jak mija wieczór?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka123
Witam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
ja tez jestem,przepraszam musialam wtedy nagle wyjsc. moj maz jest moja najwieksza spelniona miloscia.Tamten to takie niedokonczone uczucie i penie dlatego w chwilach zalamania wraca.Gdy jest zle najlepiej pomyslec o czyms przyjemnym i dlatego wracam myslami do tamtego.Ale naiwecej dla mnie znaczy moj maz i to go najmocniej kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka123
Super MalVVa że jesteś z nim szczęśliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
jestem,mimo burz i piorunow ;) ja mam paskudny charakter i zdaje sobie sprawe z tego ze zycie ze mna tez nie jest latwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka123
Kobieta w końcu zmienną jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka123
...a mężczyzna jak kocha to wytrzyma...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka123
Kochane, ja zmykam...Nie posiedzę dziś bo muszę do pracy się przygotować:) Pozdrawiam i dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arecki zaskozyłeś mnie w tym sensie, że kiedyś pisałeś, że nigdy nie odczuwałeś jakby dzieci były ważniejsze od żony lub odwrotnie, śmiałeś się z tego typu podziałów w rodzinie, twierdząć, że jednako o wszystkich dbałeś i, że różnych rodzajów miłości się nie porównuje. ja mam na myśli to, że rodzina na związku stoi. i ciągnięcie związku tylko dla dzieci jest nieprzyszłościowe. uważam, że dzieci stanowią bardzo silny argument w relacji, ale tylko jeśli nie są jedynym ani głównym argumentem dla trwania razem. bo podstawą rodziny jest kochajęce sie małżeństwo. jeśli ludzie są sobie obojętni lub są ze sobą tylko dla dzieci, to przekazują zły wzorzec, cieżko im razem wytrwać i ogólnie wtedy mamy instytucję,a nie zwiazek. i moim zdaniem takie coś nawet jak się nie rozpadnie to nie spełnia podstawowych funkcji rodziny, czyli niesienia szczęścia i wsparcia wszystkim jej członkom. rodzina , związek funkcjonujący tylko dla dzieci to dla mnie sztucznie podtrzymywany przy życiu twór. w tym sensie dzieci nie są i nie powinny być najważniejsze. są one owocem związku, poniekąd pewnym dodatkiem. odejdą w swoją stronę, a koniec będzie jak początek- pozostanie związek. i w tym sensie jest on centralnym organizmem rodziny, bo od niego się wszystko zaczyna i na nim stoi. a Ty co miałeś na myśli i dlaczego nie zgadzasz się z tym co w tej wypowiedzi napisałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
dobranoc wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a no witam. heloiza. To że dzieci są najważniejsze nie znaczy że stawiam żonę w drugim rzędzie. Wszyscy są ważni. Ale założyć należy przypadek rozpadu małżeńrtwa. Nie ważne z czyjej winy. Czy po rozpadzie małżeństwa i braku uczucia dla żony czy męża,przestajemy kochać i dbać o dzieci? Wiadomo że trzeba dbać na równi i dzieci i współmałżonka.ale czasem żona przestaje być żoną,mąż mężem, a dzieci pozostają być dziećmi. To po to zakładaliśmy rodzinę by mieć dzieci,wychować je i dbać o nie. Teraz przykład.. Zostaje gdzieś w piwnicy przywalona cała rodzina i czeka na pomoc. Mamy kawałek chleba i trochę wody. Ja jako odpowiedzialny za rodzinę oddaję głodnym dzieciom swoją część. Głowę daję że i żona oddała by swoją część. Więc dla mas kto jest najważniejszy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to o czym piszesz to odpowiedzialność rodzicielska, jestem w stanie to przyjąć ale i tak mam delikatnie iny poglą. ja uważam, że ludzie biorą ślub, by przejść razem przez życie. wspólnie dziecko ma być dodatkowym czynnikiem łączącym i czymś, co robi się wspólnie, w sensie, że się wychowuje.oczywiście dzieci w razie rozwodu się kocha, nie mam wątpliwości i przebieg rozwodu należy planować uwzględniając dobro dziecka. dzieci mają traumę nade wsysztsko z powodu braku kultury rodziców, ich przepychanek i manipulacji dzieckim, rywalizacji o niego. gdyby rozwody były kulturalne, to trauma dzieci byłaby zapewne mocno zminimalizowana, choć pewnie nigdy na sto procent. mam nadzieję, że jeszcze odpiszesz. rozumiem co masz na myśli oczywiście. tylko nigdy nie przemawiała do mnie idea brania ślubu po to, by były dzieci- to takie wyrachowane i instytucjonalne. nie jestem religijna, ale tu popieram wizję kościoła. małżeństwo jest ku dobru małżonków ich wzajemnym wspieraniu się w życiu codziennym i w stawaniu się lepszym człowiekiem. to zawiązanie pewnej wspólnoty, której możliwym owocem jest dziecko. rozumiem udzielanie pierwszeństwa dziecku w sytuacjach opisanych przez Ciebie, ale nie rozumiem konceptu faworyzacji, tworzenia dalszych i bliższych miejsc, a nawet bardziej kochania jednej osoby od drugiej. człowiek szerokich horyzontów powinien widzieć, zę jednostki różnią się od siebie i, że różną mają ludzie relację z poszczególnymi członkami rodziny. a biorąc pod uwagę, że u mnie te relacje były zaburzone, to się nie godzę z takimi zjawiskami i mam silny opór przed nimi. dlatego prosiłam Cię o doprecyzowanie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoją drogą- ludzie powinni walczyć o związek jak się da. ale jeśli dochodzą do ściany, to lepiej się rozstać, również dla dzieci. bo to jest przekazywanie im wzorca związku- poświęcenia i męczarni, straty własnej młodości. potem same dzieci będą wchodzić w chłodne związki podświadomie mając utrwalone, że to norma. nonsens. Nie wspomnę, że jak miałyby słyszeć awantury o przemocy nie wspominając...to rozwód jest konieczny. ja żyłam z ludźmi, którzy ze względu na nas siedzieli razem, obrażali się, mamę pamiętam wyłącznie płaczącą i sama jestem pesymistką. o zdradach ojca każdy wiedział, ojciec nie krył się i ciagle znikał z domu cichcem. albo w ogóle tygodniami go nie było, miał w d***e wszystko. uważał, że maximum odpowiedzialności to wysłanie pieniedzy. dziś uważam, że rodzicielswto to zbyt ryzykowne przedsięwzięcie. pod każdym jednym względem i jestem tym załamana. nawet małżeństwo nie jest wtedy już tylko Twoje. podejscie pt. dzieci bezwględnie najważniejsze, zniechęca mnie i budzi złe skojarzenia. powtarzam- dla mnie mowa o instytucji, a nie o związku czy rodzinie, a ja czymś takim jestem niezainteresowana. jeśli ludzie są nieszczęśliwi, powinni się rozejść, bo inaczej to chory układ stojący w sprzeczności z założeniami małżeństwa i rodziny. bo w tym wszystkim chodzi o wspólne szczęście. nie twierdzę, że to ie tragedia. owszem. ale trudno. czasem gorzej razem być niż wziąć rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam. heloiza. To co piszesz to prawda. Zgadzam się z tym. Tylko dziwię ci się że nie widzisz tego że piszemy o tym samym. Na swoim przykładzie opisujesz że dzieci u was nie były najważniejsze. I tu paradoks. Ludzie myślą że nawet jak na siłę,bez uczucia do siebie,bez miłości,a tylko dla dobra dzieci będą trwać w tym związku to postępują dobrze. Sama widzisz że się mylą. Mając na uwadze dobro dzieci sama piszesz że powinni się rozztać w miare bez uszczerbku na psychice dzieci. Żeby oszczędzić im tego patrzenia na kłótnie i wojny toczone między sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i dla tego pisałem że dzieci są najważniejsze. Gdybym ja nie kochał żony odszedł bym od niej. Ale dzieci były by wtedy najważniejsze. Jak walczyłem o zdrowie żony,to robiłem to i dla niej i dla dzieci. Myślę że gdybym wtedy pozwolił jej się stoczyć to one chyba by mi tego nie wybaczyły. Walczyłem i dla nich,i dla niej i dla siebie. Mimo że widziały wojnę między nami,to są mi wdzięczne że nie odpusciłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
*Arecki, to sie nazywa prawdziwa milosc :) *Ciekawe co u Estery? napisz kilka slow. *samty, tak sobie troche przemyslalam pewne sprawy i chyba Cie rozumiem,wiem chyba o co Ci chodzi. Znalezc przyjaciela,powiernika,przyjazna i pokrewna dusze ktorej nie trzeba za wiele tlumaczyc,bo ona po prostu to wie, to calkiem fajna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arecki, myślę, że dobrze Cię rozumiem;-) Prosiłam o precyzję, bo to dla mnie delikatny temat, jak wiesz. Cieszę sie, że zawsze normalnie ze mną rozmawiasz;-) Uważam, że masz bardzo odpowiedzialne podejście i żona musi być z Tobą szczęśliwa. Trzymaj sie;-) Będę tu jeszcze zaglądać w razie, jakbyś chciał kontynuować temat;-) a w jakim wieku masz dzieci, swoją drogą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MalVVa. Dziękuję.myślę że mnie rozumiesz. Natomiast jeśli mówisz o powierniku,to też się z Tobą zgodzę,bo w nie jednym związku tych relacji brak. Tylko poprostu trzeba uważać kogo za tego powiernika się wybiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
doskonale Cię rozumiem Arecki i wiem, ze kochasz bardzo mocno zone, ze to jest wlasnie milosc przez duze M,taka o ktorej sie marzy. Nie opuscic w potrzebie kogos komu sie slubowalo to prawie jak sprawdzian z czlowieczenstwa. Nie wiem, czy ja bym go zdala. Co do przyjazni to jest wiele pulapek,poczawszy od tego, ze ktos nadwyrezy zaufanie, a skonczywszy na tym, ze mozna wyladowac w lozku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloiza.no witam. Tak myślałem że tu zajrzysz. Wczoraj nie odpowiedziałem bo już musiałem się zwinąć. Musiałem się trochę przygotować na na rano do pracy. A dzieci mam już w dorosłym wieku. Jak miałem tyle lat co mój najstarszy syn,to on już jeździł na rowerku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi najbardziej zależy , by miłość do żony/męża a do dzieci była po prostu inna, ani większa, ani mniejsza, lecz inna. bo u mnie takie numery odchodzą w domu, że szok. dziś wyszłam do sklepu, wróciłam, mama już płakała. tata ją zwyzywał jak mnie nie było;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to fajnie, to teraz macie drugą młodość;-) tęsknisz do czasów jak dzieci były małe? wnuka masz? a ile masz lat, jeśli mogę wprost spytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
Arecki,zastanawiasz sie czasem jak wygladaloby Twoje zycie, gdybys wtedy zostawil zone?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy jestem religijny? Na tyle że chodzę do kośćioła na chrzty,wesela.pogrzeby i toleruję księdza na kolędzie. Natopiast na owych kolędach złotówki od dawna nie dałem. A tego nauczył mnie nieżyjący już młody ksiądz.właśnie podczas kolędy. Daję mu kopertę,a on. Broń Bóg żebym od pana wziął złotówkę. Pan sam pracuje to jeszcze kościół powinien pomagać. Wtedy już wiedział że umrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×